- Dołączył: 2012-06-18
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 710
2 listopada 2012, 14:54
Jak w tytule. Mam 17 lat, nigdy nie miałam faceta, nigdy się nie całowałam, nigdy nawet nikt się mną nie interesował (pomijając kolesi, którzy za wszelką cenę chcą mieć laskę, albo robią sobie ze mnie jaja, ale nawet to rzadko się zdarza). Mam już tego dość, niby nie mam parcia na związek, ale chciałabym chociaż spróbować. Problem chyba tkwi w moim wyglądzie (73 kg, 168 cm). Niestety nie potrafię tego zmienić, jak dobrze mi idzie w diecie to trwa to jakiś miesiąc i koniec :/ Nienawidzę siebie :(
- Dołączył: 2012-07-17
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 994
19 listopada 2012, 20:43
Musisz trafić na swojego konesera :) najwidoczniej żaden nie był jeszcze odpowiednim.
- Dołączył: 2012-11-18
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 3
19 listopada 2012, 21:18
A gdzie Ty dziewczyno się spieszysz? To jakiś wyścig? Naprawdę masz jeszcze czas. Sama przekonasz się, dojrzejesz bardziej w sobie samej, jako kobieta i dojrzejesz do związku. Przede wszystkim nie nienawidź siebie, nie zmieniaj na siłę. Otocz sie ludźmi z pozytywną energią a On sam Cię znajdzie, może jest już tuż za rogiem:))))
- Dołączył: 2012-10-23
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 62
22 listopada 2012, 22:52
kochana moze zrzuc z 10kg, dasz rade
- Dołączył: 2012-09-16
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 128
3 grudnia 2012, 00:21
nie przeczytałam jeszcze wątku do końca, ale po pierwszej stronie mam ochote wam przywalić ;) Więc teraz napisze posta a potem najwyżej go zedytuje ;D
Problem wcale nie tkwi w wadze...dla przykładu: ja ważąc prawie 30 kg więcej od Ciebie i będąc w Twoim wieku, miałam i faceta, i powodzenie i to nie wsród przychlastów czy innych dziwnych aspołecznych chłopaków którym ciężko znaleźć laske i biorą się za wszystko co ma cycki i dupe, tylko wsród normalnych przystojnych lub mniej przystojnych, towarzyskich-lubianych i tak dalej.
Problem tkwi głębiej niż w wadze. Problem tkwi w tym że nie akceptujesz siebie. Popraw mnie jeśli się mylę, ale frustruje Cie twoja nadwaga, przez co jesteś nieśmiała w kontaktach damsko-męskich, nie potrafisz znaleźć tematu do rozmowy z chłopakiem który Ci się podoba bo skupiasz się na tym, że jesteś gruba i on na sto procent patrzy na Ciebie i mysli boże co za tłuścioch coś ode mnie chce. a to totalna nieprawda.
Każdy człowiek jest manipulantem. Ludzie widzą Cię taką jaką się czujesz i jakie zdanie masz o sobie. Jesli myślisz "boże strasznie wyglądam jak ja moge się komukolwiek spodobać?" to własnie tak będzie, nikomu się nie spodobasz bo sama sobie się nie podobasz, ale jesli pomyślisz "Hej, w tych spodniach mój tyłek wygląda naprawde super" to przez cały dzień każdy facet bedzie patrzeć na Twój tył ;)
Masz dwa wyjścia. Albo zaakceptujesz to jaka jesteś albo zmienisz to co Ci się w sobie nie podoba przez co zyskasz wiecej wiary i pewności w swoje możliwości.
W takiej sytuacji najwazniejsze jest poszanowanie dla samej siebie. Nie ulegaj np. chłopakowi na imprezie bo jest pijany i nagle zachciało mu się z kimś całować czy uprawiać sex, a Ty akurat też jesteś zmiękczona i masz szanse na bliskość... no słaba bliskość, nie wiem może są zwolenniczki "pierwszych razów" z byle kim byle mieć za sobą, ale to naprawde nie jest fajna sprawa, a Twoje samopoczucie po czymś takim bedzie jeszcze gorsze niż przed.
Naprawde nienawidze, jak ktoś swoje problemy związkowe próbuje wytłumaczyć swoją wagą... to najgorsza rzecz jaką można robić ! ;/
- Dołączył: 2012-06-18
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 710
4 grudnia 2012, 20:43
To nie jest tak, że szukam miłości. Niekoniecznie, nie wyobrażam sobie miłości w moim wieku i nie chcę. Denerwuje mnie fakt, że koleżanki z kimś piszą itp. Ja nie mam żadnego doświadczenia. Ewentualne "przygody" z chłopakami zdarzały się po pijaku (proszę Was nie bulwersujcie się od razu, że jestem nieletnia itp). Jeśli chodzi o psychikę to mam ewidentny problem, właściwie nie ma rzeczy, której w sobie akceptuje. Zawsze czuję się jak czarna owca wychodząc z koleżankami. Z chłopakami nawet nie rozmawiam, jedynie z tymi których znam od kilku lat, ale traktuje ich tylko jak kumpli, nie potrafię się czuć jak dziewczyna. Jak widzę jakiegoś fajnego kolesia to nie myślę o nim w kategorii "o fajnie byłoby się koło niego zakręcić" tylko "o kurde Kaśka mogłaby się koło niego zakręcic"
Nawet na wakacjach, gdzie mnie nikt nie znał miałam głupie wrażenie, że mogłabym pokręcić z jednym kolesiem (Szwedem!), ale stwierdziłam że coś mi się wydaje i resztę dni spędziłam w domu.
- Dołączył: 2012-09-16
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 128
5 grudnia 2012, 00:22
jest taki ładny cytat z jednej z moich ulubionych komedyjek romnatycznych czyli holiday'a . brzmi on mniej wiecej tak: " Jesteś gwiazdą w swoim życiu więc nie zachowuj się jak przyjaciółka głównej bohaterki"
Za dużo myslisz, za mało robisz. a im więcej myslisz tym wiecej tych gorszych opcji i scenariuszy dopuszczasz do siebie i odpuszczasz bo uznajesz ze to bez sensu ; )
co do braku samoakceptacji. Jak zaproponuje Ci rozmowe z psychologiem to mnie wyśmiejesz i powiesz ze nie ma mowy. Ale uwierz mi że czasem rozmowa z kimś kto Cie tak na dobrą sprawe nie bedzie znać, pozna Cie tylko dzieki temu co mu opowiesz jest fajną opcją. Samoakceptacja to bardzo powazny problem i może przerodzić się w naprawde cięzkie choroby i uwierz mi, serio wiem co mówie ; )
Myślę, że najpierw powinnaś pozałatwiać sprawy i pokochać samą siebie a potem to już bez problemu chłopaki się znajdą ; )