10 kwietnia 2011, 17:31
Znowu natchnelo mnie na porzadkowanie mojego zycia.. Nie pogodzilam sie z moim dziecinstwem mam problemy ze soba wiem ze bywam toksyczna dla siebie i innych i wiem ze czas zaczac zycie od nowa. Mam poczucie ze zniszczylam sobie zycie godzac sie na choroby, niewiele nauczylam sie w szkole i czasami ciezko mi wytrzymac ze soba sama, wszystkiego sie boje, ciagle sie mimowolnie bronie. "Do psychologa!", powiecie. To nie takie proste.
Mialam depresje chyba przez pol podstawowki. Rodzice zwyczajnie uznali mnie za inna i kazali mi wziac sie w garsc. Sama pograzalam sie, zeby stwierdzili ze powinni mi pomoc. Na poczatku gimnazjum mama zabrala mnie do psychiatry, bralam leki na nerwice i byl to chyba najgorszy moj okres.. Bylam u psychologa. Kobieta tlumaczyla mi cos, ja jej na to "wiem" i cos tam cos tam, wygladala jakby sie speszyla, chyba powiedzialam to co chciala mi mowic cala godzine i zaczela chodzic dluuugie minuty i robic sobie herbate.. Wiec poszlam do innego na kase chorych. To nie byl dobry psycholog, potem dowiedzialam sie ze ma fatalna opinie. Poznalam chlopaka, stalam sie szczesliwa, nie bralam lekow. Wszystko w koncu wrocilo bo to zawsze wraca. Znowu leki, kolejny psycholog. Liczyl sobie 80zl za godzine i przez chyba 2 miesiace nadal spisywal tylko jakie mam problemy (bo moje zycie sklada sie z moich problemow ze wszystkim, nie przyszlam z czyms konkretnym) tak wiec nie pomogl mi w niczym i zrezygnowalam. Poszlam znowu na kase chorych. Psycholozka powiedziala, ze moj poprzedni psychoterapeuta to popierdulka, ze nade mna sie nie mozna rozczulac. Coz, uznalam ze moze cos w tym jest, ale byla tak ironiczna sarkastyczna itd ze zlapalam sie na tym, ze balam powiedziec sie prawde (to bylo tak "no, i moze jeszcze powiesz ze potem robisz ....?!") no wiec nie bylo sensu chodzic tak dalej. Poznalam nowego faceta, znowu okres szczescia a potem nawroty depresji. Dobrze mi z nim, daje mi szczescie, dlatego teraz miewam to przez krotkie okresy, a tak to czesto zwyczajnie czuje sie slaba, nie mam checi do zycia, zawalam duzo spraw.. Jesli ktos nie wie, to leki pomagaja na jakis czas, potem wszystko wraca, trzeba wyleczyc sie psychoterapia.
Jestem w stanie wydawac pieniadze na leczenie, ale na takie ktore da efekty.. Na kase chorych to juz chyba w moim malym miescie nie ma nikogo wiecej.. Mam tez problem ze znalezieniem w ogole jakiegos innego terapeuty.. I co mam zrobic:(
Zastanawia mnie wlasciwie, jak moze mi pomoc psycholog.. Ma pomoc mi slowami? Uswiadomi mi ze ze wszystko mnie boli przez moje dziecinstwo i to mi pomoze? Bo wiecie, nie czuje sie lepiej a wydaje mi sie ze znam swoje motywy.. Staram sie sie zmieniac i nie jest zle, chlopak pomaga mi nieswiadomie przekraczac moje granice.. Ale to ze troche lepiej reaguje na niektore rzeczy nie czyni mnie zdrowa..
Pomozcie!
Edytowany przez rushia 10 kwietnia 2011, 17:32
10 kwietnia 2011, 17:38
Ja Ci nie powiem co masz robić. Skoro żaden psycholog ani leki nie pomagają. Może nie wiem, podejście ? Bo wydaje mi się, że z założenia nie wierzysz w psychologów już. Także przepraszam, że nie pomogę Ci, ale mam do Ciebie jedno pytanie i naprawdę byłabym bardzo wdzięczna gdybyś mi powiedziała jak wygląda załątwianie psychologa na kasę chorych.
10 kwietnia 2011, 17:50
Musisz isc do poradni takiej miejskiej ktora ma umowe (u mnie jest obok szpitala) do psychiatry i on jesli zaleci psychoterapie to daje skierowanie i umawiasz sie i idziesz. Nie wiem czy do psychiatry tez nie trzeba skierowania, bo ja bylam u psychiatry prywatnie i zaplacilam ponad 100zl, byl bardzo spoko, powiedzial ze mam przyjsc do poradni bo tez tam pracowal i tam mogl mi dac skierowanie do psychologa na kase chorych.. Najlepiej chyba zaczac o lekarza rodzinnego i jego sie zapytac jak widac zrobilam to naokolo i bez sensu wydalam pieniadze zeby isc dwa razy do tego samego lekarza.
- Dołączył: 2006-08-19
- Miasto: Jaryszewo
- Liczba postów: 260
10 kwietnia 2011, 18:14
Mi znajoma psycholog poleciła pójść do lekarza rodzinnego ściemniać o myślach samobójczych i poprosić o skierowanie . Udało się - wyszłam ze skierowaniem do psychologa.
10 kwietnia 2011, 18:32
Świetnie sama sobie radzisz z problemami, gdyby tak nie było, nie schudłabyś tak dużo, a jak każdy z nas wie to niezły wyczyn tak schudnąć
- Dołączył: 2010-10-28
- Miasto: Mexico
- Liczba postów: 508
10 kwietnia 2011, 18:56
Powiem Ci tak nawet najleszy psycholog, psychiatra Ci nie pomoże jeżeli nie będzieć chcieć, pracować nad sobą itp. wiem co mówię, bo sama mam za sobą terapię i teraz zamierzam wrócić znów, bo jest ciężko. Psycholog za nie odwali za Ciebie roboty. Psychoterapia ma działanie DŁUGOFALOWE - tzn. po paru spotkaniach może nie być żadnych efektów, na zamiany trzeba poczekać. Ja łapałam się na tym, że po roku od końca poprzedniej terapii docierało do mnie to co chciała mi psycholog włożyć do głowy i zaczeło się dopiero mi jakoś układać.
Możesz na własną rękę sobie nieco pomóc, zapisując swoje przemyślenia, przełomy jakie następują, wnioski jakie wyciągasz z codziennego życia, filmów itp. Szukaj jak możesz w psychologii, mi nawet pomógł coś zrozumieć film Przerwana lekcja muzyki.
I wierz przedewszystkim, że będzie dobrze :)