- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 marca 2012, 21:09
Edytowany przez serdelkaa 6 marca 2012, 21:09
6 marca 2012, 21:22
6 marca 2012, 21:36
1
Edytowany przez rrt43 17 października 2013, 14:26
6 marca 2012, 21:47
nie wiem czy to jest dobra rada, ale ja miałam duży problem z kompulsami i pewnie będę miała, ale kiedy przeszłam na głodówkę ,a zrobiłam sobie tylko 4 dni (piłam tylko wodę i bardzo dobrze się czułam, to kwestia siły woli) to wyleczyłam się na okres chyba nawet miesiąca z wszelkiej ochoty na chipsy ,słodycze oraz mięso. dopiero niedawno mi wróciło,ale teraz staram się pilnować. również taki efekt miałam po detoksie cytrynowym, gdzie miałam ochotę tylko na warzywa i ogólnie zdrowsze jedzenie. a głodówki, typu że jem bardzo mało np; dieta norweska, albo ogólnie takie dni,kiedy bardzo mało jadłam, powodowały tylko wzmożony apetyt i kompulsy..no a potem toaletę..
6 marca 2012, 21:55
Edytowany przez coraz.bardziej.piekna 6 marca 2012, 21:56
13 marca 2012, 18:33
No właśnie, czy komuś udało się skutecznie pokonać kompulsywne napady?
tak, oto jestem, jedząca normalnie od 2 miesięcy. nie wiem, czy to wystarczający czas, by ostatecznie stwierdzić koniec walki. mam nadzieję, że tak. nigdy więcej.
13 marca 2012, 23:03
Najważniejsze chyba było uświadomienie sobie, że takie obżarstwo jest problemem. Potem odpuściłam diety. Usunęłam konta na kilku portalach o tematyce żywienia, diet itp. Starałam się nie myśleć obsesyjnie o jedzeniu. Przestałam odliczać równo 3 godziny od posiłku do posiłku, bo u mnie kompletnie się to nie sprawdza. Spokojnie daję radę na trzech posiłkach. Jedzenie co 3 godziny niepotrzebnie mnie stresowało. Wstaję o 6:00, późno chodzę spać, co oznaczało dla mnie jakieś 6 posiłków, a tych 6 posiłków, szczególnie wieczorem, przeradzało się w ciągłe jedzenie... Poza tym wbijam sobie do głowy, że przecież kiedyś byłam jeszcze grubsza i wyglądałam naprawdę okropnie, a teraz, mimo że przytyłam, to nie jest jeszcze tak źle. Dbam o siebie, kupuję nowe ciuchy. Znajduję wiele zajęć.
Od końca listopada jem normalnie. Praktycznie tak, jak przed dietami wszelkimi. Powoli dojrzewam do kolejnego podejścia w walce z kilogramami ze świadomością, że zajadanie problemów nic nie da. ;)