Temat: Wyjśc z bulimii

Naszła mnie refleksja do zmiany. Męczy mnie juz moja obecna sytuacja. Od wielu miesięcy boje się jesc, a jak już jem to jade po bandzie, a potem wymitotuj. Naprawdę staram się jesteś zdrowo, nie objadać, ale zawsze, głownie wieczorem koło 17/18 coś we mnie pęka, pewnie dlatego, że wtedy jadam kolację i krążą mi po głowie myśli "to ostani posiłek tego dnia!".

Komu z Was udało się pokonać bulimie? Jak to wygladło? Ile czasu zajęło? Czy po tym wszystkim "umiecie jeść normlanie" tzn. jecie, gdy jesteście głodni, przestajacie, gdy czujecie się syci, nie tyjecie, jesteście częśliwi, nie myślicie o jedzeniu non stop? Bo ja ciągle :(

sama sobie odpowiedziałaś na pytanie (choć może za bardzo uproszczę) , jesz ostatni posiłek za wcześnie, jedz jeszcze jeden ok 20, o 17 to stanowczo za wczesnie , zdarzysz zgłodnieć i zjesc cos niezaplanowanego, 
jest na vitalii grupa wsparcia dla bulimiczek, warto też poszukac fachowych porad w internecie, to trudny problem z którego nie wyjdziesz z dnia na dzień, to kwestia samodyscypliny, ale nie w narzucaniu sobie rygorystycznego planu, który potem zawiedzie, tylko krok po kroku wychodzenia z choroby, tak jak w alkoholiźmie, wiedzieć co powoduje napady i unikać tych produktów, kroczek po kroczku, powodzenia!
a i dla relaksu proponuję "101 rzeczy lepszych od diety" ksiazka o odchudzaniu ale też o tym żeby nabrać do tego wszystkiego dystansu, nie dietować ale kontrolować to co sie je żeby efekty przychodziły same:) do ściągniecia TUTAJ 

choruję na bulimię ponad 3 lata. był pewien czas, że przez dwa miesiące nie wymiotowałam. czułam się wspaniale! nagle życie stało się piękne. nie tyłam, cieszyłam się zdrowym wyglądem, uprawiałam sport, imprezowałam.. wystarczyło raz znowu to zrobić, by wszystko wróciło.

no i wróciło.

to jest na nałóg. po prostu musisz powiedzieć sobie w tym momencie: koniec! nie od jutra, od przyszłego tygodnia czy miesiąca. od teraz! nie zrobić tego już nigdy. jeśli wejdziesz już w ten burdel to męczysz się z nim do końca życia..

mnie się udało pokonać, chociaż bulimiczką jest się całe życie...
na swojej drodze spotkalam wspanialych ludzi.... oni mi pomogli znaleść sens zycia, sens tego ze musze sie wziasc za siebie, zeby nie przegrac zycia.
czasami mialam tak ze mdlalam po wymiotach bo bylam tak wyczerpana. i pytam sie po co!? jaki to mialo sens? cel??
tylko krzywdzilam innych w ten sposob i przede wszystkim siebie.
prawda jest taka jezeli sobie nie  wytlumaczysz ze tak nie musi byc ze nie trzeba wymiotowac, a glupi kilogram wiecej nie sprawi ze bedziesz przez to mniej wartosciowa osoba! nie pokonasz jej.
to wszystko jest w twojej glowie. 

Moja rada: :-) zycie jest zbyt krotkie i piekne aby je spedzac nad kibelkiem!!! :)  jestes piekna!!! i WARTOSCIOWA!!!!
dasz rade:-) po prostu nie wymiotuj. bedzie Ci ciezko, moze przytyjesz. ale to tylko kilogramy. :-) nie koniec swiata!!:-) 
 najwazniejsze jest zdrowe odzywianie i RACJONALNE!!!! :) a nie zadne diety:-)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.