Temat: Czy takie bieganie ma sens?

Cześć:)

Przede wszystkim - jeżeli był już taki temat, to przepraszam i przyznam od razu, że z lenistwa nie chciało mi się przeglądać wszystkich wątków w poszukiwaniu odpowiedzi na mój problem, a w zasadzie pytanie.

Od ponad tygodnia (wiem, że krótko ale zaczynam dopiero) codziennie przez conajmniej 1 godzinę biegam. Tzn biegu samego nie ma godzinę, ale przedstawia się on tak: jak tylko wyjdę z domu to mam 5 minut marszu, potem ok 12-13 min biegu, następnie znowu maszeruję przez ok 3 minuty i w między czasie trochę się rozciągam (choć nie wiem czy dobrze robię, bo jestem w tym kompletnie zielona) - skłony, rozciąganie nóg, wymachy rękami i potem znów biegam 12 - 13 minut, po czym znowu idę kilka minut (ok. 3). Takich serii robię 4 - cztery razy biegi. Powrót do domu trwa ok 10 min juz spokojnym krokiem. Wykonuję to codziennie (choć czasem mam mniej siły i biegam np. po 10 min), z jednym dniem przerwy. Mam zamiar zwiększać czas ciągłego biegu w miarę upływu dni i wzrostu kondycji :)

Moje pytanie brzmi: czy takie bieganie coś da? Chodzi mi przede wszystkim o wyszczuplenie nóg - ud, nierozbudowanie łydek (choć wiem, że z tym nie tak łatwo) i schudnięcie. Naczytałam się, że dopiero 30 min ciągłego biegu da jakieś rezultaty, ale ja ledwo biegnę te 12 minut a co dopiero 3x dłużej!!!! Czy w związku z tym, mój wysiłek idzie na marne? Jeżeli nie, to mniej-więcej po jakim czasie mogę spodziewać się pierwszych efektów?

Pozdrawiam

ja żaluje ze nie odkryłam biegania wczesniej

Kontynuując temat mojego biegania i wątpliwości z nim związanych mam jeszcze kilka pytań. Jedno z nich będzie typowym off-topem, ale nie chcę zakładać kolejnego, wątku na forum o odchudzaniu, bo by mnie tam zlinczowali. Stąd zapytam tutaj :)

Pierwsza sprawa - przeczytałam gdzieś, że organizm zaczyna spalać tłuszcz po 30 minutach biegu, ćwiczeń - generalnie ruchu. I czy w związku z tym, że ja biegam seriami: 23 min. biegu (hurra!nowy rekord) - 2 min marszu (w tym trochę rozciągania w stój) - 23 min biegu - 2 min marszu i tak 3 lub 4 serie, w ogóle nie spalam tłuszczu, bo po tych 20 minutach przestaje biegać tylko idę? Jakby podsumować to ja mam tego biegu ponad godzinę, ale pomiędzy nim robię kilkuminutowe przerwy i czy te przerwy na marsz niwelują cały mój wysiłek??

Druga sprawa - off top. Nie ukrywam, że biegam po to, żeby schudnąć. Męczę się, czasem biegam na siłę, bo mi się nie chce, wysilam się - tak już od dwóch tygodni a efektów nie ma. Zamiast chudnąć...tyję. Nie ma siły, żebym po biegu nic nie jadła już do następnego dnia. Zawsze muszę coś zjeść - choćby 3 łyżeczki jogurtu z płatkami. Cokolwiek, ale muszę. No i wczoraj wieczorem weszłam na wagę i co? Zamiast schudnąć (jak już nie z tłuszczu to choćby jakoś zmetabolizowac to co zjadłam w ciągu dnia) to na wadze miałam więcej. Nie było to dużo - kilkaset gramów, ale naprawdę to jest wkurzające! Czy Wy też tak macie/miałyście? Co wtedy nalezy robić?

Dobre pytanie , na które nie znam odpowiedzi a chętnie się dowiem, gdyż sama zaczynam biegać. Wie ktoś coś może na pytanie powyższe?
 Stąd zapytam tutaj :)
> Pierwsza sprawa - przeczytałam gdzieś, że organizm
> zaczyna spalać tłuszcz po 30 minutach biegu,
> ćwiczeń - generalnie ruchu. I czy w związku z tym,
> że ja biegam seriami: 23 min. biegu (hurra!nowy
> rekord) - 2 min marszu (w tym trochę rozciągania w
> stój) - 23 min biegu - 2 min marszu i tak 3 lub 4
> serie, w ogóle nie spalam tłuszczu, bo po tych 20
> minutach przestaje biegać tylko idę? Jakby
> podsumować to ja mam tego biegu ponad godzinę, ale
> pomiędzy nim robię kilkuminutowe przerwy i czy te
> przerwy na marsz niwelują cały mój wysiłek??
Nie martw się. Spalisz na pewno tłuszcz. Jesteś w ciągłym ruchu, czy biegniesz czy idziesz. Ważne jest by ćwiczyć regularnie i nie forsować organizmu. I własnie ten sposób, gdzie biegniesz i kilka minut maszerujesz. Każdy ruch jest dobry, by spalić tłuszcz.
Druga
> sprawa - off top. Nie ukrywam, że biegam po to,
> żeby schudnąć. Męczę się, czasem biegam na siłę,
> bo mi się nie chce, wysilam się - tak już od dwóch
> tygodni a efektów nie ma. Zamiast chudnąć...tyję.
> Nie ma siły, żebym po biegu nic nie jadła już do
> następnego dnia. Zawsze muszę coś zjeść - choćby 3
> łyżeczki jogurtu z płatkami. Cokolwiek, ale muszę.
> No i wczoraj wieczorem weszłam na wagę i co?
> Zamiast schudnąć (jak już nie z tłuszczu to choćby
> jakoś zmetabolizowac to co zjadłam w ciągu dnia)
> to na wadze miałam więcej. Nie było to dużo -
> kilkaset gramów, ale naprawdę to jest wkurzające!
> Czy Wy też tak macie/miałyście? Co wtedy nalezy
> robić?
Nie możesz ważyć się wieczorem ! Zawsze będziesz wiecej ważyć, czy coś wypijesz , zjesz, możesz wazyć wiecej, co nie oznacza, że przytyłaś. Waż się co miesiąc. Liczą się ubytki w cm, w talii, biodrach. Na tym skupiaj uwagę. A o wage się nie martw, mięśnie też ważą :)
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.