- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 sierpnia 2010, 02:28
Postanowilam to napisac. Pewnie wiele z was pamieta Marcysia1991, Marcysiaa18, tak tak miliony pamietnikow. O jedzeniu wiem wszystko, nadal sie ucze, ale o czym chcialam pisac. Moja przygoda z jedzeniem zaczela sie 8lat temu. Jedzenie stalo sie moim komfortem. Jadlam ile tylko dalam rade. Kompulsywne odzywianie zaczelo sie po smierci dziadka. Coz od wieku 11lat do 13lat przytylam z wagi 62kg do 78kg. Mialam wtedy 170cm. Postanowilam schudnac i od grudnia do wrzesnia 2004roku zrzucilam 36kg. Z waga 42.5kg trafilam do szpitala po zatrzymaniu akcji serca. Przytylam tam do 53kg, zajelo mi to 4miesiace i jak wyszlam schudlam do 46kg. Pozniej rodzice zaproponowali uklad. Jak przytyje do 50kg to wyjedziemy do UK. Tak wiec postanowilam sie zgodzic jako ze wyjazd zawsze byl moim marzeniem. Przytylam do 52kg i znow wpadlam w kompulsywne jedzenie. Od lata 2006 do lutego 2008 waga skoczyla do 72kg. Wtedy znow zaczelo sie odchudzanie.
Chudlam tym razem zdrowo. Cwiczenia, zdrowa dieta. W ten sposob z 72kg w trzy miesiace doszam do 62kg. Oczywiscie nie bylo to wystarczajace chcialam wiecej. Do sierpnia 2009 doszlam do 58kg. Podobalam sie sobie, ale wydarzylo sie cos strasznego. Zostalam skrzywdzona przez pewnego mezczyzne. Zaszlam w ciaze i poronilam. Rodzina nie mogla wytrzymac moich humorow i wypieprzyli mnie na bruk. Tak wiec zaczelam mieszkac w hostelach. Jedzenie przestalo byc na pierwszym miejscu. Nie moglam sie pozbierac i w pazdzierniku postanowilam to zakonczyc. Wzielam garsc tabletek i obudzilam sie w szpitalu. Stwierdzilam, ze nie ma tego zlego... Tak wiec stwierdzili, ze mnie zwaza, a ja na to ze nie ma szans. Balam sie ze zobacze na wadze wiecej niz 60kg, coz stanelam na wadze, a tam 55kg. Znow zaczela sie obsesja. Przestalam jesc i w 12dni waga pokazala 52kg. Coz musialam zaczac jesc, bostazyli karminiem. Tak wiec utrzymalam te wage do grudnia 2009r. Pogodzilam sie z rodzina, ale nadal mieszkalam w hostelach. W grudniu znow zamkneli mnie w szpit. stwierdzajac, ze waze zbyt malo i jakas popier.... lekarka powiedziala, ze zna sposob aby mnie wyleczyc. Zapisala mi jakies psychotropy i oczywisce w 3tyg waga pokazala 59kg. Znienawidzilm siebie i wszystkich lekarzy. Zaczely sie napady i wymioty. W lutym 2010 dostalam mieszkanie, zasilki w wysokosci £1200 na miesiac. Postanowilm ulozyc sobie zycie. Zaczelam chodzic na fitness, najpierw 3razy w tygodniu, pozniej 2razy dziennie. Waga zaczela spadac. Do maja doszlam do 52kg, ale stwierdzilm, ze chce wiecej. Moje zycie znow krecilo sie w okol jedzenia. Nic nie jest wazne. Uwazalam ze mam nad tym kontrole. Chodzilam na terapie. Szlo mi nawet ok. Do poczatku lipca doszlam do 49kg. Ciagle bylo mi zimno, slabo, ale to nie przeszkadzalo mi w codziennym rezimie cwiczeniowym. Czasami po klasach fitnesu mdlalam, ale nadal uwazalam ze to kontroluje, jadlam okolo 1200kcal, mialam totalna obsje na punkcie niejedzenia wegli po za sniadniem, nie jedzenia po 19 itp. Wszystko zmienilo sie w dniach 7-11lipca. Pojechalam na wypad ze znajomymi. Stwirdzilam, ze zaburzenia odzywiania nie popsuja mi moich wakacji. A jednak stalo sie. Na wyjezdzie myslalam tylko co zjem, kiedy zjem, kiedy bede cwiczyc, ile kcal spalam. Gdy wrocilam, nie moglam znalezc rutyny. Napadalam na jedzenie 6-8razy dziennie i wymiotowalam. 14.07 stwierdzilam, ze mam dosc i jezeli nie moge sobie poradzic z zaburzeniami odzywiania to niech mnie zabija.
Przestalam jesc i pic. Bylo mi slabo, bylo mi zle, ale nie zamierzalam porzucic idei umierania. 16.07 milam wizyte mojej psychiatry. Poszlam tam nakrecajac ja, ze wszystko jest ok, ze zycie jest piekne itp. Po czym ona stwierdzila, ze wygladam na chora i ze chcialaby, abym na kilka dni poszla do szpitala na obserwacje. Byl to piatek i powiedziala, ze bede w szpitalu do wtorku. Tak wiec nie mialam wyjscia. Zostalam przywieziona do kolejnego psychiatryka Waga 49kg i obserwacja 24/7. Udawalam, ze pije ale powiedzialam, ze jesc nie bede. W niedziele zapadlam w spiaczke i zostalam przewieziona na oddzial medyczny. W poniedzialek z powrotem bylam w psychiatryku, a juz w srode moje serce odmowilo posluszenstwa. Znow oddzial medyczny. Waga o dziwo 46kg. Lezalam sobie tak, rozmyslajac kiedy nadejdzie ten dzien gdy zamkne oczy i ich nie otworze. Coz nadszedl weekend, nic sie nie dzialo, a w poniedzalek zaczela sie panika. Dodam, ze zostalam ubezwlasnowolniona pod pretekstm zagrozenia zycia. Tak wiec mogli robic co chcieli. I zrobili. W poniedzialek rano waga pokazala 44.5kg, bmi ponizej 15 i stwierdzili, ze nie moga dluzej czekac. Zalozyli mi sonde przez nos i zaczeli karmic. Ale ja sie nie poddawalam. Nadal nie chcialam zaczac jesc. Pewnego dnia, a bylo to w srode 2tyg temu, stwierdzilam, ze jezeli zgodza sie na uklad, ze wyjde ze szpitala z waga 45kg, ale jedzac to zaczne jesc. Zgodzli sie. Tak wiec w glowie mialam tyko jedno- bede jesc malo, bede chudnac i mnie wypisza. No coz nie za bardzo sie udalo. Ulozyli mi plan jedzenia, ktorego musze przestrzegac, aby stad wyjsc. Balam sie panicznie. Stwierdzilm, ze na tym planie przytyje. Przeciez tyle mowi sie o efekcje jojo. Plan wygladal nastepujaco:
8.00 - 40g platkow, mleko sojowe(200ml), tost z maslem, kawa late(200ml mleka sojowego);
12.00- danie wegetarianskie(przewazie jakas zapiekanka ziemniaczana, albo makaron z sosem, serem, warzywami, lub salatka serowa z koleslwem(okolo 100gram zoltego sera i 50g koleslawa) do tego 2kromki chleba z maslem) i szklanka mleka sojowego;
5.00: 2kromki chleba z maslem i zoltym serem lub pasta jajeczna, do tego jogurt;
9.00: 2tosty z maslem lub 4krakersy owsiane z maslem i serem wiesjkim.
Pomyslalam, ze to koniec, ale zeby wyjsc nie mam innego wyjscia. Zaczelam przestrzegac planu i po tygodniu przyszli z waga. Panicznie balam sie tego co zobacze, bo tyle jedzenia i jedyny ruch to toaleta, byl fajkacz. No i oczywiscie pielegniarka siedziala przy moimlozku 24/7. Weszlam na wage, a tam co 42.5kg... Jak to mozliwe sama nie wiem.
Teraz waze okolo 43kg, mam 173cm wzrostu i wyjde ze szpitala za tydzien. Ale co dalej. Jak potoczy sie moje zycie, sama nie wiem. Napisalam to, bo mialam chwile czasu. Jutro dopisze niektore historie jakie sie tu dzialy. Nie potrzebuje wsparcia, ni potrzebuje glupich komentarzy, chce abyscie przeczytaly i zrozumialy, ze zaburzenia odzywiania to nie moda, styl zycia czy dieta. Prosze uwazajcie na siebie. Chcecie to zadawajcie pytania, nawet jezel wydaja wam sie glupie, odpowiem jak najlepiej potrafie. Jutro tez wkleje kilka zjec jezeli chcecie!! Pozdrawiam i spadam na fajke i spac bo mam jutro 2h przepustki. Dzisiaj zlapala mnie kolka po 10min spaceru i mam nadzieje, ze jutro bedzie lepiej. Fajkacz i nyny:) Pozdrawiam!!
15 sierpnia 2010, 11:46
21 sierpnia 2010, 20:54
21 sierpnia 2010, 22:21
22 sierpnia 2010, 11:36
Chciałabym zapytać, czy próbowałaś podejmować kiedyś próby leczenia tego zaburzenia, które Cię dotknęło. Może warto się zgłosić do psychiatry? Domyślam się, że w szpitalu miałaś jakiś kontakt z lekarzami, ale może warto byłoby pomyśleć o terapii.
Ludzie z tego wychodzą, czego i Tobie życzę.
22 sierpnia 2010, 13:58
22 sierpnia 2010, 16:14
29 sierpnia 2010, 10:02
29 sierpnia 2010, 12:21
29 sierpnia 2010, 15:53