- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 lutego 2015, 13:54
ja już sobie z tym nie radzę, mam dość, a to dopiero 4 dni.
mój brat razem ze swoją dziewczyną wprowadził się do domu moich rodziców na czas znalezienia mieszkania do wynajęcia. mieszkają tu już ponad tydzień przy czym ja przyjechałam odwiedzić rodziców 4 dni temu. bardzo się bałam tej wizyty, bo wiedziałam, że czeka mnie poważna rozmowa z bratem i nie wiedziałam co z tego wyniknie. sprawa wygląda tak, że to wszystko to jedno wielkie gówno. 2 miesiące temu dowiedziałam się, że ona jest prostytutką. jak się o tym dowiedziałam to był to dla mnie szok. nie mogłam dojść do siebie przez 2 tygodnie. trzymałam to w tajemnicy, bo chciałam ją poznać i zobaczyć kim jest. mój brat był bardzo smutny, zamknięty w sobie i nie dało się z nim rozmawiać. powiecie, że to jego życie i się wtrącam, ale znam brata i wiedziałam, że potrzebne mu wsparcie, a sam się nie upomni. można powiedzieć, że się wpieprzyłam z butami, ale mój brat odżył po tym. powiedział mi, że się cieszy, że ktoś wie i że nie jest sam. teraz mam jego zaufanie i wiedzę, że on nie akceptuje tego co ona robi, bo do tej pory nie wiedziałam i jest to dla mnie ważna informacja. poszłam do niego, rozmawialiśmy i wreszcie po ogromnych trudach złamałam go.. powiedział mi wszystko. powiedział, że mi ufa i mnie kocha. stwierdziłam, że musi jej dać wybór.. albo prostytucja albo on i dziecko - ona ma 5 letniego syna, wiek 22 lata. w tej chwili wszystko wygląda tak, że ona jedzie na cały dzień się prostytuować, a mój brat odprowadza dziecko do przedszkola, jedzie do pracy, a po pracy zajmuje się dzieckiem. ona widzi syna może godzinę albo 2 dziennie. jeszcze jakby kasa z tego była wielka, ale ona dostaje 100zł dziennie. wczoraj dziecko nic nie jadło do wieczora, bo ona źle się czuje u mnie w domu; przedwczoraj dziecko umyła moja mama. dziewczyna nie robi nic. poobserwowałam to jeden dzień, drugiego już rozmawiałam z bratem, trzeciego z nim i z nią, bo mnie o to prosił i sama chciałam się przekonać z kim mam do czynienia. doznałam szoku. ta dziewczyna się nie zmieni i zniszczy mojego brata. mój brat robi dla mniej wszystko.. załatwił im mieszkanie, wyjechał za granicę, załatwił przedszkole i zapisał dziecko, opiekuje się jej synem, pół roku próbuje ją wyciągnąć z burdelu. ona nie zrobiła dla niego nic! mało tego obwinia go o wszystko i ciągle wytyka jaki to jest zły. wyjechałem dla ciebie za granicę - ona: "no i co miała być wiza wizy nie ma" (dziewczyna jest ukrainką i do UK nie dostanie wizy), załatwiłem nam lokum: "źle się czuję u twoich rodziców", ale to tylko przejściowe, ona: "ale ja się bardzo źle tam czuję i nie mam ochoty wychodzić" - a moim zdaniem po prostu nie chce żeby ktoś zobaczył co robi i się sprzeciwiał, a brata urobi; za miesiąc znajomy wyremontuje mieszkanie i możemy się wprowadzić, ona: "tam nie ma nawet kuchenki do gotowania" zamiast się cieszyć, a używaną kuchenkę można na pewno kupić na allegro za grosze i to co mnie dosłownie zabiło.. musisz z tym skończyć, masz teraz szansę normalnie żyć, ona: "to daj mi pracę". w tej chwili nie wytrzymałam i mówię.. nie możesz od nas oczekiwać, że podamy ci wszystko na tacy, sama musisz chcieć się zmienić i działać. my oferujemy ci wsparcie, akceptację i dajemy szansę na normalny dom i rodzinę. już mieli z bratem się rozstać, bo powiedział, że już nie chce tego ciągnąć, bo ma dość i jest sam kiedy ona wczoraj stwierdziła, że ma raka mózgu i nic się już nie da zrobić, a wie to od prawie roku i od początku ich znajomości. brat przyszedł do mnie wczoraj cały zapłakany, że nie chce żeby umarła, on zostanie sam z dzieckiem itd., a ja jej po prostu nie wierzę. ona niby nie chce rozmawiać o swoich chorobach, ale ja już bratu powiedziałam, że ma pokazać wyniki badań i zawieziemy ją na rezonans żeby udowodnić, że nie jest chora. ma jakieś objawy typu bóle głowy i zawroty, ale czy rak mózgu nie wykończyłby człowieka w prawie rok? i skoro umiera dlaczego nie myśli co z dzieckiem.. ja bym się tym głównie martwiła. podobno miała jakąś operację na serce.. pytam brata czy ma jakieś ślady na klatce piersiowej, twierdzi, że nie, więc jak to jest? miała z tym skończyć, a dziś znowu pojechała to robić. bratu wmówiła, że nie mają kasy i musi, a on biedny znowu uległ, bo pewnie mu nagadała, że on nie zarabia wystarczająco i ich nie stać na jej odejście. a przecież do cholery można sobie znaleźć jakieś szybkie zlecenie.. posprzątać komuś, pójść do sklepu na inwentaryzację, nie wiem.. mycie kibli będzie lepsze niż to. powiedzcie co ja mam zrobić?
pomyślałam żeby jej pomóc dziś znaleźć jakieś szybkie zlecenie, ale chyba nie ma sensu, bo mój brat robi to od kilku miesięcy.. tu chyba trzeba ostro. jedyne wytłumaczenie jej depresji i niechęci do życia to rzeczywiście poważna śmiertelna choroba, ale wtedy myślałaby o dziecku, a ona w ogóle się dzieckiem nie interesuje. brata bierze na litość, bo co wywali kobietę z dzieckiem na bruk? no masakra i co ja mam zrobić? ja jestem bezwzględna.. jeśli się okaże, że naprawdę jest chora to będę myśleć co dalej, ale jeśli nie to przysięgam, że sama jej spakuję walizki i odwiozę na dworzec razem z dzieckiem, bo nie pozwolę żeby ktoś niszczył mojego brata i moją rodzinę. mój chłopak twierdzi, że ona z tym nigdy nie skończy, bo to lubi i chyba to prawda. jak myślicie? piszę to pod wpływem emocji i jestem bardzo zła, mam nadzieję, że mi przejdzie. dziś wieczorem mamy iść obie oglądać mieszkanie do wynajęcia.
1 marca 2015, 08:30
on już kilka razy podejmował decyzję o odejściu, a potem ona go jakoś zmanipulowała, nastraszyła i się wycofywał.. pewnie naobiecywała jak to będzie super, stwierdziła, że od czasu kiedy ja się wpieprzam oni się kłócą i to moja wina wszystko i jest sielanka. ostatnio przecież groziła, że naśle alfonsa albo się zabije. ona mnie nienawidzi.. słyszałam jak mówi.. wie, że jestem zagrożeniem.
wiecie ja po tej chwili rozmowy z bratem tydzień temu kiedy powiedziałam mu, że wiem po raz pierwszy od miesięcy zobaczyłam mojego brata, prawdziwego jego.. nie manipulowanego przez nią. wiem, że on tam gdzieś jest. zwykle ludzie w toksycznych związkach nie dają sobie nic powiedzieć.. z nim mogę pogadać! sama jestem zadziwiona, że tak jest. widzę sporą szansę.
jadę do domu we wyorek, wydrukuję mu różne artykuły do poczytania, może zawieziemy go na wizytę do psychologa.. chcę mu uświadomić co się dzieje.. że ona stosuje przemoc psychiczną i że to toksyczny związek stąd to wszystko czego nie rozumiemy i to całe jej dziwne zachowanie. krótko pokażę mu chociaż jak się bronić przed manipulacją żeby było mu lżej.
1 marca 2015, 22:06
tak, czytałam tę ustawę....nawet studiowałam przez 5 lat kierunek taki związany z pomocą różnym ludziom...psychologiczną pomocą, więc nie wciskaj mi bzdur, że znieczulicę promuję....Jeśli cię osobiście temat dotknął, to skontaktuj się z Autorką tematu, zaproponuj miejsce w swoim mieszkaniu owej dziewczynie...i zobaczysz na własnej skórze czym temat śmierdzi...ja podobną sytuację przeżyłam...i od strony edukacyjnej i od strony doświadczalnej...W Polsce jest kompleksowa opieka ze strony opieki społecznej/???????????????????????? W jakiej Polsce////?????? nie ma czegoś takiego i już/. Pijak, psychopata, zdemoralizowany człowiek prędzej wygodni ludzi z własnego domu... W Polsce nie ma ani narzędzi prawnych , ani ustaw, ani ludzi pracujących w opiece, którzy mogą rzeczywiście pomóc. Wielokrotnie się zwracałam z pomocą...do opieki /policji /szpitala psychiatrycznego, gdzie mój brat przebywał/ burmistrza mojego miasta...o pomoc...jakąkolwiek pomoc, bo się bałam spać we własnym mieszkaniu /od chyba 10 lat nie zostałam tam nawet na noc/...Bo nie mogłam przebywać we własnym domu po rodzicach, gdzie jestem zameldowana i współwłaścicielem...gdy brat z konkubiną mi grozili, burdy urządzali po alkoholu, grozili zabiciem....I wszyscy nabierali wody w usta, że nikt nic nie może zrobić...nawet jej nie mogą wyperniczyć z mojego domu, bo ona jest gościem /od kilku lat/ mojego brata....i po latach już zasiedliła miejsce...w ogóle...nic nie mogę zrobić i nikt w niczym nie pomoże....tylko ogromnie współczuje i rozkładanie rąk...Za to mieszkam we Francji i moja sąsiadka miała problem ze swoim konkubentem...który groził, pił, był agresywny, a ona w zaawansowanej ciąży...Interwencja była natychmiastowa....Chociaż miała swoje mieszkanie, znaleziono jej natychmiast inne miejsce zamieszkania w którym przebywa do dzisiaj /a minęło już 10 miesięcy/...Cały blok się wstawił...wszyscy się zainteresowali...Gdy przychodziła czasami do swojego mieszkania...nigdy sama..zawsze z osobą z opieki społecznej /rosły facet/...Chociaż ona sama była bez pracy, zapewniono jej i dziecku wszystko, żeby odizolować ją od tego psychopaty...a on nie ma wstępu do naszego budynku...Doucz się dziewczyno, doczytaj ustawę o opiece społecznej w Polsce i kitów mi nie wciskaj, bo znam temat od podszewki, z własnego doświadczenia.o, a czytalas ustawe o pomocy spolecznej ze wiesz jak to funkcjonuje? bo widze ze nie. Pewnie i sie znajdzie taka biurwa ktora tez nie czytala i o swojej pracy ma takie pojecie jak ty o jej, ale tam siedza tez ludzie ktorzy pelnia swoje obowiazki i licza sie z odpowiedzialnoscia chocby dyscyplinarna jezeli tych obowiazkow nie dopelnia. Promujesz tylko znieczulice. Wsparcie jest, kompleksowa opieka tez dal takich ludzi; problemem jest roszczeniowosc pewnego marginesu, ktory najglosniej krzyczy ze nie daja, choc maja jasno postawione przed soba warunki ze dostana jak dadza cos od siebie - np. Pojda na leczenie, szkolenie, rozwioda sie z mezem pijakiem etc.opieka społeczna jest od dania pieniążków...w Polsce nie ma takiej kompleksowej opieki i wsparcia dla takich ludzi....opieka jest raczej od przyznania jakiś pieniędzy do państwa...oni owszem, zainteresują się, ale z własnych doświadczeń wiem, że zrobią niewiele...trzeba powiadomić sąd rodzinny, tam gdzie siedzą kuratorzy....tzn jeśli Autorka chce pomóc dziecku....koniecznie zglos to do pomocy spolecznej, to dziecko nie moze zostac tak bez pomocy, a wy nie mozecie trzymac tego pasozyta tylko ze wzgledu na dziecko. twoj brat to tez lajza, narzeka na nia a z nia siedzi. kuzyn mojego tz tez znalazl sobie ukrainke, dziewczyna kolo 20ki. gdy jego rodzice wybudowali duzy dom ona szybko zaszla w ciaze (o to nikt ja nie wini, palcem sobie nie zrobila) i co sie okazuje? ze ona ma meza i dziecko. dzieciaka zaraz sprowadzila i chce sprowadzac cala swoja rodzine z ukrainy - a bo co, taki duzy dom, praca sie zaraz znajdzie. na kopach takich, tylko zeruja na czyjejs pracy.
2 marca 2015, 00:13
stek bzdur, instrumenty sa, byly dla ciebie dostepne, ale trzeba bylo wykazac troche checi i zawalczyc o swoje jesli trafiasz na niekompetentnego pracownika - po pierwsze wysyla sie pisma do instytucji, po drugie na brak reakcji albo na niezadowalajaca reakcje pracownikow pisze sie skargi, ktore sa bardzo skuteczne. Sama pomagalam ludziom rozwiazac sorawy bezczynnosci policji i pomocy spolecznej i skarga, szczegolnie skierowana do organu nadrzednego, rozwiazywala wszystko. Brak dzialania albo nieodpowiednia reakcja to wina pracownika, a nie instytucji i to od czlowieka trzeba wyciagac konsekwencje, a nie psioczyc i uzalac sie nad soba. Wystarczylo bys przeczyatla kilka stron ustawy lub poszla do darmowej poradni prawnej, samymi rozczeniami swiata nie zawojujesz, troche checi trzeba wykazac i woli walki o swoje.tak, czytałam tę ustawę....nawet studiowałam przez 5 lat kierunek taki związany z pomocą różnym ludziom...psychologiczną pomocą, więc nie wciskaj mi bzdur, że znieczulicę promuję....Jeśli cię osobiście temat dotknął, to skontaktuj się z Autorką tematu, zaproponuj miejsce w swoim mieszkaniu owej dziewczynie...i zobaczysz na własnej skórze czym temat śmierdzi...ja podobną sytuację przeżyłam...i od strony edukacyjnej i od strony doświadczalnej...W Polsce jest kompleksowa opieka ze strony opieki społecznej/???????????????????????? W jakiej Polsce////?????? nie ma czegoś takiego i już/. Pijak, psychopata, zdemoralizowany człowiek prędzej wygodni ludzi z własnego domu... W Polsce nie ma ani narzędzi prawnych , ani ustaw, ani ludzi pracujących w opiece, którzy mogą rzeczywiście pomóc. Wielokrotnie się zwracałam z pomocą...do opieki /policji /szpitala psychiatrycznego, gdzie mój brat przebywał/ burmistrza mojego miasta...o pomoc...jakąkolwiek pomoc, bo się bałam spać we własnym mieszkaniu /od chyba 10 lat nie zostałam tam nawet na noc/...Bo nie mogłam przebywać we własnym domu po rodzicach, gdzie jestem zameldowana i współwłaścicielem...gdy brat z konkubiną mi grozili, burdy urządzali po alkoholu, grozili zabiciem....I wszyscy nabierali wody w usta, że nikt nic nie może zrobić...nawet jej nie mogą wyperniczyć z mojego domu, bo ona jest gościem /od kilku lat/ mojego brata....i po latach już zasiedliła miejsce...w ogóle...nic nie mogę zrobić i nikt w niczym nie pomoże....tylko ogromnie współczuje i rozkładanie rąk...Za to mieszkam we Francji i moja sąsiadka miała problem ze swoim konkubentem...który groził, pił, był agresywny, a ona w zaawansowanej ciąży...Interwencja była natychmiastowa....Chociaż miała swoje mieszkanie, znaleziono jej natychmiast inne miejsce zamieszkania w którym przebywa do dzisiaj /a minęło już 10 miesięcy/...Cały blok się wstawił...wszyscy się zainteresowali...Gdy przychodziła czasami do swojego mieszkania...nigdy sama..zawsze z osobą z opieki społecznej /rosły facet/...Chociaż ona sama była bez pracy, zapewniono jej i dziecku wszystko, żeby odizolować ją od tego psychopaty...a on nie ma wstępu do naszego budynku...Doucz się dziewczyno, doczytaj ustawę o opiece społecznej w Polsce i kitów mi nie wciskaj, bo znam temat od podszewki, z własnego doświadczenia.o, a czytalas ustawe o pomocy spolecznej ze wiesz jak to funkcjonuje? bo widze ze nie. Pewnie i sie znajdzie taka biurwa ktora tez nie czytala i o swojej pracy ma takie pojecie jak ty o jej, ale tam siedza tez ludzie ktorzy pelnia swoje obowiazki i licza sie z odpowiedzialnoscia chocby dyscyplinarna jezeli tych obowiazkow nie dopelnia. Promujesz tylko znieczulice. Wsparcie jest, kompleksowa opieka tez dal takich ludzi; problemem jest roszczeniowosc pewnego marginesu, ktory najglosniej krzyczy ze nie daja, choc maja jasno postawione przed soba warunki ze dostana jak dadza cos od siebie - np. Pojda na leczenie, szkolenie, rozwioda sie z mezem pijakiem etc.opieka społeczna jest od dania pieniążków...w Polsce nie ma takiej kompleksowej opieki i wsparcia dla takich ludzi....opieka jest raczej od przyznania jakiś pieniędzy do państwa...oni owszem, zainteresują się, ale z własnych doświadczeń wiem, że zrobią niewiele...trzeba powiadomić sąd rodzinny, tam gdzie siedzą kuratorzy....tzn jeśli Autorka chce pomóc dziecku....koniecznie zglos to do pomocy spolecznej, to dziecko nie moze zostac tak bez pomocy, a wy nie mozecie trzymac tego pasozyta tylko ze wzgledu na dziecko. twoj brat to tez lajza, narzeka na nia a z nia siedzi. kuzyn mojego tz tez znalazl sobie ukrainke, dziewczyna kolo 20ki. gdy jego rodzice wybudowali duzy dom ona szybko zaszla w ciaze (o to nikt ja nie wini, palcem sobie nie zrobila) i co sie okazuje? ze ona ma meza i dziecko. dzieciaka zaraz sprowadzila i chce sprowadzac cala swoja rodzine z ukrainy - a bo co, taki duzy dom, praca sie zaraz znajdzie. na kopach takich, tylko zeruja na czyjejs pracy.
dzięki za rady...super, dzięki...może w Wawie to działa, ale to była sprawa z małej mieściny, gdzie rączka, rączkę myję, gdzie całe towarzystwo od prezesa, burmistrza, policjanta to jeden klan...
policja w moim mieście....od wielu miesięcy jest/była hitem panoramy/wiadomosci/....afera goniła aferę....komendanta policji znałam z podstawówki...gość autentycznie powtarzał 4 razy klasę...był oszołomem jakich mało, niedorozwiniętym umysłowo, bandytą...bo kojarzę,że o poprawczak się otarł...i on sprawował taki urząd...ech...wiem jak wygląda życie w małym mieście na dalekiej prowincji, a jak w warszawie, bo i tam mieszkałam kilka lat....
w darmowej poradni prawnej byłam wielokrotnie / wawie/....miałam nawet przyjaciółkę prawniczkę, która mi pomagała...sama rozkładała ręce...dzięki za rady....rzeczywistość, a rady...to wiesz...
3 marca 2015, 09:58
dzięki za rady...super, dzięki...może w Wawie to działa, ale to była sprawa z małej mieściny, gdzie rączka, rączkę myję, gdzie całe towarzystwo od prezesa, burmistrza, policjanta to jeden klan...policja w moim mieście....od wielu miesięcy jest/była hitem panoramy/wiadomosci/....afera goniła aferę....komendanta policji znałam z podstawówki...gość autentycznie powtarzał 4 razy klasę...był oszołomem jakich mało, niedorozwiniętym umysłowo, bandytą...bo kojarzę,że o poprawczak się otarł...i on sprawował taki urząd...ech...wiem jak wygląda życie w małym mieście na dalekiej prowincji, a jak w warszawie, bo i tam mieszkałam kilka lat....w darmowej poradni prawnej byłam wielokrotnie / wawie/....miałam nawet przyjaciółkę prawniczkę, która mi pomagała...sama rozkładała ręce...dzięki za rady....rzeczywistość, a rady...to wiesz...stek bzdur, instrumenty sa, byly dla ciebie dostepne, ale trzeba bylo wykazac troche checi i zawalczyc o swoje jesli trafiasz na niekompetentnego pracownika - po pierwsze wysyla sie pisma do instytucji, po drugie na brak reakcji albo na niezadowalajaca reakcje pracownikow pisze sie skargi, ktore sa bardzo skuteczne. Sama pomagalam ludziom rozwiazac sorawy bezczynnosci policji i pomocy spolecznej i skarga, szczegolnie skierowana do organu nadrzednego, rozwiazywala wszystko. Brak dzialania albo nieodpowiednia reakcja to wina pracownika, a nie instytucji i to od czlowieka trzeba wyciagac konsekwencje, a nie psioczyc i uzalac sie nad soba. Wystarczylo bys przeczyatla kilka stron ustawy lub poszla do darmowej poradni prawnej, samymi rozczeniami swiata nie zawojujesz, troche checi trzeba wykazac i woli walki o swoje.tak, czytałam tę ustawę....nawet studiowałam przez 5 lat kierunek taki związany z pomocą różnym ludziom...psychologiczną pomocą, więc nie wciskaj mi bzdur, że znieczulicę promuję....Jeśli cię osobiście temat dotknął, to skontaktuj się z Autorką tematu, zaproponuj miejsce w swoim mieszkaniu owej dziewczynie...i zobaczysz na własnej skórze czym temat śmierdzi...ja podobną sytuację przeżyłam...i od strony edukacyjnej i od strony doświadczalnej...W Polsce jest kompleksowa opieka ze strony opieki społecznej/???????????????????????? W jakiej Polsce////?????? nie ma czegoś takiego i już/. Pijak, psychopata, zdemoralizowany człowiek prędzej wygodni ludzi z własnego domu... W Polsce nie ma ani narzędzi prawnych , ani ustaw, ani ludzi pracujących w opiece, którzy mogą rzeczywiście pomóc. Wielokrotnie się zwracałam z pomocą...do opieki /policji /szpitala psychiatrycznego, gdzie mój brat przebywał/ burmistrza mojego miasta...o pomoc...jakąkolwiek pomoc, bo się bałam spać we własnym mieszkaniu /od chyba 10 lat nie zostałam tam nawet na noc/...Bo nie mogłam przebywać we własnym domu po rodzicach, gdzie jestem zameldowana i współwłaścicielem...gdy brat z konkubiną mi grozili, burdy urządzali po alkoholu, grozili zabiciem....I wszyscy nabierali wody w usta, że nikt nic nie może zrobić...nawet jej nie mogą wyperniczyć z mojego domu, bo ona jest gościem /od kilku lat/ mojego brata....i po latach już zasiedliła miejsce...w ogóle...nic nie mogę zrobić i nikt w niczym nie pomoże....tylko ogromnie współczuje i rozkładanie rąk...Za to mieszkam we Francji i moja sąsiadka miała problem ze swoim konkubentem...który groził, pił, był agresywny, a ona w zaawansowanej ciąży...Interwencja była natychmiastowa....Chociaż miała swoje mieszkanie, znaleziono jej natychmiast inne miejsce zamieszkania w którym przebywa do dzisiaj /a minęło już 10 miesięcy/...Cały blok się wstawił...wszyscy się zainteresowali...Gdy przychodziła czasami do swojego mieszkania...nigdy sama..zawsze z osobą z opieki społecznej /rosły facet/...Chociaż ona sama była bez pracy, zapewniono jej i dziecku wszystko, żeby odizolować ją od tego psychopaty...a on nie ma wstępu do naszego budynku...Doucz się dziewczyno, doczytaj ustawę o opiece społecznej w Polsce i kitów mi nie wciskaj, bo znam temat od podszewki, z własnego doświadczenia.o, a czytalas ustawe o pomocy spolecznej ze wiesz jak to funkcjonuje? bo widze ze nie. Pewnie i sie znajdzie taka biurwa ktora tez nie czytala i o swojej pracy ma takie pojecie jak ty o jej, ale tam siedza tez ludzie ktorzy pelnia swoje obowiazki i licza sie z odpowiedzialnoscia chocby dyscyplinarna jezeli tych obowiazkow nie dopelnia. Promujesz tylko znieczulice. Wsparcie jest, kompleksowa opieka tez dal takich ludzi; problemem jest roszczeniowosc pewnego marginesu, ktory najglosniej krzyczy ze nie daja, choc maja jasno postawione przed soba warunki ze dostana jak dadza cos od siebie - np. Pojda na leczenie, szkolenie, rozwioda sie z mezem pijakiem etc.opieka społeczna jest od dania pieniążków...w Polsce nie ma takiej kompleksowej opieki i wsparcia dla takich ludzi....opieka jest raczej od przyznania jakiś pieniędzy do państwa...oni owszem, zainteresują się, ale z własnych doświadczeń wiem, że zrobią niewiele...trzeba powiadomić sąd rodzinny, tam gdzie siedzą kuratorzy....tzn jeśli Autorka chce pomóc dziecku....koniecznie zglos to do pomocy spolecznej, to dziecko nie moze zostac tak bez pomocy, a wy nie mozecie trzymac tego pasozyta tylko ze wzgledu na dziecko. twoj brat to tez lajza, narzeka na nia a z nia siedzi. kuzyn mojego tz tez znalazl sobie ukrainke, dziewczyna kolo 20ki. gdy jego rodzice wybudowali duzy dom ona szybko zaszla w ciaze (o to nikt ja nie wini, palcem sobie nie zrobila) i co sie okazuje? ze ona ma meza i dziecko. dzieciaka zaraz sprowadzila i chce sprowadzac cala swoja rodzine z ukrainy - a bo co, taki duzy dom, praca sie zaraz znajdzie. na kopach takich, tylko zeruja na czyjejs pracy.
6 marca 2015, 01:49
Pozbyliśmy się jej. We wtorek po awanturze wyprowadziła się. Rano dostałam od brata smsa, że się wyprowadza i jest nerwowo. Potem gadaliśmy i powiedział, że kazał jej się wynieść już w poniedziałek i dał czas do piątku. We wtorek rano wpadła do pokoju, w którym spał i zaczęła go bić, kopać po twarzy, wyzywać.. nie muszę dodawać, że dziecko na to wszystko patrzyło i miała to w dupie. Synkowi powiedziała, że mój brat go już nie lubi i wygania.. dziecko zaczęło już mówić do mojego brata tato, zaufało, a tu taka jazda :/ Po tym co od niego usłyszałam gdybym ją kiedyś zobaczyła chyba bym ją rozszarpała. Brat ją odwiózł do burdelu. Pewnie dziecko oddała swoim starym tak, jak do tej pory, a sama się prostytuuje. Teraz ma lepiej, bo mieszka w mieszkaniu, w którym przyjmuje. Wydłuży sobie godziny pracy nawet i więcej zarobi. Oczywiście pisała non stop.. wysyłała na fejsa zdjęcia z dzieckiem próbując wziąć na litość, zasypywała smsami. Namówiłam brata na zmianę numeru, wygląda na radośniejszego kiedy jej nie ma, ale cały czas mam przeczucie, że coś wisi w powietrzu :/ Nie mogę uwierzyć, że ona się tak łatwo odczepi i że mój brat już nigdy do niej nic nie napisze i nie da się ponownie w to wszystko wciągnąć.
6 marca 2015, 10:19
słuchaj, duży postęp, że brat podjął taką decyzję....oby to był koniec historii
być może nie odpuści, miej rękę na pulsie, żeby znowu nie omotała brata....bo tacy ludzie wiedzą jak podebrać ludzi.....ja rozumiem, że każdy chce mieć super życie, ale nie w taki sposób....
masz szczęście, że wszyscy trzymaliście razem stronę brata, to znaczy pomimo tego wspieraliscie go......
6 marca 2015, 18:42
Tak wspieraliśmy, ale rodzice nie znają całej prawdy, tylko ja i mój chłopak wiemy kim ona jest. Dzięki temu, że powiedziałam bratu, że wiem dostał takiego kopa i siły, że mam wrażenie, że wiele się dzięki temu zmieniło. Na jedno dobrze, że się tu wprowadziła, mogłam zobaczyć kto to, a mój brat przekonać się dość szybko, że to co ona mówi to stek bzdur. Rodzice nadal myślą, że ta dziewczyna nie jest aż taka zła i mam nadzieję, że nie będę musiała ich uświadamiać, ale jak tylko zobaczę, że coś się dzieje zbuntuję całą rodzinę, bo tej wariatce nie można wierzyć. Nie wiadomo czy kogoś w nocy nożem nie dźgnie w amoku.
No i właśnie widzę, że dzwoniła wczoraj na skypie :/ Muszę go jeszcze namówić na blokadę.
7 marca 2015, 12:15
dobrze ze brat wzial sie w garsc. wiekszcos telefonow ma funkcje w ktorej mozna zablokowac dany nr, wiec nie musi zmieniac numeru - chyba ze ta kobieta zaczelaby wydzwaniac z innych numerow. na wszystkich portalach spolecznosciowych niech ja poblokuje, niech zablokuje widocznosc znajomych dla publiczosci na fb by nie robila mus syfu wsrod znajomych. Jak bedzie gp nachodzic tp niech idzie na policje i oskarzy ja o stalking.
7 marca 2015, 12:15
dobrze ze brat wzial sie w garsc. wiekszcos telefonow ma funkcje w ktorej mozna zablokowac dany nr, wiec nie musi zmieniac numeru - chyba ze ta kobieta zaczelaby wydzwaniac z innych numerow. na wszystkich portalach spolecznosciowych niech ja poblokuje, niech zablokuje widocznosc znajomych dla publiczosci na fb by nie robila mus syfu wsrod znajomych. Jak bedzie gp nachodzic tp niech idzie na policje i oskarzy ja o stalking.
9 marca 2015, 12:18
dobrze ze brat wzial sie w garsc. wiekszcos telefonow ma funkcje w ktorej mozna zablokowac dany nr, wiec nie musi zmieniac numeru - chyba ze ta kobieta zaczelaby wydzwaniac z innych numerow. na wszystkich portalach spolecznosciowych niech ja poblokuje, niech zablokuje widocznosc znajomych dla publiczosci na fb by nie robila mus syfu wsrod znajomych. Jak bedzie gp nachodzic tp niech idzie na policje i oskarzy ja o stalking.
Lepiej, że zmienił, bo dzwoniłaby z innych numerów. Już i tak go wszędzie męczy. Pozakładałam filtry i poblokowałam na co mogłam. Zostaje jej chyba tylko skype albo przyjechać i stać pod bramą, ale przysięgam, że jak ją zobaczę rozszarpię.. przynajmniej słownie. Chociaż jest zbyt leniwa na to żeby się wysilić i zrobić coś więcej niż zwykłe chrzanienie jak to tęskni. Jest na tyle beszczelna, że pisze, że dziecko chce żeby zadzwonić i żeby chociaż dla dziecka się odezwał. Nóż mi się w kieszeni otwiera na to manipulatorstwo.