Temat: Moje ciało mnie nienawidzi- autoimmunologia

Dwa lata temu zaczęłam historię z chorobą autoimmunologiczną wątroby, nadal niezdiagnozowaną, ale muszę brać leki. W tamtym roku: Hashimoto. Dzisiaj u dermatologa: AZS.


Jak jest u Was? Czy choroby autoimmunologiczne też tak się nagromadzają? Jakie były Wasze dalsze kroki postępowania? Jak Wam się żyje: jesteście stale na lekach? Jaką część życia zajmują ataki i regresy chorób? 


Zaczyna mnie to przerastać i nie wiem, gdzie dalej szukać pomocy. 

ja może nie, ale moja najlepsza przyjaciółka ma podobne problemy. Kiedyś dużo o tym gadalysmy i wyszło na to, że stres organizmu przyczynia się do kolejnych rzutów/zaostrzeń.nawet rzucanie palenia okazało się być dla ciała tak ogromnym stresem, że dostała sarkoidozy. Co jej pozostało? Dostosować tryb życia - dieta , której podstawą są owoce, warzywa i strączki z domowej hodowli, unikanie stresujących sytuacji, uprawianie jogi. 

W przypadku chorób autoimmunologicznych nieszczęścia zazwyczaj chodzą parami. Dzieje się tak choćby dlatego, że system obronny organizmu i tak już zwraca się sam przeciwko sobie, więc niedaleka droga z jednej choroby do drugiej, szczególnie, gdy pierwsza jest już zaawansowana. 
Ja mam Hashi i byłam diagnozowana przeciwko toczniowi. Na szczęście ten drugi jeszcze mi nie grozi. 
Z Hashi da się żyć. Pamiętam, że ciężko mi było na początku, gdy dowiedziałam się, że to mam, ale potem temat powszednieje. Mam oczywiście tarczycę uregulowaną hormonami, ale przeciwciała zbiłam do normy na diecie Dąbrowskiej. I jakoś to leci.

U mnie toczeń też negatywny... Ile już tych badań było... Negatywne, negatywne, a miano ANA 1:1000...

Przydałby się taki doktor House, który powiązałby to wszystko w jedną całość i genialnie odkrył diagnozę...

Uszy do góry! :) Trochę to zajmie, ale jak tylko zaleczysz choroby i będziesz pod regularną kontrolą - da się żyć :) Sama mam Hashimoto, AZS i insulinooponrość. W najgorszym stadium choroby skóry myślałam, że wyjdę z siebie - nie spałam, nie jadłam, a z moich ropiejących przedramion co chwilę pobierano krew lub wstrzykiwano mi coś na złagodzenie objawów. Od trzech lat świąd pojawia się tylko na lewym zgięciu łokcia i na karku, w sytuacjach bardzo stresowych, gdy zjem trochę za dużo nabiału lub "za późno" wezmę prysznic po treningu. Na początku używałam maści steroidowych, potem maści z witaminą A, a teraz wystarczy właśnie kontrola diety oraz używanie odpowiednich kosmetyków. To samo tyczy się insulinooporności i Hashimoto, bo dieta i aktywność fizyczna grają tu główne role. Na tarczyce od 4 lat biorę leki, wskaźnik insulinooporności obniżyłam do 1,01 bez prochów.

Rozumiem, że na wczesnym etapie możesz czuć się przytłoczona, ale uwierz na słowo, że najlepszym sposobem jest właśnie zebranie się do kupy i działanie w kierunku zaleczenia. 

Krummel napisał(a):

ja może nie, ale moja najlepsza przyjaciółka ma podobne problemy. Kiedyś dużo o tym gadalysmy i wyszło na to, że stres organizmu przyczynia się do kolejnych rzutów/zaostrzeń.nawet rzucanie palenia okazało się być dla ciała tak ogromnym stresem, że dostała sarkoidozy. Co jej pozostało? Dostosować tryb życia - dieta , której podstawą są owoce, warzywa i strączki z domowej hodowli, unikanie stresujących sytuacji, uprawianie jogi. 

To ma sens, przed pojawieniem się objawów skórnych miałam trochę stresu ze zdrowiem dziecka, nawet spać nie mogłam kilka nocy, już myślałam o nerwicy... 


6875x napisał(a):

Uszy do góry! :) Trochę to zajmie, ale jak tylko zaleczysz choroby i będziesz pod regularną kontrolą - da się żyć :) Sama mam Hashimoto, AZS i insulinooponrość. W najgorszym stadium choroby skóry myślałam, że wyjdę z siebie - nie spałam, nie jadłam, a z moich ropiejących przedramion co chwilę pobierano krew lub wstrzykiwano mi coś na złagodzenie objawów. Od trzech lat świąd pojawia się tylko na lewym zgięciu łokcia i na karku, w sytuacjach bardzo stresowych, gdy zjem trochę za dużo nabiału lub "za późno" wezmę prysznic po treningu. Na początku używałam maści steroidowych, potem maści z witaminą A, a teraz wystarczy właśnie kontrola diety oraz używanie odpowiednich kosmetyków. To samo tyczy się insulinooporności i Hashimoto, bo dieta i aktywność fizyczna grają tu główne role. Na tarczyce od 4 lat biorę leki, wskaźnik insulinooporności obniżyłam do 1,01 bez prochów.

Rozumiem, że na wczesnym etapie możesz czuć się przytłoczona, ale uwierz na słowo, że najlepszym sposobem jest właśnie zebranie się do kupy i działanie w kierunku zaleczenia. 

Dziękuję za słowa wsparcia ❤️

Niestety, apteczka się poszerza: leki na wątrobę, eutyrox, maści do smarowania... 


Pani dermatolog nic nie wspomniała o diecie. Poczytam o tym więcej 😊

A pozbyłaś się z diety alergenów- mleka, kakao, czasami seler, alkohol itp. Mnie na starość wyszedł azs, ale to był chwilowy epizod- przesadziłam z kakao (chociaż czekoladę jem codziennie). W każdym razie mleka już nie piję ani przetworów.

Nigdy nie miałam alergii pokarmowych... Nikt dotychczas tego nie zasugerował, więc nie było potrzeby rezygnować 🤷


Alkoholu nie pije, używek nie biorę (wątroba). 

Nie mam choroby autoimminologicznej, ale wcześnie zaatakowała mnie inna choroba - oswajam się z tym od kilku miesięcy i tak się zastanawiam, skąd mi się to wzięło. Poza tym diagnostyka szpitalna na której byłam parę miesięcy temu wykazała 3 wady w obrębie układu nerwowego (najprawdopodobniej wrodzone, zylam sobie z nimi nieświadoma 34 lata). Dodatkowo czekam na wyniki z poradni genetycznej w kierunku jeszcze jednej choroby (jedna z wad skierowała podejrzenie w tym kierunku). Jak o tym myślę, to zastanawiam się czemu los daje mi tak w kość 


A jak żyje? Zmieniłam dietę na mix przeciwzapalnej/paleo/protokół dr Wahls - są jakieś odstępstwa, generalnie jednak gluten i mleko out. Staram się minimalizować stres, ćwiczę jogę i pilates i jakieś delikatne ćwiczenia, biorę leki. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.