- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 października 2019, 23:57
Witam, piszę z fikcyjnego konta bo wolę pozostać incognito. Sorry za elaborat ale streszczam jak mogę. Mam 36 lat. Mój problem ciągnie się za mną jak smród po gaciach od dzieciństwa. Choć generalnie dość mocno stoję dwoma nogami na ziemi i od dawna dość dobrze sobie z tym radzę we własnej głowie ale ostatnie tygodnie mnie totalnie rozwaliły. Chodzi o faworyzowani siostry przez moją matkę. Daruje sobie opisywanie poszczególnych żali z dzieciństwa bo już w miarę udało mi się to zostawić za sobą. Przez ostatnie lata praktycznie siostra się do matki nie odzywała bo miała jakieś chore pretensje że matka za mało jej w życiu pomaga i że ogólnie ja irytuje całą sobą. Utrudniała jej kontakty ze swoimi dziećmi. I w tamtym czasie matka zaczęła zabiegać o kontakty ze mną, nawet dość mocno się zbliżyłyśmy. Od paru miesięcy natomiast siostra poczuła do matki wielką miłość. I ja wtedy poszłam u matki w odstawkę. Przestała dzwonić, a jak już rozmawiałyśmy to była nieobecna i niezbyt zainteresowana tym co u mnie czy u moich dzieci słychać. Zaczęła bywać często u mojej siostry, za to ze mną widuje się w ostateczności jak już naprawdę musi. I to też jakoś w głowie ogarnęłam.
Ale ostatnio się dowiedziałam że matka w tajemnicy przede mną dała siostrze wszystkie oszczędności swoje życia żeby ta sobie mogła kupić dom. Więc pewnie stąd ten nagły przypłym miłości do matki ze strony mojej siostry. Ja siedzę na wynajętym i mam trudniejszą sytuację finansową niż siostra. Od lat nie byłam na przykład z dziećmi na wakacjach i żyję z ołówkiem w ręku żeby na wszystko starczyło. A siostra jeździ za granicę 2 razy w roku, roku, stać ją żeby kupić nowe auto i ogólnie z tego co widzę żyje jej się całkiem nieźle. I jak zaczęłam osobno z jedną i drugą drążyć i brać je pod włos to widziałam jak na dłoni że robią ze mnie wała bo wersje im się trochę rozjeżdżały. Jedna najpierw w ogóle przyznać nie chciała, druga powiedziała że to pożyczka, później druga jak widziała że ja coś wiem to w koncu przyznała że dała, ale mniej niż ta pierwsza mówiła. No ewidentnie robią ze mnie kretynkę, nie wiem może się bały żebym przypadkiem nie zaczęła się upominać że ja też coś chcę. A generalnie nie przyszłoby mi to do głowy bo już dawno temu się nauczyłam żeby nie oczekiwać ani nie wymagać niczego od nikogo wokół i liczę na siebie. Pozatym zawsze myślałam że te pieniądze to będą dla matki jako zabezpieczenie na emeryturę. Bo wiadomo jak to u nas jest z emeryturami. A może trochę dlatego że po prostu mam honor. Ale mnie szlag trafia jak sobie pomyślę że własna matka i własna siostra robią mnie w wała. Sama mam dzieci i nie wyobrażam sobie aby jednemu dać wszystko co mam a drugiemu nic i jeszcze robić z niego idiotę. I jeszcze jak pomyślę że pewnie jak tylko transakcja zakupu domu zostanie dokonana to siostra i tak zaraz matkę znowu kopnie w tyłek to aż się w środku gotuję. W przeszłości próbowałam rozmawiać z matką na temat tego faworyzowania ale nie da sobie nic powiedzieć. Wpada w histerię, zaczyna płakać, drzeć się że jestem niesprawiedliwa, trzaska telefonem albo drzwiami i wychodzi. A później nie odzywa się dopóki jej nie przeproszę. Później przestałam próbować bo jak wspominałam, zostawiłam to za sobą. A przynajmniej tak myślałam. Ale ta sytaucja to już jak dla mnie za dużo i te wszystkie sytuacje z dzieciństwa też zaczynają do mnie teraz wracać.
I teraz pytanie - wyrzygać wszystko żeby ulżyło i zaryzykować całkowitym zerwaniem kontaktów, czy nie wyrzygać, dusić w sobie i dalej z pokorą znosić fakt że zawsze jestem na drugim miejscu? Dodam tylko że innej rodziny nie mam. Ojciec nie żyje, dzidkowie też. Kuzynostwa nie mam bo matka jest skłócona z całą swoją rodziną od wieków i praktycznie tej części rodziny nie znam a ojciec był jedynakiem. Więc jak stracę kontakt z nimi to zostanę sama. A może to tylko czysta zazdrość do której sama przed sobą nie chcę się przyznać?
Jak to widzicie? Proszę o szczere opinie.
Edytowany przez 17 października 2019, 00:05
17 października 2019, 11:03
Mam koleżankę w pracy, która ma 2 córki. Młodszej się super powodzi. Nieźle zarabia. teraz przeprowadziła się do swojego faceta, który również jest bogaty, ma swój własny dom. Ma też trochę straszą córkę, 32 lata, która klepie biedę, jest schorowana i nie wystarcza jej do pierwszego. Nigdy. Tę drugą wspiera od kilku lat. Z pierwszą nie utrzymuje kontaktów, bo kiedyś mocno się pożarły i koleżanka się obraziła na amen. Na dodatek ta druga córka, która nie radzi sobie z finansami ma faceta narkomana, co na niej żeruje. No masakra po prostu. To też jest dziwny układ trochę. To też jest faworyzowanie.
W Twoim przypadku można spróbować powiedzieć, co leży Ci na sercu niż czuć dyskomfort. To jest trudne. Co by było, gdybyś to Ty sobie dobrze radziła, lepiej od siostry i matka wspierałaby siostrę, bo jest jej gorzej. Czy wtedy też czułabyś, że to jest niesprawiedliwość? Co byś w takiej odwróconej sytuacji zrobiła?
17 października 2019, 11:16
U mnie w rodzinie podobne układy. Cały czas ktoś na kogoś jest obrażony. Masz prawo czuć się wkurzona. Powiedziałabym co myślę i ograniczylabym kontakt- to jest emocjonalne wykorzystywanie. Masz po prostu rodzinne relacje zaburzone. I nie twoja wina w tym.
17 października 2019, 11:16
Oczywiste jest że jestes gorsza dla matki. Mniej cię kocha, dlaczego? Sama musiałby sobie to uświadomić i wyartykułować. Wywal jej wszystko, albo napisz list bo nie da ci spokojnie powiedzieć wszystkiego i połowy zapomnisz. Daj i nie miej złudzeń że cokolwiek sie zmieni.
17 października 2019, 11:29
znając siebie, to bym po prostu przestała zabiegać o ten kontakt. Nie dzwoniłabym pierwsza ani nic. Podejrzewam, że szydło wyjdzie z worka i matka przejrzy na oczy w końcu. Ty ciesz się swoimi dziećmi, mężem. Nie mówię, że masz zerwać kontakt całkowicie, ale nie lataj za nimi. Chcą to zadzwonią, będą chciały się spotkać, to się spotkaj, ale nie inicjuj. Zobaczysz też od razu ile czasu minie zanim sobie przypomną o Tobie. Miałam kiedys taką koleżankę, która nazywała siebie moją przyjaciółką, ale w pewnym momencie zauważyłam, że od jakiegoś czasu to ja do niej dzwonię, proponuję spotkania itp. Raz powiedziałam sobie "dosyć" - nie dzwonię, zobaczymy kiedy ona do mnie zadzwoni. Minęło 1,5 roku i się nie doczekałam :) Nie pokłóciłyśmy się ani nic, jakbyśmy się spotkały na mieście pewnie byśmy kurtuazyjnie porozmawiały "co tam u Ciebie" itp, ale żadna z nas nie ciągnie tej relacji na siłę i tyle. Na Twoim miejscu też miałabym żal. Mam dwójkę dzieci i traktuję je tak samo. Moim rodzice traktowali mnie i mojego brata po równo. Teście swoje dzieci tak samo
17 października 2019, 12:24
Badz szczera i utnij kontakt.. tylko sprawiaja Ci przykrosc. Wspolczuje, badz silna
17 października 2019, 12:25
Do u nas jest podobna sytuacja. Tzn u nas w sensie u męża. Jego matka wszystko pcha córce (córka ma męża i 2 kę dzieci). W tajemnicy przed nami teściowie sprzedali mieszkanie ( w nim też mieszkała ta córka z mężem bo nie byli zainteresowani wyprowadzką). Potem teściowie opowiadali, że to ta córka taka dobra kupiła dom i ich wzięła do siebie no cud miód. Okazało się, że to teściowie kupili dom i wzięli córkę. Dom na kredyt. Jak to wszystko jak to ładnie nazwałaś po 3 latach wyrzygaliśmy teściowej, że dlaczego tak kłamią, i tak traktują nas (czyli mnie, swojego syna i nasze dziecko - bo naszym dzieckiem a ich wnukiem w ogóle się nie interesują najważniejszą są tylko dzieci tej córki) to teściowa powiedziała, że no przecież owszem wzięli kredyt i go spłacają, robią opłaty ale córeczka kupuje jedzenie !!! a teraz co minęło 5 lat i się okazuje, że dom przepisany na córeczkę w darowiźnie - kredyt nadal na teściów. Oni oczywiście nam o tym nie powiedzieli żeby nie było.Myślą, że my nic nie wiemy. I tak można by wymieniać wiele sytuacji jak nas traktują. Liczy się tylko córka - syn i jego rodzina pod każdym względem jest w ogóle nie brany pod uwagę w niczym. A jak już coś nam mówią to każda ma inną wersję. Najlepsze jest to, że jak je zapytać o to samo za np. 2 miesiące to w ogóle mówią zupełnie coś innego. Do nas też nie przyjeżdżają, najczęściej wymówką jest że są chorzy. Ale potem nie pamiętają, że nie przyjechali do nas bo niby byli bardzo chorzy i im się wersje rozjeżdżają. Do wnuka na urodziny tez nie przyjeżdżają. Teściowa potrafi wysłać rano smsa z życzeniami. Także nie wiem czy wyrzyganie wszystkiego tutaj coś zmieni. U nas nie pomogło nic.
17 października 2019, 16:32
Pytasz co myslimy to bede szczera. ja bym powiedziala matce ze ma sie pierdolic i urwala z nia kontakt. Nie wyobrazam sobie takiego traktowania.
17 października 2019, 18:59
Do u nas jest podobna sytuacja. Tzn u nas w sensie u męża. Jego matka wszystko pcha córce (córka ma męża i 2 kę dzieci). W tajemnicy przed nami teściowie sprzedali mieszkanie ( w nim też mieszkała ta córka z mężem bo nie byli zainteresowani wyprowadzką). Potem teściowie opowiadali, że to ta córka taka dobra kupiła dom i ich wzięła do siebie no cud miód. Okazało się, że to teściowie kupili dom i wzięli córkę. Dom na kredyt. Jak to wszystko jak to ładnie nazwałaś po 3 latach wyrzygaliśmy teściowej, że dlaczego tak kłamią, i tak traktują nas (czyli mnie, swojego syna i nasze dziecko - bo naszym dzieckiem a ich wnukiem w ogóle się nie interesują najważniejszą są tylko dzieci tej córki) to teściowa powiedziała, że no przecież owszem wzięli kredyt i go spłacają, robią opłaty ale córeczka kupuje jedzenie !!! a teraz co minęło 5 lat i się okazuje, że dom przepisany na córeczkę w darowiźnie - kredyt nadal na teściów. Oni oczywiście nam o tym nie powiedzieli żeby nie było.Myślą, że my nic nie wiemy. I tak można by wymieniać wiele sytuacji jak nas traktują. Liczy się tylko córka - syn i jego rodzina pod każdym względem jest w ogóle nie brany pod uwagę w niczym. A jak już coś nam mówią to każda ma inną wersję. Najlepsze jest to, że jak je zapytać o to samo za np. 2 miesiące to w ogóle mówią zupełnie coś innego. Do nas też nie przyjeżdżają, najczęściej wymówką jest że są chorzy. Ale potem nie pamiętają, że nie przyjechali do nas bo niby byli bardzo chorzy i im się wersje rozjeżdżają. Do wnuka na urodziny tez nie przyjeżdżają. Teściowa potrafi wysłać rano smsa z życzeniami. Także nie wiem czy wyrzyganie wszystkiego tutaj coś zmieni. U nas nie pomogło nic.
U mnie zapewne też to nic nie pomoże i przewiduję że moja matka wszystkiemu zaprzeczy i zacznie mnie obwiniać że to ja jestem niesprawiedliwa oskarżając ją o faworyzowanie siostry (już ten scenariusz przerabiałam). Ale tak na prawdę nie wierzę że ona sobie z tego sprawy nie zdaje. Zresztą atak jest przecież najlepszą obroną... I nie liczę że to coś zmieni w jej stosunku do mnie czy siostry. Chodzi tu chyba bardziej o mnie. Żeby to zrzucić z serca i żeby jej zwyczajnie w końcu powiedzieć jak się z tym wszystkim czuję. I to że zazwyczj siedzę cicho i nie rywalizuję o jej względy nie oznacza że tego nie widzę.
Edytowany przez 17 października 2019, 19:01
17 października 2019, 19:07
Mam koleżankę w pracy, która ma 2 córki. Młodszej się super powodzi. Nieźle zarabia. teraz przeprowadziła się do swojego faceta, który również jest bogaty, ma swój własny dom. Ma też trochę straszą córkę, 32 lata, która klepie biedę, jest schorowana i nie wystarcza jej do pierwszego. Nigdy. Tę drugą wspiera od kilku lat. Z pierwszą nie utrzymuje kontaktów, bo kiedyś mocno się pożarły i koleżanka się obraziła na amen. Na dodatek ta druga córka, która nie radzi sobie z finansami ma faceta narkomana, co na niej żeruje. No masakra po prostu. To też jest dziwny układ trochę. To też jest faworyzowanie.W Twoim przypadku można spróbować powiedzieć, co leży Ci na sercu niż czuć dyskomfort. To jest trudne. Co by było, gdybyś to Ty sobie dobrze radziła, lepiej od siostry i matka wspierałaby siostrę, bo jest jej gorzej. Czy wtedy też czułabyś, że to jest niesprawiedliwość? Co byś w takiej odwróconej sytuacji zrobiła?
Myślę że wtedy jakoś łatwiej by mi to było zrozumieć. Pewnie myślałabym wtedy bardziej w kierunku że po prostu pomaga tej która bardziej tego potrzebuje a mniej skupiałabym się na tym że zawsze ją faworyzowała.... Ale ukrywanie tego faktu przede mną i tak byłoby mega słabe i w takim wypadku też pewnie też by mnie zabolało
17 października 2019, 20:02
U mnie zapewne też to nic nie pomoże i przewiduję że moja matka wszystkiemu zaprzeczy i zacznie mnie obwiniać że to ja jestem niesprawiedliwa oskarżając ją o faworyzowanie siostry (już ten scenariusz przerabiałam). Ale tak na prawdę nie wierzę że ona sobie z tego sprawy nie zdaje. Zresztą atak jest przecież najlepszą obroną... I nie liczę że to coś zmieni w jej stosunku do mnie czy siostry. Chodzi tu chyba bardziej o mnie. Żeby to zrzucić z serca i żeby jej zwyczajnie w końcu powiedzieć jak się z tym wszystkim czuję. I to że zazwyczj siedzę cicho i nie rywalizuję o jej względy nie oznacza że tego nie widzę.Do u nas jest podobna sytuacja. Tzn u nas w sensie u męża. Jego matka wszystko pcha córce (córka ma męża i 2 kę dzieci). W tajemnicy przed nami teściowie sprzedali mieszkanie ( w nim też mieszkała ta córka z mężem bo nie byli zainteresowani wyprowadzką). Potem teściowie opowiadali, że to ta córka taka dobra kupiła dom i ich wzięła do siebie no cud miód. Okazało się, że to teściowie kupili dom i wzięli córkę. Dom na kredyt. Jak to wszystko jak to ładnie nazwałaś po 3 latach wyrzygaliśmy teściowej, że dlaczego tak kłamią, i tak traktują nas (czyli mnie, swojego syna i nasze dziecko - bo naszym dzieckiem a ich wnukiem w ogóle się nie interesują najważniejszą są tylko dzieci tej córki) to teściowa powiedziała, że no przecież owszem wzięli kredyt i go spłacają, robią opłaty ale córeczka kupuje jedzenie !!! a teraz co minęło 5 lat i się okazuje, że dom przepisany na córeczkę w darowiźnie - kredyt nadal na teściów. Oni oczywiście nam o tym nie powiedzieli żeby nie było.Myślą, że my nic nie wiemy. I tak można by wymieniać wiele sytuacji jak nas traktują. Liczy się tylko córka - syn i jego rodzina pod każdym względem jest w ogóle nie brany pod uwagę w niczym. A jak już coś nam mówią to każda ma inną wersję. Najlepsze jest to, że jak je zapytać o to samo za np. 2 miesiące to w ogóle mówią zupełnie coś innego. Do nas też nie przyjeżdżają, najczęściej wymówką jest że są chorzy. Ale potem nie pamiętają, że nie przyjechali do nas bo niby byli bardzo chorzy i im się wersje rozjeżdżają. Do wnuka na urodziny tez nie przyjeżdżają. Teściowa potrafi wysłać rano smsa z życzeniami. Także nie wiem czy wyrzyganie wszystkiego tutaj coś zmieni. U nas nie pomogło nic.
Ja też miałam nadzieję, że jak wyrzucilismy wszystkie żale to coś to zmieni. Zmieniło fakt jeden raz teściowa zadzwoniła i zapytała się o wnuka. Jeden raz. Normalnie szaleństwo. Syn ma za chwilę 9 lat. Od 3 lat chodzi do szkoły. Nigdy nie zadzwoniła, nigdy nie zapytała jak w szkole mu idzie, jakie ma przedmioty nic. Kompletnie nic. natomiast dziećmi od córki zajmuje się 24/h. Od wozenia do szkoły, przedszkola przez całodzienne zajmowanie się nimi, ona nawet na grupach szkolnych jest u nich i się udziela. My, nasza sytuacja i co się u nas dzieje nic ich nie obchodziło i nie obchodzi. Przez ostatnie 4 lata u nas byli raz bo my aż 30 km od siebie mieszkamy. Ale jak my przyjeżdżam to się pytają kiedy przyjedziemy. Jak my ich o to pytamy kiedy oni do nas przyjadę to słyszymy np że my za daleko mieszkamy.
My po ostatnich sytuacjach jakie miały miejsce to też do nich przestaliśmy jeździć. To nie ma sensu. Ja się tylko denerwuje jak tam jestem. O niczym z nimi porozmawiać nie można bo nawet jak się pytamy to albo milczą albo powiedzą że to nie nasza sprawa. Ale my mamy na ich pytania odpowiadać.
Także życzę Ci powodzenia mam nadzieję, że u Ciebie przyniesie pozytywny skutek.