- Dołączył: 2010-08-17
- Miasto:
- Liczba postów: 147
19 lutego 2011, 16:25
Do założenia tego wątku zainspirował mnie Gorący Temat ze strony głównej OnetBloga - "Nie kocham mojej matki" (klik) .
Chciałabym się dowiedzieć jak jest u Was, jakie relacje łączą Was z rodzicielkami?
Ja po przeczytaniu go uświadomiłam sobie, że utożsamiam się z osobami wypowiadającymi się w tamtym temacie. Nie kocham mojej matki. Nigdy jej nie kochałam. Jestem wdzięczna za to, że mam gdzie mieszkać i co jeść. Dziękuję, że nie brakuje mi niczego w sferze materialnej. Żalu mam do niej ogromnie dużo. Za 18 lat ciągłej przemocy psychicznej, dzieciństwa pełnego pretensji, agresji, krzyku. Za wieczne "nie potrafisz", "jesteś do niczego", "jesteś słaba". Za niedocenianie. Za bezpodstawne oskarżenia i krytykę. Za brak prywatności. Za brak wsparcia w trudnych chwilach. Za hipokryzję. Dziś udaje wspaniałą babcię, a wiedząc, że moja siostra jest w zagrożonej ciąży i nie może się denerwować, potrafiła wielokrotnie dzwonić do niej i wykrzykiwać jaką złą córką jest, odgrażać się, że nie pomoże finansowo w zorganizowaniu wesela, że zniszczy jej życie i że jeszcze ją popamięta...
Nigdy nie miałam dobrych stosunków z moją matką. Nie pamiętam, żeby poszła ze mną na spacer w dzieciństwie, przytuliła, nie mówiąc już o powiedzeniu "kocham cię". Później, mając 8-10 lat, zaczęłam odczuwać ulgę, że nie muszę z nią przebywać, rozmawiać, że nie ma dla mnie czasu, ale widząc jakie stosunki łączą moje koleżanki z ich matkami czułam smutek, zazdrość. Dziś nie czuje już nic. Moja mama od kilku lat pracuje za granicą, przez ok 8-9 miesięcy nie ma jej w domu, a ja w tym czasie jestem naprawdę szczęśliwa. Czuję niesamowitą ulgę wiedząc, że wracam do domu, w którym jest co prawda pusto, obiad na stole nie czeka, ale jest cicho, spokojnie i nie zastanę żadnych niespodzianek typu awantura czy porozrzucane rzeczy po całym domu.
Jestem tegoroczną maturzystką i już postanowiłam, że wyjadę na studia 500 km od rodzinnej miejscowości. Potrzebuję uwolnić się od toksycznej matki, nie pozwolę by dalej zatruwała mi życie i podkopywała poczucie własnej wartości.
Ach i jeszcze jedno- nikt mi nie wmówi, że matkę trzeba kochać, bo dała nam życie, bo jest tylko jedna. Nie potrafię kochać kogoś, kto wbija mi nóż w plecy za każdym razem gdy się odwrócę.
Zapraszam do dyskusji.
Edytowany przez lula. 19 lutego 2011, 16:25
19 lutego 2011, 17:16
Swoją Mamę kocham jak nikogo na świecie. Bywało lepiej i gorzej, ale to moja najlepsza przyjaciółka. Zawsze byłyśmy blisko, a od kiedy wyprowadziłam się na studia 500 km od domu jeszcze bardziej sie do siebie zblizymy. Prawie codziennie gadamy przez telefon, a jak wracam do domu na pare dni co 2 miesiące to nie możemy sie nagadać. Ma swoje wady, które mnie drażnią, nieraz się kłóciłyśmy, ale jest dla mnie wszystkim.
Dlatego współczuje takich relacji z mamą, ja nigdy tego nie doświadczyłam i nie potrafie sobie tego wyobrazić... strasznie mi sie smutno zrobiło gdy przeczytałam co napisałaś, ale ja w Twojej sytuacji czułabym się zapewne tak samo.
- Dołączył: 2010-03-07
- Miasto: Krainasnu
- Liczba postów: 1857
19 lutego 2011, 17:16
moja mama jest jaka jest, ale ją kocham :)
19 lutego 2011, 17:18
to, że ktoś nie mówi słowa "kocham" nie oznacza od razu, że tak nie jest. niektórzy po prostu nie są na tyle wylewni. ale to tak przy okazji. uważam, że bardzo przykre jest to co piszesz, tzn. chodzi mi o relacje z matką. nasi rodzice powinni być dla nas największym oparcie i to ich powinniśmy kochać najbardziej. nie zrozum mnie źle. to moje "powinniśmy" nie oznacza, że mamy ich kochać i szanować bo tak i już. mówię, że tak powinno być na tym chorym świecie, ale niestety często jest inaczej. ja mam to szczęście, że mam wspaniałych rodziców. jasne, nie są idealni, tata jest raczej szorstki, ale wiem, że ja i moja siostra jesteśmy dla niego najważniejsze. mimo, że tego nie mówi, po jego zachowaniu widzę, że nas kocha i mu na nas cholernie zależy. to samo jest z mamą, z tym, że z mamą mam bardziej "kumpelskie" stosunki, nie są sztywne. śmiejemy się, wygłupiamy, jest fajnie. szczególnie teraz ich doceniam, kiedy wyjechałam na studia i wracam do domu co jakieś miesiące.
19 lutego 2011, 17:19
Ja swoją mamę kocham najbardziej na świecie, chociaż przez mój głupi charakter często daję się jej we znaki. Zresztą tatę kocham równie mocno. Mamy w rodzinie problemy, ale nigdy się nie można poddać, po prostu NIGDY!
Nie mogę sobie wyobrazić życia bez rodziców, dlatego nie wiem jak będę mogła sobie poradzić, kiedy przyjdzie ich czas :(
Edytowany przez WejdeWTeSpodnie 19 lutego 2011, 17:20
19 lutego 2011, 17:31
cudownych rodziców mam.....
aż ''za''...
wspołczucie...;(
- Dołączył: 2008-02-13
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 368
19 lutego 2011, 17:40
Kocham moją mame;* jest moja przyjaciółką i wspiera mnie i moge z nią pogadac o wszytkim.
- Dołączył: 2010-11-21
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 2083
19 lutego 2011, 17:45
> ja mojej nie tylko "nie kocham", ja jej po prostu
> nienawidzę.
Mam podobnie...moze nie nienawidze, bo to za mocne slowo. Po prostu jest mi obojetna. Nie widzialam jej ponad 3 lata. Wykonczyla moja siostre psychicznie, chciala wykonczyc i mnie, dobrze ze bylam silniejsza od siostry. Na szczescie mialam najkochanszego Tate pod sloncem, do ktorego ucieklam od matki i ktory gwiazdke z nieba by mi dal jakby tylko bylo to mozliwe. Duzo by mowic o niej, mam straszny zal do niej, takiego czlowieka jak ona nigdy nie spotkalam. I chyba nigdy nie spotkam...Smutne to czasami dla mnie, ale coz...takie zycie
- Dołączył: 2011-01-29
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 229
19 lutego 2011, 17:46
nie wyobrażam sobie zycia bez mojej mamy ! bywa roznie ale generalnie dobrze sie dogadujemy :)
19 lutego 2011, 17:50
moja mama zmarała na raka gdy miałam 12 lat ale miałam z nia bardzo dobre stopsunki zawsze mogłam na nia liczyc i o wszystkim pogadać chociaz jako dziecko nie miałam zbyt duzych problemów ..wiem ze gdyby żyła byłaby dla mnie najlepsza matką przyjaciółką kumpelą w jednym :)brakuje mi jej baaardzo ;( z tatą niby jest ok często mi mówi że mnie kocha i że jego córeczka ale pogadać z nim oczym kolwiek to jest nie możliwe...on żyje jeszcze w swoich czasach niestety ;/ i też mówie że go czasem nienawidzę bo mam powody...ech i powiem że czasem żąłuję że to mama umarła a nie on ...
- Dołączył: 2010-07-21
- Miasto: Konin
- Liczba postów: 6794
19 lutego 2011, 17:58
życie bym oddała za swoją