Temat: Bulimia

Hej, piszę z nowego konta bo bardzo nie chcę być rozpoznana.

Od około 10 lat mam epizody kompulsywnego objadania się, po których wymiotuję. Czasami wymiotowałam codziennie przez tydzień, czasami raz na dwa miesiące. Zawsze uważałam, że mam to pod kontrolą, że w każdej chwili mogę przestać. Najlepszy okres mojego życia pod kątem zdrowia był od stycznia tego roku do sierpnia, schudłam wtedy 10kg bez wymiotów, dzięki zdrowej diecie (1800-1900kcal) i treningom siłowym. W międzyczasie w czerwcu zaszłam w ciążę, którą straciłam w sierpniu. Od tego czasu pękłam całkowicie, żrę i wymiotuję prawie codziennie. Nie po każdym posiłku, tylko po pracy. Przychodzę z pracy (w której zjadam normalne posiłki - śniadanie, drugie śniadanie, obiad) i zjadam górę słodyczy, które MUSZĘ kupić sobie rano w sklepie, i potem wymiotuję. Reszta dnia przebiega normalnie, zjadam normalną kolację. Jestem na zerze kalorycznym czyli - poza kompulsem słodyczowym- zjadam dziennie ok. 2300kcal, liczone uczciwie w apce fitatu. Od poronienia, czyli od dwóch miesięcy chodzę na psychoterapię, na której dopiero niedawno przyznałam się do zaburzeń odżywiania. Mąż również dowiedział się niedawno, dokładnie w zeszły czwartek, czego bardzo żałuję, bo urządził mi piekło z tego powodu. Umówiłam się dzisiaj na konsultację do OCZO (Ogólnopolskie Centrum Zaburzeń Odżywiania), bo BARDZO zależy mi na zdrowiu, tym bardziej że planowaliśmy starać się o kolejną ciążę a teraz nie ma o tym mowy. Ostatni atak miałam w czwartek, w życiu nie czułam takiej motywacji jak teraz, ale boję się, że to chwilowe. 

Czy któraś z Was zmagała się z chorobą i mogłaby podpowiedzieć jakie kroki jeszcze wykonać? Gdzie się udać? Chyba nigdy nie czułam się tak źle psychicznie jak obecnie. 

Hej, nie mam zaburzen odzywiania jako takich. Ale tez stracilam ciaze w sierpniu, wiec czesciowo wiem co przezywasz. 

Super, ze podejmujesz leczenie. Mysle, ze spokojna rozmowa z mezem moglaby pomoc. Postaraj sie Mu wyjasnic, ze to co sie z Toba dzieje jest wynikiem straty jaka przezywasz i powrot do zdrowia zajmie troche czasu, ale bez Jego zrozumienia j wsparcia bedzie Ci o wiele trudniej. 

Trzymam kciuki! 

Hej, nie mam zaburzen odzywiania jako takich. Ale tez stracilam ciaze w sierpniu, wiec czesciowo wiem co przezywasz. 

Super, ze podejmujesz leczenie. Mysle, ze spokojna rozmowa z mezem moglaby pomoc. Postaraj sie Mu wyjasnic, ze to co sie z Toba dzieje jest wynikiem straty jaka przezywasz i powrot do zdrowia zajmie troche czasu, ale bez Jego zrozumienia j wsparcia bedzie Ci o wiele trudniej. 

Trzymam kciuki! 

Bardzo Ci wspolczuje straty. 

Nie jestes sama.

A jakbys wrocila do sportu? Dobrze Ci szlo. I mozna sie wkrecic. 

Trzeba jesc i cwiczyc i wtedy nie masz czasu na negatywne mysli. 

Milama kiedys epizody z bulimia.

Raz, ze wywalona kasa, dwa poczucie  takiej zenady i beznadziejnosci, trzy - to jest kompletnie bez sensu.

Wiem, ze to glupie, ale lubie swoje zęby - a kwas zoladkowy niszczy szkliwo.

Dwa - podliczlam kase, ktora szla na moje szalenstwa -  ile dobrych i zdrowych rzeczy moglabym kupic za to

Trzy - kupic, napchac sie, zmusic do wymiotow, posprzatac, dojsc do siebie fizycznie i do tego katowanie sie myslami o własnej beznadziejnosci -ile to straconego czasu! I to poczucie upokorzenia i wstydu.

Cztery - zaczniesz tyc. Wchlanianie niektorych skladnikow zaczyna sie w jamie ustnej i przelyku. 


Masz w sobie bol po stracie, ale mozesz sobie z nim radzic w inny sposob.

Idz na trening

A moze zacznij trenowac cos innego, sporty walki, plywanie w grupie doszkalajacej, joga, bieganie itd

Trenig oczyszcza glowe i trzeba jesc normalnie aby miec sily

Musisz dac sobie czas aby przezyc zalobe i z czasem wyznaczyc sobie nowe cele. 

Powodzenia

Trzymaj sie

Sama sobie nie pomożesz. To wszystko siedzi w głowie i życzę, żebyś poznała kogoś, kto Cię poprowadzi. 

Byłam w dużo lżejszym stadium, ale mnie otrzasnelo jak przeczytałam o dziewczynie, która nie zwymiotowała i zmarła. Obok jej zdjęcia stały butelki z jej treścią żołądkowa. Poczytaj ogólnie o skutkach bulimii. Tych zdrowotnych jak i wizualnych. Widziałam kiedyś w ośrodku "zaawansowana" bulimiczke, coś okropnego. 




ja jadlam kompulsywnie z nerwów śmieciowe jedzenie, czasem lubie zjeść   "pod korek" nadal, ale teraz pomagają np. Ulubione warzywa/owoce, zjem cały kalafior z wody / piekarnika i mam pod korek a nie utyje, i strawi się w miarę szybko, co do głowy to zaczęłam sobie mówić czy pozwoliłabym na odżywianie się śmieciami w takich ilościach osobie którą kocham ? Nie, w życiu. Wiec dlaczego robie to sobie ? 

AnabelLee napisał(a):

no i jest jeszcze aspekt etyczny, ludzie na swiecie umieraja z glodu, a my ludzie Zachodu obzeramy sie i wymiotujemy. Troche to absurdalne jak sie nad tym zastanowic.

No, tylko że my zwykli ludzie nie mamy z tym nic wspólnego. 

Świetny argument dla bulimiczki, żeby dłużej lub głębiej posiedzieć w bagnie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.