Temat: KONIEC ZWIĄZKU po 3 latach? Pomożcie.... :(

Jest mi źle.... targicznie.
Nie potrafię nic zrobić niczym się zając by nie myśleć o tym co się stało. Wraz z moim M. mieliśmy wzloty i upadki ale zawsze z tego wychodzilismy, były akcje z kosmosu, jak z kiepskiego wenezuelskiego serialu- ale i to wszytsko wytrzymywałam. Bardzo kochałam.  (dalej kocham?)
On nigdy nie zabraniał mi sie widziec z jakąś koleżanką ale o facetach nie było mowy, to samo z imprezami bez niego- zakaz. Na poczatku protestowałam, ale w sumie też wolałam żeby on gdzies nie jeździł sam do wiekszych miast na jakieś dyskoteki czy coś. Czulam sie ograniczana, ale w sumie rozumialam go.
W pewnym momencie zaczął spedzać mase czasu z kumplem- i to sie snuło i snuło od zeszłych wakacji... Wszytsko spoko gdyby nie to, że ciągle były telefony smski, widywali sie codziennie. Zaczelam być zazdrosna o kumpla.. (wiem to głupie...) ale nie obnosilam sie  z tym. Do momentu kiedy nie zaczął wydziwiac że nie odwiedzi mnie bo nie ma siły, jest już późno itd.. a zawsze wtedy siedzial z nim przy piwku... Raz chciałam mu zrobic niespodziankę: kupiłam pyszne jedzonko, niezapowiedziałam się, ale pisal mi że chciałby sie zobaczyc ale jest bardzo zmeczony- więc przejelam inicjatywe i sama szlam godzinę by go odwiedzić (była już 20.00) . Wchodze a on ze swoim ulubionym koleżką, bratem i z butelką flaszki na stole..... Oczywiście co zlego to nie on.
Kocha(ł) mnie i to bardzo, też sie poświecal, ale mnie zaczął ten jego pseudo przyjaciel wkurzać. Znają sie 8 lat, mieszkaja w jednym bloku - ale zaczynałam czuc sie niepotrzebna. Ostatnio przychodze do niego a on mi mowi ze jedzie z nim do sklepu - ja mowie ,,no jak to'' a on: ,,no widzisz tak wyszlo -jedź z nami'' , wkurwilam sie i powiedziałam <,,NIE! ALBO ON ALBO JA'' .... powiedzial że sorki ale juz sie z nim umówił.......... Później odjechal mi z przed nosa, i ostawił mnie sama pod blokiem- powiedzielismy sobie pare niemiłych słów. Postawilam mu wczoraj ultimatum ;; ,,JA NIE CHCE TAKIEGO ZWIĄZKU. czuje sie jakbym byla i z toba i z nim ,ciągle on, nawet jak sie budze obok ciebei to juz pika sms od niego.... wybieraj ALBO ON ALBO JA'' ..
powiedzial: ,, nie zrezygnuje z jego koleżeństwa'' ...
rozplakalam sie i zapytalam czy on jest wazniejszy ode mnie.. odpowiedzial ,,jest tak samo ważny'' ...
Kurwica mnie zalała. Powiedzcie mi czy ja jestem jakaś nienormalna??? Dla mnie to jest chore jak kumpel może byc na równi z kobietą z którą sie planuje życie!
Teraz twierdzi, że ,,gdybym go kochala nie stawiala bym mu ultimatum.''.- ale ja rozmwialam z nim chyba z 50 razy i nic nie zrobił, a ostatnio przez ta idiotyczna znajomosc zaczął byc dla mnie oschły i nie czuły.... Dlatego nie zgadzam sie z tym stwierdzeniem, że stawiając uktimatum sie kogos nie kocha, wrecz przeciwnie chcialam by bylo jak dawniej. Rozumiem ze to jego jedyny najblizszy kumpel ale na litośc boską! ten kumpel też ma dziewczyne i ona tez ma tego chyba dość.
Oczywiście poradziąłm się 2 koleżanek wzgl tej sytuacji i  usłyszalam 2 rady :
1 - pt. ,zachowal sie jak kretyn- ,,olej go''  nie pisz, nie dzwon, niech zatęskni '' 
2. pt. ,,ja go rozumiem bo dla mnie przyjaciel jest tak samo ważny jak partner i nie dziwie sie ze tak ci odpowiedzial''

Pomóżcie. Co mam teraz zrobić,:(((((((((
 ja już sama nie wiem.
Nie chce sie odzywać bo zawsze podczas kłótni to ja latam, chce zalagodzic- a on sie juz nauczył że i tak przyjdę. Zakończylismy to, pomimo tego kocham go i to bardzo...... Ale od pewnego czasu serce kłóci sie z rozumem... . Sądzicie że źle postapiłam?, co mam zrobić żeby bylo inaczej. Może rzeczywiście to zakończyć i zapłakać się na śmierć..... odpuścic.... nie wiem...

przepraszam za błędy pisze tak emocjonalnie jak chyba nigdy... ;((
Miałam identyczna sytuacje ;)) Ja poszłam za rozumem i nie żałuję, bo obecna dziewczyna mojego bylego ma ten sam problem ;)) a do tego obaj strasznie pija;/

Nie ma co sie szarpac i prosic. Poczekaj, przeczekaj, poplacz... Jak wróci z podkulonym ogonem tzn ze zrozumial. Jak nie wroci tzn ze nie jest Ciebie wart!! Stać Cię na wiecej :))
Stawanie pomiędzy chłopakiem a jego kolegami i kazanie mu wybierać:"Albo ja, albo dobry kumpel" to chyba jedna z takich rzeczy, których goście najbardziej nie mogą przetrawić.
Z drugiej strony, ogarnięty chłopak, który ceni zarówno swoją kobietę jak i przyjaciela, będzie umiał tak pogodzić to wszystko, że przyjaźń nigdy nie będzie kolidowała ze związkiem (i odwrotnie).
Poczekaj trochę, daj czas i sobie i jemu. Niech każde z was nieco ochłonie i sobie to przemyśli. Najwyżej później pogadacie i ustalicie co dalej i jak to wszystko pogodzić.
Mój też ma przyjaciela z którym wychodzi sobie na piwko, wódeczkę... Jednak nigdy, ale to nigdy nie odczułam żeby to przyjaciel był ważniejszy. Zawsze umiał pogodzić spotkania ze mną i spotkania z nim. Gdy powiedzmy był z nim umówiony, a ja się przypadkiem gdzieś tam przypałętałam to potrafił odwołać ich spotkanie bez mrugnięcia okiem...
Jednak przechodziliśmy przez podobną historię do Twojej, z tym, że moim rywalem był nie przyjaciel, a gra komputerowa. Potrafił przy niej spędzać mnóstwo czasu, zaniedbywał mnie- po prostu żył w innej czasoprzestrzeni. Też się wkurzyłam i powiedziałam mu, że jeśli czegoś nie zrobi w kierunku ratowania naszego związku to już teraz możemy sobie powiedzieć "do widzenia" bo stać mnie na faceta, który nie będzie przedkładał grania nade mnie! I na szczęście się ogarnął... Tobie też tego życzę:)
Wiesz... z jednej strony rozumiem, że ci przykro ale z drugiej... gdybym ja dostała ultimatum "przyjaciele albo ja" wybrałabym... przyjaciół. Wcale nie dlatego, że oni są ważniejsi, bo i związek i przyjaźń stawiam na jednym miejscu, dla mnie są tak samo ważne. Wybrałabym dlatego, że przyjaciele takiego ultimatum mi nie postawili a dla mnie zmuszanie do jakiegokolwiek wyboru jest nie fair. Racją jest, że faceta sobie wychowałaś tak, że będzie czekał aż ty przylecisz: daj mu ochłonąć i sobie też daj sporo czasu. On postąpił źle ale ty każąc mu wybierać wcale nie zrobiłaś lepiej. A jeśli wróci: to rozmowa (wiem jak to brzmi i jakie to oklepane ale jeśli nie wyjaśnicie sobie wszystkiego to sorry, ale ten związek nie ma sensu). I nie, szantaże to najprostsza forma, by wszystko zepsuć, serio.
Poczekaj, daj sobie i jemu czas na przemyślenie sytuacji. Ale takie ultimatum to kiepski pomysł... Tzn ja też stawiam przyjaciółkę na równi z chłopakiem, jeśli nie wyżej - facetów miałam już kilku, a ona jest jedna i ta sama od lat. Gdyby kazano mi wybierać wybrałabym ją, bo uznałabym, że on nie ma prawa stawiać mnie przed tego typu wyborem.
Ale myślę, że i on powinien się ogarnąć. Nie musi przecież spędzać aż tyle czasu z przyjacielem. Tak czy inaczej poczekaj, a potem porozmawiajcie na spokojnie. Ale nie każ mu wybierać...

Guren napisał(a):

Wiesz... z jednej strony rozumiem, że ci przykro ale z drugiej... gdybym ja dostała ultimatum "przyjaciele albo ja" wybrałabym... przyjaciół. Wcale nie dlatego, że oni są ważniejsi, bo i związek i przyjaźń stawiam na jednym miejscu, dla mnie są tak samo ważne. Wybrałabym dlatego, że przyjaciele takiego ultimatum mi nie postawili a dla mnie zmuszanie do jakiegokolwiek wyboru jest nie fair. Racją jest, że faceta sobie wychowałaś tak, że będzie czekał aż ty przylecisz: daj mu ochłonąć i sobie też daj sporo czasu. On postąpił źle ale ty każąc mu wybierać wcale nie zrobiłaś lepiej. A jeśli wróci: to rozmowa (wiem jak to brzmi i jakie to oklepane ale jeśli nie wyjaśnicie sobie wszystkiego to sorry, ale ten związek nie ma sensu). I nie, szantaże to najprostsza forma, by wszystko zepsuć, serio.

Tutaj się zgodzę- postawienie takiego ultimatum w takiej kwestii to jak wykopanie sobie wlasnego dołka do grobu:) Dlatego też powinnaś postawić nieco inne - albo poświęcasz mi tyle uwagi, żebym czuła się jak TWOJA kobieta, albo ja dziękuję za tą znajomość. Facet musi nauczyć się kompromisu, ale nie możesz od niego wymagać, że zrezygnuje z kogoś kto jest dla niego ważny bo Ty mu każesz. To tak jakby rodzice kazali Ci wyrzucić ukochanego pieska bo brudzi w mieszkaniu ( Ty wiesz, że on brudzi, ale czy to powód do wyrzucania go? Po prostu zaczniesz po nim sprzątać- w Twojej sytuacji facet musi poświęcić Ci więcej uwagi) Twoje pretensje są uzasadnione, ale to ultimatum nie było dobrym posunięciem niestety
nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, żeby kumpel był ważniejszy ode mnie notorycznie.
i szczerze mówiąc, zostaw go póki możesz. tacy "koledzy od picia" nigdy nic dobrego nie wróżą.
a już tym bardziej, jak stawia go ponad tobą.
jak dla mnie nie ma takiej sytuacji, w której koleżanka miałaby być ważniejsza od mojego faceta (chyba że jest coś bardzo pilnego) i tego samego wymagam od narzeczonego.
poza tym z tego co wiem, żaden z jego kumpli również nie przedkłada kumpli nad dziewczynę czy żonę ;) no, chyba że jest samotny...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.