- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 stycznia 2015, 17:03
Witam,
Dzisiaj zdiagnozowano u mnie chorobę tarczycy Gravesa i Basedowa. Dostałam leki, które mam przyjmować o nazwie Thyrozol 10 mg. Moje pytanie brzmi czy znajdzie się ktoś, kto takie przyjmuje? Czy dużo przytył / ła? Bo może to głupio i niedojrzale brzmi z mojej strony, ale niestety się tym martwię. Nie ukrywam, że przez ostatnie pół roku schudłam ok 10 kg nie robiąc zbyt wiele w tym kierunku, aczkolwiek wiedziałam, że to jest nienaturalne. Wiem , że muszę się leczyć i na pewno niezależnie od tego, co napiszecie, będę musiała przyjmować leki. Pytam z czystej ciekawości. Czy tyje się na tych lekach niezależnie od tego jak się człowiek odżywia?
17 stycznia 2015, 22:12
Jolianka, dziękuję Ci za cenne informacje. Na pewno skorzystam. A do Wrocławia i tak chcę się wybrać w celach turystycznych :)
18 stycznia 2015, 08:36
dziwię się strasznie jednej z vitalijek, która kilkanaście razy przytoczyła argument tutaj o kasie dla lekarzy - dziś tyle ludzi "musi" chodzić do endokrynologów, że oni o pacjenta zabiegać nie muszą. Ich jest za mało!
18 stycznia 2015, 10:15
jolianka. Tarczyce zaczelam leczyc w najlepszym szpitalu w londynie. Powiedzieli, ze izotop i operacja to ostatecznosc. Masz swoje zdanie, ja mam swoje. Niedoczynnosc nie jest latwa do 'kontrolowania' a uszkodzona tarczyca moze skazac na leki do konca zycia. Ale to jest akurat wybor indywidualny. Ja mam dopiero 23 lata i leki mi duzo z ta tarczyca pomogly.
18 stycznia 2015, 10:28
vitalijko23, melduje się to ja :) To tak nie działa :) W miarę jedzenia apetyt rośnie. Gdybyś robiła- przepraszam- zajebiste torty i gdybyś wiedziała , że jest na nie popyt, powiedziałabyś ludziom, że ich konsumpcja podnosi cukier we krwi i poziom cholesterolu, a barwniki do mas cukierniczych mają w sobie całą tablicę mendelejewa ? Obniżyłabyś przy dużym zainteresowaniu ceny ? Nie. Ceniłabyś swój produkt i prawdopodobnie w miarę wzrostu zainteresowania wywindowałabyś cenę w górę, nigdy odwrotnie. Jeden z lepszych endokrynologów, do którego trafiłam w ciągu dwóch lat nierównej walki z małym gruczolikiem, kasował 2 stówki, nie zostałam skierowana na TRABy- bo to oznaczałoby , po długim czasie bezskutecznego brania thyrozolu ukręcenie kureczka z kaską i konieczność terapii radykalnej. Ufałam mu, bo wszyscy mu ufali. Ale któregoś razu z wariującym organizmem trafiłam do równie zachwalanej endo ( także 2 stówki of curse, tyle, że za całą diagnostykę ) i tu TRABy wykonano mi natychmiast. Gravesa Basedowa- radiojod. Z opinii Profesora Medycyny Nuklearnej, to jedyna skuteczna, nieinwazyjna metoda rozstania się z Basedowem. Ale konsekwencja jest taka, że po zabiegu czeka nas jedna wizyta przewidziana procedurami ( kontrola stanu hormonów ) i out. Później, po pół roku, po roku i dwóch nawet, w razie niedoczynności , wizytka po receptę z eutyroxem i to wszechno. Zaterm trzeba napędzać nowych pachjentów i trzymać jak najdłużej. To , że nie można się dostać do endo na kasę chorych, to wynik napływu w godzinach pracy prywatnych pacjentów, którzy wypychają tych niepłatnych. Stąd półroczne kolejki.
ikksu, historia Twojej rodziny ( nie wierzę , że nie ma związku , zawsze pyta się o choroby autoimmunologiczne w rodzinie, bo to schorzenia najczęsciej dziedziczne / u mnie uszkodzony gen- jestem pierwsza w drzewie, w każdym razie pośród tych gałęzi, o których coś wiem / ) , to powód do szczególnego przyjrzenia się chorobie i szczególnej diagnostyki. Pukaj gdzie się da i pytaj o wszystko. Chodzi o życie i zdrowie. Trzymaj się cieplutko i donoś jak się sprawy mają :*
Madame, doskonale Cię rozumiem ! Na radiojod rejestrowałam się po skierowaniu trzy razy i dopiero za czwartym podjęłam decyzję. Taka walka się we mnie rozgrywała ! Ze świadomością konsekwencji. Ale kładąc w końcu na szale wagi konswekwencje po izotopach, a konsekwencje zaleczanej tylko choroby, " za " za jodem , wzięłoi górę. 23 lata, ok, rozumiem. I życzę Ci, by farmakologia ukręciła w 100 %łeb chorobie, choć po swojej krętej drodze do celu, w to nie wierzę. to jest jak kleszcz, ma zdolność regeneracji. Ale - szczerze, powodzenia , trzymam kciuki !
ps
niedoczynność jest łatwiejsza do kontrolowania. To jak z niedociśnieniem i z nadciśnieniem. Niedociśnienie jest upierdliwe, bardzo utrudnia życie, ale jest zupełnie niegroźne i- przyzwyczaiwszy się, można z nim żyć. Z nadciśnieniem żyje się raczej krótko i z restrykcjami.
Edytowany przez Jolianka 18 stycznia 2015, 10:46
18 stycznia 2015, 11:01
Jolianka - sama endokrynologów odwiedzam dość często. Ale myślę inaczej niż Ty. Są po prostu lekarze, którym chce się leczyć, a są tacy którym nie. I stąd brak wskazań w którą stronę się udać. A jeżeli komuś chce się leczyć - o liczbę pacjentów martwić się nie musi. Do endo, do jakiego teraz chodzę, na koniec grudnia zapisałam się na koniec marca. Czyli czekania 3 miesiące - na prywatną wizytę.
A swego czasu - jak szybko potrzebowałam endokrynologa i szukałam - to też żeby znaleźć "na jutro" było problemem. I będzie coraz gorzej - bo coraz więcej osób ma problemy z hormonami. I wiesz, o ile po receptę euthyroxu można iść do rodzinnego to ze złożonymi problemami już jest gorzej.