18 maja 2011, 19:07
Od trzech dni jem non stop jest to 10 tysiecy kalori dziennie lub wiecej ale mniejsza o to boli mnie brzuch takjakby pieczenie skręt jelit ciężkość czuje to wszystko w brzuchu ze zoladek przeciazony jak na to poradzic
moze woda z cytryna?
moze jakis dzien oczyszczania?
18 maja 2011, 21:16
.
Edytowany przez Alere 8 października 2013, 14:11
18 maja 2011, 21:25
przestan co ty gadasz trzeba sie wziasc w garsc tak jak inni mowia wez sie w garsc a latwo powiedziec trudniej zrobic :(
- Dołączył: 2011-01-05
- Miasto: Bydgoszcz
- Liczba postów: 15
18 maja 2011, 21:50
no właśnie;
zacząć od głowy.
jak czytam te niektóre "porady" i komentarze, to mnie skręca:< jeśli teraz nie zadziałasz, to na amen wpadniesz w to bagno komuplsów. ja Ci mówię, że to jest choroba którą trzeba leczyć. i co z tego, że nie wyglądasz jeszcze źle i jesteś szczupła? no właśnie, jeszcze. bo zaczniesz tyć coraz bardziej,a wtedy zupełnie się załamiesz i stracisz w swoich oczach. na dłuższą metę, polecam terapię, poszperanie po forach, znalezienie współtowarzyszek niedoli. a doraźnie-miętę;)
18 maja 2011, 22:13
przede wszystkim przestań tyle jeść!
18 maja 2011, 22:14
zacac od głowy tylko to jest trudne
smutek problemy i to wszystko nasila
18 maja 2011, 22:35
Ojej... Doskonale Cię rozumiem i wcale się nie dziwie, że potrafisz tyle zjeść na raz. Sama tak mam i to jest straszne. W jedzeniu tylko widzi się cały sens i wpada się w euforię, jak coś się do ust wkłada. Gorzej później... Złe samopoczucie, brak ochoty na cokolwiek, na wychodzenie z domu, na pokazywanie się ludziom... No i znowu wraca się do jedzenia... I tak w kółko. Dosłownie czasem czuję się, jak alkoholik. Ja od 11 dni jestem na diecie (takiej na poważnie, bo ogólnie na diecie jestem od x czasu). Wczoraj zrobiłam sobie dzień luźniejszy, mniej rygorystyczny i z ledwością się opanowałam. Jakbym się nie powstrzymała, to pewnie już byłoby po diecie. Dzisiaj oczywiście znowu jest mi trudno i z trudem powstrzymuję się cały czas żeby nie rzucić się na jedzenie.
To prawda, że wszystko zaczyna się od głowy, bo ogólnie fizycznie nie odczuwasz głodu, tylko "czujesz go w głowie". Tam wszystko się zaczyna. Dlatego cały czas trzeba ze sobą walczyć i powtarzać, że kolejne kanapki czy pączki nie sprawią przecież, że będziesz szczęśliwsza. Dopiero wygrana z tym napadem, kompulsem może nas uszczęśliwić. W końcu nie żyje się po to by jeść, tylko je się, by żyć.
Przepraszam, że tak się rozpisałam trochę bez składu, ale jak ma się słabszy dzień, fajnie jest się wygadać :) Trzymam za Ciebie i za siebie i w ogóle za wszystkich, którzy muszą cały czas walczyć ze swoją psychiką, by nam się udało :)
A na ból brzucha? Ja jedynie przeczekiwałam. No i piłam zieloną herbatę, bo ona w końcu działa na trawienie.
Chyba nie warto tak się najadać, by później cierpieć... ;)
- Dołączył: 2010-05-20
- Miasto: Meksyk
- Liczba postów: 11059
18 maja 2011, 22:45
Ja też Cie rozumiem. Sama mam tak samo. Jak wpadam w taki...ciąg powiedzmy to przez pare dni jem identycznie. np ostatnio 6 bułek na raz, obiadx2, wszystkie słodycze jakie mam, jogurty, owoce... no wszystko wszystko. Oczywiście staram sie z tym walczyć...
wydęty brzych i + pare kilo na wadze- normalka. Postaraj sie zjeść jutro juz normalnie jakies 1500 kcal. Zrobisz kupke i za 3 dni na wadze bedzie +1 a nie +5 kg.
Edytowany przez it.girl 18 maja 2011, 22:47
- Dołączył: 2009-06-14
- Miasto: Rovaniemi
- Liczba postów: 755
19 maja 2011, 00:26
hmmm...proste nie żryj tyle to i brzuch przestanie boleć.....i bądź co bądź ale OPANUJ się kobieto bo sie zajedziesz
19 maja 2011, 12:37
.
Edytowany przez Alere 8 października 2013, 14:10