- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 kwietnia 2012, 18:46
Jestem w związku ponad 1.5 roku. Jest to mój pierwszy "długi" związek. Wcześniejsze trwały po kilka msc. Na początku wszystko było fajnie. Wiem,że czas niszczy wszystko, niszczy te emocje i adrenalinę przed spotkaniem . Ale nie wiem czy to jest normalne. Do rzeczy:
Zazwyczaj z moim facetem widujemy się u mnie w domu. Wiadomo,że od czasu do czasu gdzieś wychodzimy, jeździmy do kina, na spacery,do niego. Ale widujemy się często, dlatego też duuużo czasu spędza u mnie. Chce się z nim spotykać, ale natłok tego wszystkiego jest nie do zniesienia. Wstaję rano o godz. 6 zazwyczaj. Wychodzę do szkoły, jestem niewyspana. Wychodzę późno, bo zazwyczaj 16,po 16.Mieszkam na wsi, więc wracam busem. Mam daleko do domu z przystanku, cały czas pod górę. Przychodzę szybko sprzątam w pokoju, bo gdy zbieram się do szkoły wszystkie ubrania itp mam rozwalone. Wiadomo depilacja całego ciała jest męcząca(a mam ciemne włosy i muszę się golić codziennie). Kąpiel,zjeść coś, ubrać się i czekać. Spędzamy ze sobą czas zazwyczaj do 24. Potem on jedzie, ja przygotowuje wszystko do szkoły, myję włosy. Tak,że koło 00:30-00:45 chodzę spać.Potem znowu wstaje i tak w koło. Ileż można tak żyć? Jestem zmęczona tymi spotkaniami.. Ciagle niewyspana. Ta depilacja doprowadza mnie do szału.. Codziennie to samo. Przez to straciłam chęci do spotkać. Po prostu jak sobie pomyśle ile mam zrobić to mi się odechciewa. Przez co psuje się w naszym związku. Cieszę się,gdy mogę wrócić do domu i po prostu się położyć, nic nie robiąc. A on ciągle nalega na spotkanie. Próby wcześniejszych jego wyjść ode mnie nie powiodły się , tak jak i wypady gdzieś częściej. Macie jakąś rade ?
Przepraszam jeśli kogoś to śmieszy,chciałam się wygadać.
Mam 19lat.
5 kwietnia 2012, 19:25
5 kwietnia 2012, 19:44