Temat: zycie mnie przerasta:(((

Dziewczyny, mam bardzo ciezki problem. W zasadzie nie widze wyjscia z sytuacji. Prosto:emigrowalam i nie potrafie sobie z tym emocjonalnie poradzic. Wyjechalam ponad 3 lata temu kontynuowac nauke. Zawsze jednak myslalam, ze wrocw do Polski. Poznalam jednak fantastycznego faceta i zakochalam sie na amen. Jestesmy ze soba juz 2 lata , mieszkamy ze soba i planujemy razem przyszlosc. Bardzo go kocham i nie wyobrazam sobie zycia bez niego. Problem jest jednak taki, ze ja tak strasznei tesknie za krajem, ze nie wiem czy jestem w stanie zyc poza nim. Wczesniej o tym oczywiscie nei myslalam, mylalam ze tutaj zycie jest lepsze, ze zarobei wiecej pieniedzy, ze mam wspanialego mezczyzne i to wszystko jest prawda tylko, ze ja nei jestem u siebie. W Polsce mam kochanych rodzicow, siostre, paru przyjaciol (niektorzy tez nietstety wyjechali), kocham moje miasto bo sie w nim wychowalam i wszastko jest takie znajomwe, w koncu mieszkalam tam 25 lat.

Fakt jest taki ze do domu mam tylko kolo 300km i jestem w 3h pociagiem w domu. Jedze co 2 tyg na weekendy a wiem ze sa tacy co do domu maja o wiele dalej a do domu wpadaja z dwa razy w roku.

Ja juz nie wiem co mam mayslec. Jest mi tak strasznei strasznie zle, ze mysle juz czasami ze jednak zycie mnie przerasta. Wiem z jednej strony, ze to normalne ze dzieci sie z domu wyprowadzaja, ze sie zaczyna wlasne zycie, zaklada wlasna rodzine. Moi rodzice tez przeciez wyjechali z domow do duzego miasta na studia i tam juz zostali. A ja mam wyzuty sumienia ze nei bede mieszkac w domu ktory wybudowali, ze bedzie im przykro, choc mowia zebym sie tym absolutnie nie przejmowala.

Kiedys po kolejnym weekendzie w Pl wrocilam do Niemiec ze lzami w oczych. Niestety widzial to moj Kochany. Poszlam wiec do psychologa ale na dluzsza mete nic mi to nie dalo. Najgorsze jest to ze wiem jaka przykrosc robie mojemu Kochanemu bo on widzi ze cierpie ale nei potrafi mi pomoc.

Wlasciwie to nei wiem nawet czego od Was oczekuje? Moze jakiegos wsparcia, cieplych slow, ze sobei poradze. Moze jakiejs rady od innych emigrantek.......

Pasek wagi
wiele bym dała, żeby być na Twoim miejscu. Wspaniała rodzina, ukochany facet. Ciesz się z tego co masz i nie zamartwiaj tym, że chwilowo nie jest w 100 % tak jak byś chciała.
Pasek wagi
Masz depresje?
Ja myślałam ,że naprawdę stało się coś strasznego przecież wiele osób mieszka za granicą musisz też patrzeć na swoją przyszłość i dobro wiecznie nie możesz być przykuta do rodziny a nie wyjechałaś na drugi koniec świata tylko do Niemiec rozumiem ,że tęsknisz ale przeciez nie jesteś tam sama masz tam kogoś kto Cię kocha i możesz często odwiedzać Polskę ja bym dała wszystko by tu nie mieszkać. A z tego co ja widzę więcej stracisz wracając tutaj przecież nie odizolowałaś się całkowicie od rodziny jezdzisz tam często są telefonu internet itp a Ty już nie masz 2 latka bez przesady...
Ja tu widze uzależnienie od rodziców i brak bodźców do usamodzielnienia się i przerwania pępowiny.
Pasek wagi
Wszystkie te ktore mowia ze jestem uzalezniona od rodziny i ze juz przeciez nie mam 2 latek maja racje:(
Pasek wagi
No to wybierasz opcję, że dalej chcesz być dzieckiem i wracasz do rodziców, albo , że wybierasz stać się dorosła i zostajesz przy swoim facecie. I nie zgodzę się, że terapia nie pomaga. Może po prostu zmień psychoterapeutę.
Pasek wagi
Nie jestes sama. Ja od dluzszego czasu cierpię na skrajności - od euforii po depresję. Zdarza mi się nawet stać w kolejce po zakupy i czuć napływające do oczu łzy. Jakbym mogła, to wyrwałabym to wszystko co mam w środku, bo pusta może w końcu poczułabym się lżej na duszy. Izolacja przy jednoczesnej potrzebie towarzystwa, plus jeszcze problemy ze studiami... jest coraz gorzej. Tylko dieta trzyma.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.