Temat: Wątpliwości

Czy wy odrazu na początku związku byłyście pewne swojego partnera ? Czy miałyście jakieś wątpliwości spowodowane może wcześniejszymi doświadczeniami ? Jeżeli tak to czy z czasem te wątpliwości przeszły ?

Ja nie byłam pewna :) Miałam masę wątpliwości Ale wg mnie lepiej jak na początku nie jest kolorowo niż kiedy jest super różowo a później człowiek zderza się z rzeczywistością. Dziś jestesmy zaręczeni i spodziewamy się synka za 3 miesiące

Byłam pewna od pierwszego spotkania. Miał to coś w sobie. Dziś jesteśmy już 8 lat ze sobą i dalej jest super :)

Pasek wagi

pobraliśmy sie po 19 latach zwiazku, to chyba mówi samo przez się ;)

główna wątpliwość z mojej strony polegała na tym, czy będe w stanie dotrzymac obietnicy złożonej podczas ceremonii, kiedy mnie mój ewentualny mąż zacznie wkurwiać. Póki co mnie nie wkurwia, znaczy oczywiście trochę w akceptowalnych granicach. Ja bym bardzo nie chciała musieć sobie racjonalizować, dlaczego nie chce żeby nasze małzenstwo było szczęśliwe, zgodne i trwałe. 

jakoś tak głupio bo nie, nie miałam. 

Broniłam się na początku bo byłam „po przejściach” i racjonalizowałam wszystko ale czułam się strasznie bezpiecznie przy nim. Szybko razem zamieszkaliśmy ale i tak się zabezpieczyłam tym, ze od razu ustaliliśmy co by było gdybyśmy się rozstawali, umowa była na jedna osobę żeby było łatwiej.

A jednak z każdym dniem utwierdzałam się w przekonaniu, ze mam niewiarygodne szczęście, ze poznałam kogoś tak pasującego do mnie i któremu ja pasuje idealnie. ale z drugiej strony co będzie, czas pokaże. Bardzo chciałabym żebyśmy żyli długo i szczęśliwie ale jak się pochrzani to w imię idei cierpieć żadne z nas nie zamierza.

Nie, nie miałam. Po pierwszej randce zadzwoniłam do siostry i powiedziałam, że poznałam męża :)

Magiczna_Niewiasta napisał(a):

Byłam pewna od pierwszego spotkania. Miał to coś w sobie. Dziś jesteśmy już 8 lat ze sobą i dalej jest super :)

Tak samo jak wyżej. Nie jestem kochliwa - w życiu podobało mi się zaledwie kilku facetów (ostatni - w technikum). Potem długo, długo nic i wreszcie zobaczyłam JEGO. Serducho drgnęło mi na tyle, że postanowiłam jakoś zagadać (nigdy wcześniej bym się nie odważyła!). Kiedy na wychodnym poprosił mnie o numer telefonu, byłam w siódmym niebie :D Do tej pory nie wiemy, kto kogo poderwał, bo on też twierdzi, że zakochał się od pierwszego wejrzenia :D Kontynuując: nigdy nie miałam wątpliwości co do niego i jego uczuć w stosunku do mnie.

Jakie odniosłam wrażenie, kiedy go ujrzałam? Że stoi przede mną fajny, inteligentny i wesoły facet z poczuciem humoru. Pogodny, uśmiechnięty. Nosił też aparat ortodontyczny tak samo, jak ja. Dotąd mnie nie zawiódł i mam nadzieję, że tak pozostanie :)

Pasek wagi

aleksytymia napisał(a):

Nie, nie miałam. Po pierwszej randce zadzwoniłam do siostry i powiedziałam, że poznałam męża :)

Piękne! 😊 Takie historie jak ta, pokazują, że jeśli człowiek trafi na tę odpowiednią osobę, to coś takiego jak wątpliwości nie istnieje. Nie zastanawiamy się wtedy, czy coś wypada, czy nie; nie gramy z tą drugą osobą w gierki, nie bawimy się w podchody. Po prostu cieszymy się jej obecnością i pielęgnujemy to, co nam dano, aby tego nie stracić.

Pasek wagi

Nope. Nie byłam pewna i nie będę. Co do zasady ludziom nie ufam (w tym sobie). Ale jesteśmy razem 15 lat i jest git. Na co dzień w ogóle nie rozmyślam o takich sprawach. 

Ja tego, co obecnie poznałam pomyślałam "to będzie mój mąż". Co z tego wyniknie, nie wiem. O żadnym wcześniejszym partnerze tak nie pomyśląłam.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.