Temat: Praca na infolinii (call center)- wasze doświadczenie

Witam wszystkich, 


Rozważam rozpoczęcie pracy na tzw "słuchawce". Jestem studentem i przez brak doświadczenia ciężko znaleźć mi jakąś pracę, a za coś trzeba będzie się utrzymać. Nie chcę pracować w sprzedaży, tylko w typowej obsłudze klienta-w banku, ubezpieczalni, dużym sklepie itp. Czy może ktoś z was ma doświadczenia w takiej pracy? Jak wyglądały wasze zarobki? O czym rozmawialiście z klientami? Jakie były "trudne sytuację"? 


Najbardziej się boję nawału nowej wiedzy i roszczeniowych klientów. Jak to jest w rzeczywistości? Żadna sprzedaż, umawianie spotkań, ankiety itp mnie nie interesuje bo się nie nadaje do tego. Najlepiej też gdyby to ludzie dzwonili do mnie. Jakie macie doświadczenie? 

pracowałam na infolinii w banku gdzie ja odbierałam telefony i w gruncie rzeczy wspominam ten czas dość dobrze, ale uważam siebie za osobę odporna na stres i bardzo szybko przyswajam wiedzę- zazwyczaj po przeczytaniu nowego regulaminu, procedury już pamiętałam co tam jest zapisane, faktycznie koleżanki które potrzebowaly trochę więcej czasu na zapamiętanie tego albo które denerowaly się że to wszystko zmienia się tak szybko miały problemy z klientami. Złota zasada w takiej pracy to.. spokój i uśmiech (usmiech słychać przez telefon ;) ) ja podczas 2letniej takiej pracy zostałam tylko raz na tyle sprowokowana i zmęczona przez klienta że musiałam się wylogować na godzinę- całe szczęście przełożona to zrozumiała i nie miała problemu o to. Po pracy w call center poszłam do pracy w banku w oddziale, tu już dużo większy komfort pracy ;) 

Jeśli mówimy o zwykłej infolinii przychodzącej to najczęściej zarabia się tam niewiele ponad minimalną krajową (±3000 brutto). Kokosów tam nie zbijesz, ale zawsze coś wpadnie. Ja na infolinii wytrzymałem 2 miesiące i stwierdziłem że nie warto się męczyć. Do pracy przychodziłem jak za karę. Denerwował mnie też system zmianowy- codziennie rozpoczynałem o innej godzinie (infolinia działała od 8 do 22). Ciężko mi było rozplanować tydzień gdzy raz rozpoczynałem na 8,a następnego dnia na 14. Klienci trafiają się różni- i sympatyczni, wdzięczni za pomoc, i tacy chamscy i roszczeniowi. Niestety tych drugich bardziej pamiętasz. U mnie przełożeni byli nastawieni na jak najlepsze statystyki. Zdarzało się tak że nie miałem czasu zapisać sprawy dzwoniącej osoby, bo już pisali do mnie ze mam zgarniać telefony. Kolejki (ludzie czekający na połączenie) były niemal zawsze, a już szczególnie przed i po świętami/wolnymi dniami itp. Mnie to bardzo demotywowało gdy przychodziłem do pracy, a tam 20 osób czeka na telefon. A jak odbierasz to słyszysz pretensje czemu tak długo czekał. 


Z plusów to była u mnie długa przerwa (55 minut na 8h pracy), zespół był bardzo sempatyczny głównie studenci czy ludzie którzy potrzebują pracy na już. Do tego siedziało się w wygodnym biurze z klimą/ogrzewaniem, weekendy i wszystkie święta były wolne, a z wynagrodzeniem nigdy się nie spóźniali. Ogólnie niezbyt polecam, no ale to już zależy od konkretnej osoby. Zawsze można zrezygnować po 2 tyg wypowiedzenia. 

Jesli ludzie dzwonia do ciebie to spoko, byle nie ty do nich z naciąganiem na kolejny abonament czy telefon. 

Ja podstawy otrzymałam około 2,5tys na rękę. Przy zatrudnieniu obiecywali premie i bonusy "nawet do 2 tys!" mówili. Tak się złożyło że przez całą pracę (6 miesięcy) ani razu nie dostałam nic ekstra.

Tak naprawdę to robili wszytko żeby nie wypłacić tych pieniędzy. Stawiali bardzo nierealistyczne wymagania. Dla przykładu na dany miesiąc wymaganiami było- minimum 100 telefonów dziennie odebranych od klientów <z tego zdarzało się i tak że z daną osobą rozmawiało się i godzinę>, 95% efektywności <co tak naprawdę oznaczało że masz tylko 5% czasu na zapisanie sprawy, zapytanie się kogoś o coś, konsultacje itp> czy same 6/6 z ocenianych rozmów. Po prostu nie dało się zrobić tych wymagań.

Kolejną sprawą było to że non stop nas kontrolwoali. Czułam się jakbym miała bat nad głową. Przełożony często się pytał co teraz robię i czemu nie odbieram telefonów. Po wytłumaczeniu że potrzebuję czasu na np. przyjęcie rekalamcji (system działał bardzo topornie i ciężko było je prawidłowo zapisać i odpowiednio przesłać) spotykałam się z kompletnym brakiem zrozumienia i pouczeniu ze źle zarządzam czasem. Liczyły się tylko cyferki, statystyki i odebrane połączenia. 

Jeśli chodzi o same rozmowy to trafiały się bardzo różne. Tak w skrócie to zajmowałam się ubezpieczeniami zawieranymi przy koncie w banku lub do kredytu. Ludzie często nawet nie rozumieli co opłacają. Potrafili się wykłócać że ich oszukałam. Często spotykałam się z tym że wprost mówili że nie przeczytali umowy przed podpisaniem. No ale pretensje mieli do mnie...

Nawet trafił mi się psychol który dzwonił dziennie i komicznie chciał ze mną rozmawiać. Potrafił też pisać masę maili. Darł się, krzyczał i wyzywał konsultantów.

Na pewno jest to praca dla ludzie którzy nie biorą do siebie takich rzeczy. Osobiście nie rozumiem osób które siedzą długo na infolinii. Szczególnie za tak małą kasę (co innego sprzedaż gdzie dostaje się dużą prowizję). Ogólnie to nie polecam

Dla mnie to okropna praca. Miałam nieprzyjemność pracowania na infolinii banku. De facto miałam bardzo ograniczone działanie, a moje możliwości były niesamowicie okrojone. Mogłam niewiele więcej niż klient przez aplikację bankową. Większość rzeczy po prostu przekazywałam dalej, do innego działu co też swoje trwało. Samodzielnie nie mogłam podjąć żadnej decyzji. Wiele klientów tego nie rozumiało i bardzo się oburzali gdy dowiadywali się ze nie załatwią czegoś od razu tylko muszą poczekać 3-5 dni roboczych (w zależności od zdarzenia). Spotykałam się z bardzo negatywnym odbiorem. Nasłuchałam się że jestem leniwa, nic nie umiem, a w pracy tylko popijam kawę. Tak, bo to moja wina że firma jest skonstruowana tak, a nie inaczej. Potwierdzę też słowa innych osób z tego wątku. W pracy na infolinii niezwykle cię kontrolują, a czasu na przekazanie sprawy dalej zwyczajnie brakuje. Ludzie nie dają rady więc często biorą L4. Pracowników jest zdecydowanie za mało, więc naciskają żebyś jak najwięcej odbierał telefonów. A praca w banku ma to do siebie że niejednokrotnie musisz coś dokładnie zweryfikować (np przelew, nr konta). Po prostu brakowało na to czasu. Jak odchodziłam to jeszcze bardziej obcinali dozwolony czas który można wykorzystać na zajęcie się sprawą po rozmowie.  Denerwowało mnie też to że nie było czasu żeby zapoznać się z nową wiedzą. Wysyłali maila z np. nową procedurą (najczęściej załączniki do takich wiadomości miały naście stron) i po paru minutach wymagali byśmy się z tym zapoznali i od razu stosowali. Dla mnie było to zwyczajnie niemożliwe do zrobienia. Sama organizacja pracy też leżała. Niby miał być elastyczny grafik, a do moich próśb rzadko kiedy się stosowali. Bywało też tak że na poranne zmiany było za mało osób, a na wieczorne aż nadto.       Osobiście odradzam pracę na słuchawce.  Nie warto się męczyć za prawie najniższą krajową. Szczególnie że teraz jest dużo lepszych ofert pracy.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.