14 kwietnia 2011, 18:43
Ponad rok temu poznałam pewnego chłopaka, zaraz po tym pisaliśmy ze sobą ale później kontakt się urwał. Jakieś 5 miesięcy temu on znów do mnie napisał i zaczęliśmy intensywnie ze sobą pisać, dzwonić do siebie. Zaczęło się coś dziać, coś przez same pisanie zaczęło nas do siebie ciągnąć. Postanowiliśmy się spotkać, wtedy zaciekawiło mnie to, że nawet nie zapytałam go czy jest zajęty. W sumie nawet nie przeszło mi to przez myśl, w końcu tak ze mną pisał, dzwonił i chciał się spotkać. Jednak zapytałam, żeby się upewnić. Odpowiedział, że jest teraz z dziewczyną z która kiedyś był 4 lata, ale traktują się bardziej jak koledzy i sam nie wie jak to między nimi jest. Postanowiłam mimo wszystko się z nim spotkać, myślałam, że ten "związek" nie ma przyszłości więc mogę spróbować. Spotkaliśmy się, jeszcze bardziej mi się spodobał. Znaleźliśmy wspólny język, zaiskrzyło i to było widać. Całowaliśmy się... Postanowiłam poczekać na rozwój sytuacji, nie nalegać i dać mu okazję do wykazania się jeśli będzie tego chciał. Po spotkaniu było jeszcze lepiej, zaczęliśmy jeszcze więcej pisać. Mówiliśmy do siebie "Kotku, Skarbie, Kochanie". Postanowiliśmy się spotkać jeszcze raz, znów u mnie w domu. Było jeszcze lepiej, czułam to, że nie jestem mu obojętna, że nie traktuje mnie jak koleżanki lub rozrywki. Na tym spotkaniu zadzwoniła do niego jego dziewczyna, tłumaczył się jej i kłamał, że jest u kolegi, w czasie rozmowy z nią zaczepiał mnie... Rozmawiał z nią tak zimno i obojętnie. Zdałam sobie wtedy sprawę z tego, że jednak jest z nią a ta bajeczka o niepełnym związku jest po prostu bajeczką. Ale nie potrafiłam zerwać z nim kontaktu, mówiłam sobie czemu nie... fajnie spędzam z nim czas, jestem wolna, nie mam żadnych zobowiązań. Jakiś czas później, oczywiście cały czas pisaliśmy ze sobą, rozmawialiśmy przez telefon, jego dziewczyna przeczytała jakieś sms'y ode mnie, On jakoś się jej z tego wytłumaczył ale powiedział, że musimy przystopować z pisaniem i spotykaniem się. Byłam wtedy pewna, że to koniec tej znajomości. Ale okazało się inaczej, pisał, że tęskni i że musimy spotkać się znów. Pojechaliśmy na dyskotekę z jego kolegami. Zachowywał się jak mój chłopak, trzymał za rękę, całował. Patrzył z takim ciepłem. Po tym spotkaniu uświadomiłam sobie, że to nie jest tylko zabawa i że zaczynam czuć coś więcej. Od bardzo dawna nie czułam czegoś takiego, czułam, że mogłam zrobić dla niego tak wiele mimo tego, że nie jest dla mnie. Mieliśmy spotkać się znów, na tym spotkaniu miałam powiedzieć mu o tym co czuję. Nie doszło do skutku, nie miał czym przyjechać. Dzwonił do mnie w trakcie spotkania z dziewczyną, w trakcie tego gdy nie było jej przy nim. Pomyślałam, jak on może tak robić, czy gdybym była mu obojętna ryzykowałby tak... Nie wytrzymałam, w końcu napisałam mu, że nie mogę się więcej spotykać bo za bardzo mi zależy, że zaczynam coś czuć. On na to "ja też zaczynam coś czuć ale rozumiem Cię, dla mnie to nie była zabawa". Zaskoczył mnie tym, napisałam, że nie dałabym rady zastąpić jego dziewczyny bo wiem, że mu na niej zależy. Odp, że jak by tak bardzo mu na niej zależało to by się ze mną nie spotykał i że mogłabym zastąpić jego dziewczynę, jeśli dłużej byśmy się spotykali dałoby mu to dużo do myślenia. Postanowiliśmy ograniczyć pisanie i nie spotykać się. Napisał, że będzie mu ciężko ale spróbuje.
Nie wiem czy to wszystko co mówił było szczere, czasem myślę, że napisał to od tak, bo po co jest z dziewczyną skoro mówi, że czuje coś do mnie, może to jego uczucie nie jest zbyt wielkie aby mógł z nią zerwać.
Wiem, źle robiłam, że w ogóle się z nim spotkałam, wiem też że raczej dobrze zrobiłam, że to skończyłam ale mam teraz takie myśli, że może jakbym jeszcze zaczekała, spotkała się z nim jeszcze kilka razy mógłby być mój, mogłabym sprawić, że zacząłby myśleć inaczej tak jak sam to stwierdził.
Nie wiedziałam, że aż tak mnie to dotknie, że aż tak bardzo mi na nim zależy.
Myślicie, że dobrze zrobiłam?? Czy może mogłam zaczekać i tym samym zaangażować się bardziej??
14 kwietnia 2011, 20:43
> wszystkie ku*wa Święte Niepokalane widzę -
> pier***cie się z kim chcecie i nie pouczajcie
> ..... dziewczyna zapytała o poradę a nie o kazanie
> w kościele czy to dobre czy złe ....ps. żonaci są
> fajniejsi od tych z dziewczynami :DDDD więcej
> fun'u :PPoooo i tyle! :DDDD
kosciół i jego zasady mam gdzieś ale trochę rozsądku, przyzwoitości i szacunku do siebie samej należy mieć. A ja Ci powiem, ze lepsze są te łatwe dziewczyny od tych, które rezygnują z faceta w momencie kiedy dowiadują się że jest związany...to tak na przyszłość
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 8544
14 kwietnia 2011, 20:43
a wogole mowi przy niej do mnie kochanie, zonko i wogole to chyba troche dziwne ze jej to nie rusza. jak dzownie do niego a on nie moze odebrac to mowi mi zebym 'zadzownila za chwileczke bo on teraz nie moze gadac'... bylo kilka chorych akcji po ktorych juz wie jak ma ze mna rozmawiac. a wogole tak jest jeszcze tak ze jego matka ją lubi i dzieki temu on ma z matka troche lepiej 'bo ma tak cudnowna dziewczyne' wiec mu z tego powodu tez na reke.. matka da kase, pozyczy samochod.. zycie
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 8544
14 kwietnia 2011, 20:47
> Tak, najgorsze w tym wszystkim jest powiedzenie
> sobie dość... I ja Cię nie osądzam bo wiem jak to
> jest...A rozmawiałaś z nim o tym i pytałaś kim dla
> niego jesteś i czy ma z Tobą jakieś konkretne
> plany??
rozmawialam. i powiedzial ze jesli bede gotowa na cos wiecej to mam dac znac. jego dzisiejszy sms: zrobie wszystko co zechcesz... - tak mi napisal na to co bedzie dalej jesli ja zaczne wiazac z nim przyslosc... wogole chodzi o to ze najpierw musze stac sie niezalezna od rodzicow a pozniej pomysle co dalej. bo jakos moj ojeciec nie bardzo by to zaakceptowal. wiec jaki widzicie wcale to nie jest tak prosta sytuacja..
14 kwietnia 2011, 20:49
No właśnie nie prosta ale facet jest trochę podejrzany jak dla mnie
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 8544
14 kwietnia 2011, 20:49
> Skoro jesteś tego świadoma to czemu pozwalasz mu
> Ciebie zeszmacać? Bo tak jest On może i Cię
> pragnie, kocha (??)ale wraca wtedy kiedy mu się
> nudzi, kiedy ma ochotę nie patrząc na to, że to
> dla Ciebie trudne itp bo nie wierze, że to nie
> jest trudne
no bo jest to dla mnie trudne... gubie sie juz w tym
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 8544
14 kwietnia 2011, 20:51
znam go 8 lat z widzenia i z opowiesci, a tak od 3 jestesmy znajomymi, a od roku juz prawie jest cos wiecej wiec znam go prawie od podszewki wiec raczej nie mam o c go podejrzewac...
- Dołączył: 2010-09-17
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 5242
14 kwietnia 2011, 20:51
Tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono...
Wydaje mi sie ze połowa dziewczyn "z zasadami" gdyby poznała zajętego faceta i zakochała się tak porządniej miałaby w nosie to czy ma dziewczynę,czy nawet jego stan cywilny
Uczucia to czasami zbyt duża siła by można było z nimi walczyć.
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 8544
14 kwietnia 2011, 20:53
i tutaj sie w zupelnosci zgodze z ja12333 ;)
- Dołączył: 2010-03-12
- Miasto: Ipswich
- Liczba postów: 6381
14 kwietnia 2011, 20:57
Jak przeczytałam wypowiedz autorki postu to od razu przypomniała mi się moja identyczna sytuacja.. grrr... ;/;/
Tylko jak ja się dowiedziałam że ma inną to zerwałam kontakt. Nie dałam się szmacić.
Baa jego laska do mnie zadzwoniła.. i powiedziała że są zaręczeni.
Dla mnie taki facet co ma dwie kobiety jest chamem, frajerem i dupą.;/
- Dołączył: 2009-08-02
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2981
14 kwietnia 2011, 20:57
> Tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono...Wydaje
> mi sie ze połowa dziewczyn "z zasadami" gdyby
> poznała zajętego faceta i zakochała się tak
> porządniej miałaby w nosie to czy ma
> dziewczynę,czy nawet jego stan cywilnyUczucia to
> czasami zbyt duża siła by można było z nimi
> walczyć.
no dałabym Ci LIKE :-))