- Dołączył: 2010-06-30
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 186
29 marca 2011, 17:52
Witajcie. Już od kilku lat męczę się z problemem dokąd zmierzam? Jestem nastolatką, moje życie w grunie rzeczy to rutyna. Dom,szkoła,dom,szkoła, od czasu do czasu wyjścia ze znajomymi. W życiu miałam wiele "pasji", przede wszystkim taniec, który trenowałam 4 lata i inne. W niczym nigdy nie czułam się dobra. Nie miałam na siebie pomysłu. Ludzie z którymi pracowałam byli "fajni", ja siebie za taką nie uważałam. Nie mam pojęcia co chcę robić w życiu. Nie mam planów jakie studia chcę rozpocząć, a to już za chwilę.Od dawna interesowal mnie teatr, ale nigdy nie miałam odwagi, by coś z tym zrobić. Bałam się, że i z tym sobie ie poradzę lub co gorsza, poświęce temu mój czas, a w przyszłości nie będę z tego zadowolona, mimo, że teraz czuję. że jestem w tym dobra. Lubię grać, ale mam problemy z akceptacją siebie, z akceptacją mojego "ja". Lubię udawać, nie cenię siebie. Chciałabym być jak inni ludzie. Często zmieniam poglądy co do charakteru. Raz chciałabym być miła, grzeczna, innym razem mówić ludziom co myślę bez skrępować/ Nie wiem co mam robić, ale chcę wykorzystać moje życie, bo na dobrą sprawę 17 lat straciłam. Chcę brać z zycia jak najwięcej.
29 marca 2011, 18:14
Jakbym widziala siebie:P Ale mi to juz przechodzi.. Tez ciagle marzylam o tym zeby byc wlasnym przeciwienstwem. Potrzebowalam podjac wiele prob wlasnej zmiany zeby zrozumiec jaka jestem naprawde. Teraz wiem np, ze lubie imprezy ale nie takie z naciskiem na alkohol, nie lubie klubow, nie pocalowalabym nawet nowo poznanego chlopaka. Kiedys chcialam byc inna, ale teraz akceptuje to jaka jestem bo zrozumialam ze to nic zlego. Przekonalam swojego faceta do kilku swoich prawd zyciowych i mysle ze dobrze na tym wyszedl, wiec wnioskuje ze nie jestem wcale taka zla, a moje twierdzenia nie sa tak smieszne i glupie jak myslalam. Trzeba poznac siebie, a potem sie siebie nie wstydzic, uznawac swoje prawdy za swoje wyjatkowe, fajne cechy a nie ciagle starac sie byc takim jak ktos inny. Mysle ze te dylematy i zagubienie sa normalne w procesie dojrzewania:) PS niedawno mialam 19ste urodziny:)
30 marca 2011, 18:22
Również Was rozumiem :* Ponad dwa lata temu skończyłam liceum. Pamiętam tą rutynę, codzienność... Najpierw lekcje, potem dodatkowe zajęcia, w weekendy spotkanie ze znajomymi, osiemnastki od czasu do czasu... I plany... Również nie wiedziałam co chcę robić... Tak jak Ty droga Callanthe myślałam o czymś sekretnie, ale bałam się, że to będzie za trudne, że się nie dostanę... Ale podjęłam wyzwanie, zrobiłam wszystko w tym kierunku, i udało się! Studiuję to, co zawsze mnie pociągało, co było moim cichym marzeniem. Rutyna zniknęła, kiedy zamieszkałam w akademiku, odległym od mojego domu o ponad 400km. Poznałam nowych ludzi, zaczęłam działać w samorządzie, dążyć do nowych celów. Również samodzielne utrzymanie się było wyzwaniem. Dojrzewanie to trudny okres pytań bez odpowiedzi... Ja w tak krótkim czasie zmieniłam się nie do poznania... ciągle pozostając sobą :) Jestem teraz bardzo szczęśliwa...
Pamiętaj, że życie masz tylko jedno, więc nie bój się wyzwań :*
- Dołączył: 2010-06-30
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 186
31 marca 2011, 16:19
dziękuję, czuję, że zycie jest takie krótkie, a ja nie wiem jak mam je wykorzystać ;<
31 marca 2011, 19:26
Jesteśmy młode, wcale nie musimy się śpieszyć ;) Trenowałaś taniec 4 lata i ja to podziwiam (mam dwie lewe nogi ;P). Skoro tak bardzo interesuje Cię teatr, warto zrobić coś w tym kierunku. Możesz poczytać jakieś książki, dowiedzieć się więcej o wielkich polskich aktorach, przejść się do teatru od czasu do czasu, żeby lepiej to poznać. Jeżeli po jakimś czasie ciągle będzie Cię to pociągać, warto popytać w domach kultury, czy nie mają jakiś warsztatów, zapisać się do jakiegoś klubu, czy na zajęcia. Trzeba trochę poszperać w necie i się znajdzie ;)
Wiem, że chciałabyś zmienić coś już dziś i teraz, ale warto iść do przodu małymi kroczkami ;)
Powodzenia :*