Temat: Katolicka manipulacja.

Od pewnego czasu zakładane są tutaj  watki  dotyczące zasad współżycia przed ślubem, a w konsekwencji grzeszenia. Moim zdaniem autorka jest ciągle ta sama, tylko zmienia nicki - jedno konto porzuca a zakłada natychmiast nowe. Udając naiwną chce przyswajać wybiórczo zasady kk, a chodzi jej o to, by w odpowiedzi na forum zostały napisane prawdziwe zasady jakimi powinna się kierować katoliczka. 

Niestety mimo sprzeciwów innych użytkowniczek ona ma rację - w KK wystarczy się wyspowiadać i wszystko zostaje odpuszczone. Bo przecież człowiek z natury jest seksualny więc nie ma ludzkiej możliwości by przestrzegał tych durnowatych nakazów religijnych. I o to chodzi, bo to zwykła pułapka na naiwnych, mająca na celu wpędzenie go w poczucie winy które potem  kler umiejętnie wykorzysta.. Może dobrze by było aby  odesłać manipulatorów ze świeckiego forum tam gdzie ich miejsce?

Annne17 napisał(a):

Od pewnego czasu zakładane są tutaj  watki  dotyczące zasad współżycia przed ślubem, a w konsekwencji grzeszenia. Moim zdaniem autorka jest ciągle ta sama, tylko zmienia nicki - jedno konto porzuca a zakłada natychmiast nowe. Udając naiwną chce przyswajać wybiórczo zasady kk, a chodzi jej o to, by w odpowiedzi na forum zostały napisane prawdziwe zasady jakimi powinna się kierować katoliczka. Niestety mimo sprzeciwów innych użytkowniczek ona ma rację - w KK wystarczy się wyspowiadać i wszystko zostaje odpuszczone. Bo przecież człowiek z natury jest seksualny więc nie ma ludzkiej możliwości by przestrzegał tych durnowatych nakazów religijnych. I o to chodzi, bo to zwykła pułapka na naiwnych, mająca na celu wpędzenie go w poczucie winy które potem  kler umiejętnie wykorzysta.. Może dobrze by było aby  odesłać manipulatorów ze świeckiego forum tam gdzie ich miejsce?

Ale zeby spowiedz byla wazna potrzebne jest postanoiwienie poprawy, wiec jesli sie spowiadasz i WIESZ ze wieczorem i tak sie bzykniesz to spowiedz jest wedlug nauczania KKK swietokrzadcza i spowiadajac sie w ten sposob popelniasz grzech wiec tak nie do konca jest jak piszesz... 

A jak ktos serio wierzy to te zasady nie sa durnowate, ja 25 lat sie do nich stosowalam wiec widac jestem nieludzka :) 

Pasek wagi

Maratha napisał(a):

Ale zeby spowiedz byla wazna potrzebne jest postanoiwienie poprawy, wiec jesli sie spowiadasz i WIESZ ze wieczorem i tak sie bzykniesz to spowiedz jest wedlug nauczania KKK swietokrzadcza i spowiadajac sie w ten sposob popelniasz grzech wiec tak nie do konca jest jak piszesz... A jak ktos serio wierzy to te zasady nie sa durnowate, ja 25 lat sie do nich stosowalam wiec widac jestem nieludzka :) 

I co robi przeciętny katolik w sytuacji gdy  wg zasad religii żyje w grzechu i nie chce rezygnować ze współżycia? Odchodzi z kościoła? Oczywiście że nie. Kościół nawet by tego nie chciał bo straciłby wyznawców. Daje im do zrozumienia, że będzie czekał na nich  aż przestaną grzeszyć i chociaż na chwilę postanowią się bez tego obejść. Wyspowiadają się, dostaną rozgrzeszenia, a potem jako ludzie ułomni znowu grzeszą bo naturę trudno oszukać. To czasem zabawa w kotka i myszkę, i wszyscy udają że  coś dzieje się zgodnie z zasadami wiary. Jak się temu głębiej przyjrzeć bardzo to pokręcone. Dlatego uważam, że te zasady są durnowate. Miałyby sens gdyby kogoś krzywdziły, ale w tym wypadku własna rozkosz ma być  grzechem. Dla Ciebie były ważne wówczas, stosowałaś się do nich i oceniałaś jako ważne - Twoje prawo. Ktoś z boku może je ocenić jako przeczące naturze ludzkiej.

Jeśli człowieka przymusza się do życia odbierającego mu radość, godność czy wolność odbiera się mu prawo do ludzkiego życia. Nie potrafię zrozumieć czemu ma służyć umartwianie się Tak jakby człowiek w normalnym życiu miał za mało zmartwień, a dobre, spokojne życie miało Bogu przeszkadzać. To nie ofiary są nieludzkie, to ci,  którzy im to robią, są nieludzcy.

Nie wiem, nie bylam przecietnym katolikiem. Ty mi powiedz bo albo wiesz z doswiadczenia wlasnego albo przeprowadzilas jakies rzetelne badania statystyczne skoro stwierdzasz ze 100% pewnoscia ze takie sa fakty?

Umartwianie sie ma sluzyc uswieceniu i oczywiscie ze nie rozumiesz bo jak widac bardzo malutko wiesz na temat religii. Twoje prawo, nikt Ci nie kaze wiedziec duzo, ale dla mnie Twoja postawa jest rownie logiczna jak kolezanki zakladajacej 10 temat o antykoncepcji - malo wiem ale mam swoje zdanie i wszyscy ktorzy sie ze mna nie zgadzaja to idioci. 

i nie ma znaczenia czy to katolicyzm czy islam czy ateizm (jako religii brak) 

Jedyne z czym sie zgodze to fakt ze w PL pod tym wzgledem mamy powoli sytuacje zblizona to krajow islamskich gdzie prawo jest zalezne od prawa Bozego, jakikolwiek bog by tam nie wchodzil w rachube i to jest zle i to zawsze bedzie zle, bo wiara powinna byc kwestia wyboru a nie legislacji. jak sie mieszanie kosciola do panstwa konczylo wiemy z historii, ale jak widac nic nas to nie nauczylo... 

Pasek wagi

Annne17 napisał(a):

Maratha napisał(a):

Ale zeby spowiedz byla wazna potrzebne jest postanoiwienie poprawy, wiec jesli sie spowiadasz i WIESZ ze wieczorem i tak sie bzykniesz to spowiedz jest wedlug nauczania KKK swietokrzadcza i spowiadajac sie w ten sposob popelniasz grzech wiec tak nie do konca jest jak piszesz... A jak ktos serio wierzy to te zasady nie sa durnowate, ja 25 lat sie do nich stosowalam wiec widac jestem nieludzka :) 
I co robi przeciętny katolik w sytuacji gdy  wg zasad religii żyje w grzechu i nie chce rezygnować ze współżycia? Odchodzi z kościoła? Oczywiście że nie. Kościół nawet by tego nie chciał bo straciłby wyznawców. Daje im do zrozumienia, że będzie czekał na nich  aż przestaną grzeszyć i chociaż na chwilę postanowią się bez tego obejść. Wyspowiadają się, dostaną rozgrzeszenia, a potem jako ludzie ułomni znowu grzeszą bo naturę trudno oszukać. To czasem zabawa w kotka i myszkę, i wszyscy udają że  coś dzieje się zgodnie z zasadami wiary. Jak się temu głębiej przyjrzeć bardzo to pokręcone. Dlatego uważam, że te zasady są durnowate. Miałyby sens gdyby kogoś krzywdziły, ale w tym wypadku własna rozkosz ma być  grzechem. Dla Ciebie były ważne wówczas, stosowałaś się do nich i oceniałaś jako ważne - Twoje prawo. Ktoś z boku może je ocenić jako przeczące naturze ludzkiej.Jeśli człowieka przymusza się do życia odbierającego mu radość, godność czy wolność odbiera się mu prawo do ludzkiego życia. Nie potrafię zrozumieć czemu ma służyć umartwianie się Tak jakby człowiek w normalnym życiu miał za mało zmartwień, a dobre, spokojne życie miało Bogu przeszkadzać. To nie ofiary są nieludzkie, to ci,  którzy im to robią, są nieludzcy.

Ja jestem przykładem przeciętnego katolika, co zrobiłam jak zaczęłam współżyć? Przestałam chodzić do kościoła, i mam się dobrze :) I tak robi przeciętny katolik, jeśli jakaś zasada jest danej osobie uciążliwa. Nie zauważyłam aby ktoś ze znajomych się umartwiał jak to piszesz. Znam dziewicę czekające do ślubu ale nie uważają się za cierpiętnicę, wręcz uważają to za piękne, i same tego chcą. Znam inne osoby takie jak ja, które po seksie nie chodzą bo nie ma sensu. Po ślubie gdy to przestanie być grzechem chętnie wrócę. Jak ktoś nie wierzy choćby w spowiedź to nie ma sensu naprawdę. ale jak ktoś tak jak ja wierzy, wierzę że spowiedź gładzi grzechy to czemu po ślubie mam nie korzystać? I nie mam na myśli to grzechu seksu ale ogólnie, każdy ma z nas jakieś grzechy, ja mam, i wiem, że zgrzeszyłam nie raz i to nie seksem. Jak to co głosi religia i podczas spowiedzi te grzechy zostaną mi odpuszczone to super, a jak ty masz rację i to ściema, to trudno te grzechy mi zostaną, ale pójście so spowiedzi nic mnie nie kosztuje, i z niczego nie rezygnuje, nic nie robię wbrew sobie, i nie uważam że aby w jakimś stopniu religia robiła ze mnie cierpiętnice, bo jeszcze w żadnej kwestii mnie nie ograniczyła, i nie musiałam z niczego zrezygnować w imię religii. 

Aha... czyli lepiej odciac sie zupelnie od bozej laski i zyc w grzechu swiadomie i dobrowolnie bo pambóczek i tak wybaczy jak jasnie pani zrobi mu łaske i sie raczy do niego znowu odzywac (smiech)

Poczytaj sobie o grzechu przeciwko Duchowi Swietemu bo to wlasnie pod to podchodzi. Obsmialam sie. 

Pasek wagi

Agata1113 napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Maratha napisał(a):

Ale zeby spowiedz byla wazna potrzebne jest postanoiwienie poprawy, wiec jesli sie spowiadasz i WIESZ ze wieczorem i tak sie bzykniesz to spowiedz jest wedlug nauczania KKK swietokrzadcza i spowiadajac sie w ten sposob popelniasz grzech wiec tak nie do konca jest jak piszesz... A jak ktos serio wierzy to te zasady nie sa durnowate, ja 25 lat sie do nich stosowalam wiec widac jestem nieludzka :) 
I co robi przeciętny katolik w sytuacji gdy  wg zasad religii żyje w grzechu i nie chce rezygnować ze współżycia? Odchodzi z kościoła? Oczywiście że nie. Kościół nawet by tego nie chciał bo straciłby wyznawców. Daje im do zrozumienia, że będzie czekał na nich  aż przestaną grzeszyć i chociaż na chwilę postanowią się bez tego obejść. Wyspowiadają się, dostaną rozgrzeszenia, a potem jako ludzie ułomni znowu grzeszą bo naturę trudno oszukać. To czasem zabawa w kotka i myszkę, i wszyscy udają że  coś dzieje się zgodnie z zasadami wiary. Jak się temu głębiej przyjrzeć bardzo to pokręcone. Dlatego uważam, że te zasady są durnowate. Miałyby sens gdyby kogoś krzywdziły, ale w tym wypadku własna rozkosz ma być  grzechem. Dla Ciebie były ważne wówczas, stosowałaś się do nich i oceniałaś jako ważne - Twoje prawo. Ktoś z boku może je ocenić jako przeczące naturze ludzkiej.Jeśli człowieka przymusza się do życia odbierającego mu radość, godność czy wolność odbiera się mu prawo do ludzkiego życia. Nie potrafię zrozumieć czemu ma służyć umartwianie się Tak jakby człowiek w normalnym życiu miał za mało zmartwień, a dobre, spokojne życie miało Bogu przeszkadzać. To nie ofiary są nieludzkie, to ci,  którzy im to robią, są nieludzcy.
Ja jestem przykładem przeciętnego katolika, co zrobiłam jak zaczęłam współżyć? Przestałam chodzić do kościoła, i mam się dobrze :) I tak robi przeciętny katolik, jeśli jakaś zasada jest danej osobie uciążliwa. Nie zauważyłam aby ktoś ze znajomych się umartwiał jak to piszesz. Znam dziewicę czekające do ślubu ale nie uważają się za cierpiętnicę, wręcz uważają to za piękne, i same tego chcą. Znam inne osoby takie jak ja, które po seksie nie chodzą bo nie ma sensu. Po ślubie gdy to przestanie być grzechem chętnie wrócę. Jak ktoś nie wierzy choćby w spowiedź to nie ma sensu naprawdę. ale jak ktoś tak jak ja wierzy, wierzę że spowiedź gładzi grzechy to czemu po ślubie mam nie korzystać? I nie mam na myśli to grzechu seksu ale ogólnie, każdy ma z nas jakieś grzechy, ja mam, i wiem, że zgrzeszyłam nie raz i to nie seksem. Jak to co głosi religia i podczas spowiedzi te grzechy zostaną mi odpuszczone to super, a jak ty masz rację i to ściema, to trudno te grzechy mi zostaną, ale pójście so spowiedzi nic mnie nie kosztuje, i z niczego nie rezygnuje, nic nie robię wbrew sobie, i nie uważam że aby w jakimś stopniu religia robiła ze mnie cierpiętnice, bo jeszcze w żadnej kwestii mnie nie ograniczyła, i nie musiałam z niczego zrezygnować w imię religii. 

Nie no, super. Powiem więcej - współżyj sobie, na zdrowie.

Mam tylko jedną prośbę - nie czuj się lepsza od ludzi, którzy w życiu postępują podobnie, a do Ciebie różnią się jedynie tym, że idą do kina w czasie gdy Ty idziesz do kościoła. I na starość nie zamieniaj się w babcię-moherkę potępiającą młodych kierujących się Twoją zasadą, za prowadzenie  rozwiązłego życia.

Maratha napisał(a):

Nie wiem, nie bylam przecietnym katolikiem. Ty mi powiedz bo albo wiesz z doswiadczenia wlasnego albo przeprowadzilas jakies rzetelne badania statystyczne skoro stwierdzasz ze 100% pewnoscia ze takie sa fakty?Umartwianie sie ma sluzyc uswieceniu i oczywiscie ze nie rozumiesz bo jak widac bardzo malutko wiesz na temat religii. Twoje prawo, nikt Ci nie kaze wiedziec duzo, ale dla mnie Twoja postawa jest rownie logiczna jak kolezanki zakladajacej 10 temat o antykoncepcji - malo wiem ale mam swoje zdanie i wszyscy ktorzy sie ze mna nie zgadzaja to idioci. i nie ma znaczenia czy to katolicyzm czy islam czy ateizm (jako religii brak) Jedyne z czym sie zgodze to fakt ze w PL pod tym wzgledem mamy powoli sytuacje zblizona to krajow islamskich gdzie prawo jest zalezne od prawa Bozego, jakikolwiek bog by tam nie wchodzil w rachube i to jest zle i to zawsze bedzie zle, bo wiara powinna byc kwestia wyboru a nie legislacji. jak sie mieszanie kosciola do panstwa konczylo wiemy z historii, ale jak widac nic nas to nie nauczylo... 

Dziękuję, że to napisałaś :)

Nie będę się spierać, która z nas wie więcej na temat religii katolickiej, nie prowadziłam studiów teologicznych więc pewnie wiem mniej od Ciebie. Mogę się z tym spokojnie zgodzić. W poście dotknęłam samego sensu umartwienia religijnego i  jakie ono ma dla mnie znaczenie. Osobiście porównałabym jego wartość z wartością poświęcenia się żony i dzieci dla męża i ojca alkoholika w celu uświęcenia rodziny. Dla jednych ma ono głęboki sens, dla innych jest bezwartościowe, a jeszcze inni uważają je za szkodliwe.

Pewnie wiele osób myśli podobnie jak Ty, że zakładanie tego tematu jest bez sensu, że to awanturnictwo i dziwią się, że też komuś się tak chce. Wielu preferuje grzeczność, układność, niewchodzenie w głupie dyskusje, bo to takie mało kulturalne. Jestem innego zdania. Uważam, ze milczenie wobec takich spraw to ciche przyzwolenie i oddawanie pola bez sprzeciwu. A jak to się kończy tez mamy przykłady z historii. Człowiek może nie interesować się polityką, za to cudza polityka tym łatwiej zainteresuje się nim.

Annne17 napisał(a):

Agata1113 napisał(a):

Annne17 napisał(a):

Maratha napisał(a):

Ale zeby spowiedz byla wazna potrzebne jest postanoiwienie poprawy, wiec jesli sie spowiadasz i WIESZ ze wieczorem i tak sie bzykniesz to spowiedz jest wedlug nauczania KKK swietokrzadcza i spowiadajac sie w ten sposob popelniasz grzech wiec tak nie do konca jest jak piszesz... A jak ktos serio wierzy to te zasady nie sa durnowate, ja 25 lat sie do nich stosowalam wiec widac jestem nieludzka :) 
I co robi przeciętny katolik w sytuacji gdy  wg zasad religii żyje w grzechu i nie chce rezygnować ze współżycia? Odchodzi z kościoła? Oczywiście że nie. Kościół nawet by tego nie chciał bo straciłby wyznawców. Daje im do zrozumienia, że będzie czekał na nich  aż przestaną grzeszyć i chociaż na chwilę postanowią się bez tego obejść. Wyspowiadają się, dostaną rozgrzeszenia, a potem jako ludzie ułomni znowu grzeszą bo naturę trudno oszukać. To czasem zabawa w kotka i myszkę, i wszyscy udają że  coś dzieje się zgodnie z zasadami wiary. Jak się temu głębiej przyjrzeć bardzo to pokręcone. Dlatego uważam, że te zasady są durnowate. Miałyby sens gdyby kogoś krzywdziły, ale w tym wypadku własna rozkosz ma być  grzechem. Dla Ciebie były ważne wówczas, stosowałaś się do nich i oceniałaś jako ważne - Twoje prawo. Ktoś z boku może je ocenić jako przeczące naturze ludzkiej.Jeśli człowieka przymusza się do życia odbierającego mu radość, godność czy wolność odbiera się mu prawo do ludzkiego życia. Nie potrafię zrozumieć czemu ma służyć umartwianie się Tak jakby człowiek w normalnym życiu miał za mało zmartwień, a dobre, spokojne życie miało Bogu przeszkadzać. To nie ofiary są nieludzkie, to ci,  którzy im to robią, są nieludzcy.
Ja jestem przykładem przeciętnego katolika, co zrobiłam jak zaczęłam współżyć? Przestałam chodzić do kościoła, i mam się dobrze :) I tak robi przeciętny katolik, jeśli jakaś zasada jest danej osobie uciążliwa. Nie zauważyłam aby ktoś ze znajomych się umartwiał jak to piszesz. Znam dziewicę czekające do ślubu ale nie uważają się za cierpiętnicę, wręcz uważają to za piękne, i same tego chcą. Znam inne osoby takie jak ja, które po seksie nie chodzą bo nie ma sensu. Po ślubie gdy to przestanie być grzechem chętnie wrócę. Jak ktoś nie wierzy choćby w spowiedź to nie ma sensu naprawdę. ale jak ktoś tak jak ja wierzy, wierzę że spowiedź gładzi grzechy to czemu po ślubie mam nie korzystać? I nie mam na myśli to grzechu seksu ale ogólnie, każdy ma z nas jakieś grzechy, ja mam, i wiem, że zgrzeszyłam nie raz i to nie seksem. Jak to co głosi religia i podczas spowiedzi te grzechy zostaną mi odpuszczone to super, a jak ty masz rację i to ściema, to trudno te grzechy mi zostaną, ale pójście so spowiedzi nic mnie nie kosztuje, i z niczego nie rezygnuje, nic nie robię wbrew sobie, i nie uważam że aby w jakimś stopniu religia robiła ze mnie cierpiętnice, bo jeszcze w żadnej kwestii mnie nie ograniczyła, i nie musiałam z niczego zrezygnować w imię religii. 
Nie no, super. Powiem więcej - współżyj sobie, na zdrowie.Mam tylko jedną prośbę - nie czuj się lepsza od ludzi, którzy w życiu postępują podobnie, a do Ciebie różnią się jedynie tym, że idą do kina w czasie gdy Ty idziesz do kościoła. I na starość nie zamieniaj się w babcię-moherkę potępiającą młodych kierujących się Twoją zasadą, za prowadzenie  rozwiązłego życia.

A co jest grzesznego w współzyciu z ukochaną osobą z którą planuje się ślub? Nic. to nie grzech. Podobnie jak antykoncepcja grzechem nie jest, kościół zezwala na antykoncepcje, bo taki npr jest antykoncepcją, tylko sobie wybiera rodzaj, ale to też nie jest jednoznaczne że akurat tylko taka, bo zdania w kościele są podzielone. 

Dlaczego mam się nie czuć lepsza? Seks seksem, ale są inne grzechy, spwowiedz je gładzi. I każdy grzeszy w różny sposób nawet jakby seks nie był grzechem to są inne. Jak komuś dobrze żyć z grzechami na sumieniu to jego sprawa. Nigdzie w Biblii, nie ma że seks przed ślubem to grzech, pan Bóg nie potępiał kamieniowania za zdradę małżeńską, wspominał o wynaturzeniach, kazirodztwo, seks ze zwierzętami, pedofilia, stosunki homoseksualne, prostytucję, można ewentualnie pod wynaturzenie podciągnąć onanizm. I tyle. Na pytanie co zrobić, jak się złapie młodych wolnych na stosunku seksualnym? Niech wezmą ślub. I tyle, a za inne przewinienia było kamieniowanie. Ewentualnie seks z wieloma partnerami, czyli puszczalstwo, również w Biblii jest wspomniane, że jak młoda dama weźmie ślub a w noc pan młody odkryje że nie jest dziewicą to niech odprowadzi pod dom ojca jej i niech ja kamienioują. Czyli jak się puściła z jednym co najmniej jednym a potem ślub brała z drugim. Nigdzie zatem nie ma słowa że to złe jak panna współżyje ze swoim przyszłym mężem z którym to traci dziewictwo i z którym potem weźmie ślub. Potępione może być zatem puszczanie się, a nie jeden poważny związek. I podobnie mówi:

Od 8 minuty, mówi to biskup krakowski. Nie zabrania się współżycia przedmałżeńskiego, bo tego w Biblii nie ma. Ogólnie przecież kościół nie powie bzykajcie się przed ślubem, bo raczej takie słowa naród by zrozumiał, dziś Paweł jutro Dominik, ale jeśli seks jest ze swoim przyszłym mężem na poważnie, to grzeszny nie jest. Pan Bóg tylko zaleca "niech wezmą ślub" i z czasem biorą, ślubu nie otrzymuje się od ręki. 

Pan Bóg wspomina o udziale we wspólnocie religijnej, wiec jak ktoś idzie do kina zamiast do kościoła to grzeszy. 

Na koniec jeszcze, zaraz podważycie że seks przed ślubem to grzech, tak w wiekszosci to tak, bo ilu miałyście partnerów seksualnych?  Bo jeśli jednego, a potem był z tym samym ślub to grzechu nie ma, jak więcej niż jednego, to było puszczalstwo, a tak, Pan Bóg potępia puszczalstwo. 

Agata113 nie wiem czy jestes trolem czy po prostu jestes na poziomie ignorancji i konformizmu ktorego nie ogarniam. Zyj sobie po swojemu ze swoja pokrecona moralnoscia ale prosze cie nie nazywaj sie katoliczka bo nia nie jestes. Poza tym placzesz sie w zeznaniach bo w jednym poscie piszesz ze do kosciola nie chodzisz a w drugim jedziesz po tych co zamiast do kosciola ida do kina. Tacy ludzie jak ty to wlasnie zaklamane i obludne oblicze kosciola (celowo z malej litery) ktorym sie wydaje ze maja moralne standardy a tak na prawde wybieraja sobie moralnosc jaka im pasuje czyli tak na prawde sa gorsi od przecietnego ateisty. Bo dobry ateista ktory jest dobrym czlowiekiem jest po prostu dobrym czlowiekiem. Dobry Katolik - jest dobry z milosci do Boga, a tacy ludzie jak ty wybieraja sobie co im pasuje do ich waskiego swiatopogladu a innych rzeczy nie robia ze wzgledu na strach przed kara boska a nie ze wzgledu na to ze sa dobrymi ludzmi. 

Poza tym nie wiesz czy Twojego narzeczonego nie przejedzie jutro autobus i slubu nie bedzie, albo czy nie przejrzy na oczy i nie znajdzie kogos kto ma troche wiecej rozumu, wiec tak na dobra sprawe to sie po prostu puszczasz bo tak ci przyjemniej (uzywajac twojego slownictwa). 

Anne17 - ja nie uwazam ze takie tematy sa niepotrzebne. Widziisz to jest tak - ja o religii wiem duzo. Nawet bardzo duzo, nie tylko o katolickiej z reszta, ale o tej najwiecej. Znam Biblie, bo przeczytalam ja w calosci i miliony razy na wyrywki. Znam Katechizm, encykliki, nauczanie papieskie. Byl czas kiedy tym zylam, oddychalam i prawo Boskie bylo dla mnie wazniejsze niz cokolwiek. Nie twierdze ze bylam wtedy lepszym czlowiekiem niz jestem teraz, chyba wlasnie wrecz przeciwnie, zeby bylo zabawniej. Ale zawsze mialam otwarty umysl i zawsze wychodzilam z zalozenia - potepiaj grzech a nie grzesznika wiec do mocherowych babc chcacych palic gejow na stosach tez mi bylo daleko. 

O religii lubie rozmawiac i umiem o niej rozmawiac dosc rzeczowo, bo po prostu na tym sie znam. Jako agnostyk - jestem w stanie rozmawiac o tym bez emocji, bo zwyczajnie mam do tego duzy dystans, a nawet mnie to bawi, zwlaszcza jak sie trafia na zacietrzewionych katolikow wyrazajacych sady w materiach o ktorych nie maja zielonego pojecia bo zwyczajnie nie znaja nauczania swojego kosciola (jak kolezanka powyzej) i na sile probuja udowodnic ze ten slon to nie slon a wieloryb - bo przeciez rozmiar sie zgadza. 

Nie lubie natomiast hipokryzji, nigdy nie lubilam. Wychodze z zalozenia - zyj sobie po swojemu, ale daj mi zyc po mojemu. Tobie moze nie pasowac moj styl zycia - wolna wola, nie zyj jak ja, ale nie mow mi ze ja zyje zle, bo tobie sie to nie podoba. Jak jestes wierzacy to wolna wola - mozesz sie modlic o moje nawrocenie, mnie to ani ziebi ani parzy, ale machanie mi przed nosem Biblia co najwyzej mnie wkurzy, zwlaszcza ze pewnie znam ja lepiej niz ty. Jestes niewierzaca - twoja broszka, jako katolik moge sie za Ciebie modlic, jako osoba niewierzaca - moge isc z Toba na piwo i zjesc burgera w piatek, ale jak mi zaczniesz wytykac ze to w co ja wierze jest glupie bo sie nie zgadza z Twoim swiatopogladem to mamy problem. I jak mnie wrzucasz do jednego worka z rydzykowymi bojowkami to tez mamy problem, bo nie kazdy katolik to lysy z orlem naparzajacy 'pedalow' na paradzie rownosci, nie kazdy muzulmanin to terrorysta, nie kazdy ateista to morderca i gwalciciel.

Religia lub jej brak powinny byc kwestia indywidualna, po to mamy wolna wole zeby z niej korzystac ALE jak sie deklaruje jako katolik, to przestrzegam zasad katolicyzmu. Jak sie deklaruje jako ateista to nie bede sie modlic przed egzaminem cobym zdala egzamin. Nie bede chrzestna, bo nie bede udawac w kosciele, ze przyjmuje odpowiedzialnosc za wychowanie chrzescijanskie brzdaca, kiedy sama chrzescijanka nie jestem. Moge byc mu ciocia i dawac prezenty na komunie czy na 18, ale modlic sie z nim nie bede, wiec po co klamac? To juz jest dla mnie hipokryzja czystej wody. 

Jesli sie dokonuje wyboru swiadomie i dobrowolnie, to sie za swoje wybory ponosi odpowiedzialnosc. Mozna zmienic decyzje ale nie da sie zjesc ciastko i miec ciastko. Jesli dochodze do wniosku ze przechodze na weganizm to nie kupuje serkow, szyneczek i skrzydelek z kurczaka - bo takie skrzydelko to w koncu prawie nie mieso. Wpierniczam falafele, tofu, humus i cotamjeszcze. Uzywam kosmetykow nie testowanych na zwierzetach i nosze buty ze sztucznej skory. Jak dochodze do wniosku ze jednak te skrzydelka sa zbyt smaczne zeby je odpuscic a buty ze skory znacznie bardziej trwale i wygodne to nie nazywam sie weganinem. Rezygnuje z wyboru ktorego dokonalam, co nie czyni mnie gorszym czlowiekiem (dalej segreguje smieci, robie kompost i nie uzywam slomek) ale dokonuje innego wyboru i jem kurczaka z eko hodowli. I nie rzucam sie na kogos kto je steka z mordem w oczach wrzesczac ze jest morderca bo je krowke. 

A mieszanie sie kosciola (jakiegokolwiek) w polityke uwazam za hipokryzje i totalne nieporozumienie. Bo to jest machanie mi przed nosem nie tylko biblia ale i kodeksem. Zyje w kraju anglikanskim, Krolowa jest glowa panstwa i kosciola a kosciol w polityke sie jakos nie miesza. Da sie? Da sie. Szkoda ze Polska pod tym wzgledem bardziej dazy do wzorcow Turcji i czy Iranu... 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.