Cześć Wszystkim !
Zastanawiam się,czy mój problem z odżywianiem,a wiem że jest nie jest na tyle duży,że powinnam iść do psychologa.
A więc:
Mam 16 lat. Należę raczej do osób które pod każdym względem dążą do ideału. Kilka razy podchodziłam do diet. Głównie dlatego,że zawsze miałam kompleksy na punkcie ud. Gruba wiem,że nie jestem,ale uda mam dosyć masywne,bo biegałam,sporo tańczyłam sportowo,ćwiczenia siłowe,itp.Czasem chudłam,ale mało,a czasem za szybko się poddawałam.
Na dzień dzisiejszy wiem,że mam jakieś zaburzenia odżywiania. A więc głównie jest to tak,że: Jak wiem,że postanowiłam sobie przejśc na dietę to jem max 1000 kcal. Czasem 800,900,itp. Nie zjem więcej,bo uważam,że to już za dużo jak na dietę i nie schudnę.Mam wyrzuty sumienia,jak coś zjem więcej,głupie myśli,że jestem do niczego,itp.(ale to już naprawdę rzadko).
Za to jak nie jestem na diecie jem jak debil. Może nie są to kompulsy takiego typu,jak pisały tutaj niektóre dziewczyny,że zjedzą za 30 zł słodyczy w jeden wieczór. Ale przez cały dzień jem zdecydowanie za dużo. Mam myśli,że nie jestem na diecie,więc mogę ciągle coś "żuć",a głównie są to słodycze,drożdżówki,orzechy z papryką,itp. Gdy tak jem dużo w ciągu dnia zaraz mam wyrzuty,bo niby nie jestem na diecie,ale boję się ,że utyję...
Wiem to chore i nie jest normalne.
Pomóżcie. Co powinnam zrobić ? Udać się do psychologa,czy próbować samej jakoś wydostać się z "głupoty" ?
Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi.