Temat: związek na nowo

nie wiedziałam jak nazwać temat :) chodzi o to, ze nie spotykaliśmy się z moim partnerem przez 3,5 tygodnia żeby "się ogarnąć" w sensie przemyśleć wszystkie sprawy i ochłonąć, bo ostatnimi czasy nie mogliśmy zupelnie dojść do porozumienia ... ja sie martwiłam tym brakiem kontaktu i myślałam, że nic z tego nie będzie, ale pomyliłam się. Jest lepiej , i nawet nie musiałam z nim specjalnie rozmawiać sam mówił dużo i przede wszytskim sam doszedł do tego do czego chciałam go przekonywać także jestem zadowolona ... problem pojawił się ze spotkaniami ... ja byłam teraz u niego i on pytał juz ze 3 razy czy spotykamy się teraz u mnie :)

on ma normalny dom, jest gdzie wyjść pomimo tego, że mieszka za miastem, ale są ludzie, sklep z zywnością i cos sie dzieje, ja mieszkam na totalnej wsi, dokładniej na osiedlu w środku lasu, gdzie do najbliższej cywilizacji mam 6 km ruchliwą drogą przez las oczywiście :)

i teraz nie wiem jak to rozegrać, bo powinnam mu dać pole do popisu a nie podstawiać mu się do tydzień (chociaż zawsze prawie tak było spotykalismy sie co tydzien , on odbierał mnie z dworca i jechalismy do niego, potem mieszkałam u niego i pracowałam przez prawie rok) , ale też u mnie jest dretwo i siedzielisbysmy u mnie w pokoju cały czas ew. rower, ale ileż można ? i cały czas kiedy on u mnie jest siedze jak na gwoździach zastanawiając sie kiedy mój ojciec zacznie zachowywać sie jak świnia, tzn zacznie bekać , pierdzieć, albo głosno mówić urzywać mocnych przekleństw, wielbić psa i kota mówić do nich "moje dzieci, moje dzieci tatuś już idzie" - a do mnie spierda****laj (wybaczcie przekleństwo) ... więc mam wybór albo podstawić mu się na tacy, jeździć co tydzien i spotykac sie z jego znajomymi na którymi tez nie specjalnie przepadam (on wie i powiedział , ze bedzie się starał zeby było mi dobrze jak gdzies bedziemy wychodzić) albo gościć go u siebie w domu i zachowywać sie nie naturalnie będąc wiecznie poddenerwowana i w stresie ...

mam nadzieje, że rozumiecie :) gdyby nie to chętnie jeszcze coś wytłumacze ... ;p

dodam, ze on całokowicie zna moją sytuacje w domu, ale i tak oboje czulibyśmy sie u mnie źle, tymbardziej ze ja wyrywając sie z domu na weekend i jadąc do niego psychicznie odpoczywam , więc nie wiem czy dla samej zasady ściągać go do siebie?
skoro wie jak jest to niech przyjezdza
ja mysle ,ze sama znasz odpowiedz na swoje pytanie :) jedz do niego i bawcie sie dobrze :)
Szczerze to nie czaję do konca z czym masz problem.Z jednej str zle sie czujecie u Ciebie, krepujesz sie i jest nudno, o czym on doskonale wie i podziela Twoje zdanie a z drugiej nie chcesz mu sie ,,podawac na tacy" i chcesz zeby on zabiegal tak? no nie da sie zjesc ciastka i miec ciastka. Jak chcesz do niego jezdzic to niech on po Ciebie przyjezdza i jedzcie do niego skoro to az taki problem.
Pasek wagi
ja bym jechała do niego. ale też nie bardzo rozumiem, z czym masz problem? niby to, że do niego pojedziesz to podanie się na tacy? w końcu to Twój facet. przerwa przerwą, ale przeciez nie zaczynacie wszystkiego całkowicie od zera
ja bym chciała żeby on to docenił w jakiś sposób, że ja do niego jeżdżę i tłukę się pociągami, bo to dla mnie też męczarnia i to cholerne pakowanie i przewidywanie pogody czy będzie ciepło czy zimno i co zabrać ...

męczy mnie to, ale w domu jest jak jest :/

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.