- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 kwietnia 2020, 18:25
Hej Wam.
Pytanie raczej do kobiet, które są zwolenniczkami aborcji. Czy uważacie że decyzja czy dziecko się narodzi czy też nie jest wyłącznie sprawą kobiety ? Absolutnie NIE jest tu mowa o ciążach z gwałtu. Spotkałam się z sytuacją gdzie facet powiedział do kobiety by "robiła jak uważa" i szczerze mówiąc.. dziwi mnie taka postawa gdzie facet umywa ręce. Jak wy to sobie wyobrażacie jakbyście chciały aborcji to pytałybyście faceta o zdanie czy byłby to dosłownie komunikat co zamierzacie zrobić ?
Edytowany przez Despacitoo 20 kwietnia 2020, 18:26
20 kwietnia 2020, 19:48
Jeśli byłabym w związku, decyzja byłaby podjęta wspólnie z partnerem. Nie przetrwałaby ciąży będąc w związku tylko z powodu tego, że to był przypadek, nie dałabym rady, jeśli okazało by się, że dziecko jest chore to wtedy tak i wiem, ze partner tez by chciał wtedy ciąże usunąć.
20 kwietnia 2020, 19:50
KrummelTy może dzisiaj też nie chcesz dzieci, ale nie masz pojęcia co będzie działo się w Twojej głowie, kiedy zobaczysz swoje dziecko na USG. To są zupełnie nowe i nieporównywalne z niczym przeżycia, więc zdarza się, że kobiety zmieniają zdanie co do dalszych losów ciąży. Tak samo jak do faceta może dotrzeć realizm sytuacji. latwo mówić dopóki tego dziecka nie ma w ogole, albo dopóki mówi się o tym zlepek komórek,albo kreska na teście. Co innego zobaczyć te dziecko , rączki, główkę, jak się rusza, słyszeć jak bije jego serce . Co innego mieć świadomość, że ono tam jest w środku, żyje. Co innego uświadomić sobie, że to jest istota, która ma Twoje geny. Przecież usuwając dziecko usuwa się część siebie. Ci co piszą płód to już w ogóle bez komentarza, jak dziecku serce bije już w 5/6 tygodniu, czyli najczęściej wtedy kiedy kobieta o ciąży dopiero się dowiaduje. Ale mówienie płód to takie usprawiedliwianie siebie, zaprzeczanie rzeczywistości, umniejszanie wagi czynu.
Już Ci kiedyś tłumaczyłam, że serce nie jest dla mnie magicznym organem. Kura też je ma - kroiłam je rano dla swoich kotów.
A co do genów - nie zależy mi na ich przekazywaniu. Usuwanie "części siebie" nie budzi we mnie żadnych emocji i nie przemawia do mojej narcystycznej strony.
20 kwietnia 2020, 19:55
Pewnie byśmy dyskutowali na ten temat, ale ostatecznie decyzja należałaby do mnie.
20 kwietnia 2020, 19:57
Już Ci kiedyś tłumaczyłam, że serce nie jest dla mnie magicznym organem. Kura też je ma - kroiłam je rano dla swoich kotów. A co do genów - nie zależy mi na ich przekazywaniu. Usuwanie "części siebie" nie budzi we mnie żadnych emocji i nie przemawia do mojej narcystycznej strony.KrummelTy może dzisiaj też nie chcesz dzieci, ale nie masz pojęcia co będzie działo się w Twojej głowie, kiedy zobaczysz swoje dziecko na USG. To są zupełnie nowe i nieporównywalne z niczym przeżycia, więc zdarza się, że kobiety zmieniają zdanie co do dalszych losów ciąży. Tak samo jak do faceta może dotrzeć realizm sytuacji. latwo mówić dopóki tego dziecka nie ma w ogole, albo dopóki mówi się o tym zlepek komórek,albo kreska na teście. Co innego zobaczyć te dziecko , rączki, główkę, jak się rusza, słyszeć jak bije jego serce . Co innego mieć świadomość, że ono tam jest w środku, żyje. Co innego uświadomić sobie, że to jest istota, która ma Twoje geny. Przecież usuwając dziecko usuwa się część siebie. Ci co piszą płód to już w ogóle bez komentarza, jak dziecku serce bije już w 5/6 tygodniu, czyli najczęściej wtedy kiedy kobieta o ciąży dopiero się dowiaduje. Ale mówienie płód to takie usprawiedliwianie siebie, zaprzeczanie rzeczywistości, umniejszanie wagi czynu.
Mam tylko nadzieje, że zabezpieczasz się podwójnie . Natomiast nigdy nie umiem zrozumieć dlaczego osoby, które nie chcą dzieci nie rozwiążą tego w trwały Chirurgiczny sposób. Skoro są gotowe zejść do podziemia aborcyjnego to czemu nie zejdą do podziemia i w tej sprawie.
Takie rozwiązanie byłoby idealne. Natomiast wielu ludzi to po prostu niekonsekwentni asekuranci, nie pozbawią się płodności, bo a nuż może za 20 lat dojrzeją do pewnych decyzji, a teraz w razie czego jak wpadnę to usunę. Takie podejście na zasadzie jakby to dziecko było starą szmata, którą od tak można wyrzucić do kosza, bo najwyżej jak będzie mi potrzebna to sięgnę po nową. Przecież to takie proste jak w sklepie, jakby człowiek kupował lalkę , martwy przedmiot.
Edytowany przez Noma_ 20 kwietnia 2020, 20:02
20 kwietnia 2020, 20:09
Mam tylko nadzieje, że zabezpieczasz się podwójnie . Natomiast nigdy nie umiem zrozumieć dlaczego osoby, które nie chcą dzieci nie rozwiążą tego w trwały Chirurgiczny sposób. Skoro są gotowe zejść do podziemia aborcyjnego to czemu nie zejdą do podziemia i w tej sprawie. Takie rozwiązanie byłoby idealne. Natomiast wielu ludzi to po prostu niekonsekwentni asekuranci, nie pozbawią się płodności, bo a nuż może za 20 lat dojrzeją do pewnych decyzji, a teraz w razie czego jak wpadnę to usunę.Już Ci kiedyś tłumaczyłam, że serce nie jest dla mnie magicznym organem. Kura też je ma - kroiłam je rano dla swoich kotów. A co do genów - nie zależy mi na ich przekazywaniu. Usuwanie "części siebie" nie budzi we mnie żadnych emocji i nie przemawia do mojej narcystycznej strony.KrummelTy może dzisiaj też nie chcesz dzieci, ale nie masz pojęcia co będzie działo się w Twojej głowie, kiedy zobaczysz swoje dziecko na USG. To są zupełnie nowe i nieporównywalne z niczym przeżycia, więc zdarza się, że kobiety zmieniają zdanie co do dalszych losów ciąży. Tak samo jak do faceta może dotrzeć realizm sytuacji. latwo mówić dopóki tego dziecka nie ma w ogole, albo dopóki mówi się o tym zlepek komórek,albo kreska na teście. Co innego zobaczyć te dziecko , rączki, główkę, jak się rusza, słyszeć jak bije jego serce . Co innego mieć świadomość, że ono tam jest w środku, żyje. Co innego uświadomić sobie, że to jest istota, która ma Twoje geny. Przecież usuwając dziecko usuwa się część siebie. Ci co piszą płód to już w ogóle bez komentarza, jak dziecku serce bije już w 5/6 tygodniu, czyli najczęściej wtedy kiedy kobieta o ciąży dopiero się dowiaduje. Ale mówienie płód to takie usprawiedliwianie siebie, zaprzeczanie rzeczywistości, umniejszanie wagi czynu.
Musisz przyjąć do wiadomości, że nie dla każdej kobiety aborcja to zło i mord na niewinnym dziecku. Nie musisz tego rozumieć, ale powinnaś mieć tego świadomość. Nie zabezpieczam się podwójnie, a Twoje "mam nadzieję" uważam za śmieszne - moja ewentualna ciąża to nie Twoja sprawa.
20 kwietnia 2020, 20:10
Rozmawialiśmy hipotetycznie. Na szczęście mamy wspólne poglądy ale i tez mój mąż uważa, ze ostateczne słowo należy do kobiety. Nie na zasadzie umywania rak ale na zasadzie takiej, ze to jej ciało wiec trudno żeby ostateczna decyzja należała do kogoś innego.
Ps przed 9 tygodniem to chyba jeszcze zarodek, dopiero później plod. A, ze serce bije... no bije. Ale świadomości nie ma, nie jest w stanie przeżyć samo wiec to nie jest dla mnie żaden argument.
Edytowany przez bridetobee 20 kwietnia 2020, 20:12
20 kwietnia 2020, 20:11
Hej Wam.Pytanie raczej do kobiet, które są zwolenniczkami aborcji. Czy uważacie że decyzja czy dziecko się narodzi czy też nie jest wyłącznie sprawą kobiety ? Absolutnie NIE jest tu mowa o ciążach z gwałtu. Spotkałam się z sytuacją gdzie facet powiedział do kobiety by "robiła jak uważa" i szczerze mówiąc.. dziwi mnie taka postawa gdzie facet umywa ręce. Jak wy to sobie wyobrażacie jakbyście chciały aborcji to pytałybyście faceta o zdanie czy byłby to dosłownie komunikat co zamierzacie zrobić ?
To z wyłączną decyzją kobiety kojarzy mi się raczej z ciążą z przypadku. Typu zaszalałam na imprezie. Normalnie partnerzy decydują obopólnie czy są gotowi na potomstwo. Nie wyszło z zabezpieczeniem, nie maja zamiaru ponosić tego konsekwencji to decydują o aborcji. Ale razem.
20 kwietnia 2020, 20:12
Rozmawialiśmy hipotetycznie. Na szczęście mamy wspólne poglądy ale i tez mój mąż uważa, ze ostateczne słowo należy do kobiety. Nie na zasadzie umywania rak ale na zasadzie takiej, ze to jej ciało wiec trudno żeby ostateczna decyzja należała do kogoś innego.
Zgadzam się z takim podejściem.
20 kwietnia 2020, 20:13
Hej Wam.Pytanie raczej do kobiet, które są zwolenniczkami aborcji. Czy uważacie że decyzja czy dziecko się narodzi czy też nie jest wyłącznie sprawą kobiety ? Absolutnie NIE jest tu mowa o ciążach z gwałtu. Spotkałam się z sytuacją gdzie facet powiedział do kobiety by "robiła jak uważa" i szczerze mówiąc.. dziwi mnie taka postawa gdzie facet umywa ręce. Jak wy to sobie wyobrażacie jakbyście chciały aborcji to pytałybyście faceta o zdanie czy byłby to dosłownie komunikat co zamierzacie zrobić ?
Gdybym chciała usunąć ciąże, to nie pytałabym się faceta w żadnym wypadku. Byłby to raczej komunikat. A dlaczego? Dlatego, że zazwyczaj faceci nie biorą za dziecko takiej odpowiedzialności jak matka, a często stwierdzają, że chcą żyć pełnią życia i to kobieta zostaje z problemami sama. Poza tym sama ciąża i poród częściej niż się nam zdaje odbija się na zdrowiu kobiety, więc nie widzę żadnego powodu dla którego ktoś miałby decydować. A w przypadku chorego dziecka, to już w ogóle. I o ile nie zdecydowałabym się na aborcję zdrowego płodu, bez względu na okoliczności jego poczęcia, to jestem prawie pewna, że w przypadku chorego, zrobiłabym to nie pytając o zdanie nikogo.
20 kwietnia 2020, 20:20
Musisz przyjąć do wiadomości, że nie dla każdej kobiety aborcja to zło i mord na niewinnym dziecku. Nie musisz tego rozumieć, ale powinnaś mieć tego świadomość. Nie zabezpieczam się podwójnie, a Twoje "mam nadzieję" uważam za śmieszne - moja ewentualna ciąża to nie Twoja sprawa.Mam tylko nadzieje, że zabezpieczasz się podwójnie . Natomiast nigdy nie umiem zrozumieć dlaczego osoby, które nie chcą dzieci nie rozwiążą tego w trwały Chirurgiczny sposób. Skoro są gotowe zejść do podziemia aborcyjnego to czemu nie zejdą do podziemia i w tej sprawie. Takie rozwiązanie byłoby idealne. Natomiast wielu ludzi to po prostu niekonsekwentni asekuranci, nie pozbawią się płodności, bo a nuż może za 20 lat dojrzeją do pewnych decyzji, a teraz w razie czego jak wpadnę to usunę.Już Ci kiedyś tłumaczyłam, że serce nie jest dla mnie magicznym organem. Kura też je ma - kroiłam je rano dla swoich kotów. A co do genów - nie zależy mi na ich przekazywaniu. Usuwanie "części siebie" nie budzi we mnie żadnych emocji i nie przemawia do mojej narcystycznej strony.KrummelTy może dzisiaj też nie chcesz dzieci, ale nie masz pojęcia co będzie działo się w Twojej głowie, kiedy zobaczysz swoje dziecko na USG. To są zupełnie nowe i nieporównywalne z niczym przeżycia, więc zdarza się, że kobiety zmieniają zdanie co do dalszych losów ciąży. Tak samo jak do faceta może dotrzeć realizm sytuacji. latwo mówić dopóki tego dziecka nie ma w ogole, albo dopóki mówi się o tym zlepek komórek,albo kreska na teście. Co innego zobaczyć te dziecko , rączki, główkę, jak się rusza, słyszeć jak bije jego serce . Co innego mieć świadomość, że ono tam jest w środku, żyje. Co innego uświadomić sobie, że to jest istota, która ma Twoje geny. Przecież usuwając dziecko usuwa się część siebie. Ci co piszą płód to już w ogóle bez komentarza, jak dziecku serce bije już w 5/6 tygodniu, czyli najczęściej wtedy kiedy kobieta o ciąży dopiero się dowiaduje. Ale mówienie płód to takie usprawiedliwianie siebie, zaprzeczanie rzeczywistości, umniejszanie wagi czynu.
Ale mnie nie musi obchodzić, jakie ty masz podejście do aborcji.
Skoro nie chcesz dziecka to czemu sobie problemu z antykoncepcją , aborcja itd nie zdejmiesz z głowy do końca życia ? Po co Ci ta płodność jak nie interesują Cię jej konsekwencje i jesteś pewna na 100 %, że dzieci nie chcesz ?
Natomiast to jest pytanie do każdej kobiety, która od początku wie, że nie chce dzieci, dlaczego chce mieć prawo do działania na skutek, czyli prawo do aborcji żywej istoty , a nie koncentruje się na działaniach prowadzących do zlikwidowania przyczyny, czyli nie pozbawi się płodności ?
Edytowany przez Noma_ 20 kwietnia 2020, 20:22