zeby wazyc te 48kg to trzeba miec zaburzenia odzywiania. sorry, to nie jest zdrowa waga dla organizmu (wzrost 167cm)i organizm zacznie obracac kazde pozywnienie w tluszcz aby przezyc. tego sobie nie wytlumaczysz racjonalnie, bo podswiadomosc i chec przetrwania jest silniejsza.
wiem, ze to marne pocieszenie, ale bardzo duzo rodzicow sie rozwodzi i nie mozna robic z tego dramatu. w klasie (a bylo to 10lat temu) nalezalam do klubu rozwodnikow (prawie pol klasy przezylo lub przezywalo rozwod, a byla to jedna z lepszych szkol).
rodzice sa dorosli. jezeli nie ulozylo im sie z malzenstwie, to trudno, maja prawo do szukania szczecia. biora rozwod ze soba, a nie z dzieckiem. nie znam losow calej mojej paczki, ale tych o kotrych wiem, zycie dobrze sie ulozylo, niekotrzy nawet zalozyli rodziny i sa szczesliwi. Ja tez nie narzykam i nie usprawiedliwiam niepowodzene rozwodem rodzicow.
Zamiast tym niby-tluszczem, to pomartw sie realanymi problemami, np. przyszloscia. Gdzie bedziesz za 10lat? Bo ja majac 15 lat nie wiedzialam; wybram totalnie abstrakcyjne studia i popracowlaam troche jako robol za granica i fuksem (nie znajomosci, tylko wlasciwy czas i miejsce) dostalam super prace w Polsce.
Masz mádrá Mame, ktora teraz na pewno przechodzi ciezki czas w zwiazku z rozwodem i sama kiedys miala problem z odchudzaniem. Ja pamietam moja w trakcie rozwodu. W ogole z lozka nie wychodzila, rozmawiala tylko z psem i adwokatka. Bałam sie ja zostawic samą w domu. Histeria, depresja, dramat. Rozumiesz?! A Ty przytyłaś może ze 2kg do i tak zdrowej wagi, nie miescisz sie w spodnie z podstawowki (niestety, z nich sie wyrasta, a nie chodzi do poznej starosci) i myslisz o sobie. Ok, jestes tez poszkodowana, ale wciaż masz oboje rodzicow.
Nie mozesz teraz Mamie odwalic numeru z odchudzaniem z normalnej, zdrowej wagi do wyimaginowanej 48 albo 49,5
Moja ciezko odchorowala rozwod, ale szczescie sie do niej usmiechnelo i ponownie wyszla za maz:) Jakis happy end. Tylko z ojcem mialam kiepski kontakt i zawsze mi go brakowalo. Ale zyje.
Przemysl to sobie. Jak ciezko, to jest jeszcze pedagogo w szkole albo moze psycholog? Albo jakas zaufana ososba z rodziny? Nie jakas kolezanka, tylko ktos dorosly.
Trzymaj sie! Nie jestes sama w takiej sytuacji.
A co do wygladu, rusz sie na basen, pobiegaj, zjedz czasami kinder bueno bez wyrzutow sumienia i ciesz sie zyciem, bo wlasnie mijaja Tobie najpiekniejsze lata.