Temat: problemy z własną osobą.

Hej! Mam pewien, dla mnie osobiście "duży" problem z własną osobą. Proszę wypowiedzcie się, co sądzicie. Moja wypowiedź jest długa, zawiła, sorry ale trudno było mi to wszystko ująć w jednej wypowiedzi..

Kończę w tym roku 22, i tak naprawdę nie wiem co chcę w życiu robić. Jestem w stałym związku od 4 lat, remontujemy mieszkanie (nie nasze) i będziemy razem mieszkać w miejscowości liczącej ok 20 tys osób (mniej więcej). Zawsze chciałam z nim mieszkać, bo nie mogliśmy razem spać itd, ("teściowa") a mieszkaliśmy dość daleko od siebie- mimo że w tym samym mieście. Było to uciążliwe. Gdy pojawiła się możliwość oczywiście zgodziłam się, a teraz w sumie boję się tego, nie wiem czemu- może tych nagłych zmian.

Przechodząc do głównego problemu, z którym sobie nie radzę.

Dwa lata temu zaczęłam studia- prawo, na pierwszym roku pod koniec zrezygnowałam z nich- w sumie sama nie wiem czemu, było mi ciężko, nie dawałam rady chyba, bardzo dużo nauki było. Przez rok siedziałam w domu, nie mogłam pracy znaleźć, a trochę nawet wołałam z nim siedzieć. Przez ten rok schudłam ok 22 kg, chłopak zabrał mnie na wakacje za granicę. Myślałam nad powrotem na studia- tylko na jakie? Moim marzeniem odkąd pamiętam (w gimnazjum) było prawo.W niepewności czy faktycznie powinnam, wróciłam na ten sam kierunek.  Zostało mi 5 przedmiotów do zaliczenia- przedmiotów brył. I znowu zaczyna się to samo. Załamałam się. nie daję rady. Wiecznie muszę ślęczeć nad książkami. Denerwuje mnie to. Mimo tego, ze chciałabym być wykształcona w tym kierunku, przeraża mnie ogrom nauki i czas jaki muszę temu poświęcić. A chciałabym jeszcze inne rzeczy robić w życiu, jestem młoda i jakoś nie mam czasu się wyszaleć. A do tego muszę dzielić teraz czas pomiędzy remontem.

Pytanie co mam zrobić? ciągnąć naukę tego? zrezygnować znowu?

Nie wiem co mogłabym innego w życiu robić. Myślałam o założeniu własnej firmy- nie wiem jakiej jeszcze. Trudno wgryźć się w tak mały rynek. Może zaczne inne studia? ale jakie? to właśnie te zawsze były moim marzeniem. Oprócz tego lubię gotować, lubiłam zawsze język angielski i nawet dość dobrze go potrafiłam. A może zaczęłabym projektować jakieś reklamy, ogłoszenia itd? Nie wiem. Przez naukę nie miałam jakoś czasu się tym zainteresować.

Zawsze byłam dość zdecydowaną osobą, ale odkąd zrezygnowałam ze studiów dwa lata temu "trochę" się to zmieniło.

Mama mówi, że jak mam się męczyć to mam dać sobie spokój. Iść sobie na łatwiejsze studia, pójść do pracy ( ale gdzie tu mogę pracować? rossmann, biedronka, lidl- to nie moje marzenie). Chłopak doradza abym skończyła studia, tzn wolałby, ale decyzje mam podjąć sama, nie zmusza mnie do niczego.

Nigdy nie przejmowałam się opinią innych. Ale teraz nie mam zamiaru sluchac, że oooo znowu poszła na studia i nie skończyła. I te ciagle pytania i patrzenie rodziny co ja bede robić dalej.

Jestem zagubiona, nieszczęśliwa i nie wiem co mam robić dalej ze swoim życiem. Nie chce go bezsensownie przeżyć, zmarnować.
I to nie jest tak, że jestem bogatą rozkapryszoną 22 latką. Nigdy nam się nie przelewało, wychowywałam się bez ojca, nie utrzymuje z nim kontaktu, studia pomaga mi opłacać w czesci chłopak.

Uważam się za osobę dość inteligentną, mądrą, potrafiącą znaleźć się w towarzystwie, tylko strasznie się pogubiłam w życiu, nie wiem czego chce.

-------------- dodam, ze mam często zajęcia na studiach, co tydzien w sobotę, w razie W na 2gim roku są co tydzień w piątek, sobotę, niedziele- znalezienie pracy w moim miescie graniczy z cudem, a nawet nie wyobrazam sobie pogodzenie pracy z tymi studiami.
my Ci nie pomożemy...

Ty się poddałaś. niby chcesz studiować prawo, a uczyć się nie bardzo... no tak dobrze to nie ma.
nie chcesz pracować w sklepach to wypadałoby skończyć studia. nie te, to inne. jeżeli chcesz mieć własną firmę to studiuj może coś z zarządzaniem... nie wiem. sama musisz podjęć decyzję...
Pasek wagi
Skoro to Twoje marzenie, to ja bym za nim goniła- pierwszy rok najcięższy, potem będzie lepiej. Ale decyduj sama, to Twoje życie. Poza tym, jak sama wiesz, skoro wcześniej probowalas a teraz znowu chciałaś sprobować to chyba Ci jednak na tych studiach zależy...
Jeżeli przeraził Cię ogrom nauki na początku studiów to nie polecam kontynuować. Prawo to taki kierunek, gdzie nie sprawdza się reguła 'przeżyć pierwszą sesję, potem będzie już lepiej'. Im dalej tym więcej nauki, więcej godzin spędzonych na wertowaniu książek, dużo pamięciówki. A prawników teraz tylu, że same studia niestety nie wystarczają wg mnie, trzeba też mieć doświadczenie, odbywać staże, uczyć się dodatkowych języków, angażować w koła naukowe, żeby CV nie świeciło pustkami.
Prawo to długa droga, której kres nie jest taki pewny. :)
A, jeżeli zdecydujesz się na kontynuowanie prawa to polecam szukania pracy w kancelariach, szczególnie, że studiujesz zaocznie.
bez pracy niczego nie osiasgniesz, trzeba sie przylozyc i skonczyc studia

Jesteś bardzo niezdecydowana..Masz 22 lata, musisz być odpowiedzialna i konsekwentna. 'Skakanie z kwiatka na kwiatek' nie jest dobrym rozwiązaniem... Jeżeli już wróciłaś po raz drugi na te studia, to dojdź do celu..zwłaszcza, że podobno zawsze było to Twoim marzeniem.  Skoro zajęcia masz w weekendy, nie pracujesz zawodowo, to chyba dasz radę uczyć się na egzaminy od pon-pt? Ja na Twoim miejscu poszukałabym sobie jakieś pracy na pół etatu, byłabyś niezależna finansowo, a pieniążki zawsze się przydadzą. Gud lak. ; )

Pasek wagi
Well, nie wiem na jakiej uczelni zaocznie studiujesz, wiem tylko, że np. na UŁ merytoryczny przeskok między studiami dziennymi, a zaocznymi jest GIGANTYCZNY. I nie twierdzę, że to wina wyłącznie studentów, którzy się uczyć nie chcą - na pewno są tam jednostki ambitne. Ale nawet wykładowcom ich uczyć się nie chce - zajęcia prowadzi kadra kategorii b lub gorszej, o profesorze można pomarzyć, a i doktora nie zawsze spotkasz. 

W każdym razie, jeśli już na pierwszym roku zaocznych nie dajesz rady, to ja nie widzę Cię 'w zawodzie'. Uwierz mi, I rok to bułka z masłem, logika, prawo konstytucyjne, rzymskie, itp to mały pikuś w porównaniu z czekającym później prawem cywilnym czy postępowaniami...

może administracja? 

ps. na studiach rzadko kto pracuje w wymarzonym miejscu... od czegoś trzeba zacząć. Większość moich znajomych zaczynała od kelnerowania, układania towarów na półkach Tesco, itp, a dopiero około 3 roku zaczęli aplikować na stanowiska biurowe/urzędnicze - gdy mieli pracodawcy cokolwiek do zaoferowania.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.