- Dołączył: 2010-11-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 226
29 grudnia 2011, 22:41
hej. 3 miesiące temu skręciłam staw skokowy, był to akurat piątek więc na weekend założono mi szynę gipsową. Po 3 dniach pojechałam do chirurga. Padło jedno proste zdanie: albo kupi sobie Pani ortezę albo z powrotem założymy szynę. wiadomo wybrałam ortezę, jest ona bardziej praktyczna, jeśli chodzi o higienę czy nawet zwykłe chodzenie o kulach. Kupiłam. Gdy ściągnięto mi szynę miałam przeogromne krwiaki od pięty po same palce, a nogę dwa razy większą od drugiej. Przez okres około 2 tygodni chodziłam o kulach, później zaczęłam chodzić już na nodze, kulałam. Po upływie miesiąca noga była dalej spuchnięta. Pojechałam prywatnie do ortopedy. Bardzo miły Pan, wytłumaczył wszystko dlaczego tak się dzieję. Ortezę kazał mi wyrzucić do kosza. Przepisał maści, tabletki, kazał wiązać nogę bandażem tak, aby więzadła się z powrotem naciągnęły(cholerny ból). Po miesiącu pojechałam na kontrol, lekarz był mocno zdziwiony dlaczego noga się nie poprawiła. Kazano mi dalej wiązać, skierowano na rehabilitację. Po ponad 2 tygodniach po zakończonej rehabilitacji (krio, wirówka, laser, magnetronik, galwanizacja i ćwiczenia) znów poszłam do lekarza. Nic nie pomogło, lekarz sam nie wie dlaczego nic się nie poprawia.Kazał zrobić ob, morfologię, prześwietlenie i skierował mnie również na USG stawu skokowego, pojechałam. Nie ma żadnych zerwanych więzadeł, wykazało tylko wypływ płynów do torebki stawowej. Złamań na zdjęciu nie ma żadnych. Wszystko ok. Noga cholernie boli, do dnia dzisiejszego chodzę w ortezie, nie wiąże bandażem.
A więc teraz moje pytanie:
czy wy też miałyście podobną sytuację? też tak długo trwało wasze leczenie? a może coś się dzieję z tą nogą?
pytam ponieważ stało mi się to pierwszy raz i nie wiem czy to jest normalne, że kostka tak długo dochodzi do siebie
chciałabym dowiedzieć się jak to wyglądało u innych, więc z góry dziękuję za odpowiedzi :)
- Dołączył: 2010-09-03
- Miasto: Tuż Zza Rogu
- Liczba postów: 1263
29 grudnia 2011, 22:54
Hej. Z problemem skręconej kostki borykałam się wiele razy. Z doświadczenia wiem, że najlepiej noga goi się właśnie w szynie gipsowej tudzież ortezie, nie żadne bandaże. Dlaczego? Ponieważ usztywnienie zagoi nogę, bandaże spowodują częsty i łatwy nawrót skręceń ( tak mówił mi ortopeda). Każde skręcenie kostki wiązało się z 2 lub 3 tygodniowym noszeniem szyny gipsowej, potem rehabilitacją. Na początku nie wolno mi było stawać na nodze, dopiero po zdjęciu szyny miałam próbować. Jeżeli u ciebie nie ma żadnych złamań, pęknięć, nie powinno być tak, jak opisujesz. Fakt, że noga po skręceniu dłużej dochodzi do siebie, ale żeby aż tak, to spotykam się pierwszy raz. Cóż bym ci mogła poradzić? Czekaj na wyniki badań krwi, lekarz na pewno coś wymyśli.
29 grudnia 2011, 23:12
A ja uważam że szyna gipsowa to pic na wodę, z właswnego doświadczenia wiem że jeśli ktoś w niej łazi to ma prawie taki sam efekt gdyby zawiązał po prostu nogę bandażem elastycznym, a jesli są krwiaki, sińce i duży obrzęk szyna odpada- powiedział mi to dopiero znajomy rehabilitant, będzie po prostu uciskać na naczynia i płyny mogą się zacząć gromadzić w nie porządanych miejscach- nie wiem o co dokładnie chodziło może własnie o torebkę, tak jak w Twoim przypadku. Generalnie polecam bandaże i maści, ja dostałam jeszcze zastrzyki w brzuch, przeciwzakrzepowe, ale nie brałam ich, smarowałam tylko altacetem i aloesem, w szynie co prawda chodziłam ale na tej zasadzie że po tygodniu od skręcenia, szłam na zumbę szynę zostawiałam w szatni i ubierałam ją pon zajęciach, nie robiłam oczywiście jakiś wyskoków, ale ćwiczyłam i jeździłam na rowerku stacjonarnym, wtedy noga zaczęła się goić. Leczenie trwało gdzieś półtora miesiąca, nogę skręciłam w ostatnie dni sierpnia, dzisiaj mamy już prawie styczeń, a noga nadal czasem pobolewa. Z pewnością jest bardziej podatna na skręcenia, czuję to chodząc na obcasach, ael wzmacniam cały czas wiązadła na bossu na przykład. Jesli chciałabyś prawidłowo ją wyleczyć, nie powinnas w ogóle chodzić przez 3-4 tyg- cóż w większości przypadków to jednak niemozliwe.
- Dołączył: 2010-01-02
- Miasto:
- Liczba postów: 2379
29 grudnia 2011, 23:48
Ja jestem po dwóch skręceniach - 5 i 6 lat temu. Drugie skręcenie leczyłam 3 miesiące, lekarz zakończył leczenie bez względu na moje naciski, że nadal boli - kazał smarować maściami i koniec, "już zawsze będzie boleć" - nie zrobił mi wtedy drugiego prześwietlenia, ponieważ brakowało mi 3 miesięcy do 18stki (takie było jego tłumaczenie). Po tym drugim skręceniu pękła mi torebka stawowa, pozrywały się więzadła itd. Przez to zaniedbanie lekarza, ból powrócił po 3 latach, przez 2 tygodnie nie byłam w stanie chodzić, ot tak, bez powodu. Oblatałam wszystkich ortopedów, usg, rtg nic nie wykazywało, za to na rezonansie magnetycznym wyszło, że mam płyn w kostce i lekkie drganie więzadeł. Lekarze stwierdzili, że: "na operację jest za wczas, a na wyleczenie za późno" - z tego powodu muszę 2 razy w roku przechodzić rehabilitację, żeby choć trochę sobie ulżyć w bólu (jest napadowy, raz na np. 2 miesiące przez tydzień).
Nie lekceważ bólu...
- Dołączył: 2010-11-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 226
30 grudnia 2011, 12:48
Yenna92: jeśli chodzi o zastrzyki też je miałam, zrobiłam wszystkie.
RozstrzelaneMysli: u mnie nie ma chyba sensu robić rezonansu magnetycznego, bo sama napisałaś, ze po 2 skręceniu pękła Ci torebka i pozrywały się więzadła, a u mnie wszystko jest w porządku z tym, kurde już sama nie wiem co z tym zrobić.
Pogadam z lekarzem, idę do niego w czwartek, wspomnę o rezonansie i zobaczymy co powie.
A w poniedziałek pogadam z moim lekarzem sportowym, który przyjeżdża do szkoły, co pół roku robią nam badanie itp. Zobaczymy też co on powie. Bo zapomniałam dodać, że chodzę do klasy sportowej, gram w piłkę ręczną i moja noga musi wrócić do stanu przed kontuzją, bo uniemożliwia mi ona zwykły bieg, a co dopiero grę... dlatego nie lekceważę bólu, jeżdżę wszędzie prywatnie, robię badania i nic.
- Dołączył: 2010-01-02
- Miasto:
- Liczba postów: 2379
30 grudnia 2011, 16:22
Tylko na rezonans czeka się z pół roku, a prywatnie pewnie nie zrobisz (ok. 600 zł). To dobrze, że masz kontakt z takimi lekarzami, to zmienia postać rzeczy, na pewno pomogą :)))