- Dołączył: 2007-12-07
- Miasto: New York
- Liczba postów: 119
12 maja 2012, 21:11
Mam pewien problem, nie jest związany z odchudzaniem i potrzebuję porady kogoś mądrzejszego od siebie, a jakby jakiś mężczyzna się wypowiedział ,to już by było w ogóle najlepiej na świecie.
w każdym razie zauroczyłam się w koledze z którym znamy się już jakiś czas, jest między nami dwa lata różnicy. spotykaliśmy się co jakiś czas, ponieważ mamy wspólnego przyjaciela. gdy zdarzały się imprezy zazwyczaj coś między nami było, nic wielkiego, bo albo jakieś spojrzenia ,albo trzymanie za ręce. w każdym razie w grudniu tamtego roku byłam na imprezie i on również tam był, spiłam się niemiłosiernie ,on też ,no i wyszło tak, że trzymaliśmy się za ręce, trzymałam nogi na jego kolanach.. w sumie niewiele pamiętam, ale wiem, że jak wracaliśmy samochodem ,to się strasznie łasiłam (czego się strasznie wstydzę, jak tylko sobie przypominam) na drugi dzień miałam niesamowitego kaca, przede wszystkim moralnego, czułam się koszmarnie ,przede wszystkim, że no.. nie wypada być tak pijanym w nie aż tak bliskim towarzystwie ludzi. w każdym razie zadzwoniłam do niego, przeprosiłam za swoje zachowanie ,on mówił, że nic się nie stało i że też był przecież pijany i pocieszał mnie swoimi pijackimi wyczynami. parę dni później byłam na pogrzebie i nie chciałam w ten dzień siedzieć sama, a niestety nikogo nie było w pobliżu i napisałam do niego, czy by nie chciał iść ze mną na papierosa ( mieszkamy w tej samej miejscowości, ale studiujemy w innych miastach..oddalonych o 400 km) odpisał, że nie ,bo musi się uczyć (studiuje prawo). no więc zrobiło mi się przykro, bardzo możliwe że faktycznie tak było, no ale możliwe, że po prostu nie chciał. możliwe ,że i oba :) w każdym razie na sylwestra wróciłam do siebie bez przerwy o nim myśląc, 1 stycznia napisał do mnie na fb i trochę pogadaliśmy, ale ja w jego towarzystwie (nawet tym wirtualnym) czuję się jak totalny idiota, bo on jest największym mózgiem jakiego znam, no a ja niekoniecznie ;p rozmowa szybko się skończyła, potem się głupio czułam,bo znowu zrobiłam z siebie debila jakimiś durnymi odpowiedziami, a przynajmniej tak myślałam, że są durne. potem cisza ,cisza ,po jakimś czasie już nie tak często o tym myślałam...no ale nadeszła wielkanoc i powrót do domu. spotkałam go w kościele na święceniu jajek. spotkanie to duże słowo,bo to było tylko przywitanie i wymiana zdań. wystarczyło te 10 sekund i znowu..jak tylko wróciłam do siebie, to przez tydzień dzień w dzień mi się śnił. psychicznie mnie to już wykańczało, bo myślałam o nim przez większość czasu. pewnego dnia znowu się upiłam, a po alkoholu jestem odważniejsza i gdy kładłam się spać ,to weszłam jeszcze na fb i zobaczyłam, że jest i napisałam, ale zbył mnie, bo szedł spać. rano znowu żałowałam. w końcu weekend majowy i znowu dom. nasz wspólny przyjaciel miał problem i chciałam mu pomóc i umówiliśmy się, że spędzimy razem dzień, a potem przyjedziemy do mojego domu i będziemy gotować i oglądać filmy.. wszystko fajnie, ale po drodze spotkaliśmy JEGO i zaprosiliśmy go, żeby z nami posiedział ,a przy okazji pomógł mi pocieszać przyjaciela. było cudownie, chociaż znowu mam wrażenie że ja jestem za głupia dla niego, bo jak tylko temat schodzi na prawo, polityke, ekonomie to ja automatycznie cichłam, bo totalnie się tym nie interesuje a głupio mi się przyznać , że czegoś nie wiem. serio czuję się przy nim jak Bridget Jones, a on jest tym cudownym Panem Darcym. ale muszę zaznaczyć, że On kompletnie nie chciał ze mną zostać sam na sam. była przykładowo taka sytuacja, gdy przyjaciel przypomniał sobie że coś zostawił w samochodzie, to on leci za nim żeby tylko ze mną nie siedzieć. nie bardzo wiem jak to odebrać. w każdym razie potem go odprowadziliśmy i stwierdziłam, że te pare godzin już chyba wszystko przesądziło i wpadłam jak śliwka w kompot. Nasz wspólny przyjaciel uważa, że jesteśmy dla siebie stworzeni i powiedział, że spróbuje wybadać sytuacje, dwa dni temu zadzwonił do niego i zaczął zadawać jakieś pytanie, ale On go zbył mówiąc, że się z nikim nie spotyka, nie ma czasu, ma sesje i takie tam. ah, zapomniałam napisać, że usunęłam Jego numer telefonu, żeby nie pisać po pijaku smsów, bo chyba nie ma nic mniej atrakcyjnego jak takie smsy,szczegolnie, że on faktycznie bez przerwy się uczy i do czasu sesji odłączył internet, na fb pojawia się bardzo rzadko. w każdym razie wymyśliłam, że następnym razem jak go spotkam chciałabym mu powiedzieć, że mi się podoba, nie że mam jakieś plany albo oczekiwania, po prostu żeby wiedział, ale usłyszałam od koleżanki, że broń boze,takich rzeczy facetowi nie wolno powiedzieć. więc teraz nie wiem co robić, bo najbardziej mi zależy na wyjaśnieniu sytuacji. tzn chciałabym wiedzieć, czy ja mu się w ogóle podobam, bo niby po pijaku trzymanie za ręce, a potem ze sobą nie mamy kontaktu, albo ta sytuacja że nie chce siedzieć ze mną sam na sam. albo jest taki wstydliwy, albo kompletnie nic nie chce. muszę też zaznaczyć, że on jest troszkę niższy ode mnie, mi to osobiście nie przeszkadza.(kiedyś mi przeszkadzało, ale byłam młodsza i straaaasznie głupia i uważałam, że co z tego że mi się podoba, skoro jest niższy? eh głupia) problem jak z bravo, no ale ewidentnie jest problemem istotnym , skoro tak się z nim męczę i poszukuję różnych opinii.
pozdrawiam serdecznie!
aa i przepraszam za ten bałagan w wypowiedzi, ale za dużo myśli na raz :)
12 maja 2012, 21:19
doczytałam do końca .... uff ....Kochana - wydaje mi się, że albo on się Ciebie boi albo ewidentnie nie jest Tobą zainteresowany ......
- Dołączył: 2007-12-07
- Miasto: New York
- Liczba postów: 119
12 maja 2012, 21:26
no właśnie, ale jak to wybadać? bo najgorsza jest ta niewiedza
12 maja 2012, 21:27
moim zdaniem nie jest zainteresowany, ale kolezanka dobrze doradzila, by nie mowic takich rzeczy.. wstrzymaj sie z tym i rozejrzyj sie za kims innym.
- Dołączył: 2007-12-07
- Miasto: New York
- Liczba postów: 119
12 maja 2012, 21:37
jest to bardzo możliwe, że już się mu nie podobam, ale mimo wszystko uważam ,że kiedyś jednak tak, więc jest ta nadzieja.. i chodzi mi o to ,żeby to wyjaśnić, bo to straszne jest jak wciąż się zajmuje tylko takim gdybaniem. ale nie wiem jak go podejść ,żeby wyciągnąć od niego jak to jest między nami
12 maja 2012, 21:44
Jakbym czytała o sobie :( Wiem, że to bardzo boli, też mam obecnie taką sytuację (po raz milionowy z kolei) no i jedynym wyjściem jest zerwanie kontaktu. Brzmi jak koniec świata, dla mnie też, ale sama po sobie widzę, że to pomaga. W końcu przestaniesz tak często sprawdzać, czy jest na fb, albo pisać do niego itd... Najlepiej by było poznać kogoś nowego, na kim można by zawiesić oko, ale wiem, że to też trudne ;)
Na pewno nie pisz, ja zrobiłam ten błąd dwa razy i nigdy więcej. Bolało jeszcze bardziej niż gdybym nigdy się nie dowiedziała, że ktoś nie jest mną zainteresowany.
12 maja 2012, 21:44
czekaj cierpliwie, nie narzucaj się