Temat: Czy kochasz swoją matkę?

Do założenia tego wątku zainspirował mnie Gorący Temat ze strony głównej OnetBloga - "Nie kocham mojej matki" (klik) .

Chciałabym się dowiedzieć jak jest u Was, jakie relacje łączą Was z rodzicielkami?

Ja po przeczytaniu go uświadomiłam sobie, że utożsamiam się z osobami wypowiadającymi się w tamtym temacie. Nie kocham mojej matki. Nigdy jej nie kochałam. Jestem wdzięczna za to, że mam gdzie mieszkać i co jeść. Dziękuję, że nie brakuje mi niczego w sferze materialnej. Żalu mam do niej ogromnie dużo. Za 18 lat ciągłej przemocy psychicznej, dzieciństwa pełnego pretensji, agresji, krzyku. Za wieczne "nie potrafisz", "jesteś do niczego", "jesteś słaba". Za niedocenianie. Za bezpodstawne oskarżenia i krytykę. Za brak prywatności. Za brak wsparcia w trudnych chwilach. Za hipokryzję. Dziś udaje wspaniałą babcię, a wiedząc, że moja siostra jest w zagrożonej ciąży i nie może się denerwować, potrafiła wielokrotnie dzwonić do niej i wykrzykiwać jaką złą córką jest, odgrażać się, że nie pomoże finansowo w zorganizowaniu wesela, że zniszczy jej życie i że jeszcze ją popamięta...

Nigdy nie miałam dobrych stosunków z moją matką. Nie pamiętam, żeby poszła ze mną na spacer w dzieciństwie, przytuliła, nie mówiąc już o powiedzeniu "kocham cię". Później, mając 8-10 lat, zaczęłam odczuwać ulgę, że nie muszę z nią przebywać, rozmawiać, że nie ma dla mnie czasu, ale widząc jakie stosunki łączą moje koleżanki z ich matkami czułam smutek, zazdrość. Dziś nie czuje już nic. Moja mama od kilku lat pracuje za granicą, przez ok 8-9 miesięcy nie ma jej w domu, a ja w tym czasie jestem naprawdę szczęśliwa. Czuję niesamowitą ulgę wiedząc, że wracam do domu, w którym jest co prawda pusto, obiad na stole nie czeka, ale jest cicho, spokojnie i nie zastanę żadnych niespodzianek typu awantura czy porozrzucane rzeczy po całym domu.

Jestem tegoroczną maturzystką i już postanowiłam, że wyjadę na studia 500 km od rodzinnej miejscowości. Potrzebuję uwolnić się od toksycznej matki, nie pozwolę by dalej zatruwała mi życie i podkopywała poczucie własnej wartości.

Ach  i jeszcze jedno- nikt mi nie wmówi, że matkę trzeba kochać, bo dała nam życie, bo jest tylko jedna. Nie potrafię kochać kogoś, kto wbija mi nóż w plecy za każdym razem gdy się odwrócę.

Zapraszam do dyskusji.
ja kocham moją mamę, ale nie jest moją najlepszą przyjaciółką. nie potrafię
dogadać się ani z moją matką ani z moim ojcem. ja ich decyzje szanuję i
staram się zrozumieć, oni moich nie szanują i nie
starają się zrozumieć.
świetnie za to dogaduję się z moim bratem.

jestem mi przykro, że rodzice nigdy nie powiedzieli mi słowa przepraszam,
a czasem naprawdę potrafili mnie zranić. czuję też, że mnie
nie akceptują.

dziękuję im natomiast za przekazanie mi pewnych
wartości, z których jestem dumna. jestem im też wdzięczna za to, co
od nich dostałam. fajnie, że mama umie mnie pocieszyć kiedy tego potrzebuję..
że jest troskliwa, kochająca i zdolna do poświęceń.
hmm a mi teraz z mamą układa się bardzo dobrze, chociaż za czasów gimnazjum pewnie bym na nią nabazgrała pół strony jaka jest zła i jak jej nienawidzę ;D
Nie sprawdziłam, ile lat ma autorka tematu, ale pewnie dużo też zależy d wieku, w jakim się jest.
Ja z moją mamą żyje obecnie w poprawnych stosunkach, ale o jakiejś wielkiej miłości, niestety, nie mogę powiedzieć.
Moja mama w dzieciństwie prześladowała mnie psychicznie, do dzisiaj robi to zmoim ojcem. Jest typem dręczyciela, wiecznie zmęczonego i niezadowolonego.
Teraz, kiedy mieszkam od 5 lat z dala od domu, a pojawiam się w nim raz na miesiąc czy dwa, wszystko jest ok. Bo po pierwsze - nie muszę konfrontowac jej poglądów z moimi, a po drugie - jak głupio gada to posłucham i idę do siebie.
Przytulać mnie nigdy nie przytulała, nigdy nie powiedziała też: kocham i nie była wsparciem w ważnch chwilach. Raczej bagatelizowała moje problemy, twierdząc że to bzdury. Nawet gdy chodziło o poważne rzeczy, jak śmierć mojego chłopaka.
Z drugiej strony, ja potrafię stwierdzić, że kocham jednak ją nawet pomimo tego, że uważam, że źle żyje. To jest jej życie i jej bajka. Nie mam wpływu na jej zachowanie. Ale ja nie będę taką matką jak ona. Nie twierdzę, że będę lepsza - bycie matką to naprawdę ciężkie zadanie. Będę się jednak starać dać mojemu dziecko ciepło i poczucie bezpieczeństwa, którego w moim domu z pewnością brakowało i brakuje do dziś.

U mnie też nie zawsze było wesoło. Ale kocham moją Mame nad życie. Jestem Jej wdzięczna za te wszystkie lata kiedy nigdy nie odwróciła się ode mnie mimo, że byłam OKROPNA (to i tak mało powiedziane). Mój okres dojrzewania naprawde wiele nerwów i nie przespanych nocy Ją kosztował, a mimo to za każdym razem jak zrobiłam coś złego Ona płakała ze mną, przytulała i mówiła, że mnie kocha. Jedyne czego  do końca życia będę żałować to to, że w obawie przed tym że pozna moje złe oceny nie zaprosiłam jej na dzień matki. Pamiętam jej łzy i żałuje tego jak niczego innego. Na szczęście ten mój "zły okres" juz minął i Ona wytrzymała jakoś ze mną. Teraz, gdy jestem na studiach z każdym problemem dzwonimy do siebie. Rozmawiam z Nią kilka razy dziennie. Nie wyobrażam sobie żeby było inaczej. Jeśli któraś z nas przez dłuższy czas się nie odzywa zaraz ta druga umiera ze strachu czy coś się nie stało. Nie zamieniłabym Jej na żadną inną mame. Ona jest dla mnie najważniejsza i najwspanialsza. I wiem, że życie by za mnie oddała (a ja za Nią). Kocham Ją z całego serca i każdemu życze takiej mamy. Zresztą mój Tata też jest kochany :) 
moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką, mimo że nie zawsze zrozumie świat nastolatek, i moje problemy, stara się pomóc tym że jest i będzie przy mnie zawsze.

TAK, TAK, TAK.

 I Mamę i Tatę :-)   Bardzo mocno :-)

I z całego serca pragnę, by moja córka miała takie dzieciństwo jak miałam ja, bo było cudowne :-)

i chcę być taką mamą jak moja Mama :-)

tak kocham moją mamę mimo tego że ma ograniczone prawo opieki nademną
Moja mama była podobna do tej, którą ma autorka postu. Była, bo zmarła kilka lat temu na nowotwór. Przed jej śmiercią zrozumiałam że ją kocham, choć fakt że umarła pozwolił mnie i mojemu rodzeństwu zacząć żyć po swojemu. Powiedzenie jej że ją kcoham, choć nigdy w życiu tego od niej nie usłyszałam, było jednym z trudniejszych rzeczy jakie chciałam zrobić w życiu. Usłyszałam że też mnie kocha...
ja na szczęście mam kochaną mamę- zawsze mogę na nią liczyć i nawet jak miałam okres buntu to była bardzo wyrozumiała. Wiadomo, ze czasem tetryczy, ale taki już jej urok;-)

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.