- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 listopada 2014, 00:25
Problem kwestii psychicznej, samoocenowej.
Ideałów wyglądowych, jak np. Megan Fox czy ś.p. Ania Przybylska, jest w społeczeństwie malutko. Poniżej są dziewczyny "bardzo ładne", potem stopień niżej "ładne", potem "przeciętne", dalej "nieurodziwe" i "bardzo brzydkie". Skalę tę można oczywiście dowolnie rozciągać, aby rozróżnić więcej niuansów.
Taką samą skalę można utworzyć w kwestii wagi: "szczuplutkie"--->"z lekką nadwagą"---->"z dużą nadwagą"---> "grube"--->"otyłe", oraz w kwestii wieku: "młodziutkie"---->"średnie"--->"starsze".
Pewne cechy są uznawane za uniwersalnie pożądane lub uniwersalnie niepożądane: np. lubimy młodość, estetykę i szczupłość. Nie lubimy starości, pokraczności i otyłości.
Interesują mnie dziewczyny przeciętne z twarzy oraz te z nadwagą. Czy potraficie czuć się pewnie i dobrze ze świadomością, że Wasz facet ma w pracy ładną z twarzy (a nie przeciętną!) i szczuplutką koleżankę? Albo więcej niż jedną ładną i szczupłą koleżankę, bo przecież nie żyjemy na pustyni. Oczywiście zazdrość i chęć ochrony ego podsuwa różne pomysły, np. jak to w piosence było "zamknięcie w klatce" ukochanej osoby :), a jak nie zamknięcie w klatce, to chociaż jakaś mała awanturka motywowana zazdrością każdego poranka :D. Ech. Czy są tu jakieś dziewczyny z na tyle stabilną i wysoką samooceną, że mając świadomość, że są grubsze i mniej ładne z buzi od koleżanek swojego faceta niczego się nie obawiają i są pewne, że te "estetyczniejsze" nie odciągną go od Was? Nie zastanawiacie się czasem, dlaczego Wasz facet woli właśnie Was, a nie tę "ładniejszą i szczuplejszą"?
Doświadczyłam paru sytuacji ze strony facetów, które ich dziewczynom by się nie spodobały: np. byłam głaskana po włosach, mówili mi miłe rzeczy, jeden nawet chciał chwycić mnie za rękę i głaskać oO. No ja rozumiem, że granice wolności każda parka ustala sama (choć mam wątpliwości czy wykonywali by opisane wyżej gesty równie spokojnie i jawnie, gdyby ich dziewczyny to widziały) więc skoro nawet mi się to zdarzyło, to pewnie takie "niewinne gesty" zdarzają się też wobec "tylko koleżanek" z pracy.
Może powyżej pewnego stopnia estetyki już nie analizuje się wyglądu tak dokładnie? Może osoba z którą jesteśmy staje się "nasza" więc nie do pobicia przez obiektywnie ładniejsze i obiektywnie lepsze?
Edytowany przez dona.perfecta 27 listopada 2014, 00:29
27 listopada 2014, 16:11
Byłabym mało stabilna emocjonalnie i równie mało inteligentna, gdyby moja wartość zależała od tego, z kim mój mężczyzna pracuje i czy ten ktoś jest ładniejszy. Że o tworzeniu jakiś skal nie wspomnę.To trucie sobie żywota na własne życzenie, albowiem, jak zawsze powtarzam, facet- rzecz nabyta. Jeżeli będzie chciał odejść, zdradzić itd zrobi to, żeby zdradzał najpiękniejsza kobietę świata. I TO NIE BĘDZIE WINA KOBIETY /jej urody/cycków/włosów na nogach/cudów wianków, tylko wybór i wolna wola faceta. Kobieta to tylko wnioski wyciągnie lub nie, ot i tyle. Jeżeli ma się związek rozpaść to się rozpadnie, cokolwiek ta "biedna brzydka dziewczyna zrobi" i z kimkolwiek jej partner nie będzie pracował. Wyznaję w tej materii determinizm, co ma być, będzie, nieważne jak sobie krwi napsujesz zazdrością, zawiścią, kompleksami.Czytam tutaj na Vitalii czasami masakryczne rzeczy, jakby kobiety cała wartość leżała albo w jej facecie, albo w jego penisie, który ją w sposób magiczny przekształca z dziewicy w nie-dziewicę, ogromną moc sprawczą mając i zmieniając niemalże samą istotę bytu kobiety. Przerażające. Moja wartość leży we mnie, a nie poza mną, w ocenach innych, w moim partnerze. Ale wracając, nie wiem, czy jestem stabilna w swojej wartosci, bo jak każdy mam dni fatalne, ale nigdy nie było to spowodowane pięknem osób trzecich czy mężczyzną. Wartość własna to także wybór, wybierasz, aby nie porównywać się do tego maleńkiego odłamka "ludzi pięknych" , bo inaczej będziesz wiecznie nieszczęśliwa, a potem się zestarzejesz, zasuszysz się i już w ogóle tylko się do grobu kłaść. Także żyj sobie wesoło swoje życie, śmiejąc się do rozpuku i w nosie mając oceny innych, bo one w ostatecznym rozrachunku niczego ci ani nie zabiorą, ani nie przydadzą.
27 listopada 2014, 16:23
A ja powiem jeszcze z innej strony. Uważam się za całkiem ładną (ale niefotogeniczną), figurę mam też fajną, ale.. mam żylaka. Od 16 roku życia nie mogłam się z tym pogodzić, często płakałam, obwiniałam wszystkich za jego powstanie (głównie mamę?), po prostu unieszczęśliwiałam się na własne życzenie. Tak naprawdę bardzo pomógł mi mój facet w zaakceptowaniu siebie. Nigdy (jako nastolatka) nie odważyłabym się pomysleć, że poznam fantastycznego mężczyznę, który będzie mnie akceptował taką, jaką jestem. I stało się. Uwielbiam to, że mój chłopak kocha mnie, kocha moje ciało i chociaż nie mówi mi tego przy każdej okazji to mam pewność, że ten żylak dla niego jest neutralny. Wygląd może i jest ważny, ale na początku związku. Potem jak "to coś" kliknie między dwojgiem ludzi to schodzi na dalsze tory.
27 listopada 2014, 16:44
Boze przeciez nie skladamy sie tylko z ciala.No chyba ze obracasz sie w groniepustakow.Moj partne Sztucznych Kenow szukajacych sztucNej Barbie.Moj partner jest przystojny ma powodzenie a ja Jestem przecietna.Powiedzial ze Jesli bylabym modelka ale bylabym pusta to nie chcialaby ze mna byc.Wiesz co przyciaga facetow?to ze znasz swa wartosc,masz swoje zycie,zainteresowania.Ja zawsze przyciagalam facetow bo nie szlam sztbko do lozka,bylam tajnicza.Podobno mam to "cos",mimo izJestem przecietna .Podobno mam seksapil i rozkochalam w sobie chlopaka duzo mlodszego jak I starszego.Badz soba,miej swa wartosc
Mezczyzn podniecaja kobiety ktore akceptuja swE niedoskonalisci.Skup sie na atutach.pamietaj ze kiedys sie zestarzejesz i Jesli twoj zwiazek bedzie opieral sie tylko na fizycznosci to dojdzie do tego ze nie bedziesz miala o czym rozmawiac ze swoim partnerem
27 listopada 2014, 16:44
Boze przeciez nie skladamy sie tylko z ciala.No chyba ze obracasz sie w groniepustakow.Moj partne Sztucznych Kenow szukajacych sztucNej Barbie.Moj partner jest przystojny ma powodzenie a ja Jestem przecietna.Powiedzial ze Jesli bylabym modelka ale bylabym pusta to nie chcialaby ze mna byc.Wiesz co przyciaga facetow?to ze znasz swa wartosc,masz swoje zycie,zainteresowania.Ja zawsze przyciagalam facetow bo nie szlam sztbko do lozka,bylam tajnicza.Podobno mam to "cos",mimo izJestem przecietna .Podobno mam seksapil i rozkochalam w sobie chlopaka duzo mlodszego jak I starszego.Badz soba,miej swa wartosc
Mezczyzn podniecaja kobiety ktore akceptuja swE niedoskonalisci.Skup sie na atutach.pamietaj ze kiedys sie zestarzejesz i Jesli twoj zwiazek bedzie opieral sie tylko na fizycznosci to dojdzie do tego ze nie bedziesz miala o czym rozmawiac ze swoim partnerem
27 listopada 2014, 18:12
nie zastanawiam się dniami i nocami "co myśli mój facet, co mu się podoba, co lubi". Jestem jaka jestem, nie podoba się? to spadówa! Na szczęscie odpowiada i jest fajnie.
27 listopada 2014, 18:16
Jesli facet ocenialby tylko i wylacznie po wygladzie a nie po tym jak sie czuje z dana dziewczyna, jak sa ze soba zgrani w zyciu, jak potrafia spedzac ze soba czas, jakie maja poglady.. nie bylby facetem dla mnie. Przeciez ja tez mam oczy a po swiecie chodzi pelno przystojnych chlopakow tak samo jak pelno pieknych dziewczyn, ale ja kocham tego z ktorym jestem- to z nim czuje sie dobrze, on ma w sobie to cos. Chcialabys byc z kims pieknym, nie wiadomo jakim bez wspolnego jezyka, bez wiezi, tylko poprostu przeskakiwac ciagle na lepszy model? Chyba nikt normalny by nie chcial.. Moze Twoj facet wie, ze kolezanka z ladna buzka i superfigura ma np. paskudny charakter albo nie czulby sie z nia dobrze bo costam. Wszystko ma jakas przyczyne. Facet wzrokowiec- moze oko zawiesi na kims ale rozum tez ma- troglodytą nie jest, uczucia ma ( no moze jakies tam przypadki ale tu nie mowie o skrajnosciach typu ze facet oglada i slini sie za wszystkim co ma otwor bo wiadomo ze i tacy sa). Jesli jest z Toba to znaczy, ze masz w sobie cos co sprawia, ze rowniez jestes dla niego wyjatkowa. Moj mi ciagle mowi, ze dla niego jestem najpiekniejsza, ze jestem wyjatkowa (nawet po wyrwaniu dwoch zebow jak bylam opuchnieta i wiadomo jak wygladalam" :D).
27 listopada 2014, 18:28
Co do psychologa- wielokrotnie próbowałam. Niestety, zawiodłam się, ponieważ psychologowie nie mają specjalizacji takiej jak "samoocena". Chciałabym udać się do takiego, który słynie z tego, że rozwiązuje problemy samoocenowe.
Beznadziejny topic... :/
27 listopada 2014, 18:31
Co do psychologa- wielokrotnie próbowałam. Niestety, zawiodłam się, ponieważ psychologowie nie mają specjalizacji takiej jak "samoocena". Chciałabym udać się do takiego, który słynie z tego, że rozwiązuje problemy samoocenowe.Nie bardziej niż Twój wiele wnoszący komć. :DBeznadziejny topic... :/
Nie potrzeba specjalizacji z samooceny, każdy dobry psycholog sobie z tym poradzi. Po prostu poszukaj dobrego psychologa, który pracuje w odpowiadającym ci nurcie.. Myślę, że poznawczo-behawioralny będzie najlepszy. (jestem na 5 roku psychologii, sama chodzę na psychoterapię)