- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 czerwca 2014, 23:25
Niedawno zdiagnozowano u taty raka są przerzuty, jest źle...
Tato jest teraz w szpitalu na radioterapii ale mają Go odesłać do domu, bo jest coraz słabszy. Zdaniem lekarzy lepiej aby ostatnie chwile spędził w domu z rodziną, ponieważ nie zostało Mu wiele czasu.
Ja już nie wiem co robić.. Wszystkie wizyty w szpitalach, u lekarzy, wszystko załatwiałam ja. Nie mogłam siedzieć i patrzeć jak Go ta przeklęta choroba niszczy. Ale teraz? Nawet po tym co usłyszałam chcę się jeszcze skonsultować z jednym lekarzem.. Nadziei mam coraz mniej...
Lekarz powiedział, że tata boi się wrócić do domu... Pewnie przeczuwa co Go czeka... Nie wiem czy mam z Nim rozmawiać o śmierci? Czy mam Go uświadomić, że nie będzie zdrowy jak dawniej? To wszystko dzieje się tak szybko...
9 czerwca 2014, 23:47
.
Edytowany przez b6ac5a8c2ea553d9afd0cfa0da5427dd 9 czerwca 2014, 23:53
9 czerwca 2014, 23:47
Nie wiem, co Ci powiedzieć, strasznie mi smutno. Współczuję Ci, musi być bardzo, bardzo ciężko. Zastanawiam się, co bym wolała dla siebie, czy dać wmawiać sobie do ostatniego dnia, że wszystko jest ok, czy znać prawdę. I nie wiem. Myślę, ze każdy jest inny i nie znając Twojego taty trudno powiedzieć, co byłoby lepszym rozwiązaniem. Ale psychog, tak jak napisała kutkudak, może Ci podpowiedzieć, jak postąpić.
9 czerwca 2014, 23:49
Taka rozmowa jest b. trudna. Nie zaczynaj jej. Twój tato pewnie ma świadomość co się z nim dzieje, ale niech on o tym mówi. Mój mąż jak umierał to na kopercie z jakimś drukiem, napisał gdzie odesłać w razie gdyby adresat był nieuchwytny, ten adres zwrotny to była nazwa cmentarza. Ja jeszcze wtedy nie wierzyłam, że to tak będzie. Z moim mężem rozmawiali lekarze i bardzo jasno przedstawili mu przyszłość. Nie owijali. Zapytaj się lekarza prowadzącego, co twój tato wie na swój temat. Musisz wiedzieć to samo. Trzymaj się.
9 czerwca 2014, 23:52
Naprawdę moment śmierci nie jest najgorszy, teraz już wiesz, masz już tą świadomość i w pewnym sensie doznałaś szoku - to jest najgorsze, dasz radę
10 czerwca 2014, 00:00
Boję się, że tato będzie strasznie cierpiał właśnie w 'tym' momencie...
Pewnie będzie dostawał leki przeciwbólowe, nie martw się o niego, po drugiej stronie jest dużo lepiej, będzie wolny od wszystkich problemów. Pamiętaj, że pojutrze i nas może już tu nie być
10 czerwca 2014, 00:11
moze niektorzy mnie wysmieja ale moze sprobuj pojechac w swiete miejsce... ja zaluje, ze na to nie wpadlam z dziadkami gdy bylo zle:(
Nie wiem gdzie mieszkasz, ale niedaleko mnie jest miesteczko Wawolnica...tam zdarzaly sie cuda a ja w nie wierze. Nie jestem sooba bardzo "swieta", ze latam do kosciola, ale w cuda wierze. Moze warto sprobowac. Dodaje link http://www.sanktuarium-wawolnica.pl/cuda-i--aski.h... .
napisz jesli sie zdecydujesz lub znajdziesz cos blizej,
10 czerwca 2014, 00:29
mój tata umarł na raka niedawno dwa dni przed Wigilią na pewno go nie uświadamiaj go, że zaraz umrze to się wie..
mój jak leżał już jak warzywo to tylko mu łzy ciekły i sprawdzał czy ktoś przy nim jest, bo się bał sam umrzeć. JA z własnego doświadczenie nie zgodziłabym się na przeniesienie taty do domu mój umarł w szpitalu, ale ktoś zawsze z nim był.. jak go weźmiesz do domu to narobisz mu tylko dodatkowego cierpienia w szpiatlu ma mocne kroplówki leki przeciw wylewowe.. mój tata w dniu śmierci rano dostał potężnego wylewu wewnętrznego i cieszę się, że był w szpitalu szybko podali mu kroplówki a ja co bym zrobiła? udusiłby się przy mnie własną krwią.. chyba bym nie wytrzymała z takimi wyrzutami sumienia
poza tym, moja sąsiadka niedawno wzięła męża do domu, wiesz jak go przywieźli ? karetką, ale kocem go przenosili (nie wiem w jakim tata jest tsanie, ale ja nigdy nie widziałam i nawet ie wyobrażałam sobie, że cało ludzkie może być aż tak zmienione.. ) a i tak tak wył z bólu, że cała wieś słyszała.. przecież takiego umierającego człowieka każdy dotyk boli próba zmienienia pampersa a co dopiero targanie go do domu..
wiem, jakie może mieć znaczenie umieranie w domu, ale jednak patrząc na to co ja przeżyłam z tatą i lekarze na chama wpychali mi go do domu (jak dla mnie to on im tylko na koniec przeszkadzał) a po śmierci za to przepraszali.. nawet ordynator co się z nim nigdu na oczy nie widziałam
jeszcze dobrym wyjściem jest hospicjum, ale co to za różnica szpital czy hospicjum
po prostu bądź przy nim tu ni chodzi o to gdze się umrze tylko czy będzie ktoś bliski...