- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 marca 2016, 12:37
Hej,
Mam do Was pytanie, czy wszyscy faceci uwielbiaja robienie loda?
Czy kiedy facet mowi "nie musisz tego robic" to klamie?
Uslyszalam te slowa od mojego kilka razy ,chociaz w sumie wiem,ze to lubi - raz mi zapuscil tekstem "gdybys robila mi czasem \loda nie musialbym sobie robic dobrze"
I jeszcze coś - czy ma tu znaczenie wielkosc ust,dlugosc jezyka?
Czy wieksze usta dzialaja na facetow bardziej i lepiej sie sprawuja w tym temacie czy to nie ma wiekszego znaczenia?
I jeszcze jedna sprawa stricte mnie dotycząca z 69 nie mam problemu, ale robienie loda kiedy on na mnie patrzy jest dla mnie krepujace, wydaje mi sie ze glupio wtedy wygladam (poniekad przez male,waskie usta wlasnie) i ostatni raz robilam to w zeszlym roku.. i chcialabym sie przelemac,ale jak?
16 marca 2016, 19:41
Odpowiem jako facet: owszem jest to bardzo przyjemne, ale uważam, że każdy szanujący się, honorowy facet zaakceptowałby fakt, że kochana osoba może mieć opory przed takim rodzajem seksu i koniec, życie nie polega na tym, żeby mieć wszystko czego się chce, w dobrym związku znajduje się kompromis, jest tyle możliwości, że naprawdę łatwo znaleźć coś co da przyjemność obu stronom i może Wam kobietom wydaje się, że jesteśmy jak takie duże dzieci, które muszą mieć cukierek i zjeść cukierek, ale nie drogie Panie, ani ja ani żaden z moich kumpli nie zrobiłby swojej żonie takiego świństwa jak pójście do dziwki. Z resztą ja w ogóle nie poszedłbym do dziwki tak abstrahując od wszystkiego, takie kobiety mnie po prostu brzydzą. I nie mierzcie wszystkich facetów jedna miarą, to tak jak ja bym uważał, że wszystkie jesteście infantylne, bo w reklamie podpasek w telewizji śpiewają jakbyście używały ich w wieku 5 lat...To się nazywa kompromis. Między bogiem a prawdą - dlaczego miałby dożywotnio rezygnować z seksu oralnego, lub dlaczego miałby z tego powodu przekreślać małżeństwo? Ciężko by mi było zrezygnować z takiej przyjemności i szczerze nie wiem co bym w takiej sytuacji zrobiła. Odpowiadając na pytanie - każdy zdrowy na ciele i umyśle człowiek lubi być pieszczony oralnie.Czarująco...Nie znam takiego, mam za to kolegę, który chodzi do dziwki na loda, bo żona nie chcea ja wiem, że nie dla każdego faceta jest to coś "must have" ;)
Ja nic nikomu nie mierze. Zresztą poruszyłam także sytuację odwrotną. Nie wyobrażam sobie żeby facet czuł obrzydzenie do mojej...części ciała i absolutnie nie próbowałabym tego zrozumieć. Nie widzę też powodu, dla którego facet miał by przyjąć ze spokojem, że jest dla swojej partnerki poniekąd odrażający.
16 marca 2016, 19:45
Ja nic nikomu nie mierze. Zresztą poruszyłam także sytuację odwrotną. Nie wyobrażam sobie żeby facet czuł obrzydzenie do mojej...części ciała i absolutnie nie próbowałabym tego zrozumieć. Nie widzę też powodu, dla którego facet miał by przyjąć ze spokojem, że jest dla swojej partnerki poniekąd odrażający.
Ale opory przed seksem i oralnym a obrzydzenie do penisa to mogą być dwie różne rzeczy. jeśli na coś nie mam ochoty nie znaczy że się tym brzydzę.
16 marca 2016, 21:00
Ja nic nikomu nie mierze. Zresztą poruszyłam także sytuację odwrotną. Nie wyobrażam sobie żeby facet czuł obrzydzenie do mojej...części ciała i absolutnie nie próbowałabym tego zrozumieć. Nie widzę też powodu, dla którego facet miał by przyjąć ze spokojem, że jest dla swojej partnerki poniekąd odrażający.Odpowiem jako facet: owszem jest to bardzo przyjemne, ale uważam, że każdy szanujący się, honorowy facet zaakceptowałby fakt, że kochana osoba może mieć opory przed takim rodzajem seksu i koniec, życie nie polega na tym, żeby mieć wszystko czego się chce, w dobrym związku znajduje się kompromis, jest tyle możliwości, że naprawdę łatwo znaleźć coś co da przyjemność obu stronom i może Wam kobietom wydaje się, że jesteśmy jak takie duże dzieci, które muszą mieć cukierek i zjeść cukierek, ale nie drogie Panie, ani ja ani żaden z moich kumpli nie zrobiłby swojej żonie takiego świństwa jak pójście do dziwki. Z resztą ja w ogóle nie poszedłbym do dziwki tak abstrahując od wszystkiego, takie kobiety mnie po prostu brzydzą. I nie mierzcie wszystkich facetów jedna miarą, to tak jak ja bym uważał, że wszystkie jesteście infantylne, bo w reklamie podpasek w telewizji śpiewają jakbyście używały ich w wieku 5 lat...To się nazywa kompromis. Między bogiem a prawdą - dlaczego miałby dożywotnio rezygnować z seksu oralnego, lub dlaczego miałby z tego powodu przekreślać małżeństwo? Ciężko by mi było zrezygnować z takiej przyjemności i szczerze nie wiem co bym w takiej sytuacji zrobiła. Odpowiadając na pytanie - każdy zdrowy na ciele i umyśle człowiek lubi być pieszczony oralnie.Czarująco...Nie znam takiego, mam za to kolegę, który chodzi do dziwki na loda, bo żona nie chcea ja wiem, że nie dla każdego faceta jest to coś "must have" ;)
Chyba się nie zrozumieliśmy :) Nie mówiłem nic o obrzydzeniu do seksu oralnego tylko o oporach, które mogą pojawić się z różnych przyczyn i odniosłem się do tego "kompromisu", o którym napisałaś. Gdyby moja żona miała jakieś opory przed tym nie zmuszałbym jej, a już na pewno nie byłby to powód, żeby iść po to do jakiejkolwiek innej kobiety. Podobnie nie szukałbym seksu gdzieś indziej gdyby z powodu jakiejś choroby lub innego wydarzenia nie mogła się przez jakiś dłuższy czas ze mną kochać. Gdzieś to przeczytałem i mnie normalnie zmroziło, ludzie co z Wami? Naprawdę więzi ludzkie są w dzisiejszych czasach tak słabe, że z byle powodu zostawia lub zdradza się partnera? Bo przytył, bo się zestarzał, bo zachorował, bo nie może przez dłuższy czas uprawiać seksu. Nie jestem pruderyjny i lubię seks jak każdy facet i mam naprawdę wielkie szczęście, bo mogę śmiało stwierdzić, że mam to o czym większość facetów marzy: piękną żonę, udane życie, wspaniałe dzieciaki, ale były różne trudności i nigdy nie przyszłoby mi do głowy zostawić albo zdradzić żonę, na przykład kiedy urodziły się nam bliźniaki przez prawie rok nie było czasu na chwilę intymności (nie licząc szybkich) i miałbym od razu zdradzić żonę według idei "po co rezygnować z seksu na prawie rok, ale jednocześnie po co przekreślać małżeństwo, przecież to kompromis"? No chyba coś w takim razie ze mną jest nie tak, bo kobieta mojego życia i szacunek do niej jest dla mnie ważniejszy niż chwilowa przyjemność.
Edytowany przez 16 marca 2016, 21:08
16 marca 2016, 22:34
Geek. - mówimy o dwóch różnych rzeczach i niepotrzebnie je ze sobą miksujesz. Czym innym jest nie moc czegoś zrobić, a czym innym nie chcieć. Nie widzę ŻADNEGO związku pomiędzy brakiem seksu z powodu choroby, a niechęcią do jakiejkolwiek części ciała partnera.
Jeśli egoizm partnera i jego obrzydzenie/niechęć do tego co sprawia mi ogromną satysfakcję, byłyby tak wielkie, że swoje "dobro" przekładałby nad moje no to przepraszam, ale nie mamy w ogóle o czym dyskutować. Negocjować można fetysze, ale nie absolutne podstawy udanego współżycia. Zaznaczam, że przedstawiam jedynie swój punkt widzenia.
17 marca 2016, 09:02
Geek. - mówimy o dwóch różnych rzeczach i niepotrzebnie je ze sobą miksujesz. Czym innym jest nie moc czegoś zrobić, a czym innym nie chcieć. Nie widzę ŻADNEGO związku pomiędzy brakiem seksu z powodu choroby, a niechęcią do jakiejkolwiek części ciała partnera.Jeśli egoizm partnera i jego obrzydzenie/niechęć do tego co sprawia mi ogromną satysfakcję, byłyby tak wielkie, że swoje "dobro" przekładałby nad moje no to przepraszam, ale nie mamy w ogóle o czym dyskutować. Negocjować można fetysze, ale nie absolutne podstawy udanego współżycia. Zaznaczam, że przedstawiam jedynie swój punkt widzenia.
Do tego wątku o chorobie nawiązałem, bo w innym temacie kobieta napisała, że uszkodzono jej pochwę podczas porodu i nie może uprawiać seksu z mężem od jakiegoś dłuższego czasu, na co inna Vitalijka odpisała, że w takim razie na bank mąż już "posuwa kogoś na boku". Powiedz mi skąd się biorą takie chore wnioski? Może z jakiejś patologii? Bo w moim otoczeniu nigdy się podobne rzeczy nie zdarzały, ojciec szanował moja mamę, dziadek babcię, moi kumple też raczej nigdy nie zrobiliby czegoś podobnego swoim żonom czy partnerkom. To jest po prostu myślenie jakiegoś niedojrzałego idioty, który najwyraźniej nie wie co to jest więź. I to jest właśnie egoizm w czystej postaci: tylko brać i nie dawać nic w zamian. Jeśli ta kobieta urodziła im dziecko, to poświęciła coś dla niego, więc dlaczego on nie może poświęcić czegoś dla niej? Mam córkę i mam nadzieję, że trafi na kogoś kto ma takie podejście jak ja i liczę, że moi synowie również będą szanowali swoje partnerki, przynajmniej tak będę starał się ich wychować.
A nawiązując do tego co napisałaś: nie mówimy o obrzydzeniu czy niechęci do części ciała, tylko o zrozumienie kiedy ktoś nie chce tego robić bo ma wewnętrzną blokadę psychiczną, przyjmijmy że na przykład ktoś był wykorzystywany kiedyś w ten sposób, kojarzy mu się ta czynność z poniżeniem, lub nie pozwalają przekonania (mężczyźni zazwyczaj nie mają takich blokad, więc nie musisz się martwić, ale pamiętajmy, że patriarchat obowiązywał w większości kultur i kobiety były do pewnych rzeczy po prostu zmuszane przy znacznym ograniczeniu swoich praw dlatego uważam, że takim, które nie chcą tego robić należy okazać zrozumienie i porozmawiać, a nie od razu zdradzać czy odchodzić), podkreślam nie mówimy o obrzydzeniu czy niechęci do partnera, bo takie rzeczy w związku oczywiście nie powinny mieć miejsca. Zatem gdyby moja partnerka miała jakąkolwiek blokadę, to ja bym jej nie zmuszał. Chyba nie ma nic gorszego niż świadomość, że ktoś coś robi dla Ciebie i źle się z tym czuje? Mówisz, że nie rozumiesz jak ktoś może przekładać swoje "dobro" nad Twoje, a właśnie z twoich słów wynika, że sama tak robisz. Gdybym nie szanował tego, że moja partnerka nie ma ochoty czegoś zrobić to wówczas przekładałbym swoje "dobro" nad jej dobro. A wiesz ja podstawy udanego współżycia i wspomniany wcześniej kompromis rozumiem troszkę inaczej niż Ty. Jasne, seks jest ważny, ale tak jak wspomniałem związek to jednak coś więcej. I nie rozumiem jak można iść po loda do dziwki, bo żona nie chce i tłumaczyć się kompromisem. Jeśli ten seks oralny jest dla kogoś aż tak ważny to może najpierw powinien porozmawiać z tą druga osobą : dlaczego tak jest i co z tym zrobić, a jeśli okaże się, że jednak jest ważniejszy niż ta druga połowa, to może wtedy jednak warto zapytać o sens trwania w jakimkolwiek związku..
17 marca 2016, 14:35
Co do pierwszej części Twojej wypowiedzi - niemożność partnera do uprawiania seksu ze względów fizycznych absolutnie nie jest dla mnie powodem do zdrady. Szczerze mogę jednak przyznać, że nie wiem czy potrafiłabym dożywotnio zrezygnować z seksu z jakiegokolwiek powodu... Szczerze wątpię. Może to jedynie dowodzi, że nie kocham swojego partnera tak jak powinnam, nie wiem. To raczej wielowątkowy temat.
W drugiej część piszesz o zahamowaniach kulturowych i tu mam już pewność. NIGDY I ZA NIC nie byłabym z osobą, która ma tak wyprany mózg. Podobnie jak fanatyzm religijny, którego moja granica leży już przy cotygodniowych wizytach w kościele, zahamowania seksualne są dla mnie cechą dyskwalifikującą. Nie potrafiłaby, a nawet bym po prostu nie chciała zrozumień, że dla partnera sprawianie mi przyjemności jest poniżające. Masz rację - nie ma nic gorszego niż wiedzieć, że ktoś w takiej chwili poświęca, dlatego pożegnałabym się po prostu z taką osobą, sugerując terapię u psychologa zamiast związku.
Co do przekładania dobra swojego nad cudze - może nie brzmię, ale robię to każdego dnia. Codziennie staram się uszczęśliwiać swojego partnera i nie chcę przestawać tego robić. Jednak, gdyby zaczęło to być jednostronne, straciłoby cały sens i urok. Dla mnie świadomość, że coś sprawia przyjemność mojemu partnerowi (nie koniecznie fizyczną) jest wystarczającym argumentem ZA. Namawiać mnie nie trzeba. I dlatego też, nie chciałabym być z egoistą.
Podsumowując: zahamowania psychiczne, egoizm, obrzydzenie do tematu - takie rzeczy wychodzą na samym początku związku. Nie pakowałabym się w to i tyle. W wieloletnim związku nagłe przypadki i wypadki podlegają zupełnie innej skali ocen.
A w temacie dziwki - nie pisałam serio, co zresztą sugeruje histerycznie roześmiany emot. ;)
17 marca 2016, 14:40
"Gdybyś robiła mi czasem loda nie musiałbym sobie robić dobrze"... Oj, jaka subtelna i romantyczna aluzja, ale "nie musisz tego robić"...
Haha to samo pomyslalam.;-)
Ja penisa do ust nie wkladam,bo zawsze mam wrazenie, ze mi sie przez niego twarz robi jakas pucolowata i grubo wyglada
A tak powaznie to robie bo lubie,lubie sprawiac mojemu facetowi przyjemnosc poza tym to jaka jemu to sprawia przyjemnosc dodatkowo nakreca mnie. Natomiast nie wyobrazam sobie traktowac seksu jako formy kary czy nagrody lol
Edytowany przez 17 marca 2016, 14:45
15 czerwca 2016, 20:10
Z własnego doświadczenia i rozmów z kolegami wynika że większość z nas to lubi, choć mogą być wyjątki.
Wielkość ust ani języka nie ma znaczenia. Ważne w jaki sposób dziewczyna to robi.
16 czerwca 2016, 16:57
Haha to samo pomyslalam.;-)Ja penisa do ust nie wkladam,bo zawsze mam wrazenie, ze mi sie przez niego twarz robi jakas pucolowata i grubo wygladaA tak powaznie to robie bo lubie,lubie sprawiac mojemu facetowi przyjemnosc poza tym to jaka jemu to sprawia przyjemnosc dodatkowo nakreca mnie. Natomiast nie wyobrazam sobie traktowac seksu jako formy kary czy nagrody lol"Gdybyś robiła mi czasem loda nie musiałbym sobie robić dobrze"... Oj, jaka subtelna i romantyczna aluzja, ale "nie musisz tego robić"...
Nic dodać, nic ująć. Swoją drogą, jeśli facet mówi, że nie musisz tego robić, to pewnie dlatego, że widzi, że się zmuszasz, a to raczej i jemu nie daje aż takiej przyjemności... Ja ogólnie lubię to robić, ale zdarzało mi się, że nie miałam za bardzo ochoty, ale bardzo chciałam sprawić mojemu facetowi przyjemność i troszkę się zmuszałam chociaż starałam się tego nie pokazywać. Raczej zauważał i też mówił, że nie muszę. Co nie oznaczało, że tego nie lubi albo że ogólnie nie ma ochoty.
A co do kary w formie "bana" na jakąś pozycję czy w ogóle na seks to to w ogóle dla mnie niepojęte... Jakby seks był tylko dla faceta przyjemny.
17 czerwca 2016, 20:51
Do tego wątku o chorobie nawiązałem, bo w innym temacie kobieta napisała, że uszkodzono jej pochwę podczas porodu i nie może uprawiać seksu z mężem od jakiegoś dłuższego czasu, na co inna Vitalijka odpisała, że w takim razie na bank mąż już "posuwa kogoś na boku". Powiedz mi skąd się biorą takie chore wnioski? Może z jakiejś patologii? Bo w moim otoczeniu nigdy się podobne rzeczy nie zdarzały, ojciec szanował moja mamę, dziadek babcię, moi kumple też raczej nigdy nie zrobiliby czegoś podobnego swoim żonom czy partnerkom. To jest po prostu myślenie jakiegoś niedojrzałego idioty, który najwyraźniej nie wie co to jest więź. I to jest właśnie egoizm w czystej postaci: tylko brać i nie dawać nic w zamian. Jeśli ta kobieta urodziła im dziecko, to poświęciła coś dla niego, więc dlaczego on nie może poświęcić czegoś dla niej? Mam córkę i mam nadzieję, że trafi na kogoś kto ma takie podejście jak ja i liczę, że moi synowie również będą szanowali swoje partnerki, przynajmniej tak będę starał się ich wychować.A nawiązując do tego co napisałaś: nie mówimy o obrzydzeniu czy niechęci do części ciała, tylko o zrozumienie kiedy ktoś nie chce tego robić bo ma wewnętrzną blokadę psychiczną, przyjmijmy że na przykład ktoś był wykorzystywany kiedyś w ten sposób, kojarzy mu się ta czynność z poniżeniem, lub nie pozwalają przekonania (mężczyźni zazwyczaj nie mają takich blokad, więc nie musisz się martwić, ale pamiętajmy, że patriarchat obowiązywał w większości kultur i kobiety były do pewnych rzeczy po prostu zmuszane przy znacznym ograniczeniu swoich praw dlatego uważam, że takim, które nie chcą tego robić należy okazać zrozumienie i porozmawiać, a nie od razu zdradzać czy odchodzić), podkreślam nie mówimy o obrzydzeniu czy niechęci do partnera, bo takie rzeczy w związku oczywiście nie powinny mieć miejsca. Zatem gdyby moja partnerka miała jakąkolwiek blokadę, to ja bym jej nie zmuszał. Chyba nie ma nic gorszego niż świadomość, że ktoś coś robi dla Ciebie i źle się z tym czuje? Mówisz, że nie rozumiesz jak ktoś może przekładać swoje "dobro" nad Twoje, a właśnie z twoich słów wynika, że sama tak robisz. Gdybym nie szanował tego, że moja partnerka nie ma ochoty czegoś zrobić to wówczas przekładałbym swoje "dobro" nad jej dobro. A wiesz ja podstawy udanego współżycia i wspomniany wcześniej kompromis rozumiem troszkę inaczej niż Ty. Jasne, seks jest ważny, ale tak jak wspomniałem związek to jednak coś więcej. I nie rozumiem jak można iść po loda do dziwki, bo żona nie chce i tłumaczyć się kompromisem. Jeśli ten seks oralny jest dla kogoś aż tak ważny to może najpierw powinien porozmawiać z tą druga osobą : dlaczego tak jest i co z tym zrobić, a jeśli okaże się, że jednak jest ważniejszy niż ta druga połowa, to może wtedy jednak warto zapytać o sens trwania w jakimkolwiek związku..Geek. - mówimy o dwóch różnych rzeczach i niepotrzebnie je ze sobą miksujesz. Czym innym jest nie moc czegoś zrobić, a czym innym nie chcieć. Nie widzę ŻADNEGO związku pomiędzy brakiem seksu z powodu choroby, a niechęcią do jakiejkolwiek części ciała partnera.Jeśli egoizm partnera i jego obrzydzenie/niechęć do tego co sprawia mi ogromną satysfakcję, byłyby tak wielkie, że swoje "dobro" przekładałby nad moje no to przepraszam, ale nie mamy w ogóle o czym dyskutować. Negocjować można fetysze, ale nie absolutne podstawy udanego współżycia. Zaznaczam, że przedstawiam jedynie swój punkt widzenia.
wiecej facetow takich jak ty! w zupelnosci sie zgadzam