Temat: Zawaliłam studia...

Na samym początku proszę o nieocenianie mnie zbyt brutalnie, bo doskonale zdaje sobie sprawe, ze postapiłam i nadal postępuje źle. Jestem, a raczej byłam studentką pierwszego roku prawa. Studiowałam na prywatnej uczelni, bo nie dostałam się do tych publicznych, do których chciałam. Już to było moja pierwszą porażką i ogromnym zawiedzeniem rodziców, ale najgorsze nastąpiło poźniej. W ogóle nie mogłam się odnaleźć jako studentka, tzn życie studenckie - super, gorzej z nauką. Zdałam sobie sprawę, że zupełnie mnie to nie kręci, byłam coraz bardziej w tyle mimo, że to dopiero początek. Przemęczyłam się do stycznia i zrezygnowałam sama. Nie powiedziałam o niczym rodzicom. Jestem z Gdańska, a studiuję w Warszawie, więc nie mogli mnie kontrolować, nie wiedzą, że już od stycznia nie chodzę na uczelnie, tylko sobie imprezuje, siedze w necie i oglądam całymi dniami seriale.. Ok, robię źle, ale oni są tacy, że byliby wściekli gdyby dowiedzieli się, że odpadłam i to tak szybko. Oczywiście są przekonani, że idzie mi super. Oni mnie utrzymują, wynajmują kawalerkę itp itd.. a ja ich tak okłamuje, to kolejny powód dlaczego czuję się koszmarnie. Czuje się z tym tak źle... chciałam iśc do jakieś pracy przez ten czas, ale żadnej normalnej nie mogę znależć. Nie wiem co mam robić, myślałam żeby może pójść na inny kierunek od października, ale po pierwsze nie mam pojęcia jaki, bo od początku gimnazjum miałam do głowy, że prawo i nie ma innej opcji, a po drugie boję się im przekazać tę nowinę. I jak mam w ogóle z tego wybrnąć? Dopiero po letniej sesji powiedzieć, że zawaliłam, ale dopiero teraz. bo na 100% nie wspomnę o tym co robię od stycznia? Czy nic nie mówić i tylko powiedzieć, że to nie dla mnie? Pomocy. Nie wiem co mam robić ze swoim życiem, jak mam to rozwiązać?! Jestem załamana i kompletnie nie wiem co robić.

A co twoi rodzice są prawnikiami,że musisz studiować prawo?Czy chcą aby ich dzieci spełniły ich nie spełnione ambicje?Jesteś dorosła i sama masz prawo decydować co chcesz w życiu robić.Jeśli rodzice odetną cię od kasy zawsze można poszukać sobie pracy i studiować zaocznie.Takie ukrywanie tego faktu to najgorsze wyjscie z sytuacji,musisz im jak najszybciej o tym powiedziec.

Pasek wagi

Ja tez zrezygnowałam na trzecim semestrze i świat się nie zawalił. 

Nic nie usprawiedliwia kłamania i życia na czyjś koszt - to, co zrobiłaś, było moim zdaniem paskudne, bez względu na motywy Tobą kierujące. Po Twoich postach widać, że jesteś niedojrzała i życie w innym mieście nie wchodzi w grę. Btw, ja jestem z Warszawy (na studia wyjechałam do Wro) i nie mając ŻADNYCH kompetencji zaraz po maturze pracowałam w księgarni (moja pierwsza praca). Przyjęli mnie od ręki. Więc niekoniecznie nie mając kwalifikacji trzeba "sprzątać" albo "pracować w śmierdzącym fast-foodzie". Zresztą, żadna praca nie hańbi, zwłaszcza w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłaś.

ALE !

Widać ogromną presję, jaką wywierali na Ciebie rodzice. Prawnicy - wiadomo, taki charakter. Sama studiuję prawo i widzę, jacy ludzie zazwyczaj je kończą. Przydałaby Ci się terapia. Skoro chodząc wcześniej nie skutkowało, widocznie trafiałaś na złe osoby - zresztą, trzeba iść do psychoterapeuty, a nie psychologa - to jest różnica. Widzę, że Twój brat sobie poradził i postawił się, a mimo to jego rodzice w jakiś sposób zaakceptowali jego wybór. Popełniłaś tu błąd, gdybyś miała wcześniej pomysł na siebie, to pewnie potraktowali by Cię tak samo. Nie będę dywagować tu na ten temat, bo trudno oceniać rodzinę, której się nie zna. Współczuję Ci, że nie mogłaś trochę decydować o sobie. 

Popełniłaś błąd i musisz go naprawić, a także przyjąć na siebie konsekwencje swoich czynów - na tym polega dorosłość. Nie załamuj się, wszystko się da naprawić.

Pasek wagi

Dobry psycholog również doradzi jej odpowiednią psychoterapię. Trzeba znaleźć dobrego psychologa, widze że za szybko ze wszystkim się poddajesz, z psychologiem ze studiami. trochę cierpliwości Ci się przyda.  

a takich tematów jest wszędzie mnóstwo bo to się przytrafiło setkom osób. sama znam dziesiątki osób które porezygnowały ze studiów albo zmieniały kierunek nawet do 5 razy! wiekszość z nich ukrywała ten fakt przed rodzicami ale nie wszyscy. Ci którzy mieli zdrowe relacje w swoich rodzinach nie mieli problemu z przyznaniem sie od razu.

Ja rzuciłam studia po półtora roku, moi rodzice również się wściekli, dla nich to była porażka. Ale obiecałam, że wrócę od października na inny kierunek, a w międzyczasie będę chodzić do studium. A że zajęcia były 2 razy na miesiąc w weekendy, to nie wyobrażałam sobie, żeby w tym czasie siedzieć bezczynnie - pracowałam w kinie za marne grosze (mimo sprzeciwów rodziców, którzy uważali, że jak ktoś raz pójdzie do pracy, to na studia już nie wróci). Było ciężko, ale taka była moja decyzja i wzięłam wszystkie przeciwności na klatę. Byłam w tym samym wieku co Ty teraz!!! Może dlatego Twoje usprawiedliwianie się, że "och, ja po prostu jestem niedojrzała, och nie dorosłam do tego" jest efektem tego, że jesteś gówniarą i nawet nie potrafisz się do tego przyznać. Nie wiesz, na jakie studia chcesz iść, praca w kebabie za ciężka dla Twoich delikatnych rączek... Skoro sama nie potrafisz podjąć żadnych kroków, aby uczynić swoje życie lepszym i nie robisz totalnie nic, to nie dziw się, że rodzice planują Twoją przyszłość za Ciebie. 

A skoro już zrobiłaś, jak zrobiłaś - ja bym nie mówiła rodzicom, że nie studiujesz od stycznia - to żadna różnica czy od stycznia czy od teraz, a tylko ich tym bardziej zranisz. Powiedziałabym, że nosiłam się z tą decyzją i rzuciłam uczelnię np. tydzień temu, a teraz zamierzam robić to i to (tylko żebyś już miała jakiś konkretny plan).

Pasek wagi

ex_aequo napisał(a):

Ja rzuciłam studia po półtora roku, moi rodzice również się wściekli, dla nich to była porażka. Ale obiecałam, że wrócę od października na inny kierunek, a w międzyczasie będę chodzić do studium. A że zajęcia były 2 razy na miesiąc w weekendy, to nie wyobrażałam sobie, żeby w tym czasie siedzieć bezczynnie - pracowałam w kinie za marne grosze (mimo sprzeciwów rodziców, którzy uważali, że jak ktoś raz pójdzie do pracy, to na studia już nie wróci). Było ciężko, ale taka była moja decyzja i wzięłam wszystkie przeciwności na klatę. Byłam w tym samym wieku co Ty teraz!!! Może dlatego Twoje usprawiedliwianie się, że "och, ja po prostu jestem niedojrzała, och nie dorosłam do tego" jest efektem tego, że jesteś gówniarą i nawet nie potrafisz się do tego przyznać. Nie wiesz, na jakie studia chcesz iść, praca w kebabie za ciężka dla Twoich delikatnych rączek... Skoro sama nie potrafisz podjąć żadnych kroków, aby uczynić swoje życie lepszym i nie robisz totalnie nic, to nie dziw się, że rodzice planują Twoją przyszłość za Ciebie. A skoro już zrobiłaś, jak zrobiłaś - ja bym nie mówiła rodzicom, że nie studiujesz od stycznia - to żadna różnica czy od stycznia czy od teraz, a tylko ich tym bardziej zranisz. Powiedziałabym, że nosiłam się z tą decyzją i rzuciłam uczelnię np. tydzień temu, a teraz zamierzam robić to i to (tylko żebyś już miała jakiś konkretny plan).

Moim zdaniem spora różnica. Rodzice by zaczęli się dwoić i troić, żeby załatwić zaliczenia warunkowe na ten semestr. I co wtedy? Znów by zaczęła plątać się w zeznaniach.

Mirabela88 napisał(a):

ex_aequo napisał(a):

Ja rzuciłam studia po półtora roku, moi rodzice również się wściekli, dla nich to była porażka. Ale obiecałam, że wrócę od października na inny kierunek, a w międzyczasie będę chodzić do studium. A że zajęcia były 2 razy na miesiąc w weekendy, to nie wyobrażałam sobie, żeby w tym czasie siedzieć bezczynnie - pracowałam w kinie za marne grosze (mimo sprzeciwów rodziców, którzy uważali, że jak ktoś raz pójdzie do pracy, to na studia już nie wróci). Było ciężko, ale taka była moja decyzja i wzięłam wszystkie przeciwności na klatę. Byłam w tym samym wieku co Ty teraz!!! Może dlatego Twoje usprawiedliwianie się, że "och, ja po prostu jestem niedojrzała, och nie dorosłam do tego" jest efektem tego, że jesteś gówniarą i nawet nie potrafisz się do tego przyznać. Nie wiesz, na jakie studia chcesz iść, praca w kebabie za ciężka dla Twoich delikatnych rączek... Skoro sama nie potrafisz podjąć żadnych kroków, aby uczynić swoje życie lepszym i nie robisz totalnie nic, to nie dziw się, że rodzice planują Twoją przyszłość za Ciebie. A skoro już zrobiłaś, jak zrobiłaś - ja bym nie mówiła rodzicom, że nie studiujesz od stycznia - to żadna różnica czy od stycznia czy od teraz, a tylko ich tym bardziej zranisz. Powiedziałabym, że nosiłam się z tą decyzją i rzuciłam uczelnię np. tydzień temu, a teraz zamierzam robić to i to (tylko żebyś już miała jakiś konkretny plan).
Moim zdaniem spora różnica. Rodzice by zaczęli się dwoić i troić, żeby załatwić zaliczenia warunkowe na ten semestr. I co wtedy? Znów by zaczęła plątać się w zeznaniach.
 

Ale nie chodzi o to, żeby powiedzieć, że zawaliła te studia, tylko że sama zrezygnowała, bo nie czuje się w nich dobrze i absolutnie tam nie zostaje. Jeśli wyjadę z warunkiem, to wyjaśnić, że nie ma sensu nic załatwiać, bo i tak na prawo nie wróci.

Pasek wagi

To jest żałosne. Ty jesteś żałosna. Ja rozumiem że mogłaś zawalić studia, lub stwierdzić że to nie jest to co chcesz robić. Ale fakt że przez kilka miesięcy siedzisz bezczynnie NIC NIE ROBIĄC  ----- ŻAŁOSNE. Smarkula z ciebie. Przez kilka miesięcy imprezowałaś i Teraz się boisz rodziców??? Masz słuszność. Ja na ich miejscu odcieła bym Cie od kasy i wysłała do pracy w spożywczaku, żebyś poczuła co to znaczy praca.

Poza tym coś ty myślała, ze na pierwszym roku wyślą cie na sale sądową???? Każde studia I rok to przedmioty które 90% maja ci zrobić "podkładkę" do przedmiotów ściśle związanych z zawodem. Ja na Inżynierskich na pierwszym roku miałam matematykę, fizykę, chemie, informatykę,czy też w ogóle z innej beczki psychologię, ekonomię... to była podstawa, żebym potem mgła mieć przedmioty z wiązane z projektowaniem urządzeń inżynierskich. Dzięki Bogu, że cię wywalili. Chyba w ogóle zaczęłaś  studiować żeby moc imprezować z dala od rodziców. 

A jaki kontakt masz z bratem? Jeśli dobry to może wyznaj mu prawdę i poproś, aby przyleciał do Polski i był z Tobą jak pojedziesz do rodziców. Skoro on był w takiej samej sytuacji jak Ty, ale miał odwagę się postawić to na pewno Cię zrozumie i wstawi się za Tobą u rodziców. We dwójkę raźniej.

Pasek wagi

Sam fakt, ze rodzice maja jakies oczekiwania jest ich prawem, a prawem dziecka jest rozwijac sie w kierunku, ktory jest mu bliski. Idz do poradni psychologicznej i zrob sobie testy preferencyjne. Zastanow sie nie nad tym - czego nie lubisz, ale nad tym co lubisz. To, co teraz odstawiasz - to karanie rodzicow za "przegrane zycie". Przestan karac rodzicow i zajmij sie soba.  Zrozum, ze niszczysz swoje zycie, a nie ich. Moze ich stac na oplacenie innych studiow, Porozmawiaj z nimi, nie jako oskarzyciel, ani jako ofiara - ale jako ich dziecko, ktore ich kocha, tak jak potrafi i oczekuje pomocy.

Zainteresuj sie moze rozwojem osobistym i sprobuj odkryc jaka dziedzina zycia jest ci bliska, co chcialabys robic z przyjemnoscia. Kto wg ciebie ma swietny zawod? Zadaj sobie tysiace pytan i staraj sie znalezc odpowiedzi. Poki jesczcze te seriale nie zamulily ci mozgu i nie stracilas przy kompie  jeszcze wszystkich swoich neuronow...

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.