- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
17 kwietnia 2018, 11:17
Hej :3 2 tyg temu zaczęłam swoją przygodę z siłownią. Ćwiczę 5x w tygodniu godzinę (min) na bieżni, nie jest to bieg, bo przed tym mam pewne obawy (po prostu się wstydzę) ale szybki marszobieg. Staram się jeść zdrowo, oczywiście zdarzają się dni wyjątkowe, ale raczej obcinam porcję i jem lepiej, piję min 1,5 l wody dziennie. Problem w tym, że mam dużo do zgubienia (15kg), ważę 77kg przy 163 cm wzrostu, a przez te dwa tygodnie przytyłam 3 kg. Czy to normalne? Nie wiem czy siłownia ma sens, niektórzy mówią mi, że przybędzie mi mięśni i nie schudnę nic. Liczę na podpowiedź o co chodzi :)
17 kwietnia 2018, 11:30
Zacznij może liczyć kalorie i makro? Czasem może się wydawać, że jemy zdrowo i mniej a tu troche masła tu troche cukru i tak sie zbieraja kalorie i mamy więcej niż nasze cpm i tyjemy :P Policz w internecie swoje ppm i cpm i jedz jakies 15-20% mniej kalorii niz wynosi twoje zapotrzebowanie, czyli cpm. Polecam fitatu i inne tego typu aplikacji, są bardzo pomocne a jeszcze mi sie chyba nie zdarzyło żeby nie było jakiegoś składnika posiłku ;). I nie bój się siłowni, nikt tam raczej nie patrzy co robisz każdy jest tam w tym samym celu :D Po to płacisz za siłownie, robisz to dla siebie nie dla innych :P
17 kwietnia 2018, 11:42
Jeszcze nikomu od marszu nie przybyło mięśni. Nie przesadzaj. Jeśli przytyłaś to jesz za dużo. Albo masz jakieś problemy ze zdrowiem.
17 kwietnia 2018, 11:52
Od marszu Ci ma mięśni przybyć? Gdyby tak było, to wszyscy wyglądalibyśmy jak kulturyści od samych spacerów. Jeżeli przytyłaś to albo mocno Ci się woda zatrzymała, albo jesz za dużo, albo jesz za mało, albo nie służy Ci makro jakie masz.
17 kwietnia 2018, 11:52
Myślałam że dźwigasz ciężary... a tu bieżnia nie ma szans by od tego ci coś urosło... no chyba że waga od nadmiaru jedzenia. Mogłaś nabrać trochę wody to wszystko.
17 kwietnia 2018, 11:55
mieśnie przybywają od ćwiczeń na mięśnie. Od marszobiegu na siłowni (czyli takiego typowego cardio) na pewno nie urosły Ci mięśnie. Miałam małą przygodę z siłownią. Liczyłam kalorie, ćwiczyłam itp a mięśnie mi ciągle spadały. Zaczęły rosnąć dopiero wtedy jak na poważnie zaczęłam jeść białko. Zawsze do pół godziny po treningu piłam koktajl białkowy a na kolację też głównie jakieś białko - pierś gotowaną itp. Dopiero wtedy mieśnie zaczęły mi przybywać. Niestety nie jest łatwo wyhodować sobie mieśnie jeśli się nie zwraca uwagi na to co się je. Poza tym jeśli obcinasz ilość, to też nie masz co liczyć na wzrost mieśni. Wręcz będa Ci spadały. Dodatkowo podczas jakiegokolwiek wysiłku fizycznego mieśnie spalają się najpierw a tłuszcz później. Moim zdaniem powinnaś policzyć sobie zapotrzebowanie kaloryczne (z uwzględnieniem tego ze ćwiczysz) i liczyć kalorie - przynajmniej przez pewien czas, bo później już na oko mnie wiecej wiadomo co i ile można jeść. Może być tez tak, ze jesz za mało a dodatkowo ćwiczysz i się Twój organizm przestawił na magazynowanie energii, wiec wszystko co zjesz nadprogramowo od razu zamienia w tłuszcz. Nie powinno się schodzić poniżej pewnego poziomu kalorycznego jesli chcesz uniknąc tego efektu. Ja sobie kiedyś policzyłam (sa różne wzory, kalkulatory w necie na minimalne zapotrzebowanie kaloryczne w zaleznosci od wieku, płci, wzrostu i wagi początkowej) i przykładowo mi wyszło (przy mojej aktywności średniej na jeża), że musze jeść więcej niż 1450 kcal. Jesli chce utzrymac wagę to około 2100 a jeśli zrzuc zdrowo to do 1680. Czyli podsumowując na odchudzaniu powinnam jeść mniejwięcej między 1450 a 1680 (plus minus - nikt nie bedzie z tego strzelał). U mnie się sprawdzało. Ale mnie leń później dopadł i jestem gdzie jestem :P
17 kwietnia 2018, 12:06
mieśnie przybywają od ćwiczeń na mięśnie. Od marszobiegu na siłowni (czyli takiego typowego cardio) na pewno nie urosły Ci mięśnie. Miałam małą przygodę z siłownią. Liczyłam kalorie, ćwiczyłam itp a mięśnie mi ciągle spadały. Zaczęły rosnąć dopiero wtedy jak na poważnie zaczęłam jeść białko. Zawsze do pół godziny po treningu piłam koktajl białkowy a na kolację też głównie jakieś białko - pierś gotowaną itp. Dopiero wtedy mieśnie zaczęły mi przybywać. Niestety nie jest łatwo wyhodować sobie mieśnie jeśli się nie zwraca uwagi na to co się je. Poza tym jeśli obcinasz ilość, to też nie masz co liczyć na wzrost mieśni. Wręcz będa Ci spadały. Dodatkowo podczas jakiegokolwiek wysiłku fizycznego mieśnie spalają się najpierw a tłuszcz później. Moim zdaniem powinnaś policzyć sobie zapotrzebowanie kaloryczne (z uwzględnieniem tego ze ćwiczysz) i liczyć kalorie - przynajmniej przez pewien czas, bo później już na oko mnie wiecej wiadomo co i ile można jeść. Może być tez tak, ze jesz za mało a dodatkowo ćwiczysz i się Twój organizm przestawił na magazynowanie energii, wiec wszystko co zjesz nadprogramowo od razu zamienia w tłuszcz. Nie powinno się schodzić poniżej pewnego poziomu kalorycznego jesli chcesz uniknąc tego efektu. Ja sobie kiedyś policzyłam (sa różne wzory, kalkulatory w necie na minimalne zapotrzebowanie kaloryczne w zaleznosci od wieku, płci, wzrostu i wagi początkowej) i przykładowo mi wyszło (przy mojej aktywności średniej na jeża), że musze jeść więcej niż 1450 kcal. Jesli chce utzrymac wagę to około 2100 a jeśli zrzuc zdrowo to do 1680. Czyli podsumowując na odchudzaniu powinnam jeść mniejwięcej między 1450 a 1680 (plus minus - nikt nie bedzie z tego strzelał). U mnie się sprawdzało. Ale mnie leń później dopadł i jestem gdzie jestem :P
Bzdura, bzdurą poganiająca.
1) Białko odpowiednie przy treningach siłowych to zazwyczaj 1,5-2g/kg suchej masy ciała, a to nie są jakieś wielkie ilości (np. u mnie to 75-100g)
2) Posiłek przedtreningowy i potreningowy nie jest aż tak istotny, żeby miał zaważyć na całym budowaniu mięśni
3) Jak się je mniej, to nadal jest możliwość zbudowania mięśni. Mówi Ci coś rekompozycja? Banalna dla osób z nadwagą i początkujących.
4) Mięśnie nie są spalane najpierw! Boże co za głupota. Wykorzystuje się z nich po prostu glikogen, ale to nie znaczy że same mięśnie są spalane. Żeby spalać mięśnie trzeba mieć duży deficyt i samo kardio. Jeżeli ćwiczy się siłowo,to organizm nie ma prawa spalać mięśni.
5) To źle ci wyszło, bo skoro masz CPM 2100 kcal, to powinnaś spokojnie móc jeść 1800 kcal i chudnąć. A żyć zdrowo znaczy jeść 2100 kcal i trzymać wagę, a nie być na diecie całe życie.
17 kwietnia 2018, 13:20
Bzdura, bzdurą poganiająca. 1) Białko odpowiednie przy treningach siłowych to zazwyczaj 1,5-2g/kg suchej masy ciała, a to nie są jakieś wielkie ilości (np. u mnie to 75-100g)2) Posiłek przedtreningowy i potreningowy nie jest aż tak istotny, żeby miał zaważyć na całym budowaniu mięśni3) Jak się je mniej, to nadal jest możliwość zbudowania mięśni. Mówi Ci coś rekompozycja? Banalna dla osób z nadwagą i początkujących.4) Mięśnie nie są spalane najpierw! Boże co za głupota. Wykorzystuje się z nich po prostu glikogen, ale to nie znaczy że same mięśnie są spalane. Żeby spalać mięśnie trzeba mieć duży deficyt i samo kardio. Jeżeli ćwiczy się siłowo,to organizm nie ma prawa spalać mięśni. 5) To źle ci wyszło, bo skoro masz CPM 2100 kcal, to powinnaś spokojnie móc jeść 1800 kcal i chudnąć. A żyć zdrowo znaczy jeść 2100 kcal i trzymać wagę, a nie być na diecie całe życie.mieśnie przybywają od ćwiczeń na mięśnie. Od marszobiegu na siłowni (czyli takiego typowego cardio) na pewno nie urosły Ci mięśnie. Miałam małą przygodę z siłownią. Liczyłam kalorie, ćwiczyłam itp a mięśnie mi ciągle spadały. Zaczęły rosnąć dopiero wtedy jak na poważnie zaczęłam jeść białko. Zawsze do pół godziny po treningu piłam koktajl białkowy a na kolację też głównie jakieś białko - pierś gotowaną itp. Dopiero wtedy mieśnie zaczęły mi przybywać. Niestety nie jest łatwo wyhodować sobie mieśnie jeśli się nie zwraca uwagi na to co się je. Poza tym jeśli obcinasz ilość, to też nie masz co liczyć na wzrost mieśni. Wręcz będa Ci spadały. Dodatkowo podczas jakiegokolwiek wysiłku fizycznego mieśnie spalają się najpierw a tłuszcz później. Moim zdaniem powinnaś policzyć sobie zapotrzebowanie kaloryczne (z uwzględnieniem tego ze ćwiczysz) i liczyć kalorie - przynajmniej przez pewien czas, bo później już na oko mnie wiecej wiadomo co i ile można jeść. Może być tez tak, ze jesz za mało a dodatkowo ćwiczysz i się Twój organizm przestawił na magazynowanie energii, wiec wszystko co zjesz nadprogramowo od razu zamienia w tłuszcz. Nie powinno się schodzić poniżej pewnego poziomu kalorycznego jesli chcesz uniknąc tego efektu. Ja sobie kiedyś policzyłam (sa różne wzory, kalkulatory w necie na minimalne zapotrzebowanie kaloryczne w zaleznosci od wieku, płci, wzrostu i wagi początkowej) i przykładowo mi wyszło (przy mojej aktywności średniej na jeża), że musze jeść więcej niż 1450 kcal. Jesli chce utzrymac wagę to około 2100 a jeśli zrzuc zdrowo to do 1680. Czyli podsumowując na odchudzaniu powinnam jeść mniejwięcej między 1450 a 1680 (plus minus - nikt nie bedzie z tego strzelał). U mnie się sprawdzało. Ale mnie leń później dopadł i jestem gdzie jestem :P
1. Zgadzam się, ale ja ogólnie mało wcześniej jadłam białka i dla mnie uzyskać 100 g to był cud ;) Na co dzień nie jadałam nic co by zawierało większe ilości a ile bym musiała zjeść rzeczy, które mają przykładowo 2 g w 100g? No własnie
2. Tu się nie zgodzę. Mi trenerzy zawsze mowili, że posiłki przed i potreningowe sa bardzo ważne. Oczywiście, można nie zwracac na nie uwagi, ale wtedy przyrost może przebiegac wolniej - zalezy co kto lubi. Ja po treningach piłam koktajl zawierający 32g białka przy 100 kcal i widziałam rożnicę.
4. Ok może źle napisałam. Ale jakby nie patrzeć podczas ćwiczeń mięśnie są praktycznie rozrywane a przy większej podaży białka regenerują sie szybciej i jest ich więcej. Jak nie dostarczysz białka to będzie dpa a nie mięśnie :) Dodam, że nie nastawiałam się na budowanie mięśni a na redukcje tkanki tłuszczowej. Ja tylko nie chciałam tracic mieśni a jakby się coś zbudowało to plus dla mnie, bo mięśnie wykorzystują więcej energii. O szczegóły nie będe się sprzeczać, bo możliwe, ze coś pomyliłam. Nie był to mój priorytet, więc informację znam bardziej dlatego, ze mi trenerzy mowili - nie weryfikowałam czy to prawda, bo nie było mi to potrzebne - a zakładałam, ze znaja się bardziej ode mnie.
5. Wyszło mi 1680 bo odejmowałam 20% co jest spokojnie dozwolone. Natomiast w głowie miałam zakodowane, ze jak zjem 1750 czy nawet 1800 to też będzie dobrze. Nie trzymałam się kurczowo wartosci 1680. Ale wolałam miec zapas w tą stronę ;) Tym bardziej, że nawet licząc wagę posiłków, nigdy nie doliczysz się co do kalorii. Oczywiście że dążę do tego, żeby jeść 2100 i stać w miejscu, ale najpierw muszę w jakiś sposób osiągnąć wagę docelową. Poza tym te około 1700 kcal przy mądrym wybieraniu produktów to był ogrom jedzenia. Nie głodowałam jeśli o to Ci chodzi :)
Edytowany przez Karolka_83 17 kwietnia 2018, 13:22
17 kwietnia 2018, 13:40
2) Przy odchudzaniu nie ma większego znaczenia. Przy masie może mieć, ale to już bardziej złożony problem.
4) Chodzi tylko o to, że spalanie mięśni a tworzenie mikrourazów to nie to samo. Także to dość duże nadużycie termin "spalanie" :)
5) No to okej :) Bo takie jedzenie 1400-1700 kcal to zdecydowanie byłoby za mało na zdrową redukcję. Także dobrze, że masz zdrowe podejście do tego ;) Rozsądniej jednak ustawić sobie przy PPM 1450 kcal jednak pułap 1650-1900 kcal.
Edytowany przez Corinek 17 kwietnia 2018, 13:41
17 kwietnia 2018, 14:06
2) Przy odchudzaniu nie ma większego znaczenia. Przy masie może mieć, ale to już bardziej złożony problem.4) Chodzi tylko o to, że spalanie mięśni a tworzenie mikrourazów to nie to samo. Także to dość duże nadużycie termin "spalanie" :)5) No to okej :) Bo takie jedzenie 1400-1700 kcal to zdecydowanie byłoby za mało na zdrową redukcję. Także dobrze, że masz zdrowe podejście do tego ;) Rozsądniej jednak ustawić sobie przy PPM 1450 kcal jednak pułap 1650-1900 kcal.
Ok. dzięki, będę miała na uwadze :) Chwilowo skupiam się na jakości jedzenia i sposobie przyrządzania (głównie na parze) niż na liczeniu kalorii. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
a jeszcze a'paropo 5. punktu to teraz widzę, ze faktycznie napisałam tam, że muszę się mieścić w przedziale 1450 a 1680 co mogło zostac źle odczytane, że jem tez te 1450 :P :] Mój błąd. Oczywiscie 1450 to było minimum poniżej którego nie moge zejść. Przedział faktycznie wyszedł taki, ale ja i tak się trzymałam górnej wartości :) W końcu nie da się żyć powietrzem a skoro 1700/1800 jest dobre do utraty wagi, to po co się męczyć jedząc1400 :) W kazdym razie to było kiedyś. Teraz nie licze kalorii (choć uważam na to co jem - liczenie przez dłuższy czas sprawiło, że mniejwięcej wiem "na oko" co w jakiej ilości moge zjeść - przynajmniej jeśli chodzi o rzeczy, które jadałam i liczyłam je już wcześniej)
PS. Mam nadzieję, że nie zaśmieciłyśmy za bardzo tematu autorce :) Jeśli tak to przepraszam. Z drugiej strony kilka istotnych informacji, które mogą jej się przydać zawarłyśmy :)
Edytowany przez Karolka_83 17 kwietnia 2018, 14:09