- Dołączył: 2011-10-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 436
27 lutego 2012, 22:47
czy dla was każdy seks jest grzechem? kiedy nie jest? co myślicie o tym?
Dlaczego jest grzechem, skoro jest fajny?
- Dołączył: 2008-01-14
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 636
28 lutego 2012, 12:31
Dlaczego sex z kimś kogo kocham i darze ogromnym uczuciem, bez kogo żyć nie mogę, z którym planuje ślub (może w przyszłym roku:)
musi być grzechem. Przecież miłość jaką się darzymy jest przeogromna, dla nas czysta i piękna tak samo bliskość jaką sobie okazujemy, przyjemność którą sobie nawzajem sprawiamy. Nie rozumiem tego. Mówi się, że miłość to najpiękniejsze uczucie, to dlaczego okazywanie sobie jej np: po przez sex już nie? to coś złego tylko dlatego, że robimy to przed ślubem. To po ślubie ludzie kochają się inaczej i dlatego mogą więcej? No kurcze nie rozumiem tego, może jestem z byt prosta na to wszystko? Nie mam pojęcia. I nie chodzi mi o upraszczanie sobie tego bo tak mi wygodniej. Ala ja po "akcie bliskości" jestem taka szczęśliwa i zadowolona a tu wychodzi, ze to samo zło, grzech i won do spowiedzi i nie grzesz więcej:(
- Dołączył: 2008-04-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4317
28 lutego 2012, 12:36
@agusia1210, jest to grzech gdyż nie robisz tego w obrębie małżeństwa uświęcanego przez Ducha Świętego. On ma Cię zbliżać, pogłębiać więź z mężem, aby seks był czystym i pięknym aktem, a nie tylko wijącą się parą dwóch ludzi. na poprzedniej stronie dałem link do salija, przeczytaj sobie.
- Dołączył: 2010-09-17
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 5242
28 lutego 2012, 12:41
cancri napisał(a):
Seks oralny nie jest przecież zabroniony.)
Kiedyś przed bierzmowaniem ksiądz nam tłumaczył,ze kazda część ciała w czasie seksu powinna przylegać do takiej samej cześci ciała i w zaden inny sposób inaczej(tzw.usta tylko do ust,penis do pochwy itd)
inne rodzaje miłości niż ta zwyczajna według tamtego ksiedza były niedopuszczalne.
Tak czy inaczej właściwie wszystko co miłe i przyjemne to w wiekszości grzech według wiary.
- Dołączył: 2008-04-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4317
28 lutego 2012, 12:44
Nie ma jednej nauki KK co do seksu oralnego, jednak Ci bardziej postępowi jak Knotz twierdzą, że jasne, ale niech to nie będzie cel sam w sobie, ale bardziej sama gra wstępna
Myślę, że ks. Edward Staniek świetnie komentuje takie relatywistyczne podejście:
"Cała taktyka zła w ostatnich latach zmierza do tego, aby powiedzieć: wszyscy fałszują, więc zmieńmy prawo.
Ponieważ wszyscy fałszują wagę, to zróbmy taką, że nie będzie wiadomo, czy jest kilogram, czy też nie. Oto
podstawowy błąd. We wszystkich dyskusjach odnośnie do Bożego prawa ciągle się żąda, by dostosować je do
pragnień ludzi, czyli zmienić miary, ponieważ ludzie i tak je fałszują. Możemy łamać przykazania przez dziesięć
pokoleń, ale one i tak nie zostaną zmienione. Za dziesięć pokoleń powiedzą, oni źle budowali i zawaliło im się
wszystko, ponieważ zlekceważyli normy budowlane. Bóg nie oczekuje od człowieka, aby przez całe życie
idealnie zachował prawo. On wie, że jesteśmy grzesznymi i słabymi ludźmi. Oczekuje natomiast, że zdamy sobie
sprawę z tego, że źle budujemy, bo lekceważymy normę. Kapłan jest odpowiedzialny za przekaz Bożego prawa.
To nie Kościół, ale Bóg ustanowił swoje prawo. Kapłan ma władzę regulowania ludzkiego sumienia, gdy ktoś
przychodzi do niego, jak z zepsutą wagą i prosi o pomoc w jej wyważeniu.
Każdy kapłan ma sumienie, czyli swoją wagę. Może się zdarzyć, że jego sumienie wymaga naprawy. Podobnie
jak lekarz pomaga pacjentom, a sam jest chory, taki kapłan może naprawiać tysiące wag, a jego waga jest
zepsuta. Może to czynić dobrze dlatego, że nie naprawia według własnego sumienia, lecz według Bożego
przykazania. Sam będzie sądzony za każde odchylenie od Bożego prawa. Popatrzmy na kapłana jako na
człowieka, który podobnie jak wszyscy męczy się, aby Boże prawo zachować. Nie zawsze mu się to udaje.
Wówczas idzie sam ze swoim sumieniem, jak z wagą, do innego kapłana i prosi o naprawę. Kto zobaczy
prorocki charyzmat kapłaństwa, nie dziwi się, że kapłan, nawet wtedy gdy jest nałogowym alkoholikiem,
mówiąc o Dekalogu będzie mówił "nie pij", będzie mówił, bo on głosi Boże prawo. Podobnie jest z innymi
przykazaniami. Kapłan stoi przy tej Bożej mierze i mówi: jestem nieszczęśliwy, bo Bożego prawa nie
zachowuję, przynajmniej czyńcie to wy, byście nie byli jak ja nieszczęśliwi. On podprowadza nie do siebie, ale
podprowadza do Bożego prawa.
"
Edytowany przez ramayana 28 lutego 2012, 13:09
28 lutego 2012, 13:08
ramayana napisał(a):
Nie ma jednej nauki KK co do seksu oralnego, jednak Ci bardziej postępowi jak Knotz twierdzą, że jasne, ale niech to nie będzie cel sam w sobie, ale bardziej sama gra wstępna
Jakiś link by się przydał ... czy
cuś . ...
![]()
Nie będę za was Panowie, charytatywnie wątku rozkręcać ...
![]()
- cofam .. jednak googlowanie nawet informatykom zajmuje trochę czasu.
Edytowany przez ChudaAnia1977 28 lutego 2012, 13:11
28 lutego 2012, 13:11
Sprawa jest prosta... Jesteś katoliczką? Seks przed ślubem (każdy!) jest grzechem ciężkim, z którego musisz się spowiadać - a spowiedź jest ważna, kiedy naprawdę obiecujesz poprawę. Jeśli nie to cóż... żyjesz w grzechu i spowiedź nie jest ważna...
- Dołączył: 2008-01-14
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 636
28 lutego 2012, 13:14
Ale ja nie postrzegam siebie i swojego ukochanego jako para wijących się ludzi. Tzn., że kochające się osoby już nie mogą się zbliżać do siebie i pogłębiać swojej więzi? W takim razie po co ślub, skoro się nie mamy zbliżać do siebie? A jak byśmy zrobili to dopiero po ślubie i okazało się, że to nie to? Nie mówię, że sex to wszystko tyle, że znam ludzi którzy tak zrobili - sex po ślubie kościelnym i później się okazało, że żonie nie podoba się w sypialni, próbowali kilku rzeczy i nic. Ona nawet poszła się leczyć bo myślała, że coś z nią nie tak, ale wyszło, że jest zdrowa i teraz męczy się bo kocha męża, ale jak mówiła ostatnio to wszystko sprawia, że oddala się od męża, nie jest szczęśliwa itd. I tyle z sex-u małżeńskiego mającego pięknie zbliżać małżonków. (Nie wiem czy to dobra opowieść)
ramayana poczytam sobie to z tego linku, bo mój mały rozumek nie ogarnia wszystkiego:) albo nie dopuszczam faktu, że coś co dla mnie jest super, boskie itd. dla kogoś może być złe? Bóg móg nas zatem tak urządzić, żebyśmy pewne rzeczy czuli dopiero po ślubie.
Jest wkacu Bogiem ma tyle mozliwosci. Po co sie bawi nami i sprawdza, wystawia na pokusy.
Edytowany przez agusia1210 28 lutego 2012, 13:15
- Dołączył: 2008-01-14
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 636
28 lutego 2012, 13:20
Salemka to co piszesz wydaje mi sie madre, ale ja mam zawsze jakies -ale- bo nie potrafie pewnych rzeczy przpisac pod jedna kreske.