Temat: Czy istnieje przyjaźń damsko męska?

Czy wg was istnieje przyjaźń damsko męska? Proszę o argumentację jeśli jest tak/nie

Mam przyjaciela już 9 lat. Także da się 

Wilena napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Wilena napisał(a):

Istnieje, przykład numer jeden - 25 lat. Przykład numer dwa - 10 lat. Nie każdy postrzega rzeczywistość przez pryzmat *zwierząt w okresie godowym", jak się drugą osobę odbiera aseksualsnie i on/ona tak samo odbiera nas, to można się zaprzyjaźnić. 
Wiesz, mnie moi przyjaciele - "przyjaciele" nie odbierają w kontekście godowym. Widzą we mnie potencjalną partnerkę, bo podobam im się wizualnie, świetnie się dogadujemy, lubią spędzać ze mną czas, cenią moje wartości i styl życia - to ich słowa, nie moje. Nie ma w tym nic zwierzęcego. 
To akurat podstawa dla świetnej przyjaźni ;) Szkoda, że nie udało Ci się szczerze zaprzyjaźnić z facetem ;)
To również podstawy świetnego związku. :D Mimo wszystko przyjaźń z nimi uważam za szczerą, choć z ich strony jest w tym coś więcej. Przyjaźnię się z nimi już od 8 i 6 lat. W międzyczasie wyszłam za mąż, jednak żaden z nich się ode mnie nie odwrócił, ani nie zaczął zachowywać się inaczej niż dotychczas. 
Gdybym ja była w takiej sytuacji, to w ogóle bym tego nie nazwała przyjaźnią. Raczej trzymaniem przy sobie kogoś, kto sam nie miał odwagi/siły/sentymentu zakończyć relacji z kimś kim jest nieszczęslowie zauroczony. Zakładam, że jeżeli utrzymuję relację że swoimi przyjaciółmi to utrzymujemy ją dlatego, że znaleźliśmy sobie taką dodatkową siostrę/brata, nie dlatego że widzimy w kimś potencjalną partnerkę. Przez aspekt godowy miałam na myśli odbieranie kogoś w jakikolwiek seksualny sposób. Dla mnie odbieranie tak przyjaciół jest równie surrealistyczne co odbieranie tak własnego brata (a mam rodzonego brata i jestem w stanie to porównać). 

Ja również mam brata, więc wiem jakiego typu są to uczucia. :) Moi przyjaciele są dla mnie totalnie aseksualni, ja dla nich nie, ale to naprawdę nie przekreśla szansy na przyjaźń (zrozumienie, zaufanie, lojalność, wsparcie itd.). Nie wydaje mi się również, żeby nie zerwali ze mną kontaktu z powodu braku odwagi - w jakiejkolwiek formie. Ja to widzę tak, że są na tyle dojrzali, żeby nie przekreślać naszej relacji, na którą składa się wiele fajnych czynników. 

EgyptianCat napisał(a):

Wilena napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Wilena napisał(a):

Istnieje, przykład numer jeden - 25 lat. Przykład numer dwa - 10 lat. Nie każdy postrzega rzeczywistość przez pryzmat *zwierząt w okresie godowym", jak się drugą osobę odbiera aseksualsnie i on/ona tak samo odbiera nas, to można się zaprzyjaźnić. 
Wiesz, mnie moi przyjaciele - "przyjaciele" nie odbierają w kontekście godowym. Widzą we mnie potencjalną partnerkę, bo podobam im się wizualnie, świetnie się dogadujemy, lubią spędzać ze mną czas, cenią moje wartości i styl życia - to ich słowa, nie moje. Nie ma w tym nic zwierzęcego. 
To akurat podstawa dla świetnej przyjaźni ;) Szkoda, że nie udało Ci się szczerze zaprzyjaźnić z facetem ;)
To również podstawy świetnego związku. :D Mimo wszystko przyjaźń z nimi uważam za szczerą, choć z ich strony jest w tym coś więcej. Przyjaźnię się z nimi już od 8 i 6 lat. W międzyczasie wyszłam za mąż, jednak żaden z nich się ode mnie nie odwrócił, ani nie zaczął zachowywać się inaczej niż dotychczas. 
Gdybym ja była w takiej sytuacji, to w ogóle bym tego nie nazwała przyjaźnią. Raczej trzymaniem przy sobie kogoś, kto sam nie miał odwagi/siły/sentymentu zakończyć relacji z kimś kim jest nieszczęslowie zauroczony. Zakładam, że jeżeli utrzymuję relację że swoimi przyjaciółmi to utrzymujemy ją dlatego, że znaleźliśmy sobie taką dodatkową siostrę/brata, nie dlatego że widzimy w kimś potencjalną partnerkę. Przez aspekt godowy miałam na myśli odbieranie kogoś w jakikolwiek seksualny sposób. Dla mnie odbieranie tak przyjaciół jest równie surrealistyczne co odbieranie tak własnego brata (a mam rodzonego brata i jestem w stanie to porównać). 
Ja również mam brata, więc wiem jakiego typu są to uczucia. :) Moi przyjaciele są dla mnie totalnie aseksualni, ja dla nich nie, ale to naprawdę nie przekreśla szansy na przyjaźń (zrozumienie, zaufanie, lojalność, wsparcie itd.). Nie wydaje mi się również, żeby nie zerwali ze mną kontaktu z powodu braku odwagi - w jakiejkolwiek formie. Ja to widzę tak, że są na tyle dojrzali, żeby nie przekreślać naszej relacji, na którą składa się wiele fajnych czynników. 

Tak, tylko masz pewność, że powodem przez który nie przereślili Waszej relacji są te fajne czynniki, a nie ukryta (nawet podświadoma) nadzieja, że się rozwiedziesz i może wtedy zmienisz zdanie co do związku z nimi? Pytam retorycznie. Dojrzałość to moim zdaniem między innymi pewna zdolność uporządkowania relacji z innymi ludźmi. Takie trwanie przy przyjaciółce, która nas "zfriendzonowała" bardziej mi się kojarzy z nastoletnimi dramami. 

Wilena napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Wilena napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Wilena napisał(a):

Istnieje, przykład numer jeden - 25 lat. Przykład numer dwa - 10 lat. Nie każdy postrzega rzeczywistość przez pryzmat *zwierząt w okresie godowym", jak się drugą osobę odbiera aseksualsnie i on/ona tak samo odbiera nas, to można się zaprzyjaźnić. 
Wiesz, mnie moi przyjaciele - "przyjaciele" nie odbierają w kontekście godowym. Widzą we mnie potencjalną partnerkę, bo podobam im się wizualnie, świetnie się dogadujemy, lubią spędzać ze mną czas, cenią moje wartości i styl życia - to ich słowa, nie moje. Nie ma w tym nic zwierzęcego. 
To akurat podstawa dla świetnej przyjaźni ;) Szkoda, że nie udało Ci się szczerze zaprzyjaźnić z facetem ;)
To również podstawy świetnego związku. :D Mimo wszystko przyjaźń z nimi uważam za szczerą, choć z ich strony jest w tym coś więcej. Przyjaźnię się z nimi już od 8 i 6 lat. W międzyczasie wyszłam za mąż, jednak żaden z nich się ode mnie nie odwrócił, ani nie zaczął zachowywać się inaczej niż dotychczas. 
Gdybym ja była w takiej sytuacji, to w ogóle bym tego nie nazwała przyjaźnią. Raczej trzymaniem przy sobie kogoś, kto sam nie miał odwagi/siły/sentymentu zakończyć relacji z kimś kim jest nieszczęslowie zauroczony. Zakładam, że jeżeli utrzymuję relację że swoimi przyjaciółmi to utrzymujemy ją dlatego, że znaleźliśmy sobie taką dodatkową siostrę/brata, nie dlatego że widzimy w kimś potencjalną partnerkę. Przez aspekt godowy miałam na myśli odbieranie kogoś w jakikolwiek seksualny sposób. Dla mnie odbieranie tak przyjaciół jest równie surrealistyczne co odbieranie tak własnego brata (a mam rodzonego brata i jestem w stanie to porównać). 
Ja również mam brata, więc wiem jakiego typu są to uczucia. :) Moi przyjaciele są dla mnie totalnie aseksualni, ja dla nich nie, ale to naprawdę nie przekreśla szansy na przyjaźń (zrozumienie, zaufanie, lojalność, wsparcie itd.). Nie wydaje mi się również, żeby nie zerwali ze mną kontaktu z powodu braku odwagi - w jakiejkolwiek formie. Ja to widzę tak, że są na tyle dojrzali, żeby nie przekreślać naszej relacji, na którą składa się wiele fajnych czynników. 
Tak, tylko masz pewność, że powodem przez który nie przereślili Waszej relacji są te fajne czynniki, a nie ukryta (nawet podświadoma) nadzieja, że się rozwiedziesz i może wtedy zmienisz zdanie co do związku z nimi? Pytam retorycznie. Dojrzałość to moim zdaniem między innymi pewna zdolność uporządkowania relacji z innymi ludźmi. Takie trwanie przy przyjaciółce, która nas "zfriendzonowała" bardziej mi się kojarzy z nastoletnimi dramami. 

Mimo wszystko odpowiem. :) Tak, mam pewność, że nie mają żadnych złudzeń. Jednego z tych przyjaciół znam dłużej niż swojego męża. Byłam sama, spotykaliśmy się u mnie w domu, zostaw u mnie na noc - nigdy do niczego nie doszło. Drugiego przyjaciela poznałam w tym samym czasie co swojego męża. Byliśmy sąsiadami przez ponad 2 lata i widywaliśmy się dzień w dzień, rozmawialiśmy godzinami - nigdy do niczego nie doszło. 

Obecnie wszyscy mieszkamy na tej samej półkuli, ale w trzech różnych krajach i widujemy się głównie wirtualnie. Nie ma w tym żadnych dram. Nienawidzę problemów, toksycznych sytuacji, pretensji i wszelkich chorych akcji, gdyby cokolwiek takiego miało miejsce, na pewno zakończyłabym te swoje przyjaźnie. 

EgyptianCat napisał(a):

Wilena napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Wilena napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Iamcookie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Wilena napisał(a):

Istnieje, przykład numer jeden - 25 lat. Przykład numer dwa - 10 lat. Nie każdy postrzega rzeczywistość przez pryzmat *zwierząt w okresie godowym", jak się drugą osobę odbiera aseksualsnie i on/ona tak samo odbiera nas, to można się zaprzyjaźnić. 
Wiesz, mnie moi przyjaciele - "przyjaciele" nie odbierają w kontekście godowym. Widzą we mnie potencjalną partnerkę, bo podobam im się wizualnie, świetnie się dogadujemy, lubią spędzać ze mną czas, cenią moje wartości i styl życia - to ich słowa, nie moje. Nie ma w tym nic zwierzęcego. 
To akurat podstawa dla świetnej przyjaźni ;) Szkoda, że nie udało Ci się szczerze zaprzyjaźnić z facetem ;)
To również podstawy świetnego związku. :D Mimo wszystko przyjaźń z nimi uważam za szczerą, choć z ich strony jest w tym coś więcej. Przyjaźnię się z nimi już od 8 i 6 lat. W międzyczasie wyszłam za mąż, jednak żaden z nich się ode mnie nie odwrócił, ani nie zaczął zachowywać się inaczej niż dotychczas. 
Gdybym ja była w takiej sytuacji, to w ogóle bym tego nie nazwała przyjaźnią. Raczej trzymaniem przy sobie kogoś, kto sam nie miał odwagi/siły/sentymentu zakończyć relacji z kimś kim jest nieszczęslowie zauroczony. Zakładam, że jeżeli utrzymuję relację że swoimi przyjaciółmi to utrzymujemy ją dlatego, że znaleźliśmy sobie taką dodatkową siostrę/brata, nie dlatego że widzimy w kimś potencjalną partnerkę. Przez aspekt godowy miałam na myśli odbieranie kogoś w jakikolwiek seksualny sposób. Dla mnie odbieranie tak przyjaciół jest równie surrealistyczne co odbieranie tak własnego brata (a mam rodzonego brata i jestem w stanie to porównać). 
Ja również mam brata, więc wiem jakiego typu są to uczucia. :) Moi przyjaciele są dla mnie totalnie aseksualni, ja dla nich nie, ale to naprawdę nie przekreśla szansy na przyjaźń (zrozumienie, zaufanie, lojalność, wsparcie itd.). Nie wydaje mi się również, żeby nie zerwali ze mną kontaktu z powodu braku odwagi - w jakiejkolwiek formie. Ja to widzę tak, że są na tyle dojrzali, żeby nie przekreślać naszej relacji, na którą składa się wiele fajnych czynników. 
Tak, tylko masz pewność, że powodem przez który nie przereślili Waszej relacji są te fajne czynniki, a nie ukryta (nawet podświadoma) nadzieja, że się rozwiedziesz i może wtedy zmienisz zdanie co do związku z nimi? Pytam retorycznie. Dojrzałość to moim zdaniem między innymi pewna zdolność uporządkowania relacji z innymi ludźmi. Takie trwanie przy przyjaciółce, która nas "zfriendzonowała" bardziej mi się kojarzy z nastoletnimi dramami. 
Mimo wszystko odpowiem. :) Tak, mam pewność, że nie mają żadnych złudzeń. Jednego z tych przyjaciół znam dłużej niż swojego męża. Byłam sama, spotykaliśmy się u mnie w domu, zostaw u mnie na noc - nigdy do niczego nie doszło. Drugiego przyjaciela poznałam w tym samym czasie co swojego męża. Byliśmy sąsiadami przez ponad 2 lata i widywaliśmy się dzień w dzień, rozmawialiśmy godzinami - nigdy do niczego nie doszło. Obecnie wszyscy mieszkamy na tej samej półkuli, ale w trzech różnych krajach i widujemy się głównie wirtualnie. Nie ma w tym żadnych dram. Nienawidzę problemów, toksycznych sytuacji, pretensji i wszelkich chorych akcji, gdyby cokolwiek takiego miało miejsce, na pewno zakończyłabym te swoje przyjaźnie. 

No nic, poziom abstrakcji, mimo nakreślenia sytuacji i tak dla mnie nie do ogarnięcia. No ale może inaczej jak mieszka się kimś prawie, że przez płot.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.