Temat: Obawy związane ze zmianą tabletek antykoncepcyjnych

Witam drogie Vitalijki, 

Na samym początku chciałabym zaznaczyć, że jestem świadoma tego, że takie tematy były już poruszane miliony razy, ale nie znalazłam problemu podobnego do mojego ani na tym forum ani nigdzie indziej w sieci. Zaznaczam również, że mieszkam w Danii i mówię płynnie po duńsku, więc nie ma takiej opcji żebym lekarza nie zrozumiała. 

Jakoś w okolicach listopada stawiłam się u swojej lekarki pierwszego kontaktu z prośbą o przepisanie mi tabletek antykoncepcyjnych, ponieważ zmęczyłam się używaniem prezerwatyw i chciałam być bardziej pewną zabezpieczenia. Dostałam Cilest, o których szczerze mówiąc nie słyszałam zbyt wiele, ponieważ naczytałam się głównie o nowszych tabletkach, z racji że Cilest należy do raczej wiekowych środków. No ale nic, jak nie spróbuję to nie będę wiedzieć. Okazało się, że po tygodniu miałam wszystkie obawy zaznaczone w ulotce jako "prawdopodobne", ale zacisnęłam zęby, żeby przetrwać pierwsze trzy miesiące, bo przecież organizm musiał się przyzwyczaić. Póki nie działo się nic bardzo okropnego było ok, ale zrobiłam 7-dniową przerwę i rozpoczęłam drugi blister, który wywołał u mnie naprawdę okropne skutki (między innymi pokrzywka mimo, że nigdy nie miałam takich problemów), więc przestałam je brać natychmiastowo i od razu pognałam na konsultację. Dowiedziałam się, że "ona nie słyszała, żeby pokrzywkę wywołały tabletki, ale dam Ci inne" - przepisała "Diane Mitę", w Polsce znane jako Diane-35 lub Dianette. Na szczęście, zanim je wykupiłam zapytałam farmaceutki co sądzi o tych tabletkach i jak można je porównać z Cilestem, powiedziała mi, że Diana jest dobra na problemy skórne typu trądzik, ale są o wiele mocniejsze od Cilest. Wolałam więc ich nie wykupywać wcale i dziś stawiłam się u lekarki jeszcze raz, żeby poprosić o preparat słabszy od Diany i Cilestu. 

Na samym wstępie wylała na mnie wiadro zimnej wody mówiąc, że na rynku nie ma tabletek słabszych od Cilest, bo mają najmniejszą dawkę hormonów, a Diana natomiast największą. Trochę zniechęcona zapytałam o takie, które mogłyby składem być podobne do Cilest, bo może nie okazałyby się tak inwazyjne, ale ona przerwała mi w pół zdania i zaczęła mi wciskać spiralę. Nie jestem co do spirali zbyt przychylnie nastawiona, ponieważ daje ona o wiele niższą pewność niż tabletki, a ja na dodatek jeszcze nie rodziłam. W końcu zrezygnowana powiedziała mi, że może mi przepisać właśnie Novynette, ale powiedziała również, że te tabletki nie są polecane przez lekarzy, ponieważ są to tabletki 3. oraz 4. generacji i stwarzają większe zagrożenie powstania zakrzepów. 

Moje obawy dotyczą głównie tego ostatniego. Nie byłam nigdy u ginekologa w Polsce i niestety nie wiem czy w Polsce również mówi się o czymś takim? Jestem świadoma, że każde tabletki mogą szkodzić zdrowiu, mogą powstawać zakrzepy i inne poważne dolegliwości, ale mimo to nie rozumiem, dlaczego są te tabletki w takim razie sprzedawane, skoro są takie niebezpieczne? Czy Wasi lekarze również mówili Wam o takich rzeczach lub czy znacie kogoś, kto dostał poważnego zakrzepu krwi używając tabletek innych niż Cilest lub Diana? Wiem, że wątek jest trochę przydługi i bardzo przepraszam, ale wydaje mi się że żeby lepiej zrozumieć moją sytuację lepiej będzie nakreślić temat dokładniej. 


Chciałabym Was też poinformować, że niestety Dania należy do niesamowicie paranoidalnych narodów, gdzie absolutnie nie sprzedadzą dwóch opakowań tabletek na ból głowy pod rząd, a 12 letniemu chłopcu z gorączką 41* potrafią poradzić, żeby pił jedynie herbatę z miodem (własne doświadczenie z młodszym bratem). Mimo wszystko czuję się trochę zbita z tropu i nie wiem, co o tym myśleć i ciekawi mnie co mówią na to polscy ginekolodzy? 

Nie mam możliwości pójścia do prywatnego gabinetu, bo tutaj coś takiego nie istnieje, a lekarkę zmienić będę mogła dopiero za kilka miesięcy. Badań przed przepisaniem nie wykonują, bo są "nierefundowane" mimo, że co miesiąc 8% mojej pensji idzie na służbę zdrowia. Na pytanie dlaczego lekarz pierwszego kontaktu (lub rodzinny, innymi słowy) przepisuje mi tabletki antykoncepcyjne, a nie ginekolog wyjaśniam, że na zachodzie "po prostu" tak jest. Wszystko załatwia się u rodzinnego, a żeby do ginekologa trafić to chyba musiałby mi cały jajnik z okresem wypłynąć :P 


Pozdrawiam, ClaudieHeart 

Ja mam spiralę zwykłą bez hormonów bo po hormonach mam migreny bez też ale nie w takiej częstotliwości i jestem zadowolona. Cykle mam regularne, bez większego krwawienia (co przy spiralach może być krwawienie może się wydłużyć i być bardziej obfity) ale nie są polecane osobom które nie rodziły

Co do cilest od nich mi się zaczęły akcje "migrena", wymioty, osłabienie

Diane też brałam dość krótko - kg przybywały ale za to cera jak marzenie :)

Ja biorę od kilku lat Yasmin (wcześniej brałam Yasminelle, ale nie trzymały mi cyklu), miałam w Polsce robione wszystkie badania i wyniki były całkowicie w porządku. W UK przy pierwszej wizycie u lekarza pierwszego kontaktu poprosiłam o receptę na Yasmin, zaznaczyłam, że biorę je kilka lat. Lekarka pytała mnie jedynie, czy występują u mnie bóle głowy, bóle nóg, zmierzyła mi ciśnienie, po czym bez mrugnięcia okiem przepisała receptę. Tabletki za pierwszym razem zostały mi przepisane na pół roku, przy każdej następnej wizycie- przepisywane są raz na rok (tabletki wydawane są bezpłatnie). W Polsce badam się profilaktycznie, bo tutaj o wizycie u ginekologa można pomarzyć.
Służba zdrowia w Danii działa podobnie jak w UK, z tego, co u Ciebie przeczytałam; tutaj również gorączka u dzieci nie jest powodem do opuszczania zajęć szkolnych, a "przeziębienie" u maluchów ciągnące się ponad 2 tygodnie to zwykły wirus, antybiotyku nie podaje się. Jednak z tabletkami anty nie ma większych problemów (raz zamawiałam je przez internet, tzn. recepta on-line). 
Ja na Twoim miejscu poszłabym do innego lekarza, zobaczyć jakie będzie jego stanowisko w tej sprawie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.