Temat: Związek a finanse

ddd

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

omg Dziewczyny nie wyobrażam sobie by mój mąż miał wgląd w każdą transakcję, którą wykonuję , taki monitoring sprawiałby że nie czułabym się komfortowo mimo, że nie przewalam kasy na głupoty i nie ukrywam przed mężem, że kupiłam maskę do twarzy za 100 zł czy coś, ale też nie czuję potrzeby spowiadania się ;P cenię sobie swoją "przestrzeń".. ale to tylko pokazuje, że co człowiek to inne potrzeby ;p

bardzo proszę.

jezeli bylabym chwilowo na bezrobociu to dalej nie widze sensu by miec wspolne konto. Mam na tyle duzo doswiadczenia i wiedzy, ze nie sadze bym latami szukala nowej pracy. Maz pewnie by mi przelewal po wyplacie jakas wieksza kwote na tyle duza bym nie musiala co chwila latac i prosic i tyle. Jedyna sytuacja kiedy moge sobie wyobrazic bym nie pracowala na dluzej to niepełnosprawność i wtedy rzeczywiscie 2 rachunki nie mialyby sensu, ale nie jestem osoba, ktora by sie zadreczala czarnymi scenariuszami.

a czemu zakładasz od razu czarny scenariusz przy wspólnej kasie? Skąd w ogóle pomysł, że to oznacza wzajemną kontrolę i tłumaczenie się z każdej wydanej złotówki? 

Pasek wagi

Osobne konta, ale dostęp ma każde do każdego. Oddaje mi do zarządzania też wszystkie karty bonusowe itp. 

On płaci rachunki i opłaty stałe, ja jedzenie i inne zakupy. 

Mam problem z kupowaniem rzeczy "do domu" bo on z tych co to "niczego nam nie potrzeba",  więc zazwyczaj kończy się tak, że pytam, dyskutuję, a potem kupuję i tak sama. 

Osobne konta, ale kasa jest wspólna co do zasady. Nie mamy jakiegoś sztywnego podziału - kto sobie akurat przypomni o płatności lub kto akurat jest w sklepie - ten płaci.

My od zawsze mieliśmy osobne konta, ale nie było jakiegoś równego podziału, bo płaciła zawsze ta osoba, która miała więcej. I nie było z tym problemu. Teraz mąż robiła opłaty, ja ostatnio prawie ze swojego wcale nie wydaję. Sporo mamy różnych podkont w tym oszczędnościowy- zazwyczaj oddzielnych, bo jak jest promocja na oprocentowanie to zakładamy 2.

jestem ciekawa jak w praktyce wygląda to "placi ten, kto pierwszy wyciągnie portfel". Pytam bo ja byłam kilka lat w związku z facetem który  miał niesamowity dar do wypychania mnie do każdej możliwej kasy. No 9 na 10 przypadków to ja musiałam  ten portfel wyciągać  bo robilo sie już  niezręcznie w stosunku do ekspedientki/kelnera itd.  On nigdy nie widział  problemu, byl zdziwiony że  w ogóle podejmuje temat wspólnych finansów. Na szczęście nie zdążyłam  się  z nim wpakować  w kredyt ani dzieci.

Tak więc u nas podzial kasy nie istnial. On płacił czynsz a ja wszystko, wszystko inne. Zakupy spożywcze,  wyjścia na miasto, wakacje, zamawiane jedzenie, rzeczy do mieszkania, wspólne kosmetyki, chemię... . No generalnie po jakimś czasie juz przeszkadzało mi to. Bylam na tym ciągle  w plecy i to duzo. Gdyby mniej zarabiał,  mial by kłopoty finansowe to oczywiście inna kwestia. No ale mial spore możliwości. Nie chciało mu się pracować.  Podejscie do kasy, pracy i jeszcze splot kilku innych czynników pozwala mi go dzis nazywać moim byłym:)

Pasek wagi

U nas każdy ma swoje konto, zarabiamy podobnie i za wszystko płacimy po połowie (oprócz kredytu, który mój M wziął na mieszkanie tylko na siebie jeszcze przed naszym związkiem). Jak chodzimy do restauracji to raz ja raz on. Ubrania, kosmetyki każdy sobie. Myślę że tak jest ok

Zonda napisał(a):

jestem ciekawa jak w praktyce wygląda to "placi ten, kto pierwszy wyciągnie portfel". Pytam bo ja byłam kilka lat w związku z facetem który  miał niesamowity dar do wypychania mnie do każdej możliwej kasy. No 9 na 10 przypadków to ja musiałam  ten portfel wyciągać  bo robilo sie już  niezręcznie w stosunku do ekspedientki/kelnera itd.  On nigdy nie widział  problemu, byl zdziwiony że  w ogóle podejmuje temat wspólnych finansów. Na szczęście nie zdążyłam  się  z nim wpakować  w kredyt ani dzieci. Tak więc u nas podzial kasy nie istnial. On płacił czynsz a ja wszystko, wszystko inne. Zakupy spożywcze,  wyjścia na miasto, wakacje, zamawiane jedzenie, rzeczy do mieszkania, wspólne kosmetyki, chemię... . No generalnie po jakimś czasie juz przeszkadzało mi to. Bylam na tym ciągle  w plecy i to duzo. Gdyby mniej zarabiał,  mial by kłopoty finansowe to oczywiście inna kwestia. No ale mial spore możliwości. Nie chciało mu się pracować.  Podejscie do kasy, pracy i jeszcze splot kilku innych czynników pozwala mi go dzis nazywać moim byłym:)

Nie wiem jak u innych, ale u mnie, jak jeszcze konta mieliśmy osobne, choć kasę wspólną, to wyglądało to po prostu tak, że jak trzeba było za coś zapłacić to oboje sięgaliśmy po portfel i ktoś mówił, że "ja zapłacę" i tyle. Z tym, że w naszym przypadku pomimo tego, że konta mieliśmy oddzielne, to na prawdę były wspólne pieniądze. Miałam jego kartę, dostępy do kont i często płaciłam jego kartą. Podejrzewam, że u innych osób, u których faktycznie każdy ma swoje finanse, wygląda to pewnie tak, że raz sięga jedna osoba, potem druga. Albo ktoś mowi, że zapłaci. 

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

omg Dziewczyny nie wyobrażam sobie by mój mąż miał wgląd w każdą transakcję, którą wykonuję , taki monitoring sprawiałby że nie czułabym się komfortowo mimo, że nie przewalam kasy na głupoty i nie ukrywam przed mężem, że kupiłam maskę do twarzy za 100 zł czy coś, ale też nie czuję potrzeby spowiadania się ;P cenię sobie swoją "przestrzeń".. ale to tylko pokazuje, że co człowiek to inne potrzeby ;p

bardzo proszę.

jezeli bylabym chwilowo na bezrobociu to dalej nie widze sensu by miec wspolne konto. Mam na tyle duzo doswiadczenia i wiedzy, ze nie sadze bym latami szukala nowej pracy. Maz pewnie by mi przelewal po wyplacie jakas wieksza kwote na tyle duza bym nie musiala co chwila latac i prosic i tyle. Jedyna sytuacja kiedy moge sobie wyobrazic bym nie pracowala na dluzej to niepełnosprawność i wtedy rzeczywiscie 2 rachunki nie mialyby sensu, ale nie jestem osoba, ktora by sie zadreczala czarnymi scenariuszami.

a czemu zakładasz od razu czarny scenariusz przy wspólnej kasie? Skąd w ogóle pomysł, że to oznacza wzajemną kontrolę i tłumaczenie się z każdej wydanej złotówki? 

A pomyśl skoro obecny system dwóch kont,  który mam z mezem u nas się sprawdza to PO CO nam jedno wspólne konto ? Dla mnie moje konto to część mojej prywatności. To tak jakbys spytała np po co Wam 2 konta na fb możecie mieć jedno i to nie oznacza ze będzie czytał Twoje wiadomosc i.. dla mnie sam fakt że ktokolwiek miałby wgląd w moje transakcje odbieralby mi część mojej prywatności. Tak samo jak w tym przykladzie z fb.  A są pary co mają jedno konto na fb :p ja nigdzie nie napisałam że jedno wspólne konto oznacza tłumaczenie się z każdej złotówki tylko że obecnie nie ukrywam się z tym na co wydaje kase ale podkreslilam ze bez tlumaczenia się. Nie wiem jak by to było przy 1 koncie bo nigdy nie miałam jednego wspólnego konta z mezem bo tak jak jest teraz nam pasuje.

Przed ślubem mieliśmy osobne konta bo tak było Jak zaczęliśmy się spotykać. Z jego konta szła cala opłata za wynajem i rachunki, z mojego robiliśmy zakupy żywnościowe i chemię. Wychodziło to mniej wiecej po połowie, reszta pieniędzy i tak była wspólna.

Po ślubie mamy wspólne konto, mamy swoje karty ale i tak konsultujemy ze sobą nadprogramowe zakupy. 

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

omg Dziewczyny nie wyobrażam sobie by mój mąż miał wgląd w każdą transakcję, którą wykonuję , taki monitoring sprawiałby że nie czułabym się komfortowo mimo, że nie przewalam kasy na głupoty i nie ukrywam przed mężem, że kupiłam maskę do twarzy za 100 zł czy coś, ale też nie czuję potrzeby spowiadania się ;P cenię sobie swoją "przestrzeń".. ale to tylko pokazuje, że co człowiek to inne potrzeby ;p

bardzo proszę.

jezeli bylabym chwilowo na bezrobociu to dalej nie widze sensu by miec wspolne konto. Mam na tyle duzo doswiadczenia i wiedzy, ze nie sadze bym latami szukala nowej pracy. Maz pewnie by mi przelewal po wyplacie jakas wieksza kwote na tyle duza bym nie musiala co chwila latac i prosic i tyle. Jedyna sytuacja kiedy moge sobie wyobrazic bym nie pracowala na dluzej to niepełnosprawność i wtedy rzeczywiscie 2 rachunki nie mialyby sensu, ale nie jestem osoba, ktora by sie zadreczala czarnymi scenariuszami.

a czemu zakładasz od razu czarny scenariusz przy wspólnej kasie? Skąd w ogóle pomysł, że to oznacza wzajemną kontrolę i tłumaczenie się z każdej wydanej złotówki? 

A pomyśl skoro obecny system dwóch kont,  który mam z mezem u nas się sprawdza to PO CO nam jedno wspólne konto ? Dla mnie moje konto to część mojej prywatności. To tak jakbys spytała np po co Wam 2 konta na fb możecie mieć jedno i to nie oznacza ze będzie czytał Twoje wiadomosc i.. dla mnie sam fakt że ktokolwiek miałby wgląd w moje transakcje odbieralby mi część mojej prywatności. Tak samo jak w tym przykladzie z fb.  A są pary co mają jedno konto na fb :p ja nigdzie nie napisałam że jedno wspólne konto oznacza tłumaczenie się z każdej złotówki tylko że obecnie nie ukrywam się z tym na co wydaje kase ale podkreslilam ze bez tlumaczenia się. Nie wiem jak by to było przy 1 koncie bo nigdy nie miałam jednego wspólnego konta z mezem bo tak jak jest teraz nam pasuje.

Ale to raczej nie chodzi o to czy dwa konta czy jedno bo to raczej kwestia techniczna, a o wspólność kasy. I to, że ma się wspólną nie oznacza że się wzajemnie kontrolują czy tłumaczy z wydatków, a Ty to założyłaś.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.