15 września 2011, 13:45
Mam przyjaciółkę, jest ode mnie młodsza, mieszka blisko mnie.
Traktuję ją jak młodszą siostrę. Całe dzieciństwo spędziłyśmy razem,
wiek dorastania. Ja weszłam już w dorosłe życie, ona jeszcze nie ma 18
lat. Jest bardzo naiwna, ale kompletnie nie uczy się na własnych
błędach. Generalnie chodzi o to, że miałam zawsze wpływ na jej życie,
sprawowałam nad nią taką... "kontrolę". Ale nie taką, że chodziłam za
nią krok w krok, nakazywałam i zabraniałam. Po prostu wiedziałam o tym,
co się u niej dzieje, ona wszystkie ważniejsze decyzje konsultowała ze
mną, czasami nawet czułam, że ona ma do mnie szacunek. Ja czułam się
zawsze, i czuję dalej, odpowiedzialna za nią, za jej bezpieczeństwo. A
no. Wiem, to może brzmieć dziwnie, być przez Was niezrozumiałe. Ale
nawet w sytuacjach, kiedy stało się coś złego z jej udziałem, słyszałam z
ust jej mamy : Szkoda, że Ciebie tam nie było. Takie słowa dawały mi do
zrozumienia, że rzeczywiście jak starsza siostra sprawuję nad nią jakąś
tam opiekę..
Wszystko
niby jest ładnie i pięknie, ale czuję.. że tracę to. Tracę tą
"kontrolę". Ona już nie słucha moich rad, mam wrażenie, że nie liczy się
już tak z moim zdaniem. Wiem, że jesteśmy na innym etapie życia, że ja
mam jednak swoje sprawy, ona swoje, ale czasami nie poznaję tej
dziewczyny. I to mnie trochę.. boli. Że po miesiącu dowiaduję się, że ma
chłopaka, a za dwa dni, kiedy pytam, co u niego, dowiaduję się, że już z
nim nie jest. Ogółem cały czas poznaje jakiś nowych ludzi, wkręca się w
nowe paczki, i zazwyczaj kończy się to tak samo. Nowi przyjaciele
przestają być przyjaciółmi i okazują się być interesownymi ludźmi,
którzy mają gdzieś coś takiego jak przyjaźń.
Ostatnio
znowu wkręciła się w nową paczkę. Pije dużo alkoholu (też lubię
imprezy, ale bez przesady, poza tym ona nie jest nawet pełnoletnia) i
zaczęła palić papierosy, mimo tego, że obie nie znosimy palenia i obie
zawsze przysięgałyśmy, że nigdy nie zaczniemy psuć sobie zdrowia
fajkami. Z początku zapewniała mnie, że wypala tylko jednego do piwa od
czasu do czasu. Teraz wiem, że pali codziennie, na każdej przerwie w
szkole np.
Nie
wiem, co się z nią dzieje. :( Wiem, że gdyby jej rodzice dowiedzieli
się o tym wszystkim (mimo tego, że są naprawdę fajni i pozwalają jej i
tak na wiele rzeczy), to także mocno by się nią rozczarowali. Ostatnio
powiedziałam przyjaciółce, że jak nie przestanie palić, to powiem o tym
jej mamie. Ale potraktowała to jako żart najwidoczniej.
Nie wiem, co mam robić. Pogadałabym z jej mamą, ale wiem, że to może tylko pogorszyć sprawę. Nie wiem. Nie wiem, co mam robić...
Zastanawiam się, czy nie powinnam wyluzować, przestać przejmować się jej sprawami...?
- Dołączył: 2009-01-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 818
15 września 2011, 14:28
Ja myślę, że powinnaś z nią porozmawiać, powiedzieć jak bardzo się o nią martwisz i jeszcze raz zaznaczyć, że jak nie przestanie palić, to powiesz jej rodzicom. Jeśli nie przestanie, to powiedz im o tym. Szkoda by było, żeby przez własną głupotę uzależniła się na całe życie. A na tym etapie na pewno wszystko jest do odwrócenia. Myślę, że skoro jej rodzice są ok, to jakoś sobie z nią poradzą bez krzyków i awantur. To chyba najlepsze wyjście. Muszę powiedzieć, że miała dużo szczęścia w życiu, że spotkała Ciebie, rzadko widzi się taką przyjaźń.
16 września 2011, 14:51
Wydaje mi się, że z Twojej strony to taka zaborcza przyjaźń. Dziewczyna dorosła i może nie chce już tak ścisłej relacji z Tobą. Masz wybór - cieszyć się tym co masz i pozostać w gronie jej znajomych albo wtrącać się w jej życie, kablować i stracić ją zupełnie na zawsze. Gdyby jakaś przyjaciółka tak się w moje życie wpieprzała to bym ją od razu w tyłek kopnęła.
- Dołączył: 2009-01-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 818
16 września 2011, 17:47
A mnie się wydaje, że na tym właśnie polega prawdziwa przyjaźń "kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze". Co prawda to piosenka o miłości, ale przyjaźń się aż tak bardzo nie różni. Niektórzy ludzie potrzebują, żeby czasem nimi potrząsnąć.