28 lutego 2012, 21:23
potrzebuję pomocy, bo już nie wiem co mam robić. od ponad paru miesiecy życie w ogóle mnie nie cieszy. jestem na pierwszym roku studiów, pierwszy semestr był dla mnie bardzo cięzki, zajęcia od rana do wieczora, ciągła nauka itd. wiedziałam tez, że drugi semestr bedzie luzniejszy, ze odetchne, odzyje. niestety tak sie nie stalo, na uczelni jest luzniej, ale ja dalej nie umiem sie cieszyc, odpoczywac. coraz czesciej mysle, ze moje zycie i to co robie nie ma sensu. studia, ktore wybralam coraz czesciej wydaja mi sie byc pomylka. boje sie, ze w przyszlosci niczego nie osiagne, ze te studia nic mi nie dadza, ze wyladuje na ulicy, ze bede musiala klepac biede. nie mam zadnych zainteresowan, zadnej pasji, nigdy w zyciu nic mnie nie fascynowalo. czuje sie nic niewarta, uwazam, ze do niczego sie nie nadaje. mam chlopaka, jestesmy razem od 3 lat, ale od roku jest to raczej przyjazn, poniewaz mam stwierdzona ozieblosc seksualna, od pół roku lecze sie w poradni patologii wspolzycia, ale na razie bez skutku, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, ze nigdy sie z tego nie ulecze, ze jestem do niczego, bo nawet nie umiem zadowolic mojego faceta, on mnie rozumiem, chce walczyc o nasz zwiazek, ale ja juz momentami nie mam sily, jestem z tym sama, nikt mnie nie wspiera (chlopak owszem). ostatnio moja przyjaciolka, ktora byla dla mnie wszystkim, ktora byla dla mnie jak siostra olala mnie. nie umiem sobie z tym poradzic, bo ona byla dla mnie wszystkim, mowilam jej o rzeczach, o ktorych nikomu nigdy nie mowilam. probuje sie z nia skontaktowac, umowic, ale ona mnie olewa, nie odzywa sie do mnie. jak bym nagle zniknela dla niej. nikogo wiecej nie mam, nie mam sie komu wyplakac, nie mam z kim pogadac, facet to facet, on nie potrafi w pelni zrozumiec kobiety. potrafie sie nagle rozplakac, czesto nie panuje nad emocjami, bywam nawet agresywna. moja mama ciagle uwaza, ze przesadzam, ze sobie wszystko wymyslam, ale ja juz nie daje rady. coraz czesciej mysle, ze nie bylo by zadnej roznicy jak by mnie nie bylo, byl by jeden problem z glowy mniej. moj chlopak moglby znalezc sobie inna dziewczyne, a nie meczyc sie z takim kims bezwartosciowym jak ja. ;( prosze, poradzcie mi cos, co mam robic? czuje, ze ten stan nigdy sie nie skonczy, ze juz zawsze bede taka zgnebiona, ze juz nigdy nie bede mogla byc w pelni szczesliwa. :( a moze ja po prostu przesadzam?
Edytowany przez slonecznik1992 28 lutego 2012, 21:27
- Dołączył: 2009-03-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 658
28 lutego 2012, 21:40
Ze stanami depresyjnymi już tak jest. Nie dziw się, ze twój marazm odpycha ludzi. Ile można wysłuchiwać bez końca nie mogąc tak naprawdę pomóc. Wiem co mówię, bo taki stan często dopada ludzi , zwłaszcza tych wrażliwych. Może ci pomóc chęć pomocy komukolwiek innemu w jakikolwiek sposób. Nikt na świecie nie żyje sam dla siebie lecz dla innych. Spróbuj a zobaczysz jaka potrafisz być wspaniała i potrzebna. I może być to twoją pasją.
Jeśli sądzisz , że jakikolwiek wysiłek jest ponad twoje siły idź do lekarza.
- Dołączył: 2012-02-25
- Miasto: Włoszczowa
- Liczba postów: 467
28 lutego 2012, 21:40
mogłabys napisać co to jest ta oziębłość seksualna? jak sie to leczy i dlaczego ? dziekuje za odp .
- Dołączył: 2009-03-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 658
28 lutego 2012, 21:51
Przeczytaj:
Jak siebie pokochać
Louise L. Hay
28 lutego 2012, 22:06
optymistka wpisz sobie w google co to jest. najogolniej mowiac jest to brak ochoty na jakiekolwiek zblizenia seksaulne. a leczenie, zalezy od przyczyny. u mnie jest to raczej na tle psychicznym, obecnie przechodze z facetem terapie partnerska, a dlugosc leczenia to indywidualna sprawa.