- Dołączył: 2011-04-16
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 2359
26 maja 2012, 13:15
Cześć dziewczyny, muszę poprosić Was o poradę, błagam przeczytajcie więc cały tekst bo już nie wiem co robić, a realnie nie mam śmiałości nikogo się w tej sprawie poradzić...
Niektóre z Was które czytały może moje dawne tematy wiedzą, że szczęścia do facetów ja raczej nie mam... Teraz też znalazłam się w niezbyt ciekawej paradoksalnie sytuacji. Mianowicie spotykam się powolutku z bardzo atrakcyjnym, zarówno fizycznie jak i mentalnie facetem. S jest na trzecim roku prawa, jest bardzo inteligentny, ma pełno pasjonujących zainteresowań jak fotografia, jest muzykiem, gra zjawiskowo zarówno na gitarze jak i fortepianie, uwielbia podróże, pożera książki, kocha sztukę. Ponadto pochodzi z baaardzo zamożnego domu w zestawieniu np. ze mną... I w czym problem: ostatnio mam wrażenie, że wypadam przy nim masakrycznie BLADO i nie wiem nawet co on we mnie widzi... Studiuję łatwy, w porównaniu do niego wręcz błahy kierunek... Owszem, podobnie jak i on kocham sztukę, aczkolwiek ze względu finansowych nie mogę pozwolić sobie w tym względzie na wszystko tak jak on i zarazem nie zgadzam się na to aby S opłacał wszystkie nasze wyjścia bo wtedy podle się z tym czuję.. Dostrzegam w nim także.. Nie wiem jak to ująć, abyście dobrze mnie zrozumiały. On nie jest snobistyczny, co to, to nie. Ma w sobie pokorę oraz ogrom szacunku, nie jest zbyt pewny siebie i nie wywyższa się na tle innych. Aczkolwiek zna swoją wartość i ceni swój wysoki standard życia, gustuje w rzeczach z górnej półki, spełnia wszystkie swoje pragnienia ponieważ zwyczajnie ma takie możliwości. A ja? Jestem zwyczajną, typową studentką z zwyczajnego domu... S jest też cholernie przystojny, ja sama nie jestem jakaś zakompleksiona, ale kurczę, co on we mnie widzi to ja za bardzo nie wiem, zważywszy na to, że jego koleżanki z roku normalnie za nim szaleją i są czasami wręcz bezczelne... -.- Nie wiem czemu on np. nie zwraca uwagi na nie, skoro reprezentują identyczny poziom życia co on, są z ,,jego świata''... Bardzo dobrze spędzamy ze sobą czas, widzę, że mu powoli chyba zaczyna na mnie zależeć, bardzo o mnie zabiega... Ale z drugiej strony... Dziewczyny: nie oszukujmy się jesteśmy z dwóch różnych światów.. Myślicie, że związek z nim miałby rację bytu...? Wiem, że moje obawy mogą wydać się śmieszne i infantylne, ale takie detale np. mają znaczenie, bo co ja mam zrobić kiedy on np. proponuje mi w wakacje bym pojechała z nim do Egiptu a mi ledwo co wystarcza kasy na podstawowe potrzeby jak na typowego studenta przystało...? ;(
26 maja 2012, 13:29
Powinnaś się cieszyć, że masz takiego faceta i, że wybrał właśnie Ciebie, a nie inną. I może to zabrzmi zbyt prosto ale.. przeciwieństwa się jednak przyciągają ;)
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 1750
26 maja 2012, 13:29
dziewczyny czy mi się zdaje czy niektóre z Was są pazerne na kase? dla mnie byłoby to upokarzające, jechać gdzieś do Egiptu z facetem za jego kasę i w razie wyjątkowej sytuacji czy poważnej kłótni nie mieć nawet możliwości powrotu. To jest jednak zależność od faceta, i nie chodzi nawet o to, że on płaci za wszystko. Chodzi o brak niezależności i złe samopoczucie. Poza tym ja bym się czuła przy takim facecie, że mógłby w pewnym momencie się zastanowić, w jakim stopniu jestem z nim dla kasy, skoro sama nie mam.
- Dołączył: 2010-11-04
- Miasto: Różnie
- Liczba postów: 215
26 maja 2012, 13:30
nie pokazuj mu, że masz kompleksy z powodu 'gorszego pochodzenia'.
jak na razie on chyba nie widzi tego problemu, ale jak będziesz ten temat wałkować, to on ten problem zauważy i może mu to zacząć przeszkadzać.
innymi słowy, nie wywołuj wilka z lasu (czyli nieporozumień związanych z pieniędzmi)
zadbaj o to, żeby on czuł się dobrze w Twoim towarzystwie i bądź pewna siebie. to najważniejsze.
a poza tym, zauważ, że często dopiero jak się zaczyna opowiadać komuś o swoich kompleksach i problemach, to ten ktoś je zauważa.
skoro kwestia płacenia nie jest dla niego taka ważna, Ty też nie rób z tego problemu.
takie jest moje zdanie.
powodzenia
26 maja 2012, 13:30
Spojrz na jego niby trudny kierunek studiów inaczej.
Prawo na UMK nie jest jakieś szczególnie trudne. Wiem co mówię. Jak dostanie się na aplikację i będzie pracował w zawodzie to dopiero zacznij się tak tym jego intelektem zachwycać. CO INNEGO STUDIOWANIE A CO INNEGO PRACA W ZAWODZIE.
Skoro się z Tobą spotyka to wydajesz mu się interesujaca.Nie przejmuj się tak.
Edytowany przez scavenger 26 maja 2012, 13:33
- Dołączył: 2011-04-16
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 2359
26 maja 2012, 13:30
jagoda0204 napisał(a):
dziewczyny czy mi się zdaje czy niektóre z Was są pazerne na kase? dla mnie byłoby to upokarzające, jechać gdzieś do Egiptu z facetem za jego kasę i w razie wyjątkowej sytuacji czy poważnej kłótni nie mieć nawet możliwości powrotu. To jest jednak zależność od faceta, i nie chodzi nawet o to, że on płaci za wszystko. Chodzi o brak niezależności i złe samopoczucie. Poza tym ja bym się czuła przy takim facecie, że mógłby w pewnym momencie się zastanowić, w jakim stopniu jestem z nim dla kasy, skoro sama nie mam.
Dokładnie, a on zdaje się nie widzieć i nie rozumie, że dla mnie to jest szalenie krępujące! :(
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 1750
26 maja 2012, 13:31
oczywiście życzę Wam jak najlepiej i na pewno dasz radę, ale po prostu rozumiem chyba co czujesz. Kasa nie jest jakąś straszną przeszkodą, dopóki człowiek się nie przyzwyczai.
26 maja 2012, 13:34
jagoda0204 napisał(a):
dziewczyny czy mi się zdaje czy niektóre z Was są pazerne na kase? dla mnie byłoby to upokarzające, jechać gdzieś do Egiptu z facetem za jego kasę i w razie wyjątkowej sytuacji czy poważnej kłótni nie mieć nawet możliwości powrotu. To jest jednak zależność od faceta, i nie chodzi nawet o to, że on płaci za wszystko. Chodzi o brak niezależności i złe samopoczucie. Poza tym ja bym się czuła przy takim facecie, że mógłby w pewnym momencie się zastanowić, w jakim stopniu jestem z nim dla kasy, skoro sama nie mam.
Nie jestem pazerna na kasę. Ja zawsze dyskutuję z facetem na temat kasy, że czasem to ja chciałabym za coś zapłacić, ale on mi niestety na to nie pozwala i sam twierdzi, że to facet powinien za wszystko płacić. Tak już jest, oni po prostu lubią się nami "opiekować" i nas rozpieszczać, bez względu na to czy lubimy się czuć niezależne czy też nie.
- Dołączył: 2011-01-20
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 1750
26 maja 2012, 13:37
Może z tą mamą się nakręcasz trochę, co?:)
Póki to nie jest jakoś na poważnie, to znoś to co zniesiesz, przyzwyczaj się do tych kwestii, w których on jest nieugięty, a pewne sprawy też postaw jasno. Jesteś na studiach, baw się, ślubu przecież nie bierzecie, a skoro lubisz z nim spędzać czas to czemu masz się czuć źle z tego powodu?postaraj się może pogadać o tym co jest dla Ciebie krępujące i nie do przyjęcia. Z drugiej strony w pewnych kwestiach daj mu się wykazać, myślę że w jego zamysłach nie jest Cię zawstydzić i może nawet o tym nie wie że Ci głupio, po prostu chce dla Ciebie jak najlepiej, co?
26 maja 2012, 13:38
A nie pomyślałaś, że zakochał się w Tobie i dla niego nie mają te detale znaczenia? Uwierz mi, że on pewnie nie zwraca na to uwagi. A poza tym każda dziewczyna chciałaby być na Twoim miejscu! :)
Ja jestem w odwrotnej sytuacji - studiuję prawo, jestem z tzw "dobrego domu", ale mimo to jestem z moim chłopakiem "z innego świata" już prawie 3 lata i nie ma między nami żadnych konfliktów na tym tle. Zresztą nie okazuję tego wszystkiego w naszych wspólnych relacjach. Dla niego jestem po prostu ja, a nie moje studia, kasa, rodzina, faceci "z branży".
Ciesz się więc tym, co masz i nie szukaj dziury w całym! :)
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
26 maja 2012, 13:38
Hm, trochę ciebie rozumiem bo mój chłopak również pochodzi z "dobrego, bogatego domu" a ja, chociaż kiedyś też taki status posiadałam, jestem obecnie biedna i nie mogę się pochwalić wysoko postawionymi krewnymi. Mimo to, układa nam się. Ja nasiąkłam jego burżujskim zamiłowaniem do rzeczy drogich i porządnych, on z kolei, jako, że studenckie życie go dopadło, trochę się ogranicza. Powiem ci tak, ewidentnie zachodzi tu jakiś efekt aureoli, potęgowany przez twoje kompleksy. Rozumiem, że czujesz się zakłopotana jego hojnością, możesz z nim porozmawiać, powiedzieć mu jak się czujesz w tej kwestii. Pamiętaj, że pieniądze nie są najważniejsze, jeżeli on też tak sądzi, to gratuluję szczęścia. Wiesz, to trochę tak jest, że hojni ludzie z dużym portfelem po prostu lubią sprawiać innym radość. Sama tak kiedyś robiłam i wcale nie liczyłam grosza, nie oczekiwałam, że ktoś mi cokolwiek odda, że się zrekompensuje. Może on też taki jest;)