- Dołączył: 2010-02-04
- Miasto: Siedmiogórogród
- Liczba postów: 742
10 stycznia 2011, 19:46
Kiedyś byłam bardzo pogodną sobą, jednak pewne długo trwające przykre wydarzenia i stresy spowodowaly, że przestałam się uśmiechać. Ludzie mówią mi że jestem smutna, lub rozgoryczona. Kiedyś np.: na studiach miałam gorzej, nie miałam tyle pieniędzy co teraz a jednak byłam szczęśliwa.
Co zrobić? Czy można się nauczyć optymizmu?
- Dołączył: 2010-08-14
- Miasto: Seattle
- Liczba postów: 1090
10 stycznia 2011, 19:49
Nie wiem, ale jeśli można, to chętnie dowiem się jak.
10 stycznia 2011, 19:50
Nie wiem czy mozna.Wiem jedno ze czasem ktos nam odbiera optymizmu.Sa tak zwani pozeracze checi sami nie robia nic i odbieraja nam nasz entuzjazm.Jesli bylas optymistka to znaczy ze pewnie ktos taki znajduje sie w okol ciebie i trzeba go odciac ,jesli nie ma tkaiej osoby to moze zatracilas to w sobie i poszukaj osoby wulkanu energi ktory sam rozbudzi to co w tobie drzemie:D
- Dołączył: 2010-11-20
- Miasto: Ands
- Liczba postów: 901
10 stycznia 2011, 20:05
mozna ale to zalezy od Ciebie. Spróbuj luxniej do wszystkiego podchodzić. Ciesz sie z najdrobniejszych szczegółów. Uśmiechaj sie do obcych ludzi na ulicy. Polecam!
- Dołączył: 2006-01-04
- Miasto: Na Koncu Wsi
- Liczba postów: 109738
10 stycznia 2011, 20:08
mozna trzeba po prostu zmienic nastawienie do siebie samej i otaczajacego nas swiata ..to od ciebie zalezy czy wszystko wkolo bedzie tylko czarne czy tez zacznies dostrzegac inne barwy nie tyllko w twoim zyciu a tez w kolo ciebie
- Dołączył: 2010-02-04
- Miasto: Siedmiogórogród
- Liczba postów: 742
11 stycznia 2011, 07:29
Ale jak? Teoretycznie wiem. Naczytałam się mądrych artykułów. A mam wrażenie, że siedzę w ciemnej norze. Mam pracę, czekam na awans, mam kochającego mnie Męża, super rodziców, plany na przyszłość. Z finansami też ok.
Nie jestem rozpieszczona. O nie! Wiem co to bieda. Właśnie o to się rozchodzi. Tak mi się wydaje. Kiedyś w bardzo krótkim okresie czasu dowiedziałam się, że na teściów nie mogę liczyć, że nie "uważają mnie". W rodzinie męża nikt mnie nie szanuje ze względu na pracę- po studiach jestem sekretarką. Nie jeżdżę tam, ale uraz pozostał. Mam mega doły. Poradźcie coś proszę... "Nie przejmowanie się" nie działa na mnie. Tak jestem zaprogramowana :/
Moja najbliższa osoba po mężu i rodzicach, totalnie mnie olewa. Wie gdzie mnie znaleźć jak potrzebuje kasy ;(
Mąż już nie wie co robić... Rodzice mi mówią, że nie mogę się tak przejmować. Jak to wsyzstko zrobić?
P.S. Sikora ale pięknie chudniesz!!!
- Dołączył: 2010-11-11
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 69
11 stycznia 2011, 15:23
polecam ksiązke "Odrodzenie Feniksa", mi bardzo pomogła, teraz inaczej patrzę na świat:)