Temat: Jak można "ukarać" faceta?

Zastanawiam się, czy stosujecie jakieś "kary" jak was wasz chłopka/narzeczony/mąż, czymś wkurzy, czy zrani? Jak według was można "ukarać" faceta? Może jakiś przykład, nie dotyczy mnie on, ale na przykład facet zbyt często spotyka się z kolegami, za mało poświęca wam czasu. Inny, ogląda porno a wy tego nie akceptujecie, inny za często gra w gry i zbyt długo i zaniedbuje coś/was. Mam na myśli, jakieś sprawy, że coś czyni, co was wkurza, nie akceptujecie tego, i nawet jak powiedzie raz czy dwa aby zmienił swoje zachowanie a on dalej swoje...I nie jest to na tyle poważna sprawa aby się rozstawać czy rozwodzić, ale ważna bo was irytuję, czy uważacie że w takiej sytuacji można w jakiś sposób "ukarać" faceta, i jeśli tak to w jaki sposób? 

A.n.i napisał(a):

Agata1113 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Agata1113 napisał(a):

A.n.i napisał(a):

Marisca napisał(a):

A ja też jestem bardzo ciekawa własnie jak sobie te "vitaliowe mądrale " radzą w takich sytuacjach , kiedy jest prowadzona dojrzała rozmowa, albo ustala się jakiś kompromis  i nie przynosi to rezultatu.Niestety, ale vitaliowe mądrale błędnie zakładają, że rozmowa zawsze i wszędzie bywa owocna. Jak faceta nie należy traktować jak przedszkolaka chociaż tak się zachowuje w opisanej sytuacji to rozumiem, że kobieta, ktora dodatkowo ma dziecko z takim facetem  ma tylko jedno rozwiązanie pt. rozwód tak ? P.S..... żeby nie było nie jestem za "karaniem", ale nie rozumiem dlaczego jest tutaj założenie, że kompromis, albo rozmowa daje 100 % skuteczności. 
Nie zapominaj, że Jesteś tutaj główną mądralińską i "specjalistką" od wszystkiego...Nie mam nic do zarzucenia swojemu mężowi. Wie jakie ma obowiązki w domu, a jeżeli nie wyniesie śmieci w piątek to zrobi to w sobotę rano. Jeżeli odwleka coś zbyt długo, przypominam mu o tym. Wkurzają mnie różne zachowania, ale to akurat mój problem więc staram siebie poprawić, a nie innych. 
A jakby twój mąż wyszedł po pracy z kolegami na jakiś mecz, albo piwko choćby jedno małe, potem na drugi dzień znów gdzies z kolegami po pracy na trzeci znów, ty go upominasz, a on wychodzi ale rzadziej np co drugi dzień, dalej się wkurzasz....i co wtedy? Przecież rozwodu nie weźmiesz przez takie głupstwo, zwłaszcza jak jest dziecko czy kredyt na 30 lat, ale jak go przywołać do porządku, gdzie on zamiast spędzać czas z tobą czy w domu pomóc, on chodzi z kolegami i przyjemnie spędza czas, bez ciebie. Powiedzmy że mu chwilowo odwaliło, albo wpadł w jakiś bakcyl, no mecze, granie codzienne w golfa cokolwiek. Sytuacja hipotetyczna oczywiśćie.I co w takiej sytuacji? Przecież ludzie są różni, i nawet jak dziś mąż jest jak w zegarku to zapewne takie rzeczy na przestrzeni kilkunastu/kilkudziesięciu lat małżeństwa będą. 
To kwestia tego co dla kogo jest glupstwem - dla mnie jesli on nie widzialby potrzeby do zmiany stylu zycia , wolalby spedzac czas z kumplami niz z rodzina to bylby to powod do rozstania - czy z kredytem i dzieckiem czy bez - nie naleze do tych , ktore ze wzgledu na kase i strach daja sie pomiatac. Kazdy ma swoja granice , moja jest dosyc wyrazna.
Ok, a jakby to było coś nie stylem życia na lata, ale chwilowe? Np nie wiem, otworzyli pierwszą w mieście strzelnice mąż poszedł raz, złapał bakcyle, spodobało się  i lata na strzelnice codziennie z kolegami,wiadomo że z czasem się znudzi, ale może za miesiąć czy dwa, wiadomo można przeczekać, ale wkurza, że nawet miesiąc czy dwa, zamiast spędzaćczas z ukochaną lata z kolegami, strzelać, albo wracasz po pracy do dom ktoś lubi być z kims i siedzi sam bo mąż na strzelnicy, wiadomo, że zaraz mu przejdzie, ale jednak...mówisz kochanie nie idz, on ok, poszedł na kompromis i chodzi co drugi dzień, i dalej cię to wkurza. Widzisz że jego zainteresowanie powoli, maleje strzelaniem, i owszem można te kilka tygodni przeczekać, aż mu przejdzie, albo... jakoś wyraźnie zaznaczyć że to co robi się tobie/wam nie podoba, i jakoś "postawić się"? Dosadnie zareagować, aby przestał chodzić. Np taką miałam na myśli sytuację, że po co rozwód jak zaraz sytuacja sama przeminie za kilka tygodni, ale na chwilę obecną mąż robi coś co nam się nie podoba. I czy w takiej sytuacji można "ukarać" i w jaki sposób? Jak? nie wiem, tak myślę, że takie ciche dni, brak seksu wymienione przez was, od razu "opamiętało" męża. I czy w takiej sytuacji jak pisałam, warto być "cierpiętnicą" i przeczekać, bo np po pracy nie lubisz spędzać czasu sama, gdy on z kolegami na strzelnicy, kochasz go i chcesz mieć go przy sobie, choćby do towarzystwa, a nie siedzieć sama w 4 ścianach po pracy, a on swoje, czy może warto przestać być "cierpiętnica" i "dowalić " mu dosadnie że albo zmienia swoje zachowanie natychmiast albo będzie miał jakiś dyskomfort choćby poprzez ciche dni. 
Jeżeli nie radzisz sobie z mężem to udaj się do specjalisty. Czytam co piszesz i się gotuje. Masz problem to zadzwoń do przyjaciółki, idź do poradni na terapię jeżeli z własnym mężem nie potrafisz rozwiązać WASZYCH problemów. Po takich wpisach wstyd mi, że jestem kobietą! 

Nie mam męża ma chłopaka, ta...nigdy nie miałaś cichych dni? Nigdy nie było focha? Nie wierzę. 

bridetobee napisał(a):

Agata1113 napisał(a):

Berchen napisał(a):

Agata1113 napisał(a):

A.n.i napisał(a):

Marisca napisał(a):

A ja też jestem bardzo ciekawa własnie jak sobie te "vitaliowe mądrale " radzą w takich sytuacjach , kiedy jest prowadzona dojrzała rozmowa, albo ustala się jakiś kompromis  i nie przynosi to rezultatu.Niestety, ale vitaliowe mądrale błędnie zakładają, że rozmowa zawsze i wszędzie bywa owocna. Jak faceta nie należy traktować jak przedszkolaka chociaż tak się zachowuje w opisanej sytuacji to rozumiem, że kobieta, ktora dodatkowo ma dziecko z takim facetem  ma tylko jedno rozwiązanie pt. rozwód tak ? P.S..... żeby nie było nie jestem za "karaniem", ale nie rozumiem dlaczego jest tutaj założenie, że kompromis, albo rozmowa daje 100 % skuteczności. 
Nie zapominaj, że Jesteś tutaj główną mądralińską i "specjalistką" od wszystkiego...Nie mam nic do zarzucenia swojemu mężowi. Wie jakie ma obowiązki w domu, a jeżeli nie wyniesie śmieci w piątek to zrobi to w sobotę rano. Jeżeli odwleka coś zbyt długo, przypominam mu o tym. Wkurzają mnie różne zachowania, ale to akurat mój problem więc staram siebie poprawić, a nie innych. 
A jakby twój mąż wyszedł po pracy z kolegami na jakiś mecz, albo piwko choćby jedno małe, potem na drugi dzień znów gdzies z kolegami po pracy na trzeci znów, ty go upominasz, a on wychodzi ale rzadziej np co drugi dzień, dalej się wkurzasz....i co wtedy? Przecież rozwodu nie weźmiesz przez takie głupstwo, zwłaszcza jak jest dziecko czy kredyt na 30 lat, ale jak go przywołać do porządku, gdzie on zamiast spędzać czas z tobą czy w domu pomóc, on chodzi z kolegami i przyjemnie spędza czas, bez ciebie. Powiedzmy że mu chwilowo odwaliło, albo wpadł w jakiś bakcyl, no mecze, granie codzienne w golfa cokolwiek. Sytuacja hipotetyczna oczywiśćie.I co w takiej sytuacji? Przecież ludzie są różni, i nawet jak dziś mąż jest jak w zegarku to zapewne takie rzeczy na przestrzeni kilkunastu/kilkudziesięciu lat małżeństwa będą. 
To kwestia tego co dla kogo jest glupstwem - dla mnie jesli on nie widzialby potrzeby do zmiany stylu zycia , wolalby spedzac czas z kumplami niz z rodzina to bylby to powod do rozstania - czy z kredytem i dzieckiem czy bez - nie naleze do tych , ktore ze wzgledu na kase i strach daja sie pomiatac. Kazdy ma swoja granice , moja jest dosyc wyrazna.
Ok, a jakby to było coś nie stylem życia na lata, ale chwilowe? Np nie wiem, otworzyli pierwszą w mieście strzelnice mąż poszedł raz, złapał bakcyle, spodobało się  i lata na strzelnice codziennie z kolegami,wiadomo że z czasem się znudzi, ale może za miesiąć czy dwa, wiadomo można przeczekać, ale wkurza, że nawet miesiąc czy dwa, zamiast spędzaćczas z ukochaną lata z kolegami, strzelać, albo wracasz po pracy do dom ktoś lubi być z kims i siedzi sam bo mąż na strzelnicy, wiadomo, że zaraz mu przejdzie, ale jednak...mówisz kochanie nie idz, on ok, poszedł na kompromis i chodzi co drugi dzień, i dalej cię to wkurza. Widzisz że jego zainteresowanie powoli, maleje strzelaniem, i owszem można te kilka tygodni przeczekać, aż mu przejdzie, albo... jakoś wyraźnie zaznaczyć że to co robi się tobie/wam nie podoba, i jakoś "postawić się"? Dosadnie zareagować, aby przestał chodzić. Np taką miałam na myśli sytuację, że po co rozwód jak zaraz sytuacja sama przeminie za kilka tygodni, ale na chwilę obecną mąż robi coś co nam się nie podoba. I czy w takiej sytuacji można "ukarać" i w jaki sposób? Jak? nie wiem, tak myślę, że takie ciche dni, brak seksu wymienione przez was, od razu "opamiętało" męża. I czy w takiej sytuacji jak pisałam, warto być "cierpiętnicą" i przeczekać, bo np po pracy nie lubisz spędzać czasu sama, gdy on z kolegami na strzelnicy, kochasz go i chcesz mieć go przy sobie, choćby do towarzystwa, a nie siedzieć sama w 4 ścianach po pracy, a on swoje, czy może warto przestać być "cierpiętnica" i "dowalić " mu dosadnie że albo zmienia swoje zachowanie natychmiast albo będzie miał jakiś dyskomfort choćby poprzez ciche dni. 
A nie lepiej znaleźć kompromis? Nie wiem, że chodzi trzy razy w tygodniu ale innym razem zajmuje się dzieckiem żebyś Ty mogła gdzieś wyjść i zająć się czymś co interesuje Ciebie? A raz w tygodniu idziecie na randkę i spędzacie czas w jakiś fajny sposób we dwoje? (o ile jest kto zostać z dzieckiem, jak nie to np. robicie coś fajnego w trójkę). Ja sobie nie wyobrażam tego, że człowiek po ślubie nie ma prawa złapać bakcyla, sama też nie chcę się zamknąć tylko w domu, tylko z mężem. Bez przesady, to nie więzienie. Jak można karać za to, że ktoś się czymś zainteresował i coś mu sprawia przyjemność?Jeżeli kompromis jest łamany to znaczy, że problem jest głębszy i mąż żonę lekceważy. A to już ciężko usprawiedliwiać i nazywać bzdurą :)

Kurczę, pisałam hipotetycznie że "ze swirował" na czymś choćby jak na tej strzelnicy, i chodzi CODZIENNIE PO PRACY NA KILKA GODZIN, i wiesz że takie "ześwirowanie" bedzie z miesiąc czy dwa. Kompropis, owszem zamiast codziennie zaczął chodzić CO DRUGI DZIEŃ. I tak misięc czy dwa, a ty chcesz z nim spędzac czas, nie lubisz sama w domu po pracy. A on znika po swojej pracy i praktycznie wraca przed snem, i będzie tak miesiąc czy dwa. Owszem można przeczekac i wszystko wróci do normy,ale nie warto ""POSTAWIĆ SIĘ""? Typu jakaś "kara" hipotetycznie-wraca do domu a ty się nie odzywasz, FOCH, ciche dni i tak dalej, on nie chce tak, i rzuca strzelnice, albo idzie tylko na godzine albo 1-2 w tygodniu. W takiej sytuacji nie można "karą" przywołać go do porządku?? 

Cała historia jest hipotetyczna 

Nie polecam robić cichych dni, dni bez seksu i obrażania się, bo takie coś ci wyjdzie bokiem, znajdzie się inna dziewczyna, która go w tym czasie pocieszy i zaakceptuje pasję do strzelectwa ;) Nie każ bo będziesz ukarana.

Nigdy nie mieliście focha? :)

Autorko użyłaś złego słowa, bardzo złego. Nie mogłaś dostać innych odpowiedzi niż a co to pies żeby go karać i jesteśmy dorosłymi ludźmi nie musimy się karać.

Pasek wagi

ja miewam fochy, ale chciałabym mieć jak najrzadziej, szczerze mówiąc uważam, że to dziecinne i wstydzę się tego po fakcie jak już ochłonę i przemyślę sprawę, nigdy nie wpadłabym na to żeby robić z obrażania się i fochów sposób na ustawianie innych tak jak tego chcę, właśnie powinno się być jak najbardziej świadomym, żeby w ten sposób nie reagować

Pomyśl sama, obrażasz się, w odpowiedzi na to facet też się obraża i są dwie opcje - macie ciche dni a potem jakby nigdy nic zaczynacie się do siebie odzywać - czyli problem jest i jeszcze się odezwie, albo druga opcja, oboje wybuchacie i kończy się jakąś wymianą zdań, kłótnią, rozmową - w każdym razie rozstrzygacie sprawę - to po ci się fochać, może lepiej od tego zacząć. I to jest jakiś kolejny mit kobiecego myślenia, że jeśli ja się obrażę to on będzie wiedział za co, no nie, on będzie myślał raczej: znowu jędza się czepia.

Ja jeszcze rozumiem, że można wyciągnąć jakieś konsekwencje, np.on wyrzuca śmieci do kosza, ale nie patrzy dokładnie gdzie i cała szafka jest usyfiona, to zamiast się wkurzać, mówisz, albo będziesz uważniejszy albo ty za każdym razem zajmujesz się myciem kosza i szafki. Taka "kara" to jest ok, bo sam nabrudził to sprząta. Ale jakieś kary dotyczące wolnego czasu, no nie nie nie, tutaj trzeba coś ustalić a nie wymuszać. I co Ci po tym, że nawet wymusisz na nim pozostanie w domu? Będziesz szczęśliwa jeśli on będzie znudzony i niezadowolony?

roogirl napisał(a):

Autorko użyłaś złego słowa, bardzo złego. Nie mogłaś dostać innych odpowiedzi niż a co to pies żeby go karać i jesteśmy dorosłymi ludźmi nie musimy się karać.

To prawda użyłam złego słowa, poprawiam się, zrobić mu złośliwość :) Np poprzez focha, nie odzywanie się, bycie obrażoną niechęć w łóżku, 

Facet nie jest pieskiem nie zrobi siad na zawołanie. Każda strona potrzebuje swojej własnej przestrzeni, nawet jeśli to najszczęśliwszy związek ever. I obie strony powinny to nawzajem szanować...

Agata1113 napisał(a):

Nigdy nie mieliście focha? :)

Agata - nie kopiuje tego poprzedniego  tasiemca , bo nie ma sensu produkowac stron durnej dyskusji. NIE - NIE MIEWAM FOCHOW. kropka. Jak mnie ktos wk..wi to mowie to prosto w oczy , jak nie rozumie to probuje wytlumaczyc, jak nie znajdujemy przez jakis czas wspolnego - zadowalajacego rozwiazania to zyje swoim zyciem. W taki sposob zylam w pewnym sensie kilka lat z moim ex - on nie mial zadnych wyskokow z kolegami ale tez nie umial zadbac o dobro rodziny - np. po utracie pracy pol roku nie szukal nowej - wierzyl ze dawny szef zatrudni ich - cala grupe spowrotem -NIE SZUKAL PRACY WIERZAC OSZUSTOWI- rosly dlugi, bo z mojej jednej wyplaty nie wystarczalo - a ja nie robilam fochow , na poczatku sama wierzylam w to co mowil , on niesamowicie zaangazowal sie w prace domowe - robil wszystko w domu , ja pracowalam, dlugi rosly. W koncu zrozumialam ze jego dawny szef ma ich w d..pie, zaczelam rozmowy na ten temat - bez skutku, w koncu zrobilam awanture, sama znalazlam mu prace i pracuje tam do dzis - 20 lat. Pol roku zajmowal sie przykladnie domem - nie widzac problemu w tym ze moje zarobki nauczycielskie wystarczaja na pol miesiaca. Nie bede opisywala kolejnych zyciowych zakretow, bo musialabym wydac ksiazke - skonczylo sie tym ze odeszlam, po dwudziestu latach prob zycia.

Mysle ze to troche grubszy problem niz wyskoki np. na strzelnice przez kilka tygodni.

Jesli bylyby to takie problemy jak ty piszesz to - byc moze poszlabym razem i spedzalibysmy ten czas razem - skoro jestescie para jeszcze bez dzieci. Jesli byloby dziecko a on chcialby sie urywac - wprowadzilabym grafik - tez bym wychodzila zostawiajac go z dzieckiem - jestem pewna ze po dwoch takich wyjsciach mialby dosc .

Tłumaczę - powoli, spokojnie, raz jeszcze, od nowa, po raz kolejny, używając dziesiątek argumentów, przykładów i metafor. (smiech)

Wtedy mój mąż nie ma wątpliwości, że następnym razem lepiej zrobić o co proszę, niż wysłuchiwać takiej przemowy.

To tak pół żartem, pół serio, bo w sumie nic poważnego nas nie poróżnia. Jesteśmy bardzo kompatybilni, co wiele ułatwia. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.