- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 maja 2020, 13:31
1,5 roku temu dowiedziałam się, że mam kamienie w pecherzyku zolciowym ( wtedy miałam 10 godzinną kolke zolciowa+ duże wymioty żółcią) . Wtedy nic z tym nic nie zrobili,bo byłam w ciąży. Po ciąży chciałam z zabiegiem poczekac az trochę dziecko podrosnie. Teoretycznie miałam już skierowanie do poradni w marcu ale przez epidemie zrezygnowałam.Od tego czasu miałam z dwa razy lekką kolke ale szybko ustepowala aż do tego tygodnia. W nocy z wtorku na środę miałam znów godzinną kolke, potem znów kolke z środy na czwartek około 2 h i kolka przeszła ale od tego czasu cały czas boli mnie brzuch i czasem zacznie kuc gdzieś w okolicy prawego żebra. Nie mam gorączki ani wymiotow. Nospa i leki przeciwbólowe średnio pomagają. Czy któraś z Was miała może podobnie? Czy można to przeczekać czy może jechać do szpitala? Tylko obawiam się, że tak jak za pierwszym razem zatrzymają w szpitalu i będą tylko obserwować tym bardziej, że zbliża się weekend
Edytowany przez steph 15 maja 2020, 13:32
15 maja 2020, 14:14
Ja na twoim miejscu poczytałabym o sposobach na wypłukanie kamieni i spróbowałabym a dopiero jeśli to by nie pomogło to poszłabym na zabieg. Niestety przeważnie z kamieniami usuwają też woreczek, który jest nam potrzebny.
15 maja 2020, 14:18
Kamieni można się pozbyć odpowiednią dietą i ziołami. Operację wybrałabym jako ostateczność.
15 maja 2020, 16:09
u mnie wyryto kamice 6 lat temu, w wieku 18 lat. Od razu chcieli usuwac i operacje. Od kilku lat nie miałam ani jednego mocnego ataku, staram sie jesc z głową i nie objadać - wszystko jest w najlepszym porządku. Operacja, tak jak wyżej kotś napisał, moim zdaniem to ostateczność. Aczkolwiek nie namawiam, musisz sama słuchac organizmu i zobaczyć, czy w twoim wypadku odpowiednia dieta zadziała
15 maja 2020, 16:41
Tak, jasne czekajcie i hodujcie głaza..., chyba że w końcu dostaniecie raka, a akurat ten woreczka jest bardzo złośliwy....i w ostatnich dekadach rośnie ilość tego typu nowotworów. Dziś już nawet przy małych kamieniach polecają wyciąć woreczek. Bez niego da się żyć, choć trzeba być na diecie i nie obżerać się, bo nie ma takich zapasów żółci, tylko to co jest produkowane na bieżąco. O wypłukiwaniu kamieni z woreczka pierwsze słyszę.... coś się wam pomyliło z kamieniami nerkowymi...po co komuś radzić jak się nie odróżnia schorzenia?
15 maja 2020, 18:08
Tak, jasne czekajcie i hodujcie głaza..., chyba że w końcu dostaniecie raka, a akurat ten woreczka jest bardzo złośliwy....i w ostatnich dekadach rośnie ilość tego typu nowotworów. Dziś już nawet przy małych kamieniach polecają wyciąć woreczek. Bez niego da się żyć, choć trzeba być na diecie i nie obżerać się, bo nie ma takich zapasów żółci, tylko to co jest produkowane na bieżąco. O wypłukiwaniu kamieni z woreczka pierwsze słyszę.... coś się wam pomyliło z kamieniami nerkowymi...po co komuś radzić jak się nie odróżnia schorzenia?
Nie pomyliło się. Poczytaj na ten temat, są ludzie, którzy wypłukali kamienie. Zależy to zapewne od ich wielkości i struktury ale można to zrobić no a jak się nie uda to trzeba operować. Aha a co do operacji to jeśli ktoś może to najlepiej prywatnie ugadać się z lekarzem aby usunął tylko kamienie a woreczek zostawić. Znam kobietę której tak zrobili - rozcięli woreczek, wyczyścili i zaszyli a nie usuwali.
15 maja 2020, 19:30
Ja próbowałam wypłukać sobie kamienie z woreczka, bo też miałam kamicę i napady kolki były kilkugodzinne i nie do zniesienia. Doszło do tego, że bałam się cokolwiek jeść żeby nie mieć napadów. Skończyło się tak, że wylądowałam na stole operacyjnym, bo kamień zatkał mi przewód żółciowy i dostałam żółtaczki mechanicznej i nie mogłam ustać na nogach.... Także radzę się zastanowić, zanim się zacznie eksperymenty na sobie. Ostatecznie pęcherzyk został usunięty.
15 maja 2020, 21:47
Miałam podobną sytuację - akurat u mnie pęcherzyk odezwał się po ciąży. Urodziłam w październiku zeszłego roku, miałam kilka ataków, poszłam na początku grudnia do lekarza i dowiedziałam się, że mam dużo małych kamieni. Dostałam skierowanie na usuniecie pęcherzyka. Stwierdziłam, że poczekam z operacją, aż dziecko podrośnie, bo kp. Przed samymi świętami Bożego Narodzenia dostałam ataku, po którym bolał mnie brzuch 3 dni. Po świętach pojechałam się zapisać na operację, termin wyznaczony na marzec. Przez ten okres trzymałam się diety lekkostrawnej, ale im bliżej terminu, tym częściej ataki się powtarzały. Teraz jestem już po, jem normalnie ale unikam tłustego. Mi akurat operacja pomogła, wcześniej przez to wszystko często się stresowałam i bałam się, że obudzę się w nocy z bólem.