- Dołączył: 2008-03-26
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 974
4 października 2012, 17:13
Od roku czasu pracuje na umowe zlecenie, mam 23 lata, mieszkam z rodzicami, nie mam partnera. Rozpoczelam studia magisterskie (dzienne, panstwowe), wiec przez najblizsze dwa lata zapewne nie bede 'na swoim'. Zarabiam okolo 1 700 miesiecznie, 500 zl oddaje rodzicom, za reszte kupuje jedzenie, oplacam telefon, przejazdy miejska komunikacja, kupuje ksiazki do szkoly, kosmetyki, lekarz, lekarstwa, co miesiac chodze do dentysty, co 3 miesiace do ginekologa (prywatnie). ogolnie nic od rodzicow nie biore. Kiedy kupuje cos wiekszego, staram sie, zeby bylo to praktyczne. Kupilam m.in. dobre zimowe buty w kwocie 500 pln, aparat fotograficzny (700 zl) poniewaz nie mialam zadnego, nowy komputer poniewaz stary zakupilam 10 lat temu i niestety dzialal juz fatalnie. Przez rok pracy udalo mi sie zaoszczedzic troche ponad 4 000 tysiace zlotych, jednak mam poczucie ze cos mi umyka - nie bylam nigdzie na wakacjach (szkoda mi bylo wydac 2 tysiace z ciezko zaoszczedzonych pieniedzy), nie bylam nigdzie nawet na weekend. znajomi w moim wieku zyja z miesiaca na miesiac, nie oszczedzaja. nie wiem, czy dalej odmawiac sobie przyjemnosci, wyjazdow i zbierac pieniadze 'na czarna godzine' czy zaczac korzystac z tego, ze jednak w dalszym ciagu mieszkam z rodzicami?
4 października 2012, 17:19
przecież co miesiąc nie kupujesz aparatu czy laptopa, mamy październik, więc co miesiąc możesz odkładać stówę na wakację (chyba więcej niż tysiąc nie stracisz na siebie - nam tyle starczyło na wakacje nad morzem w trójkę), a resztę na czarną godzinę, ja jestem za tym by oszczędzać bo czasy nie pewne, może (odpukać ) za jakiś czas będzie potrzebna operacja, albo samochód, albo jakiś droższy kurs
4 października 2012, 17:24
Oszczędzać swoja drogą zazdroszcze ci ja z prestizowymi studiami i 2 latami doswiadczenia w zawodzie nie zarabiam az tyle co ty powiedzialabym nawet ze zdecydowwanie mniej jedyny plus mam umowe o prace na czas nieokreslony
Edytowany przez LadydeWinter 4 października 2012, 17:25
- Dołączył: 2012-07-22
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 211
4 października 2012, 17:33
Ja byłam z chłopakiem tydzień nad morzem i wydaliśmy w dwie osoby 800zł (razem z wynajęciem pokoju i przejazdem). A niczego sobie nie odmawialiśmy, codziennie na obiad szło ok. 40zł, do tego lody, gofry, jakieś wyjścia czy duperele.
- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
4 października 2012, 17:33
wlasnie tez sadze, ze jakbys 100 zl odklada na wakcje to BY Ci styknelo ne warto na wszystkiego sobie odmawiac.. ale tez np bym nie szalala z kupowaniem kurde butow za 500 zl... chyba ,ze masz zamiar w nich chodzic 5 sezonow... bo tak to na 1 sezon kupisz buty kolo 100 zl. i styknie.. wiec moze zastanow sie czy nie jestes zbyt rozrzutna...
- Dołączył: 2008-03-26
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 974
4 października 2012, 17:54
stazi24, akurat zakupu butow nie zaluje :)) Zaliczylam dwa odmrozenia stop w zyciu z wlasnej glupoty, skonczone wizyta u lekarza, teraz mam stopy strasznie wrazliwe na temperature i kostnieja mi nawet jak temperatura jest powyzej zera... marzlam ostatnie kilka jest wiec zakup cieplych pewnych butow byl priorytetem:))
a mi na wakacje by starczylo, ja po to poszlam do pracy zeby zarobic na wakacje ale jak juz odlozylam pewna kwote to szkoda mi bylo je wydac na urlop...
LadydeWinter, ja pracuje na umowe/zlecenie, stawka 10 zl/h, wiec tych godzin tez musze przepracowac wiecej niz wynosi standardowy etat wiec tak rozowo znowu nie jest :(
5 października 2012, 08:06
ale chodzi o to, żebyś odkładała na dwie kupki! na wakacje i na czarną godzinę!
- Dołączył: 2008-03-26
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 974
5 października 2012, 11:46
pewnie po zsumowaniu tych 'kupek' uznam ze szkoda kasy na wakacje a wiecej pieniedzy w zapasie sie przyda :( nie umiem sie pozbyc tego toku myslenia :(
- Dołączył: 2005-09-14
- Miasto: Tu I Tam
- Liczba postów: 2151
7 października 2012, 10:15
wstydzesie napisał(a):
Od roku czasu pracuje na umowe zlecenie, mam 23 lata, mieszkam z rodzicami, nie mam partnera. Rozpoczelam studia magisterskie (dzienne, panstwowe), wiec przez najblizsze dwa lata zapewne nie bede 'na swoim'. Zarabiam okolo 1 700 miesiecznie, 500 zl oddaje rodzicom, za reszte kupuje jedzenie, oplacam telefon, przejazdy miejska komunikacja, kupuje ksiazki do szkoly, kosmetyki, lekarz, lekarstwa, co miesiac chodze do dentysty, co 3 miesiace do ginekologa (prywatnie). ogolnie nic od rodzicow nie biore. Kiedy kupuje cos wiekszego, staram sie, zeby bylo to praktyczne. Kupilam m.in. dobre zimowe buty w kwocie 500 pln, aparat fotograficzny (700 zl) poniewaz nie mialam zadnego, nowy komputer poniewaz stary zakupilam 10 lat temu i niestety dzialal juz fatalnie. Przez rok pracy udalo mi sie zaoszczedzic troche ponad 4 000 tysiace zlotych, jednak mam poczucie ze cos mi umyka - nie bylam nigdzie na wakacjach (szkoda mi bylo wydac 2 tysiace z ciezko zaoszczedzonych pieniedzy), nie bylam nigdzie nawet na weekend. znajomi w moim wieku zyja z miesiaca na miesiac, nie oszczedzaja. nie wiem, czy dalej odmawiac sobie przyjemnosci, wyjazdow i zbierac pieniadze 'na czarna godzine' czy zaczac korzystac z tego, ze jednak w dalszym ciagu mieszkam z rodzicami?
to mozna pogodzuic. ogranicz wydatki - wtedy bedzie i na oszczedzanie i na wydawanie.
nie chce oceniac ale skoro pytasz, to sobie pozwole - mozliwe ze duzo wydajesz (jezeli wspomniani lekarze sa prywatnie plus te inne wspomniane wydatki). naprawde musisz az tyle? moze mozna poucinac, a zamiast niepotrzebnych wydatkow, pojechgac na wakacje albo cos...