- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 sierpnia 2020, 14:21
Poczułam się lekko zaskoczona i teraz nie wiem, ja jestem przewrażliwiona czy jest to jednak nazwijmy to delikatnie "lekka niefrasobliwość" naszej służby zdrowia? Ciekawa jestem Waszego zdania oraz informacji jak to wygląda w innych miejscach opieki. Byłam w szpitalu dziecięcym w W-wie. Bez problemu weszłam na teren szpitala a potem do budynku (drzwi otwarte), bez słowa zapytania przeszłam sobie koło portierni i weszłam na teren szpitala. Wiem, że przy portierni jest zamontowana kamera termowizyjna ale jak się później dowiedziałam "alarm" odzywa się przy temperaturze 38,5. Szpital z licznymi oddziałami dziecięcymi. Wiem, że wirus na szczęście większość dzieciaków traktuje łagodnie ale przecież w szpitalu są (bo często muszą) i te narażone na jego cięższy przebieg. Mam mieszane uczucia biorąc pod uwagę fakt, że 2-3 miesiące temu musiałam bywać z racji różnych wydarzeń w rodzinie w innych szpitalach czy w przychodniach i graniczną temperaturą do wejścia w zależności od miejsca było np. 37,5 - 37,8. Z ciekawości weszłam po powrocie na stronę szpitala gdzie np. można przeczytać rewelacje typu: obowiązuje zakaz odwiedzin pacjentów i wchodzenia osób postronnych, przypadki wymagające interwencji lekarskiej typu zdjęcie szwu, gipsu itp. tylko na zapisy i z jednym opiekunem itd.
25 sierpnia 2020, 07:24
Może nie na czasie bo sytuacja z końcówki czerwca. Siostra ma roczne dziecko z problemami układu moczowego. W przypadku gorączki pierwsze co musza zawsze zrobić to badanie moczu. Pech chciał, że dziecko dostało gorączki 39st w sobotę. Pojechała najpierw sama do szpitala z moczem, a szpital na to, że aktualnie laboratorium w weekendy nie pracuje bo covid (dobra wymówka) a dziecka też nie przyjmą jedynie mogą udzielić porady telefonicznej. Bzdura bo nie mogą zamknąć laboratorium w szpitalu. No to pojechali do innego miasta (duży szpital) i pani na wejściu jak usłyszała, że przyjechali z dzieckiem tak wysoko gorączkującym to zamknęła im drzwi przed nosem. Oczywiście nie dala się zbyć. Zabrali ich do izolatki. Zbadali co trzeba. Akurat wyszło, że jakaś wirusowka, natomiast w karcie napisali, że wywiad w kierunku covid ujemny generalnie lepiej nie chorować bo teleporady przy dziecku mogą sobie w tylek wsadzić. Zastanawia mnie jak to będzie w sezonie grypowym. Będą na wszelki wypadek antybiotyk na telefon przepisywać
Edit. W pierwszym szpitalu uzgodnienia z portierem bo nie można ot tak wejść na tą izbę przyjęć. I czekała pod drzwiami jak poszedł skonsultować temat z personelem bo nie dala sie zbyć. Aczkolwiek procedury może były spowodowane tym, że ze 2 tygodnie wcześniej na oddziale był stwierdzony koronawirus.
Edytowany przez zolzaaaa 25 sierpnia 2020, 07:35
25 sierpnia 2020, 09:56
U mnie do przychodni nie można w ogóle wchodzić. Pacjenta wpuszczają do przychodni tylko jeśli wymaga zbadania i naprawdę źle się czuje ale to i tak wcześniej trzeba to skonsultować przez teleporade. Bardzo się boje tego co będzie działo przez jesień/zime jak ludzie będą chorować na różne paskudztwa. Ja sama często łapie zapalenie ucha albo zatok czy anginę, a przepchać się do specjalisty teraz będzie katorga. Myślę że mnóstwo ludzi będzie umierało albo miało powikłania przez ograniczony dostęp do lekarzy
25 sierpnia 2020, 12:18
W Matce Polce na zewnątrz jest namiot z którego pobiera się ankietę, czy miało się kontakt z zarażonym i czy ma się objawy, podaje się dane pacjenta z adresem i telefonem. Potem przechodzi się do szpitala, a tam sa barierki, za którymi stoją zazwyczaj dwie osoby, więc też tylko dwie osoby mogą wejść do środka na raz. Mierzą temperaturę dziecku i rodzicowi (może wejść tylko jeden rodzic), czytają ankietę i jak wszystko ok można przejść dalej.
25 sierpnia 2020, 13:31
W Matce Polce na zewnątrz jest namiot z którego pobiera się ankietę, czy miało się kontakt z zarażonym i czy ma się objawy, podaje się dane pacjenta z adresem i telefonem. Potem przechodzi się do szpitala, a tam sa barierki, za którymi stoją zazwyczaj dwie osoby, więc też tylko dwie osoby mogą wejść do środka na raz. Mierzą temperaturę dziecku i rodzicowi (może wejść tylko jeden rodzic), czytają ankietę i jak wszystko ok można przejść dalej.
I tak to powinno wyglądać, bo nie oszukujmy się i tak chodzi tylko o spowalnianie jednorazowej ilości zarażonych i ochronę tych najbardziej narażonych na ciężki przebieg. Czyli jednak można i przy leczeniu na NFZ starać się zachować uważność - kwestia tylko odpowiedzialności, chęci i zaangażowania placówki.
25 sierpnia 2020, 14:16
W przychodni też jest dobra organizacja. My tylko na bilansach i szczepieniach byliśmy, więc nie przechodzimy przez ogólna rejestrację, tylko wejściem od tylu. Nie mijamy się z żadnym rodzicem i dzieckiem bo przychodzimy 5 minut wcześniej nikogo nie ma wchodzimy przez oszklone drzwi za którymi jest gabinet lekarski i gabinet zabiegowy. Uzupełniamy ankietę, mierzą nam temperaturę, badanie lekarskie, szczepienie i mamy możliwość poczekania po szczepieniu w przygotowanym pomieszczeniu, czy nie ma reakcji niepożądanych. Jak tam przechodzimy, wszystko po nas jest dezynfekowane i wpuszczają kolejna osobę. A i oczywiście i w przychodni i w Matce Polce obowiązkowe maseczki.
25 sierpnia 2020, 19:41
A i oczywiście i w przychodni i w Matce Polce obowiązkowe maseczki.