19 września 2012, 10:08
Siedzę już trochę na V. i widzę, że dokładnie 99,9% osób prowadzących tutaj pamiętniki, nie jest zadowolona ze swojej figury i swojego ciała. Nie mówię o figurze po diecie, lecz przed dietą. Żadna nie kocha swojego ciała, dąży to idealnej figury, a gdy nie może tego osiągnąć, to załamuje się. Dlaczego bycie idealnym jest tak ważne?
Ludzie na świecie mają różne kształty, ale i tak wiem,że prawie każdy nie jest zadowolony ze swojego ciała (nikt o tym głośno nie powie).
Dlaczego wy nie akceptujecie swojego ciała sprzed odchudzania?
Ja nie akceptuję, bo ciągle rodzina mi dogryza, że jestem gruba. Gdyby nie oni, pewnie byłabym szczęśliwą i zadowoloną dziewczyną, ale rodzina wszystko niszczy
- Dołączył: 2012-08-06
- Miasto: Kokosanka
- Liczba postów: 2933
19 września 2012, 15:03
Obserka napisał(a):
kiedys, gdy wazylam ok. dyche wiecej po prostu zle sie z tym czulam. walki tluszczu, przyciasne spodnie, tu i tam cos uwieralo, poza tym nie wygladalam dobrze w ciuchach,ktore mi sie podobaly teraz jest ok. ale sa rzeczy,ktore chce polepszyc, nie znaczy to, ze siebie nie akceptuje ale wiem,ze moze byc lepiej i daze do tego
.
Edytowany przez veni.vidi.vici 19 września 2012, 16:23
- Dołączył: 2011-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 732
19 września 2012, 15:19
Ja zaczęłam nie lubić swojego ciała kiedy okazało się, że faceci przestali się mną interesować:P Teraz wszystko wróciło do normy:]
- Dołączył: 2011-06-10
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 958
19 września 2012, 15:52
Ja nie akceptuje ponieważ trzymam się z chudymi osobami , nie chcę i nie mogę czuc sie gorsza bo wtedy źle mi z tym. Nie akceptuje też tego że mogłabym miec kompleksy w kontaktach z facetem i tego że nie zmieściłabym sie w te piekne spodnie małego rozmiaru i mimo że mi sie podobaja to nie moge ich kupić.
- Dołączył: 2012-03-30
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 596
19 września 2012, 15:55
złe wspomnienia z podstawówki, rodzina komentarze wf w szkole, irytacja w przebieralni sklepowej
- Dołączył: 2012-08-06
- Miasto: Kokosanka
- Liczba postów: 2933
19 września 2012, 16:23
Obserka napisał(a):
veni.vidi.vici napisał(a):
Obserka napisał(a):
kiedys, gdy wazylam ok. dyche wiecej po prostu zle sie z tym czulam. walki tluszczu, przyciasne spodnie, tu i tam cos uwieralo, poza tym nie wygladalam dobrze w ciuchach,ktore mi sie podobaly teraz jest ok. ale sa rzeczy,ktore chce polepszyc, nie znaczy to, ze siebie nie akceptuje ale wiem,ze moze byc lepiej i daze do tego
matko jakie wredne baby
ale o co kaman?
ojej przepraszam! zacytowałam nie tą wypowiedź :) chodziło mi o to co napisała kermitka86
"Ja nigdy do końca siebie nie lubiłam. Odkąd zaczęłam dojrzewać cały tłuszcz szedł w moje udziska. Reszta może być-talia super, brzuch płaski. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego jak wyglądam, niestety zaczęły się też niezbyt miłe komentarze. Do odchudzania skłoniły mnie tak naprawdę 2 kobiety ode mnie z pracy - ciągle słyszałam "ale ty masz grube nogi", "nie jedz tyle bo będziesz gruba", "nie jedz bo i tak jesteś gruba" itp. Przykro mi było. Zamiast płakać do poduszki i rozpaczać postanowiłam coś udowodnić im i sobie. Gdy mam kryzys, myślę o jednej z tych wrednych bab z pracy, siły i chęci do odchudzania od razu wracają ;-)."
to sa wredne baby
Edytowany przez veni.vidi.vici 19 września 2012, 16:23
- Dołączył: 2007-10-23
- Miasto: Legionowo
- Liczba postów: 3712
19 września 2012, 20:00
Lubię i akceptuję swoje ciało niezależnie od wagi. Zaczęłam się odchudzać i uprawiać sport dla zdrowia. Moje kolana i kręgosłup lepiej się czują jak jestem szczupła i wysportowana.
21 września 2012, 00:05
Ja zawsze się akceptowałam. Kiedyś ważyłam ponad 80 kg przy wzroście 158 cm, wyobrażacie sobie jaki pulpet? ;-) Do tej pory nie mogę zrozumieć jak mogłam mieć takie duże powodzenie u facetów. Bo miałam na prawdę duże, a łatwiej było mnie przeskoczyć niż obejść ;-p Schudłam, bo chciałam na własnej studniówce pozować z podwiązką na udzie ;-) Po zrzuceniu 20 kg byłam z siebie bardzo zadowolona. Minęło trochę czasu i pojawił się mój chłopak, strasznie mu się podobam, uwielbia moje ciało, co nie podlega żadnej wątpliwości, ale... sam jest bardzo bardzo chudy i do tego wysoki. Gdzieś po drodze złapało mnie jeszcze kilka kilogramów (4) z efektu jojo... ;-| Wyobrażacie sobie jak razem wyglądamy? Jak Flip i Flap. Przestałam się akceptować ze względu na mojego faceta. I to nie dlatego, że jemu nie podoba się moja figura. Dlatego, że on jest tak chudy. Ale ostatecznego kopa dostałam, gdy powiedział mi, że nie chce, żebym przytyła, bo taka jestem idealna. Zabrzmiało to wtedy tak, jak komunikat "stajesz się tłustą świnią, ale i tak będę Cię kochał", mimo że wcale mu o to nie chodziło, bo jest wręcz przeciwny mojej diecie. I od tamtej pory, od tamtego zdania, które w sumie miało oznaczać coś innego, zaczęłam dietę ;-)
- Dołączył: 2012-02-15
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1189
21 września 2012, 16:20
Bo się męczę jak idę, właśnie brak formy mnie irytuje i ubrania w którę się nie mieszczę. Już dawno mi mineło takie cóś, żeby komuś się przpodobać swoim wyglądem wagą, bo kiedyś byłam głupia i się przejmowałam komentarzami koleżanek (jak ważyłam 60 i mniej)wmówiono mi to w pewnym senesie, że jestem grubasem...a teraz mam to w d..., bo teraz się akceptuje, gdyby nie ta forma, ogromnie to rzutuje na samopoczucie fizyczne jak i psychiczne.