- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 listopada 2018, 17:22
Zastanawiam się, czy stosujecie jakieś "kary" jak was wasz chłopka/narzeczony/mąż, czymś wkurzy, czy zrani? Jak według was można "ukarać" faceta? Może jakiś przykład, nie dotyczy mnie on, ale na przykład facet zbyt często spotyka się z kolegami, za mało poświęca wam czasu. Inny, ogląda porno a wy tego nie akceptujecie, inny za często gra w gry i zbyt długo i zaniedbuje coś/was. Mam na myśli, jakieś sprawy, że coś czyni, co was wkurza, nie akceptujecie tego, i nawet jak powiedzie raz czy dwa aby zmienił swoje zachowanie a on dalej swoje...I nie jest to na tyle poważna sprawa aby się rozstawać czy rozwodzić, ale ważna bo was irytuję, czy uważacie że w takiej sytuacji można w jakiś sposób "ukarać" faceta, i jeśli tak to w jaki sposób?
10 listopada 2018, 16:57
Ja zrozumiałam, że w mieście też możesz znaleźć pracę tylko słabo płatna ale ze Tobie to nie przeszkadza bo stać Was na to. Jednak w Waszej sytuacji nie wyobrażam sobie, że miałabyś pracować w biedronce czy na linii.Może i mam męża takiego jak piszesz , natomiast mój wybór pracy w innym mieście wpływa na całą rodzinę. Dwa mąż zarabia calkiem ok, ale pewnie chociaż się nie przyznaje chcialby, abym zarabiała więcej, żeby nie czuł całe życie ciężaru samodzielnego utrzymania rodziny.Dla mnie wiosek jest taki że masz chujowego męża. Ani ja nie wybieram pracy mężowi ani on nie wybiera pracy mi. Nie krytykował kiedy pracę z dnia na dzień rzuciłam, chociaż za pół roku mieliśmy brać ślub i kasa była potrzebna, nie rządził mi kiedy postanowiłam jechać do pracy do Holandii ani nie wybierał pracy kiedy szukałam jej po powrocie z NL. Moim zdaniem życie zawodowe to decyzja która należy tylko do osoby której dotyczy. Pomijam oczywiście przypadki kiedy ktoś ma problemy finansowe i zamiast np podjąć dobrze płatna pracę zajmuje się malowaniem obrazów (przykład tylko taki). Nie rozumiem czemu partner miałby za mnie decydować czym mam się zajmować??Ale co jak obojgu zależy jednakowo ? Dajmy na to taka sytuacja jak u mnie. Mój mąż chce, abym pracowała na miejscu, za jakieś fajne pieniądze. Znam lokalny rynek pracy w swoim zawodzie i wiem, że tutaj dostanę nawet mając doświadczenie najwyżej nieco ponad minimalną pensję, a najlepiej jakbym przyszła na staż z UP za 800 zł. Dostanę więcej w zawodzie, ale w sąsiednim mieście. To się wiąże z brakiem czasu na życie rodzinne i dodatkowo z przejmowaniem większej części obowiązków domowych przez męża . Rodzą się też kłopoty z odbieraniem i zaprowadzaniem dziecka do przedszkola , bo godziny pracy przedszkola sa takie jakie są. Mój mąż ma taką koncepcję, że to kpina i brak honoru pracować za minimalną pensję, kiedy jest dużo lepiej płatnej pracy np. w fabryce na linii, albo nawet w markecie. Zaznaczam mamy stabilną sytuację finansową, więc moja pensja to tylko dodatek. Dwa mąż nie przyjmuje do wiadomości, że jak utknę w sklepie na kilka lat to mogę sobie do kosza wyrzucić dyplom i całe moje doświadczenie, a jako stara babcia będę dźwigać ciężkie palety i taka przyszłość mnie czeka. I co teraz, bo mojemu mężowi zależy na pieniądzach, a mnie zależy na wykonywaniu pracy w zawodzie i jakiejś sensownej przyszłości ? Nikt nie chce ustąpić.nie wiem dziewczyny co Wam powiedzieć ponad to, co juz powiedziałam. U nas odpuszcza osoba, której mniej zalezy. Staramy się przyzwyczajać do pewnych rzeczy a nie nakręcać. Nie tak, ze nie mam sytuacji pasowych. Sa też takie, które skłaniają do trucia dupy po fakcie*, co tez uwazam za bezsens. Dwa głebokie oddechy, zrobić coś satysfakcjonujacego co uśmierzy frustracje i zyć dalej. * mój mąż-optymista zerwał umowe z dostawca netu, bo meli juz zaraz podłączac śwatłowód. Mówiłam, zeby się wstrzymał, ale on za dwie umowy płacił nie będzie, no to nie wiadomo jak długo nie mamy zadnej i lecimy na jakimś lichym necie z karty, ani nic obejrzeć, ani sciągnąć. Co mam zrobić? zabić? zrzędzić? co to da? Zamiast ogladac słucham podcastów ;)
Nie do końca mi to nie przeszkadza. Szczerze, czułabym się poniżona taką pensją. Dwa będzie mi trudno znaleźć w mieście pracę w zawodzie. Ostatnim razem właśnie była taka sytuacja, że w moim mieście nie było żadnej pracy w zawodzie. I musiałam podjąć prace w innym mieście, ale wtedy nie mieliśmy dziecka.
10 listopada 2018, 16:57
Np to co Cyrica pisala, ze maz by sie nie zgodzil zlikwidować tych 24 zajętych weekendów :D zwlaszcza, ze mamy dzieckoNo wymieniam takie problemy jakie mamy :) a jakie to są problemy do ukarania? :) no tak jak wcześniej pisałam, długo byliśmy parą mieszkajacą ze sobą i wiem że jesteśmy dość kompatybilni. Nie mam żadnych poważniejszych problemów z mężem :DTo co wymienicie ( ten internet, te butelki) to nie sa problemy dla mnie "do ukarania" :P
Ale czy posiadanie dziecka od razu czyni człowieka niewolnikiem? :) nie mam takich problemów, bo mój mąż siedzi w weekendy w domu z dzieckiem :) ja jadę na uczelnie xD a gdybym była w takiej sytuacji to podejście zależałoby od wielu czynników. Przede wszystkim w jaki sposób spedzalihysmy czas w tygodniu. Gdybyśmy w tygodniu spędzali razem na tyle dużo czasu że przez te stracone weekendy nie czułabym że małżeństwo mi się sypie to niech jedzie. Tylko oczekiwalabym wzajemności.
10 listopada 2018, 17:01
Ale czy posiadanie dziecka od razu czyni człowieka niewolnikiem? :) nie mam takich problemów, bo mój mąż siedzi w weekendy w domu z dzieckiem :) ja jadę na uczelnie xD a gdybym była w takiej sytuacji to podejście zależałoby od wielu czynników. Przede wszystkim w jaki sposób spedzalihysmy czas w tygodniu. Gdybyśmy w tygodniu spędzali razem na tyle dużo czasu że przez te stracone weekendy nie czułabym że małżeństwo mi się sypie to niech jedzie. Tylko oczekiwalabym wzajemności.Np to co Cyrica pisala, ze maz by sie nie zgodzil zlikwidować tych 24 zajętych weekendów :D zwlaszcza, ze mamy dzieckoNo wymieniam takie problemy jakie mamy :) a jakie to są problemy do ukarania? :) no tak jak wcześniej pisałam, długo byliśmy parą mieszkajacą ze sobą i wiem że jesteśmy dość kompatybilni. Nie mam żadnych poważniejszych problemów z mężem :DTo co wymienicie ( ten internet, te butelki) to nie sa problemy dla mnie "do ukarania" :P
Nie czyni z człowieka niewolnika, ale po coś na to dziecko się zdecydowaliśmy, czyli też po to, aby z dzieckiem spędzać czas, a nie tylko je wykąpać i położyć spać. Dwa przedszkole tak jest czynne jak jest czynne , czyli tylko do 17, a potem nie ma mi kto dziecka odebrać jak mąż pracuje na popołudniu.
Edytowany przez Marisca 10 listopada 2018, 17:15
10 listopada 2018, 17:07
Nie czyni z człowieka niewolnika, ale po coś na to dziecko się zdecydowaliśmy, czyli też po to, aby z dzieckiem spędzać czas, a nie tylko je wykąpać i położyć spać. Dwa przedszkole tak jest czynne jak jest czynne , czyli tylko do 17, a potem nie ma mi kto dziecka odebrać jak mąż pracuje na popołudniu.Ale czy posiadanie dziecka od razu czyni człowieka niewolnikiem? :) nie mam takich problemów, bo mój mąż siedzi w weekendy w domu z dzieckiem :) ja jadę na uczelnie xD a gdybym była w takiej sytuacji to podejście zależałoby od wielu czynników. Przede wszystkim w jaki sposób spedzalihysmy czas w tygodniu. Gdybyśmy w tygodniu spędzali razem na tyle dużo czasu że przez te stracone weekendy nie czułabym że małżeństwo mi się sypie to niech jedzie. Tylko oczekiwalabym wzajemności.Np to co Cyrica pisala, ze maz by sie nie zgodzil zlikwidować tych 24 zajętych weekendów :D zwlaszcza, ze mamy dzieckoNo wymieniam takie problemy jakie mamy :) a jakie to są problemy do ukarania? :) no tak jak wcześniej pisałam, długo byliśmy parą mieszkajacą ze sobą i wiem że jesteśmy dość kompatybilni. Nie mam żadnych poważniejszych problemów z mężem :DTo co wymienicie ( ten internet, te butelki) to nie sa problemy dla mnie "do ukarania" :P
W Twojej sytuacji jest jak widać wiele czynników, które mają wpływ na decyzję. Jednak uważam, że ostatecznie decyzja powinna należeć do Ciebie.
10 listopada 2018, 17:17
Ale czy posiadanie dziecka od razu czyni człowieka niewolnikiem? :) nie mam takich problemów, bo mój mąż siedzi w weekendy w domu z dzieckiem :) ja jadę na uczelnie xD a gdybym była w takiej sytuacji to podejście zależałoby od wielu czynników. Przede wszystkim w jaki sposób spedzalihysmy czas w tygodniu. Gdybyśmy w tygodniu spędzali razem na tyle dużo czasu że przez te stracone weekendy nie czułabym że małżeństwo mi się sypie to niech jedzie. Tylko oczekiwalabym wzajemności.Np to co Cyrica pisala, ze maz by sie nie zgodzil zlikwidować tych 24 zajętych weekendów :D zwlaszcza, ze mamy dzieckoNo wymieniam takie problemy jakie mamy :) a jakie to są problemy do ukarania? :) no tak jak wcześniej pisałam, długo byliśmy parą mieszkajacą ze sobą i wiem że jesteśmy dość kompatybilni. Nie mam żadnych poważniejszych problemów z mężem :DTo co wymienicie ( ten internet, te butelki) to nie sa problemy dla mnie "do ukarania" :P
Zakładając, ze w tygodniu duzo pracuje. Poza tym u nas weekendy wyglądają tak, ze mnie odciąża przy dziecku baaaaaaaaardzo. Bylabym bardzo zła, gdyby to sie ucielo.
10 listopada 2018, 17:21
no to widzicie, tu też wszystko zalezy od sytuacji. Mój mąż wczesniej był w służbie i pracował dzien-doba wolna -noc - dwa dni wolne. Teraz na emetyturze pracuje na pół etatu, więc ogólnie ja go widuje wiecej niż przewiduje norma dla zdrowia psychicznego ;). Fakt, że ja mam wolne tylko weekendy, no ale.
10 listopada 2018, 17:24
Uwielbiam takie tematy. 19 stron przekonywania, że to co piszesz faktycznie się u ciebie sprawdza. :D
Tak trudno się pogodzić z tym, że niektórzy nie stosują kar dla partnera?
10 listopada 2018, 17:47
Otóż zdziwię Cię. Nie są to idealbe małżeństwa ani idealne vitalijki. Po prostu nie stosują fochów i nie kupczą swoją kobiecością, żeby coś osiągnąć. Co więcej, przyznają, że nie są idealne i dlatego nie oczekują, że ich partnerzy będą słuchać ich gderań, "bo ja TAK CHCĘ". Postarają się natomiast zrozumieć drugą stronę. A jak wypracują kompromis, to go przestrzegają, a nie siegają po więcej, bo "skoro się udało, to może uda się więcej ugrać". Żyją w związku z ludźmi nieprzypadkowymi. Takich sobie wybrały i z takimi zdecydowały się budować związek.Dzieci też nie chodzą jak w zegarku. Właśnie dlatego, że nie stosują kar. Bo kary są po to, żeby człowieka wytresować, nie wychować lub przekonać. Ale ja wiem, że Ty tego nie zrozumiesz, bo znasz tylko metodę marchewki i kija, bo tak Cię uwarunkowano.Też własnym oczom nie wierzę. Ale jak zwykle na Vitalii siedzą tylko kobiety z idealnymi partnerami, w idealnych związkach, z prawie idealnym życiem, gdyby nie tych kilka kilogramów, albo "płaskodupie". Te stereotypy o kobietach, że jak się wkurzy to ma ciche dni, albo robi awanturę, albo nie ma ochoty na sex, dotyczący reszty populacji kobiet w Polsce i na świecie. Nie dotyczy to Vitalijek, bo to jest idealne towarzystwo które nie "karze" ani partnerów, ani dzieci, bo oni chodzą jak w zegarku, jak zaprogramowani, bez wirusa.Ale ja nie rozumiem bulwersacji. Ile tu jest wątków , w których radzi się kobiecie , aby przestała sprzątać, czy gotować jak facet nie garnie się do obowiązków, Ile było porad typu wyrzuć mu te śmierdzące skarpety do kosza jak nie wrzucił do brudnika. Ile razy radzono kobiecie, aby migającemu się tatusiowi zostawiła dziecko co 2 dzień i wyszła byle gdzie, nawet posmykać się po mieście choćby miała się nudzić itp. Ile razy były porady unikania seksu kiedy mąż inicjuje, bo seks jest tylko kiedy facet chce, a potrzeby kobiet są zbywane. Ile kobiet pisało tutaj o różnych problemach i tego typu rozwiązaniach. Wtedy to było ok, a teraz nagle wszystkie vitalijki takie dojrzale i jakże dojrzali ich mężowi, a one nikogo nie wychowują tylko wszyscy tak sobie grzecznie rozmawiają .
10 listopada 2018, 17:49
Ggeisha, widzę że jesteś typową wszechwiedzącą Vitalijką i pokazujesz że Ty najwięcej o mnie wiesz i o moim ukierunkowaniu... Bez komentarza, tylko się zaśmieję.
Oj zalatuje mi tu narcyzmem, ciekawe, że akurat o Tobie miałoby to być, jakby nikogo innego na Vitalii już nie było.
10 listopada 2018, 17:52
Gdybym nie reagowala na jego rozmowy (z jakiegos powodu, nawet nie ze specjalnie, np roztrzepanie) to bym zareagowala na nie wycieranie buciorow ;) [/quote]dla mnie to wstep do zabawy w "Kto komu bardziej uprzykrzy życie". I nie popuściłabym, a pomysły mam niezłe ;) Chodzi o to, zeby tego nie robic, bo to złe i przykre. Mi satysfakcji takie rzeczy nie dadzą. a tak w ogóle, oprócz niesamowitej checi postawienia na swoim zeby facet chodził jak w zegarku, podczas kiedy same nie mamy ochoty być tresowane, jest wzajemna adaptacja do stylu zycia. Łatwiej zmienić swoje nastawienie do drobiazgów niż drugiej ososby, polecam tresowanie siebie ;) ps. właśnie przygotowywałam żarcie i zostawiłam syf na blacie i w zlewie. Syf czeka, az mój maż wróci z żarówkami i posprzata. Może jakiś pomysł co miałby zrobić, zeby mnie ukarać za to co robię, albo raczej czego nie robie? Pytanie pół zartem pół serio, ale chetnie sie dowiem ;)dziewczyny, ale pomyślcie co by na Was dzałało. Czy jakby facet przedstawił Wam zarzut po ludzku i na spokojnie. Czy gdyby nadarł ryja jak na psa a potem strzelił focha na tydzień i po złości przestał wycierac buty przed wejściem? Bo to sie mniej wiecej do tego sprowadza. Do traktowania człowieka po ludzku.