Temat: Moja macica moja sprawa ?

Hej Wam.

Pytanie raczej do kobiet, które są zwolenniczkami aborcji. Czy uważacie że decyzja czy dziecko się narodzi czy też nie jest wyłącznie sprawą kobiety ? Absolutnie NIE jest tu mowa o ciążach z gwałtu. Spotkałam się z sytuacją gdzie facet powiedział do kobiety by "robiła jak uważa" i szczerze mówiąc.. dziwi mnie taka postawa gdzie facet umywa ręce. Jak wy to sobie wyobrażacie jakbyście chciały aborcji to pytałybyście faceta o zdanie czy byłby to dosłownie komunikat co zamierzacie zrobić ?

No na pewno wzięłabym pod uwagę zdanie faceta, to znaczy gdybym chciała dokonać aborcji z jakiegoś względu a on by bardzo nie chciał - to oczywiście wzięłabym to pod uwagę i przemyślała jeszcze raz. Natomiast ostatecznie decyzja należałaby do mnie i tak, uważam że w tym konkretnym przypadku to kobieta ma większe "prawo" taką decyzję podejmować. To głos kobiety w tym przypadku jest ważniejszy.

A no i akurat w tym przypadku nie uznałabym komunikatu "rób jak uważasz" za umywanie rąk. To nie jest decyzja o tym co zjeść na kolację, nie chciałabym czuć dodatkowej presji. Wolałabym usłyszeć że to moja decyzja - bo jakby nie patrzeć i tak tak będzie.

Hm, fakt, ciało i macica jest moje. Ale dziecko jest tak samo moje jak i partnera. Nie wyobrażam sobie nie brać jego zdania pod uwagę tylko dlatego, że to ja jako kobieta mam macicę. 

Raczej rzuciłbym informacją co planuję zrobić. Po co miałabym się pytać o zdanie skoro w zasadzie decyzję podjęłabym już wcześniej? Nie widzę sensu.

Kobieta bierze odpowiedzialnosc za wychowanie. Poswieca cialo, mozliwosci zarobkowe, rozwoje. Nie kazda chce byc samotna matka i w pojedynke organizowac zycie dziecku. Facetowi bardzo latwo zawinac sie i placic gorsze lub wcale. Nikt mu nic nie zrobi, jeszcze porady w necie jak unikac placenia (typu placic po 20zeta miesiecznie i jest nie do ruszenia) albo zrobic na zlosc matce dziecka. 

Niechciane dziecko, niezakceptowane dziecko, czasami zaniedbywane  to pozniej trudny nastolatek i dorosly z problemami emocjonalnymi. 


Jest tyle ludzi na swiecie, ze powinni sie rodzic juz tylko chciani, kochani, zadbani i wyczekani przes swoich rodzicow.

A te kolejki po niechciane niemowalki do adopcji to pusty smiech mnie ogarnia. Czytalam nawet niedawno o tym kolejny artykul. Kobieta, woli sie poddac ryzykownej terapii in-vitro z komorka biorczyni, niz starac sie o adopcje. A przeciez jest ryzyko chorob, a genetycznie dziecko w gole nie bedzie spokrewnione ze swoja rodzicielka. 

Mieszkajac w krajach gdzie aborcja jest dozwolona nasluchalam sie roznych historii, w jednej nawet uczstniczylam jako tlumaczka. Sama tez sie nad tym zastanawialam. Kiedys nie do pomyslenia, dzis nie wiem, ale i tak lepszy wybor niz zakazy. 

Nie wiem, tylko w Polsce strasza ogniem piekielnym, w innych krajach jest medycyna i prawo, ktore pozowala kobietom wybrac. Kto swiadomie wybiera, bez presji, ten nie zaluje.

Partner wiadomo może wyrazić swoje zdanie ale to nie on miałby ewentualnie chodzić z brzuchem i rodzić więc uważam że tak, ostatecznana decyzja należy do kobiety 

zależy czy sprawca ciąży to wieloletni partner z którym planuje się wspólna przyszłość czy raczej niezobowiązująca znajomość ale tak czy siak ponieważ dziecko to głównie „problem” kobiety to ona powinna podjąć ostateczna decyzje, to kobieta będzie ponosić  jej konsekwencje (zdrowie, praca, styl życia generalnie zmiana o 180 stopni) Oczywiście można sie oburzać ze równouprawnienie itp ale realia pokazują ze ostatecznie w 99% zostaje samotna mama a tatuś może umyć ręce i bezie mieć wsparcie rodziny, nowej panny  itp (vide przykłady niepłacących  alimencharzy). 

Krummel napisał(a):

Raczej rzuciłbym informacją co planuję zrobić. Po co miałabym się pytać o zdanie skoro w zasadzie decyzję podjęłabym już wcześniej? Nie widzę sensu.

Ale jak kobieta może sama podjąć decyzję kiedy dotyczy ona jeszcze 2 innych osób. Dziecko niestety jest bezbronne i nie może stanąć w swojej obronie, ale jest jeszcze ojciec. W "macicy" kobieta nosi nie zabawkę, nie rzecz, tylko istotę żywą, która ma jeszcze ojca kolejną istotę żywą.

Nie rozumiem co to za gadanie moja macica. Jak Twoja to kurde po co rozkładasz nogi. Nie rozkładaj nóg przed facetem jak potem jego zdanie co do życia dziecka jest nieistotne,  i jak to życie dziecka jest niczym, trzymaj sobie macicę dla siebie. 

Zależy jaki facet, zależy jaka sytuacja życiowa/stan emocjonalny/wizja swojego życia. Męża bym zapytała, faceta z którym wpadłam po paru miesiącach znajomości raczej nie. Podobnie w zależności od tego dlaczego bym rozważała aborcję. Gdybym była pewna, że się nie nadaję na matkę i/lub nie chcę nią nigdy być to bym nie pytała. Podobnie gdybym była w jakiejś fatalnej sytuacji życiowej (albo spowodowanej tym, że ciąża by zagrażała mojemu zdrowiu/życiu, albo wpadłabym w bardzo młodym wieku). Natomiast gdybym miała jakikolwiek cień zawahania i poczucie, że może chcę podjąć decyzję pod wpływem początkowego szoku, to bym powiedziała. 

nuta napisał(a):

Kobieta bierze odpowiedzialnosc za wychowanie. Poswieca cialo, mozliwosci zarobkowe, rozwoje. Nie kazda chce byc samotna matka i w pojedynke organizowac zycie dziecku. Facetowi bardzo latwo zawinac sie i placic gorsze lub wcale. Nikt mu nic nie zrobi, jeszcze porady w necie jak unikac placenia (typu placic po 20zeta miesiecznie i jest nie do ruszenia) albo zrobic na zlosc matce dziecka. Niechciane dziecko, niezakceptowane dziecko, czasami zaniedbywane  to pozniej trudny nastolatek i dorosly z problemami emocjonalnymi. Jest tyle ludzi na swiecie, ze powinni sie rodzic juz tylko chciani, kochani, zadbani i wyczekani przes swoich rodzicow.A te kolejki po niechciane niemowalki do adopcji to pusty smiech mnie ogarnia. Czytalam nawet niedawno o tym kolejny artykul. Kobieta, woli sie poddac ryzykownej terapii in-vitro z komorka biorczyni, niz starac sie o adopcje. A przeciez jest ryzyko chorob, a genetycznie dziecko w gole nie bedzie spokrewnione ze swoja rodzicielka. Mieszkajac w krajach gdzie aborcja jest dozwolona nasluchalam sie roznych historii, w jednej nawet uczstniczylam jako tlumaczka. Sama tez sie nad tym zastanawialam. Kiedys nie do pomyslenia, dzis nie wiem, ale i tak lepszy wybor niz zakazy. Nie wiem, tylko w Polsce strasza ogniem piekielnym, w innych krajach jest medycyna i prawo, ktore pozowala kobietom wybrac. Kto swiadomie wybiera, bez presji, ten nie zaluje.

Zgadzam się w 100%

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.