- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 czerwca 2016, 12:11
Cześć dziewczyny! To mój pierwszy post tutaj, chociaż forum czytam już od dawna.
Dwa słowa o mnie: 25 lat, dotychczas szczupła gruszka, w ostatnich latach przybyło mi około 6 kg (bardzo siedzący tryb życia, zmiana diety z typowo studenckiej na regularne i własnoręcznie robione posiłki = nadwyżka kaloryczna). Chociaż moje BMI pozostaje w normie (wiem jednak, jak zawodny i niedokładny jest to wskaźnik) to na udach i brzuszku pojawiły się niechciane fałdki. Ograniczam ilość spożywanych cukrów prostych, węglowodanów i tłuszczu. Mimo mojego umiłowania dla słodyczy wiem, że dam radę schudnąć, mam jednak inny problem.
Chciałabym aby moje ciało stało się nie tylko szczupłe ale także jędrne, z zarysem mięśni. Chcę poprawić kondycję, siłę i krążenie. I tu jest problem. Nigdy nie byłam aktywna fizycznie, można powiedzieć, że nie znoszę organicznie wszelkiej aktywności. Od kilku miesięcy próbuję zacząć robić ze sobą cokolwiek, dla zdrowia i kondycji: najprostsze 10 minut z Mel B, skakanka, spokojna joga, pilates...Wszędzie piszą, że te 20 minut dziennie niewiele da, a ja...nie potrafię wytrzymać nawet 30 sekund! Po 5 minutach skakanki (minuta skakania, minuta przerwy, oczywiście z rozgrzewką przed) dostałam ogromnych przykurczów i mini drgań mięśni, przez kilka dni nie mogłam chodzić. I tak jest zawsze: najdłużej wytrzymałam jakiś tydzień (robiąc ok. 100 skoków dziennie, czyli jakaś minuta - śmieszne, wiem), by po kolejnym morderczym dla mnie czasie paść wyczerpana i stwierdzić, że skoro nie mogę zrobić nawet tych kilku podskoków więcej po tygodniu to najwyraźniej nic moje starania nie dają. Dywanówki z Mel B. (nogi i pośladki) sprawiają że czuję ogromny ból w biodrach (mam z nimi rodzinnie uwarunkowanie problemy - kości miednicy są bardzo szerokie i stawy biodrowe bolą przy każdym nadwyrężaniu ścięgien w pachwinach), z kolei Chodakowska wykańcza mnie z powodu "rozwalonego" kolana - odpadają wszelkie wykroki i przysiady (na skakance skakałam lajkonikiem na "zdrowej nodze"). Odpadają nawet niezbyt szybkie i długie spacery bo "aktywuje" się ostroga piętowa i boli ścięgno Achillesa.
Dosłownie po kilkudziesięciu sekundach jakiejkolwiek aktywności czuję ogromny ból mięśni i wyczerpanie które utrzymują się długo (w nocy łapią mnie kurcze trenowanych mięśni, nad ranem nogi bolą tak że nie mogę spać), spazmatyczny oddech - rozumiem że ból pojawia się po jakimś czasie, rozumiem zakwasy i zmęczenie potreningowe. Ale to? Nie mam siły po raz kolejny zaczynać ćwiczeń, bo przed sobą mam wizję jakiegoś...roku (?) ćwiczeń po około 1 - 5 minut, żeby dojść do tych mitycznych choćby 30 minut dziennie bez bólu. Czyli wiele miesięcy po to tylko żeby móc zrobić jeden krótki program treningowy i dopiero zacząć budować mięśnie...
Zdecydowanie wolałabym więcej jeść i zdrowo ćwiczyć, ale moje ciało z każdym rokiem sprawia mi coraz więcej trudności. Przeszkadza mi jego słabość i niezdolność do aktywności (której zresztą nie potrafię polubić). Dla mnie jest to tortura, która w dodatku nie przynosi żadnych efektów, nie wiem co mam robić. Mój partner widząc jak płaczę, kiedy zbieram się z dywanu po minucie, prosi żebym przestała. Jestem zła na siebie. Czy któraś z Was ma podobne doświadczenia z zerową kondycją i łzami przy każdym ruchu? Jak długo trwało u Was budowanie formy? Po jakim czasie ćwiczenia przestały sprawiać ból? Czy może wciąż sprawia, a ja się usprawiedliwiam, żeby nie musieć się "męczyć" ?
2 czerwca 2016, 12:25
Może idz sie przebadaj, mnie tez wszysto bolalo i sie okazalo, ze mam problemy ze stawami i musze sie stawiac u reumatologa...jak dla mnie bol to znak ostrzegawczy ze cos dzieje sie nie tak w organizmie
2 czerwca 2016, 12:55
No dobra, wyżaliłaś się i... co w związku z tym?
Ja miałam/mam podobnie. Dawniej zero aktywności. Kiedyś wyszłam biegać, to po 100m truchtem ledwo miałam siłę wrócić do domu ;) Od około dwóch lat ćwiczę, mniej lub bardziej regularnie, miałam też przerwy. Nie jakieś tam konkretne treningi, po prostu ruch. Moja forma nadal nie jest w stopniu zadowalającym mnie. Tyle że u mnie dochodzi niedoczynność tarczycy, która sprawia, że znacznie szybciej się męczę, plus astma, czyli mniejsza pojemność płuc i napady duszności przy wysiłku. Więc widzisz, tyle czasu, a do wielu osób mi jeszcze dużo brakuje. Ale jednak godzina zumby nie jest już dla mnie wyzwaniem, 2 godziny na rowerze też nie, jakieś dywanówki średniej intensywności też ogarniam. Za to z bieganiem nadal mam problem - mogę zdecydowanie więcej, niż kiedyś, ale jednak to nie to... I wyobraź sobie, że ze stawami biodrowymi też mam problem i bolały jak cholera - nie mięśnie, stawy. Ale jednak po pewnym czasie bolą już mniej. Mimo to zdarzają się zakwasy, skurcze też. Zresztą nie będę opisywać całej historii, bo to bez sensu.
Rzadko używam tych słów, ale akurat w Twoim przypadku sądzę, że się użalasz nad sobą... Formy nie buduje się w tydzień. Jak się padnie, to się chwilę leży, a potem wstaje i ćwiczy dalej. Nie ma że boli ;) Nie możesz oczekiwać, że po tygodniu ćwiczeń 5 minut dziennie przy zerowej aktywności wcześniej nagle przebiegniesz maraton. Jak będziesz twarda, to po jakimś czasie zobaczysz postęp. Ale jak będziesz ćwiczyć kilka dni, potem sobie odpuścisz bo nie ma efektów, za jakiś czas znowu to samo, to nigdy nie będzie lepiej. Musisz się wziąć za siebie na poważnie sama, nikt Ci w tym niestety nie pomoże.
Sorki, jeśli zabrzmiało to złośliwie, nie miałam takiego zamiaru :) Po prostu (nienawidzę tego wyrażenia, ale inne tu nie pasuje) musisz wziąć się w garść i przełamać to. I będzie lepiej, tylko daj sobie na to trochę czasu.
Powodzenia! Dasz radę :)
Może idz sie przebadaj, mnie tez wszysto bolalo i sie okazalo, ze mam problemy ze stawami i musze sie stawiac u reumatologa...jak dla mnie bol to znak ostrzegawczy ze cos dzieje sie nie tak w organizmie
Oczywiście może tak być, ale to nie reguła. Jeśli coś było od lat nie "ruszane", to nic dziwnego, że boli, jak się nagle zacznie tych mięśni używać i ruszać stawy. Organizm odczuwa większe obciążenie, to reaguje bólem. Więc niekoniecznie ból oznacza, że "coś się dzieje". Chociaż w sumie oznacza - "dzieje się", w sensie zaczął być inaczej "używany". Jeśli ból pojawia się tak sam z niczego, no to wiadomo, że oznacza jakąś chorobę. A ból podczas i po ćwiczeniach nie jest z niczego.
Edytowany przez kropka36 2 czerwca 2016, 13:00
2 czerwca 2016, 13:55
Te ćwiczenia nudne są, znajdź jakąś aktywność, która jest przyjemna. Rower, rolki, narty, pływanie, nordic walking - cokolwiek. Jak w ogóle nie masz kondycji, zacznij od spacerów, potem zwiększ tempo chodzenia, po jakimś czasie włącz marszobiegi. Jak masz problemy z kolanami, to skakanka może je tylko pogorszyć. I bardzo ważne - rozgrzewka i rozciąganie. Rozgrzewka przed (im krótsze ćwiczenia, tym dłuższa rozgrzewka), rozciąganie po. Nie zaczynaj za ostro, spokojnie, nie rzucaj się od razu na trudne i wysiłkowe ćwiczenia. I prawdą jest, że efekty treningów przychodzą po dłuższym czasie. W tydzień czy dwa formy nie zbudujesz.
Ja na pierwszym obozie narciarskim, na rozruchu porannym zostawałam z tyłu już po kilkunastu metrach i zamiast biec, pełzłam za grupą, w końcu dopełzałam do miejsca, w którym ćwiczyli, jak już byli w połowie ćwiczeń. A nie biegali wcale szybko, to był spokojny trucht, a dla mnie i tak było za duże tempo. A teraz biegam normalnie, nawet pod górę. Spokojnie, wyrobisz się, tylko nie rzucaj się zbyt ambitnie na treningi, nie oczekuj od razu nie wiadomo czego. Efekty przyjdą, ale dopiero po pewnym czasie. Dobrze byłoby, gdyby ktoś opracował Ci plan treningowy - na miarę Twoich możliwości. Ja widzę zdecydowaną poprawę u siebie, odkąd pracuję z trenerem i odpowiednio dobiera mi obciążenia, wcześniej coś robiłam, ale było to chaotyczne i często się zarzynałam, potem była przerwa, znowu zryw, przetrenowanie i przerwa. Trener pilnuje, żeby treningi były przeplatane odpoczynkiem i rozpisuje mi różne aktywności naprzemiennie, żebym nie robiła ciągle tych samych grup mięśni.
2 czerwca 2016, 14:23
A badałaś się i ze zdrowiem wszystko w porządku? Ja mając zaburzenia odżywiania nie ćwiczyłam nic, w dodatku przytyłam nieporównywalnie więcej - byłam otyła, ale jednak jak się wzięłam za ćwiczenia to aż takiej tragedii nie było. Oczywiście męczyłam się bardziej niż inni ludzie, kondycji nie miałam, ale nie było też sytuacji, że po minucie ćwiczeń się kończę z bólu, albo nie mogę w nocy spać. Może coś ze stawami się dzieje, albo przyplątała się anemia i stąd to osłabienie? Albo to coś z tarczycą i tak dalej? Tak samo te skurcze - może to nie od ćwiczeń, tylko masz niedobór magnezu? Nie katowałabym się, tylko najpierw poszła do lekarza.
2 czerwca 2016, 14:24
Basen będzie najlepszy na początek ;)
2 czerwca 2016, 14:56
to może zapisz się na basen i pływaj, to najmniej obciąża , pływanie jest bezkontuzyjne. znajdz coś co lubisz, skakanka i rózne wykroki i wyskoki odpadają przy bólu stawów, najlepsze jest właśnie pływanie, a jeśli nie umiesz to zapisz się na lekcje pływania, zajęcia z trenerem wzmocnią motywację. Mozesz też sie zapisać np na aquaaerobik.
2 czerwca 2016, 15:55
Najpierw podstawowe badania krwi (plus- ferrytyna, b12 , kwas foliowy, transferyna, ), tarczycy. Przynajmniej rtg stawu biodrowego, kręgosłupa i kolana. Bez badań raczej nie zasugeruję żadnej aktywności, ponieważ nawet pływanie przy np. niektórych schorzeniach kręgosłupa jest nie wskazane. Trzeba najpierw Cie przebadać.
Jak obecnie się odżywiasz?